1.Nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi
Wczesnym wieczorem na Patriarszych Prudach rozmawiała dwójka znajomych: Michał Aleksandrowicz Berlioz oraz Iwan Nikołajewicz Ponyriow (Bezdomny). Obaj związani ze środowiskiem literackim; Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego oraz prezesem Massolitu (organizacji literackiej stowarzyszającej pisarzy), Bezdomny-poetą. Po wypiciu napoju morelowego usiedli na ławce, gdzie byli sami i mogli w spokoju gawędzić. Ich dyskusja dotyczyła napisanego przez Bezdomnego wiersza-stworzył go on dość szybko i wyszedł mu on bardzo dobrze, Berlioz nie był jednak zadowolony. Chciał bowiem poematu, który opisywałby bezsens wiary w Chrystusa, który jego zdaniem nie istniał. Iwan tymczasem stworzył raczej utwór satyryczny, obdarzył Zbawiciela najgorszymi cechami, wyśmiał go, ale jego błąd zasadzał się na tym właśnie, że nie podważył istnienia Jezusa.
Berlioz więc, jako człowiek oczytany i nad wyraz inteligentny, zaczął opowiadać Bezdomnemu o starożytnych wierzeniach i kultach, by uzmysłowić Iwanowi bezsens wiary chrześcijańskiej.
Nagle przed literatami pojawia się cudzoziemiec, który włącza się do rozmowy, jako że uznaje ją za wyjątkowo ciekawą. Wyraża szczery zachwyt, gdy dowiaduje się, że przyjaciele są ateistami, po czym gładko kontynuuje rozmowę na temat wiary. Twierdzi, że rozmawiał z Immanuelem Kantem przy śniadaniu, kiedy to wyśmiał jego dowody na istnienie Boga. Podważa także zdanie literatów, że o życiu decyduje człowiek. Przepowiada również Berliozowi rychłą śmierć, która nastąpi poprzez odcięcie mu głowy przez kobietę.
Po tych słowach Iwan uznaje nieznajomego najpierw za wariata, a następnie za szpiega. Wtedy ten legitymuje się przed przyjaciółmi. Przedstawia się jako profesor czarnej magii, który przyjechał do Moskwy, zaproszony jako konsultant do spraw rękopisów czarnoksiężnika Gerberta z Aurillac. Nagle ni stąd, ni zowąd profesor mówi, że Jezus istniał naprawdę. Twierdzi, że nie trzeba na to żadnych dowodów, bo „Jezus po prostu istniał i tyle”. Aby mu uwierzyli, zaczyna opowiadać literatom historię Poncjusza Piłata, która odtąd będzie opowiadana równolegle z rozwojem właściwej akcji powieści.
2.Poncjusz Piłat
Procurator Judei wszędzie czuje woń róż, których nienawidzi. W dodatku ma silną migrenę, a musi rozsądzić podsądnego z Galilei-Jeszuę. Ha-Nocri przez Sanhedryn został skazany na karę śmierci, jednak wyrok został odrzucony przez tetrarchę. Jeszua jest wylękniony, wygląda na pobitego i zastraszanego, jednak próbuje się bronić. Mówi, że nie podburzał nikogo do zniszczenia świątyni (o to został posądzony). Twierdzi, że jest to nieporozumienie, wynikające ze złej interpretacji jego słów, które spisuje chodzący za nim Mateusz Lewita. Przedstawia Piłatowi prawdziwe intencje swoich wypowiedzi-naucza po prostu, że wszyscy ludzie są dobrzy. Nie ma złych, są tylko ci, którzy zostali kiedyś skrzywdzeni i przez to nabrali nienawiści do świata.
Jeszua leczy procuratora z bólu głowy, odgaduje tez jego myśli. Po krótkiej rozmowie, która naświetla Piłatowi całą sprawę, chce on uwolnić Jeszuę, uznając go za nieszkodliwego wariata. Niestety, okazuje się, ze to nie wszystkie zarzuty, dotyczące Jeszui. Jest on także oskarżony o obrazę majestatu cesarza. I choć Poncjusz Piłat próbuje dawać mu delikatne znaki i sugestie, by go z tego wybronić, Jeszua, gorący zwolennik prawdy, potwierdza, że mówił, iż „wszelka władza jest gwałtem, zadawanym ludziom, i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna już będzie władza”. Po tych słowach Piłat w symboliczny sposób wyrzeka się Ha-Nocri, wykrzykując trzykrotnie słowo „Łotrze” tak, by wszyscy go usłyszeli i zatwierdza wyrok śmierci wydany przez zgromadzenie Małego Sanhedrynu.
Po wyprowadzeniu więźnia Piłat spotyka się z Kajfaszem, przewodniczącym Sanhedrynu, pytając go, którego ze skazanych ma uwolnić (taki zwyczaj panuje z okazji święta Paschy)-Bar Rabbana czy Ha-Nocri? Nawet po wstawiennictwie procuratora za Jeszuą przewodniczący prosi o ułaskawienie Bar Rabbana.
Po skończeniu tej rozmowy, Piłat wychodzi na taras, gdzie ogłasza wyrok rozentuzjazmowanemu tłumowi.
3.Dowód siódmy
Profesor skończył swą opowieść. Berliozowi i Bezdomnemu wydawało się, że musieli usnąć, tak realne było opowiadanie, podważają jednak jego wartość historyczną. Zagraniczny turysta uważa, że dowodem na jego autentyczność jest to, że sam był świadkiem zdarzeń, zaszłych w Jeruzalem. Przyjaciele pytają, gdzie profesor postanowił się zatrzymać, ten bezczelnie odpowiada, że w domu Michała Aleksandrowicza. Berlioz stwierdza, że konsultant musi być szalony, stąd opowiadanie o Jeszui i Piłacie czy historia o śniadaniu z Kantem. Oburza się na stwierdzenie, że nie tylko nie ma Boga, ale że nie istnieje także diabeł.
Berlioz postanawia pobiec do najbliższego telefonu i zadzwonić do biura turystyki zagranicznej, by powiadomić o złym stanie psychicznym profesora. Gdy wstał, konsultant zdołał jeszcze poprosić go o to, by uwierzył chociaż w diabła, który naprawdę istnieje i jemu-Michałowi Aleksandrowiczowi zaraz zostanie przedstawiony na to siódmy dowód. Dodał także, że niezwłocznie powiadomi wuja Berlioza, mieszkającego w Kijowie, o śmierci siostrzeńca.
Gdy literat wychodził już z Patriarszych Prud, musiał przejść przez szyny tramwajowe. Zobaczył jednak nadjeżdżający pojazd, więc cofnął się. W tym momencie poślizgnął się i upadł. Kobieta, prowadząca tramwaj próbowała zahamować, ale nie udało się jej. Jakiś ciemny przedmiot potoczył się po bruku. Była to odcięta głowa Berlioza.
4.Pogoń
Iwan był w kompletnym szoku po tym, co zobaczył. W pierwszej chwili nie mógł się wręcz ruszyć. Nagle usłyszał rozmowę dwóch kobiet, które mówiły, że Berlioz na pewno poślizgnął się na oleju, który rano wylał się Annuszce. Te słowa sprawiły, że Bezdomnego naszły jakieś skojarzenia i zaczął myśleć. Przypomniało mu się, jak zagraniczny konsultant mówił, iż spotkanie Massolitu nie odbędzie się dzisiaj, bo przewodniczącemu literatów odetnie głowę kobieta. To właśnie kobieta prowadziła tramwaj. Iwan rozpoczyna pogoń za profesorem, który udaje, że nie rozumie rosyjskiego oraz za jego kompanami-ogromnym czarnym kotem i chudym obywatelem, przedstawiającym się jako były regent chóru cerkiewnego.
