Jest praktykującą katoliczką. To właśnie ona obdarowuje Ewę obrazkiem z wizerunkiem anioła opiekującego się dwójką dzieci i słowami modlitwy: „Aniele Boży, Stróżu mój…”, a gdy zostaje on rozszarpany przez Kruka, dokłada wszelkich starań, by zdobyć jego kopię.
Ale ufająca w tajemnice Nieba babcia, bardzo sceptycznie podchodzi do historii z Aniołem wnuczki. To, co do tej pory wyznawała i w co wierzyła, spełniające się nagle w realnym świecie, napawa ją lekiem i wątpliwościami. Jednakże z właściwą sobie prostotą starszej pani, słucha swojej intuicji i nie odbiera dziewczynce nadziei na odnalezienie Avego, a tajemniczo duże pióro szczelnie zaszywa w poduszce i chowa na strychu. Z trudem przyjmuje też do wiadomości, że anioły nie są tylko katolickim tworem. Nie chce zgodzić się na to, by zostały zawłaszczane także przez inne religie. To prawdopodobnie wiąże się z przywiązaniem do nauki Kościoła, poza którą wiedza ani chęć pani Marii nie wykracza.
Wrodzona dobroć karze jej też stanąć po stronie Bezdomnego nagabywanego przez mieszkańców osiedla. Zdjęta troską, przynosi mu stare ubrania po mężu i jedzenie, nawet wtedy kiedy prawda o jego tożsamości wychodzi na jaw.