Z niewiadomych przyczyn uważa, że konsultant ukrywa się w czyimś mieszkaniu. Wpada tam, niepokojąc pod prysznicem nagą obywatelkę, która myli go ze swym kochankiem, zabiera stamtąd święty obrazek i świecę i biegnie na dalsze poszukiwania profesora. Udaje się nad rzekę Moskwę, w której bierze kąpiel, oddając ubrania pod opiekę jakiemuś brodaczowi. Gdy z niej wychodzi, okazuje się, że nieznajomy odszedł, zabierając odzież Iwana, w której miał on legitymację Massolitu. Zamiast tego, na schodach, prowadzących do rzeki, leżały pasiaste kalesony i podarta koszula. W tym stroju Bezdomny wyruszył do siedziby Massolitu-Domu Gribojedowa.
5.Co się zdarzyło w Gribojedowie
Dom Gribojedowa nosił swe miano na cześć pisarza o tym nazwisku, którego ciotka mieszkała ongiś w tej posiadłości. Oprócz tego, że była to siedziba Massolitu, znajdowała się tam restauracja, słynąca na całą Moskwę.
W dniu śmierci Berlioza w domu Gribojedowa miało się odbyć spotkanie literatów, któremu miał on przewodzić. Od wyznaczonej godziny spotkania minęło już pół godziny. Zebrani zaczęli podnosić okrzyki dezaprobaty, pogłębionej dodatkowo rozdrażnieniem, wywołanym całodniowym upałem. Po półtorej godziny rozjuszeni zebrani zeszli do restauracji, gdzie właśnie odbywał się dancing przy muzyce jazzowej. Gdy zabawa osiągnęła swe apogeum, do radosnego tłumu doszły wieści o tym, że Berlioz nie żyje. A około godziny czwartej nad ranem w Gribojedowie pojawił się Iwan Bezdomny, cały poszarpany, w kalesonach, ze świecą i świętym obrazkiem. Po bijatyce z kelnerem, został poowijany w serwety i zawieziony do szpitala psychiatrycznego.
6.Schizofrenia, zgodnie z zapowiedzią.
Iwan trafia do szpitala w towarzystwie jednego z poetów- Riuchina. Lekarz wypytuje najpierw jego o zdarzenia w Gribojedowie, a później rozmawia z Bezdomnym. Ten mówi niespokojnie, jakby w szale o wypadkach na Patriarszych Prudach, o spotkaniu konsultanta, za którym koniecznie trzeba wysłać opancerzone pojazdy z karabinami maszynowymi, w końcu o Poncjuszu Piłacie. Próbuje dodzwonić się na policję, ale tam traktują jego ostrzeżenia jak majaczenie psychicznie chorego. Zrozpaczony Iwan próbuje wyskoczyć przez okno. Gdy mu się to nie udaje, wyzywa Riuchina, rzuca się na lekarzy, po czym dostaje zastrzyk uspokajający i szybko usypia. Lekarz podejrzewa u niego schizofrenię (przepowiedział mu ją konsultant na Patriarszych Prudach) oraz początkowe stadium delirium.
Riuchin wraca do Moskwy sam, podwieziony przez kierowcę ciężarówki. Po drodze przypomina sobie obraźliwe słowa Bezdomnego. Również widok pomnika Puszkina zmusza go do przemyśleń. Zdaje sobie sprawę, jak nieszczera i pozbawiona głębi jest jego poezja. Wraca do Gribojedowa, gdzie szybko się upija.
7.Fatalne mieszkanie.
W mieszkaniu numer pięćdziesiąt, przy ulicy Sadowej 302-A, na ogromnym kacu obudził się Stiopa Lichodiejew, dyrektor artystyczny Teatru „Varites”. Dzielił on owe mieszkanie z Berliozem i jego małżonką. Michał Aleksandrowicz jednak, korzystając ze swych znajomości, umieścił żonę gdzieś na drugim końcu Moskwy i opłacał jej lokum, byle tylko nie musieć jej oglądać.
Dalej narrator opowiada historię właścicieli domu na Sadowej. Mieszkańcy tej kamienicy od dawna sądzili, ze zagnieździła się w nim siła nieczysta, każdy bowiem, kto tam mieszkał, znikał po jakimś czasie bez śladu.
Gdy Stiopa przebudził się, zobaczył siedzącego naprzeciw niego nieznanego mu obywatela, który przedstawił się jako Woland-specjalista od czarnej magii. Twierdzi, ze spotkał Stiopę wczoraj, długo wczoraj rozmawiali i że Lichodiejew podpisał z nim kontrakt na siedem koncertów za trzydzieści pięć tysięcy rubli. Dyrektorowi, który nic z tego nie pamiętał, Woland pokazał podpisany przez niego oraz przez dyrektora finansowego teatru kontrakt. Lichodiejew poszedł więc do przedpokoju, by zadzwonić do teatru, a po skończonej rozmowie zobaczył wielkiego czarnego kota, chodzącego na dwóch łapach oraz chudego obywatela w pękniętych binoklach. Wtedy Woland oświadczył, że potrzebuje tego mieszkania dla siebie i swojej świty. Stiopa znalazł się nagle w Jałcie.
8. Pojedynek profesora z poetą.
W szpitalu psychiatrycznym Iwan odzyskał przytomność. Został wykapany i obsłużony przez pielęgniarkę, po czym przeprowadzono z nim wywiad środowiskowy. Po późniejszych badaniach poeta postanowił czekać na kogoś ważnego rangą, z kim mógłby porozmawiać. Pojawił się doktor Strawiński, kliniczny profesor. Bezdomny zaczął mu udowadniać, że w żadnym przypadku nie jest obłąkany, jednak Strawiński udowodnił mu, ze konieczne jest leczenie. Poradził poecie, by ten nie przejmował się już dłużej wydarzeniami z Patriarszych Prud, bo najważniejszy dla niego jest teraz spokój. Stwierdził, że sprawą tą powinna zająć się policja, do której Iwan może co najwyżej napisać donos.
9.Głupie dowcipy Korowiowa.
Prezesem spółdzielni mieszkaniowej, do której należało mieszkanie przy Sadowej, był Nikanor Iwanowicz Bosy. Odkąd dowiedziano się o śmierci Berlioza, Bosy był cały czas nachodzony i nękany telefonami czy listami. Postanowił zatem udać się do rzeczonego mieszkania. Na miejscu spotkał chudego osobnika w binoklach, który skrzeczącym głosem przedstawił się jako Korowiow. Twierdził, że jest asystentem i tłumaczem maga, który obecnie jednak ćwiczy i nie można mu przeszkadzać. Oświadczył, że Woland życzy sobie wynająć mieszkanie i że otrzymał na to zgodę Lichodiejewa. Mówi, że dyrektor teatru pisał do Bosego w tej sprawie. Zdziwiony prezes rzeczywiście odnajduje w teczce list. W końcu spisują umowę na pięć tysięcy rubli za tydzień wynajmu. Korowiow daje Bosemu także łapówkę.
Gdy Nikanor Iwanowicz wychodzi z domu, Korowiow łapie za telefon i, przedstawiając się jako sąsiad prezesa, dzwoni do służb specjalnych z donosem. Mówi, że Bosy przetrzymuje w toalecie, w przewodzie wentylacyjnym walutę, którą spekuluje.
Prezes spółdzielni faktycznie chowa ruble do przewodu wentylacyjnego, ale gdy odpowiednie służby wchodzą do mieszkania, okazuje się, ze są tam dolary.
10.Wieści z Jałty.
W Teatrze „Varietes” czekało na Lichodiejewa dwóch obywateli: dyrektor finansowy-Rimski oraz administrator Warionucha. Denerwowali się, że Stiopy jeszcze nie ma, a chcieli uzgodnić z nim szczegóły mającego się odbyć przedstawienia z udziałem maga, którego nikt jeszcze nie widział.
W tym samym momencie w drzwiach ukazała się kobieta w uniformie, która przynosiła depeszę z Jałty, nadaną przez tamtejszą milicję. Twierdzili oni, że do ich komisariatu zgłosił się obywatel, podający się za Lichodiejewa i proszą o potwierdzenie jego tożsamości. Dodatkowo, Stiopa wysłał telegramem kopię swojego charakteru pisma i zarządził obserwację Wolanda. Rimski z Warionuchą zastanawiali się jakim cudem dyrektor teatru mógł przebyć tak daleką drogę, skoro niecałą godzinę temu dzwonił ze swego mieszkania w Moskwie. Stwierdzają, ze na pewno upił się w podmoskiewskiej restauracji o nazwie „Jałta” i robi sobie głupie żarty, jednak na wszelki wypadek wysłali mu pieniądze na powrót, zastrzegając, że „Lichodiejew ciężko odpracuje ten piknik”.
Rimski nakazał także wziąć wszystkie kopie depesz i zanieść je na milicję. Po drodze Warionucha zajrzał jeszcze do swego gabinetu. Odebrał tam telefon, w którym ktoś nosowym głosem zaczął mu grozić i zakazał nosić gdziekolwiek depesze. Administrator zlekceważył ostrzeżenie i wyszedł na dwór. Przed udaniem się na komendę postanowił jeszcze sprawdzić czy monter naprawił światło w letnim szalecie. Tam zaatakowało go dwóch osobników, jeden „kotopodobny”, a drugi „chudy i kraciasty”. Wyrzucili depesze, a samego Warionuchę zawlekli do mieszkania na Sadowej. Tam podeszła do niego naga dziewczyna, która powiedziała, że teraz go pocałuje. Administrator zemdlał.
11.Rozdwojenie Iwana.
Iwan bez skutku próbuje napisać donos na milicję. Jego myśli plączą się, nie jest w stanie sklecić najprostszego zdania. Wpada w lekką histerię i dostaje zastrzyk. Gdy budzi się, jest już wieczór. Bezdomny zaczyna rozmowę sam ze sobą, przy czym w jego umyśle rozbrzmiewają głosy dwóch różnych Iwanów-pierwszy jest spokojny. Tłumaczy sobie, że przecież nic takiego się nie stało, a nawet twierdzi, ze historia cudzoziemca o Piłacie jest bardzo ciekawa i że nieładnie zrobił, wyśmiewając opowiadanie konsultanta. Trzeba było-mówi sobie-grzecznie poprosić o dokończenie tego interesującego opowiadania. Drugi głos przypomina jeszcze dawnego, wzburzonego zaistniałymi faktami Iwana, który dostrzega spisek ze strony profesora czarnej magii. Nagle Bezdomny zauważa na balkonie nieznajomego mężczyznę.
12.Czarna magia oraz jak ją zdemaskowano.
W Teatrze „Varietes” ma miejsce seans czarnej magii. Rimski nadal nie wie co dzieje się z Lichodiejewem, dodatkowo zastanawia go fakt zniknięcia Warionuchy. Schodzi przywitać się z Wolandem.
Seans czarnej magii rozpoczyna się od rozmowy Wolanda z Fagotem (kolejne imię Korowiowa) na temat zmian, jakie zaszły w ludziach. Następnie Fagot z Behemotem (kotem na dwóch łapach) zabawiają publiczność sztuczkami z kartami. Wiele zamieszania wywołuje pojawienie się pieniędzy lecących z sufitu. Konferansjer Bengalski próbuje wytłumaczyć zdarzenie jako zbiorową hipnozę. W odpowiedzi, Behemot urywa mu głowę, którą jednak nakłada z powrotem na życzenie publiczności i wyraźne polecenie Wolanda (w tym rozdziale najbardziej uwidacznia się głęboki szacunek, jaki żywi dla Wolanda jego świta. Nie zwracają się do niego inaczej jak „messer” i nawet nie próbują wciągnąć go do zabawy, gdyż jemu to nie przystoi). Bengalski odchodzi za kurtynę, krzycząc, że chce odzyskać swoją głowę.
Z kolei Fagot otwiera magazyn dla pań, w którym mogą one przebrać się w drogie stroje czy dostać piękne perfumy. Wymieniają swoje ubrania na modne suknie markowych firm.
W ostatniej części spektaklu Arkadiusz Apołłonowicz Siemplejarow, przewodniczący komisji akustycznej teatrów moskiewskich, domaga się obiecanej demaskacji czarnej magii. W odpowiedzi Fagot odkrywa intymne szczegóły jego pożycia, między innymi romans z młodą aktorką. Na wieść o tym jego kuzynka zaczyna bić go parasolem po głowie, a żona Siemplejarowa wzywa milicję.
Przedstawienie kończy się ogólnym rozgardiaszem przy szatańskim dźwięku granego przez orkiestrę walca.
13.Pojawia się bohater.
Nieznajomy, który przyszedł do pokoju Iwana, prosił, by nazywać go Mistrzem. Z wielką uwagą słucha opowieści Bezdomnego o wydarzeniach na Patriarszych Prudach. Sam również trafił do kliniki przez Poncjusza Piłata. Pisał książkę o procuratorze Judei, która miała być dziełem jego życia. Mówi Iwanowi, że człowiek, którego wczoraj spotkał to szatan. Choć z początku poetę ogarnia szok, szybko przyzwyczaja się do tej myśli i uważa ją za całkowicie prawdopodobną.
Dalej Mistrz opowiada o sobie. Jest, czy raczej był (bo chce wyrzucić z pamięci swoją dawną tożsamość, twierdząc, że teraz jest nikim) historykiem sztuki, a także tłumaczem z kilku języków. Któregoś dnia wygrał sto tysięcy rubli. Wyprowadził się do sutereny, nakupował mnóstwo książek i zaczął pracować nad dziełem o życiu Poncjusza Piłata. Wtedy też poznał pewną kobietę, której imienia nie chciał jednak zdradzić Iwanowi. Zakochali się w sobie, ale związek swój musieli trzymać w tajemnicy, ponieważ oboje byli związani z kimś innym; żadne z nich nie kochało jednak swoich partnerów. Jedno było dla drugiego jedyną prawdziwą miłością.
Ukochana Mistrza, gdy dowiedziała się o jego pomyśle na książkę, zaczęła gorliwie zaganiać go do pracy: „Wróżyła mu sławę, ponaglała go i właśnie wtedy zaczęła go nazywać Mistrzem”. Czytała w kółko już napisane rozdziały albo szydełkowała czarną czapeczkę z żółtą literą „M”, z którą nigdy się nie rozstawał.
Nadszedł czas wydania powieści. Nie spotkała się ona jednak z aprobatą wydawców, a jeden z nich wydrukował dość obszerny jej fragment, który spotkał się z głęboką krytyką, zwłaszcza Łatuńskiego, Arymana oraz Laurowicza.
Opowieść Mistrza stawała się coraz bardziej zawiła. Mówił o ogromnym smutku, który spadł na niego oraz na jego ukochaną, o ogarniającym go bezsensie. Wtedy to poznał Alojzego Mogarycza, którego uznał za przyjaciela. Potrafił mu wytłumaczyć dlaczego jego powieść nie spodobała się wydawcom, mówił, które rozdziały nie przejdą przez cenzurę.
Z Mistrzem zaczęły dziać się coraz gorsze rzeczy: bał się ciemności, ciągle był roztrzęsiony. Zrozumiał, że jest to początek choroby psychicznej. Zaczął palić swoją powieść, ale jego ukochanej udało się ją wyciągnąć z ognia. Obiecała mu, że pojawi się u niego rano i zaczną życie na nowo. W tym samym czasie Mogarycz doniósł do władz, ze u mistrza w domu przetrzymywane jest nielegalna literatura. Został on pozbawiony mieszkania. Pieszo doszedł do kliniki Strawińskiego i tu już został. Przebywa w niej już czwarty miesiąc. Nie powiadomił ukochanej kobiety gdzie się znajduje, bo uważał, że byłby to dla niej zbyt wielki cios. Ma nadzieję, że zapomniała o nim. Po kilku chwilach Mistrz opuścił pokój Iwana i przeszedł do siebie balkonem.
14.Chwała kogutowi.
Rimski siedział sam w swoim gabinecie. Najpierw obserwował tłum wychodzący po zakończonym seansie z teatru na ulicę. Kobietom znikały ich modne kreacje i zostawały w samej bieliźnie, co spowodowało uliczne zamieszki i interwencję milicji. W związku z tymi wydarzeniami dyrektor finansowy postanowił dzwonić, gdzie tylko się da, żeby tylko wybronić siebie z całej sytuacji i zwalić winę na Lichodiejewa. Zanim jednak zdążył wykonać jakiekolwiek połączenie, telefon rozdzwonił się, a gdy Rimski podniósł słuchawkę, kobiecy głos ostrzegł go, by nie próbował się z nikim kontaktować.
Wtedy do gabinetu wszedł Warionucha, który dziwnie się zachowywał. Wymyślał niestworzone historie na temat Lichodiejewa, z niezrozumiałych przyczyn zasłaniał twarz ręką. Nagle Rimski zorientował się, że cała opowieść administratora jest jednym wielkim kłamstwem, a on sam „nie rzuca cienia”. Warionucha zrozumiał, że został zdemaskowany. Zatrzasnął drzwi na zamek i zaczął skakać pod sufitem. Tymczasem od okna powiało chłodem i zapachem zgnilizny. Pojawiła się tam naga kobieta, której ciało przybierało z wolna trupiozieloną barwę. Wtedy z zewnątrz dobiegło trzykrotne pianie koguta. Dziewczyna i Warionucha wylecieli z pokoju.
Sam Rimski nagle cały posiwiał, wybiegł z teatru i pojechał na dworzec, skąd udał się pociągiem ekspresowym w nieznanym kierunku.
15.Sen Nikanora Iwanowicza
Nikanor Iwanowicz z początku był przesłuchiwany przez władze na temat jego domniemanych spekulacji walutą. Jednak prezes spółdzielni był roztrzęsiony, nie odpowiadał sensownie na pytanie, mówił tylko o Korowiowie i sile nieczystej. Wykrzykiwał, że trzeba dokładnie sprawdzić mieszkanie numer pięćdziesiąt na ulicy Sadowej. Odpowiednie władze pojechały tam, ale w domu nikogo nie było.
Nikanora Iwanowicza odwieziono natomiast do kliniki doktora Strawińskiego i umieszczono go w pokoju numer sto dziewiętnaście. Po zażyciu leku uspokajającego miał on sen, wiążący się z jego przeżyciami. Śni mu się wielka sala, w której przesłuchuje się podejrzanych o spekulowanie walutą i łapówkarstwo.
16.Kaźń
Wraz z Jeszuą skazano jeszcze dwóch ludzi. Nikt nie próbował nawet odbić skazańców. W Jeruszalaim panował wielki upał i zanosiło się na burzę.
Nieopodal miejsca ukrzyżowania siedział pod małym figowym drzewkiem zakapturzony człowiek. Był to Mateusz Lewita, jeden z uczniów Jeszui. Dwa dni temu poszedł razem ze swym Mistrzem do jednego z domostw pod miastem. Tam poczuł się bardzo źle i pozwolił Jeszui na powrót do Jeruszalaim samotnie. Gdy Mateusz przyszedł za nim, było już za późno-zdążył akurat na moment ogłoszenia wyroku przez procuratora.
Początkowo szedł razem z innymi w stronę Nagiej Góry, potem jednak pomyślał, że skróci męki Jeszui i zabije go. W tym celu zawrócił do miasta, by ukraść stamtąd nóż. Nie zdążył jednak i teraz siedział czwartą godzinę nieopodal miejsca kaźni i czekał, aż śmierć wybawi Jeszuę. Zaklinał Boga, by ten zesłał czym prędzej śmierć na tego biednego człowieka, który nigdy nikomu nie zrobił najmniejszej krzywdy. Jednak „śmierć nie nadchodzi”. Mateusz Lewita pogroził niebu, jednak zauważył, że na Nagiej Gorze kohorty żołnierzy zaczynają wracać do miasta. Jeden z nich podszedł do skazanych i poprzebijał ich włócznią.
Gdy nadeszła nawałnica i jazda oddaliła się od miejsca kaźni, Mateusz Lewita zdjął ciało Jeszui z krzyża i uciekł wraz z nim.
17.Niespokojny dzień
Po zeszłonocnym seansie w Teatrze „Varietes” przed kasami biletowymi ustawiły się wielkie kolejki, które rozproszyły dopiero wieść o odwołaniu sensu i interwencja milicji.
W teatrze z zarządu został tylko główny księgowy Wasilij Stiepanowicz Łastoczkin. Nie umiał odpowiedzieć na żadne pytanie milicji, nie wiedział gdzie znajdują się jego przełożeni, nie potrafił przekazać im umowy, zawartej z Wolandem. Pojechano do mieszkania na ulicę Sadową, ale nikogo nie było w środku.
Łastoczkin udał się zatem do Komisji Nadzoru Widowisk i Rozrywek Lżejszego Gatunku, by złożyć tam raport o wczorajszych zajściach, a także do wydziału finansowego, by wpłacić tam pieniądze z wpływów po wczorajszym spektaklu. Po drodze wysłuchał opowieści taksówkarza o zaczarowanych pieniądzach, które bądź znikają, bądź zmieniają się w inne przedmioty.
W kancelarii komisji widowisk okazało się, że zamiast kierownika Prochora Piotrowicza, siedzi tam tylko jego garnitur, bez ciała, ale za to z jego głosem i charakterem. Dowiedział się, że do zdarzenia tego doszło po wizycie obywatela o kocim wyglądzie. Ponieważ nie mógł tam nic zdziałać, udał się do filii komisji, w której jednak również panowało zamieszanie. Oddział ten odwiedził z kolei mężczyzną, który przedstawił się jako były dyrygent chóru cerkiewnego. Gdy podał pracownikiem rytm pierwszych nut piosenki, zaczęli śpiewać wszyscy, bez względu na odległość, w jakiej się od siebie znajdowali. Całą grupę odwieziono do kliniki doktora Strawińskiego.
Łastoczkin udał się zatem do banku, by wpłacić tam pieniądze z dochodu ze wczorajszego przedstawienia. Okazało się jednak, że w walizce księgowego zamiast rubli znajdowały się zagraniczne banknoty. Od razu go aresztowano.
18.Pechowi goście
Do Moskwy przyjechał pociągiem z Kijowa wuj Berlioza. Dostał on dziwnie skonstruowaną depeszę, zrozumiał jednak, ze jego siostrzeniec zginął. Postanowił zatem dostać się do Moskwy. Jego główną intencją była nie tyle chęć wzięcia udziału w pogrzebie, ile nadzieja, że uda mu się zamieszkać w mieszkaniu nieboszczyka. Kiedy tam trafił, nie wiedział kto mu otworzył. Przywitał go natomiast Korowiow, który zaczął ze szczegółami opowiadać o scenie śmierci Berlioza. Po krótkim „przesłuchaniu”, dokonanym przez Behemota, Maksymilian Andriejewicz Popławski (bo tak miał na imię wuj) został wyrzucony z mieszkania przez rudego kulasa, z bielmem na oku i wystającym kłem-Azazella. Ponieważ Popławski był w Kijowie nie bez powodu uznawany za jednego z najmądrzejszych ludzi, wiedział on, że nie ma sensu próba zamieszkania na Sadowej. Chciał jednak zobaczyć, co stanie się dalej, dlatego schował się w komórce na dole klatki. Po chwili usłyszał, jak do mieszkania wchodzi mały, smutny człowieczek.
Był on bufetowym w „Varietes” i nazywał się Andrzej Fokicz. Przyszedł wyjaśnić nieporozumienie ze znikającymi pieniędzmi, bo jak twierdzi-oszukali go klienci. Woland i jego świta przepowiedzieli mu rychła śmierć na raka wątroby.
Przerażony człowiek udał się do specjalisty w dziedzinie chorób wątroby, który zapewnił go, że jego zdrowie jest w jak najlepszym porządku, ale na wszelki wypadek wypisał mu skierowanie na badania. Gdy bufetowy wychodzi, w gabinecie lekarza dzieją się dziwne rzeczy, które Kuźmin tłumaczy sobie przemęczeniem.
19.Małgorzata
Ukochana Mistrza miała na imię Małgorzata. Była piękną, trzydziestoletnią kobietą, mieszkającą z mężem w pięciopokojowej willi. Jej mąż był wybitnym specjalistą, kochał swoją żonę, wielbił ją i postarał się, by nigdy w życiu niczego jej nie brakowało. Mimo to, Małgorzata nie potrafiła go kochać. Doceniała go jako dobrego, uczciwego, opiekuńczego mężczyznę, ale nigdy nie zapałała do niego jakimś wznioślejszym uczuciem.
Zgubienie Mistrza postrzegała jako swoją karę za zdradzanie męża. Uważała też, że zachowała się jak Mateusz Lewita, który zostawił Jeszuę samego. Odkąd on odszedł, czuła się samotna i była zrozpaczona. Jednak w piątek, a więc w dzień po skandalicznym seansie czarnej magii, obudziła się w końcu pełna nadziei, ponieważ w nocy śnił się jej Mistrz, który gestem przywoływał ją do siebie.
Będąc sama w domu, Małgorzata udała się do garderoby, skąd wyciągnęła swoje największe skarby: zasuszone płatki róż, fotografię Mistrza i nadpalony brulion z jego powieścią.
Po krótkiej rozmowie z pokojówką-Nataszą udała się na spacer. Usiadła na ławce, obserwując karawan i od nieznajomego dowiedziała się, że to pogrzeb Berlioza. Zdziwiona Małgorzata odwróciła się i zobaczyła przed sobą Azazella. Wywiązała się między nimi rozmowa o kradzieży głowy nieboszczyka (Małgorzata usłyszała o tym wcześniej w tramwaju) i o uczestnikach konduktu żałobnego. Rudzielec zaproponował jej wizytę u zagranicznego konsultanta. Początkowo kobieta nie chciała się zgodzić, jednak, gdy zrozumiała, że Azazello wie coś na temat Mistrza, zmieniła zdanie. Azazello dał jej krem, którym kazał się jej wysmarować w domu i Małgorzata wybiegła z parku.
20.Krem Azazella
Dokładnie o wpół do dziesiątej wieczorem Małgorzata zaczęła wcierać w siebie pachnący bagnem krem od Azazella. Maść sprawiła, że jej ciało rozgrzało się, poróżowiało i odmłodniało o co najmniej dziesięć lat. Stała się tak lekka, ze mogła latać. Stanąwszy nago w świetle księżyca, zaczęła trochę naigrywać się ze swego sąsiada, Mikołaja Iwanowicza.
Po telefonie Azazella, wylatuje na miotle przez okno, krzycząc „Niewidzialna”.
21.Lot
Małgorzata leciała ponad ulicami Moskwy, ciesząc się wolnością. Wiedziała już, ze cudzoziemiec nie jest w żaden sposób groźny.
Przypadkowo trafia do domu krytyka Łatuńskiego, który ostatecznie pogrążył jej Mistrza swoimi komentarzami. Na jego szczęście, nie było go w domu, za to Małgorzata, w akcie zemsty, zdewastowała mu mieszkanie.
W trakcie lotu, dołącza do niej pokojówka Natasza, która przyznaje, że też posmarowała się kremem od Azazella. Leci na wieprzu, którym okazuje się być Mikołaj Iwanowicz (Natasza maznęła go maścią po łysinie). Obie udają się nad rzekę za miasto, gdzie czekają na nie rusałki. Obie zostały wykąpane, a Natasza poleciała pierwsza na ulicę Sadową, by pomóc w przygotowaniach.
22.Przy świecach
Na Sadowej powitał Małgorzatę Azazello i przekazał ją Korowiowi. Ten wytłumaczył kobiecie, że celem jej pobytu jest bycie gospodynią na wielkim, corocznym święcie, jakim jest bal u szatana. Utarło się, że towarzyszka Wolanda musi mieć na imię Małgorzata i musi pochodzić z miejscowości, w której odbywa się uroczystość.
Bohaterka zostaje wprowadzona do sypialni, w której znajduje się Woland ze swoją świtą. Jest w piżamie, gra z Behemotem w szachy, a Hella (naga kobieta, która pocałowała Warionuchę i straszyła Rimskiego) naciera mu kolano smołą.
23.Wielki bal u szatana
Z rykiem Behemota „Bal!!!” rozpoczyna się wielki bal u szatana. Mieszkanie na Sadowej rozrasta się do ogromnych rozmiarów.
Pierwszym obowiązkiem Małgorzaty jest pozdrowienie orkiestry i powitanie gości. Są to sami szubrawcy-mordercy, truciciele, alchemicy… Królowej balu najbardziej zapada w pamięć Frieda, dzieciobójczyni, która własnego synka udusiła w lesie chusteczką i zakopała go. Jej karą jest to, że każdej nocy ktoś podkłada jej ową chusteczkę, a morderczyni nie może się jej pozbyć.
Małgorzata zaczynała być bardzo zmęczona. Bolały ją mięśnie i kolano, powoli opadała z sił. Do tradycji bowiem należało, że gospodyni miała na sobie ciężką szatę i biżuterię, a przybywający goście mieli całować ją w kolano.
Została więc wykąpana przez Nataszę i Hellę pod krwawym prysznicem, wytarto ją płatkami róż. Jako gospodyni musiała zabawić przez jakiś czas gości, którzy bawili się, pijąc, tańcząc czy kąpiąc się w basenach wypełnionymi różnymi alkoholami.
Tuż przed końcem balu pojawił się Woland. Przed nim stanął Azazello i podał mu głowę Berlioza, trzymaną na tacy. Szatan zwracając się do niej, mówił o tym, że dostał on siódmy dowód na istnienie diabła-wszystko, co mu przepowiedział, sprawdziło się. Później głowa Berlioza zamienia się w pył.
Na balu pojawia się jeszcze jeden gość-jest nim baron Meigel, urzędnik Komisji Wizualnej, który oprowadza cudzoziemców po Moskwie. Woland oskarża go donosicielstwo i rozkazuje Abbadonie (jednemu ze swych poddanych) zabić barona. Przechyla kielich, pełen krwi zamordowanego, a następnie podaje go Małgorzacie.
24.Wydobycie Mistrza
Sypialnia Wolanda wyglądał tak, jak przed rozpoczęciem balu. Wymęczona Małgorzata zaczęła jeść i odpoczywać. Miła kolacja trwała dość długo. W końcu Woland powiedział Kobiecie, że może wyrazić jedno życzenie. Ta odpowiedziała, że życzy sobie, aby przestano Friedzie podkładać chustkę, przypominającą o zabiciu dziecka. Szatan ustosunkowuje się do jej pragnienia, ale robi to z niechęcią i złością. Mówi też, że „(…) nie będziemy chyba żerować w noc święta na uczynkach kogoś, kto jest tak dalece niepraktyczny (…). A zatem to się nie liczy, ja przecież nic nie zrobiłem. Czego pani pragnie dla siebie?”. Małgorzata chce, by zwrócono jej Mistrza i to natychmiast. Tak się staje. Jednak chory nie chce uwierzyć w ich wspólną przyszłość, twierdzi, ze wcześniej czy później Małgorzata opamięta się i odejdzie od niego.
Woland jednak twierdzi inaczej. Sprawia, że dawne mieszkanie Mistrza znów jest puste, a Alojzy Mogarycz zostaje z niego wygnany. Na koniec daje Małgorzacie w prezencie złotą podkówkę. Ona i Mistrz trafiają do ich mieszkanka. Mistrz usypia, a jego ukochana czyta od nowa książkę o Piłacie.
25.Jak procurator usiłował ocalić Judę z Kiriatu]
Nad Jeruszalaim nadeszła silna burza. Poncjusz Piłat spotyka się z dowódcą swojej tajnej służby, Afraniuszem. Omawiają szczegóły kaźni trójki skazańców. Procurator ponadto obawia się zamieszek w związku ze śmiercią Jeszui. Twierdzi, że z poufnych źródeł, które nie są jednak jeszcze potwierdzone, przypuszcza, że przyjaciele filozofa będą chcieli go pomścić, zabijając Judę dzisiejszej nocy; a pieniądze, które otrzymał za to, że go zaprzedał, podrzucić arcykapłanowi z notatką „Zwracam przeklęte pieniądze”. Prosi zatem Afraniusza, by zajął się tą sprawą i spróbował ocalić Judasza.
Dowódca pokłonił się Piłatowi i wyszedł. Nad miastem zapadł zmrok.
26.Złożenie do grobu
Afraniusz udał się do miasta, gdzie spotkał się z kobietą imieniem Nisa. Przebywał u niej około pięciu minut, po czym wyszedł. Ona sama zaczęła się nagle w pośpiechu przebierać i również udała się poza dom. Na targu spotkała Judę z Kiriatu, swojego kochanka. Chciał ją odwiedzić u niej w domu, jako że nie było jej męża, ona jednak nie zgodziła się na to. Na miejsce spotkania wyznaczyła plantację oliwek za miastem.
Juda poszedł na umówione miejsce. Jednak zamiast Nisy, napotkał dwóch mężczyzn, którzy napadli na niego. Na pytanie ile dostał dziś pieniędzy, Juda odpowiedział, że trzydzieści tetradrachm. Po tych słowach jeden z ludzi wbił mu nóż w serce, a drugi przyczepił do sakiewki karteczkę.
Afraniusz udał się nocą do Piłata i zdał mu relację z przebiegu wydarzeń. Mówi, że nie udało mu się uchronić Judy, a ciało Ha-Nocri było ściągnięte z krzyża przez Mateusza Lewitę, jednak już go odnaleziono i złożono zwłoki do grobu. Dowódca tajnej służby chce podać się do dymisji, wini siebie i swoją niekompetencję za śmierć Judy. Procurator jednak uspokaja przyjaciela. Ten oznajmia mu, że na rozmowę z procuratorem czeka Mateusz Lewita.
Poncjusz Piłat proponuje mu pracę w swojej posiadłości w Caesarei jako bibliotekarz. Początkowo Lewita odmawia, obawiając się, że jest to forma przekupstwa za śmierć Jeszui. Gdy jednak słyszy, że to z jego polecenia zabito Judę, prosi o pergamin.
27.Zagłada mieszkania numer pięćdziesiąt
W Teatrze „Varietes” zapanował chaos. Nie było nikogo z zarządu, a kogoś trzeba było pociągnąć do odpowiedzialności. Drogą oficjalną nie można było odnaleźć Wolanda, bo-jak się okazało-zniknęły wszelkie dokumenty ze wszystkich urzędów. Odszukano zatem Rimskiego, który wyjechał do Leningradu i przesłuchano Bezdomnego. Również zeznania Arkadiusza Apołłonowicza, który zapamiętał imię maga, bardzo pomogło w znalezieniu Wolanda.
W mieszkaniu jednak nie było nikogo, mimo iż inwigilowano je o różnych porach dnia i nocy. Do Moskwy przyjechali Lichodiejew i Warionucha, którzy-podobnie jak Rimski-poprosili o zamknięcie ich w kasie pancernej.
Po przesłuchaniu kolejnych ludzi, znów spróbowano złapać lokatorów z ulicy Sadowej. Oddziały specjalne tym razem trafiły na mieszkańców. Rozległy się strzały, Behemot rozlał benzynę, która sama się zapaliła, zadzwoniono po straż… A z okien wyleciały z dymem trzy męskie postacie i jedna kobieca sylwetka.
28.Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota
Korowiow i Behemot poszli do sklepu z luksusowymi towarami, w którym sprzedawano za obcą walutę. Zaczęli stroić sobie żarty z właściciela, niszcząc asortyment i zjadając drogie produkty. Na koniec cały sklep podpalili, a minutę później zjawili się pod Gribojedowem.
Właściciel restauracji od razu zorientował się kim są jego goście. Traktował ich nadzwyczaj miło i obiecał osobiście dopilnować ich zamówienia. Jednak, gdy tylko znalazł się za salą restauracyjną, spokojnie wyszedł drugimi drzwiami. Chwilę potem w Gribojedowie pojawili się trzej mężczyźni z rewolwerami w dłoniach, którzy zaczęli strzelać do Behemota i Korowiowa. Dom literatów zapłonął.
29.Przesądzone zostają losy Mistrza i Małgorzaty
Woland z Azazellem stali na dach Domu Paszkowa, jednej z najpiękniejszych kamienic Moskwy. Wtem pojawił się Mateusz Lewita, mówiąc, że „On go przysyła”. Informuje szatana, że „On” przeczytał powieść Mistrza i że prosi, aby jego i Małgorzatę Woland umieścił w krainie spokoju.
Messer wysyła na ta misję Azazella. Nad Moskwę nadciągała burza.
30.Czas już! Czas!
Azazello odwiedza Mistrza i Małgorzatę w ich suterenie. Częstuje ich winem, które okazuje się trucizną. Kochankowie umierają, ale Azazello przywraca ich życiu po śmierci. Podpalają mieszkanie i udają się na koniach z Azazellem do Wolanda. Po drodze odwiedzają jeszcze Iwana, który zapewnia ich, że nie będzie więcej pisał wierszy, bo zrozumiał, że są niedobre. Życzy im szczęścia, a po chwili pielęgniarka mówi mu, że jego sąsiad (Mistrz) umarł.
31.Na Worobiowych Górach
Burza przeszła już nad miastem. Woland ze swoją świtą oraz Mistrz i Małgorzata stali na wzgórzu ponad Moskwą. Pożegnali się z miastem i pocwałowali na swych koniach w przestrzeń.
32.Przebaczenie i wiekuista przystań
Przed całą kompanią rozpościera się widok Piłata, siedzącego na tronie. Towarzyszył mu jego wierny pies, Banga. Jest on uwięziony w wieczności. Nie może zaznać spokoju, chciałby porozmawiać z Ha-Nocri, ponieważ czuje, że czegoś nie dopowiedział wtedy, czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan. Mistrz uwalnia swego bohatera okrzykiem „Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie!”. Procurator może odejść księżycową drogą, prowadzącą do Jeruszalaim.
Natomiast Mistrza z Małgorzatą Woland umieszcza w specjalnie dla nich przygotowanym domu. Tu mają w spokoju spędzić całą wieczność.
Epilog
W Moskwie, po odejściu Wolanda, nadal prowadzono śledztwo. Stwierdzono, że nie zadziałała żadna siła nieczysta, a banda hipnotyzerów i brzuchomówców o wielkich zdolnościach. Potrafili działać na odległość, co tłumaczyło przeniesienie Lichodiejewa.
Bengalski został wyleczony w klinice Strawińskiego, porzucił jednak zawód konferansjera, a Alojzy Mogarycz przejął stanowisko Rimskiego.
Iwan Bezdomny porzucił karierę poetycką. Został profesorem w moskiewskim Instytucie Historii i Filozofii. Wszystko jest z nim dobrze, dopóki nie przyjdzie pełnia księżyca. Wtedy Iwan nie może spać, chodzi ulicami Moskwy. Po zastrzyku śni mu się kaźń Jeszui i Poncjusz Piłat. Spacerując, Bezdomny widzi Mikołaja Iwanowicza, który, wpatrując się w księżyc, wspomina swą Wenerę-Nataszę.
W całym kraju natomiast zaczęto wyłapywać czarne koty oraz obywateli o nazwiskach zbliżonych brzmieniowo do „Korowiow” i „Woland”. Miłośnicy teatrów zaprzestali chodzenia na spektakle.
Wczesnym wieczorem na Patriarszych Prudach rozmawiała dwójka znajomych: Michał Aleksandrowicz Berlioz oraz Iwan Nikołajewicz Ponyriow (Bezdomny). Obaj związani ze środowiskiem literackim; Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego oraz prezesem Massolitu (organizacji literackiej stowarzyszającej pisarzy), Bezdomny-poetą. Po wypiciu napoju morelowego usiedli na ławce, gdzie byli sami i mogli w spokoju gawędzić. Ich dyskusja dotyczyła napisanego przez Bezdomnego wiersza-stworzył go on dość szybko i wyszedł mu on bardzo dobrze, Berlioz nie był jednak zadowolony. Chciał bowiem poematu, który opisywałby bezsens wiary w Chrystusa, który jego zdaniem nie istniał. Iwan tymczasem stworzył raczej utwór satyryczny, obdarzył Zbawiciela najgorszymi cechami, wyśmiał go, ale jego błąd zasadzał się na tym właśnie, że nie podważył istnienia Jezusa.
Berlioz więc, jako człowiek oczytany i nad wyraz inteligentny, zaczął opowiadać Bezdomnemu o starożytnych wierzeniach i kultach, by uzmysłowić Iwanowi bezsens wiary chrześcijańskiej.
Nagle przed literatami pojawia się cudzoziemiec, który włącza się do rozmowy, jako że uznaje ją za wyjątkowo ciekawą. Wyraża szczery zachwyt, gdy dowiaduje się, że przyjaciele są ateistami, po czym gładko kontynuuje rozmowę na temat wiary. Twierdzi, że rozmawiał z Immanuelem Kantem przy śniadaniu, kiedy to wyśmiał jego dowody na istnienie Boga. Podważa także zdanie literatów, że o życiu decyduje człowiek. Przepowiada również Berliozowi rychłą śmierć, która nastąpi poprzez odcięcie mu głowy przez kobietę.
Po tych słowach Iwan uznaje nieznajomego najpierw za wariata, a następnie za szpiega. Wtedy ten legitymuje się przed przyjaciółmi. Przedstawia się jako profesor czarnej magii, który przyjechał do Moskwy, zaproszony jako konsultant do spraw rękopisów czarnoksiężnika Gerberta z Aurillac. Nagle ni stąd, ni zowąd profesor mówi, że Jezus istniał naprawdę. Twierdzi, że nie trzeba na to żadnych dowodów, bo „Jezus po prostu istniał i tyle”. Aby mu uwierzyli, zaczyna opowiadać literatom historię Poncjusza Piłata, która odtąd będzie opowiadana równolegle z rozwojem właściwej akcji powieści.
2.Poncjusz Piłat
Procurator Judei wszędzie czuje woń róż, których nienawidzi. W dodatku ma silną migrenę, a musi rozsądzić podsądnego z Galilei-Jeszuę. Ha-Nocri przez Sanhedryn został skazany na karę śmierci, jednak wyrok został odrzucony przez tetrarchę. Jeszua jest wylękniony, wygląda na pobitego i zastraszanego, jednak próbuje się bronić. Mówi, że nie podburzał nikogo do zniszczenia świątyni (o to został posądzony). Twierdzi, że jest to nieporozumienie, wynikające ze złej interpretacji jego słów, które spisuje chodzący za nim Mateusz Lewita. Przedstawia Piłatowi prawdziwe intencje swoich wypowiedzi-naucza po prostu, że wszyscy ludzie są dobrzy. Nie ma złych, są tylko ci, którzy zostali kiedyś skrzywdzeni i przez to nabrali nienawiści do świata.
Jeszua leczy procuratora z bólu głowy, odgaduje tez jego myśli. Po krótkiej rozmowie, która naświetla Piłatowi całą sprawę, chce on uwolnić Jeszuę, uznając go za nieszkodliwego wariata. Niestety, okazuje się, ze to nie wszystkie zarzuty, dotyczące Jeszui. Jest on także oskarżony o obrazę majestatu cesarza. I choć Poncjusz Piłat próbuje dawać mu delikatne znaki i sugestie, by go z tego wybronić, Jeszua, gorący zwolennik prawdy, potwierdza, że mówił, iż „wszelka władza jest gwałtem, zadawanym ludziom, i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna już będzie władza”. Po tych słowach Piłat w symboliczny sposób wyrzeka się Ha-Nocri, wykrzykując trzykrotnie słowo „Łotrze” tak, by wszyscy go usłyszeli i zatwierdza wyrok śmierci wydany przez zgromadzenie Małego Sanhedrynu.
Po wyprowadzeniu więźnia Piłat spotyka się z Kajfaszem, przewodniczącym Sanhedrynu, pytając go, którego ze skazanych ma uwolnić (taki zwyczaj panuje z okazji święta Paschy)-Bar Rabbana czy Ha-Nocri? Nawet po wstawiennictwie procuratora za Jeszuą przewodniczący prosi o ułaskawienie Bar Rabbana.
Po skończeniu tej rozmowy, Piłat wychodzi na taras, gdzie ogłasza wyrok rozentuzjazmowanemu tłumowi.
3.Dowód siódmy
Profesor skończył swą opowieść. Berliozowi i Bezdomnemu wydawało się, że musieli usnąć, tak realne było opowiadanie, podważają jednak jego wartość historyczną. Zagraniczny turysta uważa, że dowodem na jego autentyczność jest to, że sam był świadkiem zdarzeń, zaszłych w Jeruzalem. Przyjaciele pytają, gdzie profesor postanowił się zatrzymać, ten bezczelnie odpowiada, że w domu Michała Aleksandrowicza. Berlioz stwierdza, że konsultant musi być szalony, stąd opowiadanie o Jeszui i Piłacie czy historia o śniadaniu z Kantem. Oburza się na stwierdzenie, że nie tylko nie ma Boga, ale że nie istnieje także diabeł.
Berlioz postanawia pobiec do najbliższego telefonu i zadzwonić do biura turystyki zagranicznej, by powiadomić o złym stanie psychicznym profesora. Gdy wstał, konsultant zdołał jeszcze poprosić go o to, by uwierzył chociaż w diabła, który naprawdę istnieje i jemu-Michałowi Aleksandrowiczowi zaraz zostanie przedstawiony na to siódmy dowód. Dodał także, że niezwłocznie powiadomi wuja Berlioza, mieszkającego w Kijowie, o śmierci siostrzeńca.
Gdy literat wychodził już z Patriarszych Prud, musiał przejść przez szyny tramwajowe. Zobaczył jednak nadjeżdżający pojazd, więc cofnął się. W tym momencie poślizgnął się i upadł. Kobieta, prowadząca tramwaj próbowała zahamować, ale nie udało się jej. Jakiś ciemny przedmiot potoczył się po bruku. Była to odcięta głowa Berlioza.
4.Pogoń
Iwan był w kompletnym szoku po tym, co zobaczył. W pierwszej chwili nie mógł się wręcz ruszyć. Nagle usłyszał rozmowę dwóch kobiet, które mówiły, że Berlioz na pewno poślizgnął się na oleju, który rano wylał się Annuszce. Te słowa sprawiły, że Bezdomnego naszły jakieś skojarzenia i zaczął myśleć. Przypomniało mu się, jak zagraniczny konsultant mówił, iż spotkanie Massolitu nie odbędzie się dzisiaj, bo przewodniczącemu literatów odetnie głowę kobieta. To właśnie kobieta prowadziła tramwaj. Iwan rozpoczyna pogoń za profesorem, który udaje, że nie rozumie rosyjskiego oraz za jego kompanami-ogromnym czarnym kotem i chudym obywatelem, przedstawiającym się jako były regent chóru cerkiewnego.
Z niewiadomych przyczyn uważa, że konsultant ukrywa się w czyimś mieszkaniu. Wpada tam, niepokojąc pod prysznicem nagą obywatelkę, która myli go ze swym kochankiem, zabiera stamtąd święty obrazek i świecę i biegnie na dalsze poszukiwania profesora. Udaje się nad rzekę Moskwę, w której bierze kąpiel, oddając ubrania pod opiekę jakiemuś brodaczowi. Gdy z niej wychodzi, okazuje się, że nieznajomy odszedł, zabierając odzież Iwana, w której miał on legitymację Massolitu. Zamiast tego, na schodach, prowadzących do rzeki, leżały pasiaste kalesony i podarta koszula. W tym stroju Bezdomny wyruszył do siedziby Massolitu-Domu Gribojedowa.
5.Co się zdarzyło w Gribojedowie
Dom Gribojedowa nosił swe miano na cześć pisarza o tym nazwisku, którego ciotka mieszkała ongiś w tej posiadłości. Oprócz tego, że była to siedziba Massolitu, znajdowała się tam restauracja, słynąca na całą Moskwę.
W dniu śmierci Berlioza w domu Gribojedowa miało się odbyć spotkanie literatów, któremu miał on przewodzić. Od wyznaczonej godziny spotkania minęło już pół godziny. Zebrani zaczęli podnosić okrzyki dezaprobaty, pogłębionej dodatkowo rozdrażnieniem, wywołanym całodniowym upałem. Po półtorej godziny rozjuszeni zebrani zeszli do restauracji, gdzie właśnie odbywał się dancing przy muzyce jazzowej. Gdy zabawa osiągnęła swe apogeum, do radosnego tłumu doszły wieści o tym, że Berlioz nie żyje. A około godziny czwartej nad ranem w Gribojedowie pojawił się Iwan Bezdomny, cały poszarpany, w kalesonach, ze świecą i świętym obrazkiem. Po bijatyce z kelnerem, został poowijany w serwety i zawieziony do szpitala psychiatrycznego.
6.Schizofrenia, zgodnie z zapowiedzią.
Iwan trafia do szpitala w towarzystwie jednego z poetów- Riuchina. Lekarz wypytuje najpierw jego o zdarzenia w Gribojedowie, a później rozmawia z Bezdomnym. Ten mówi niespokojnie, jakby w szale o wypadkach na Patriarszych Prudach, o spotkaniu konsultanta, za którym koniecznie trzeba wysłać opancerzone pojazdy z karabinami maszynowymi, w końcu o Poncjuszu Piłacie. Próbuje dodzwonić się na policję, ale tam traktują jego ostrzeżenia jak majaczenie psychicznie chorego. Zrozpaczony Iwan próbuje wyskoczyć przez okno. Gdy mu się to nie udaje, wyzywa Riuchina, rzuca się na lekarzy, po czym dostaje zastrzyk uspokajający i szybko usypia. Lekarz podejrzewa u niego schizofrenię (przepowiedział mu ją konsultant na Patriarszych Prudach) oraz początkowe stadium delirium.
Riuchin wraca do Moskwy sam, podwieziony przez kierowcę ciężarówki. Po drodze przypomina sobie obraźliwe słowa Bezdomnego. Również widok pomnika Puszkina zmusza go do przemyśleń. Zdaje sobie sprawę, jak nieszczera i pozbawiona głębi jest jego poezja. Wraca do Gribojedowa, gdzie szybko się upija.
7.Fatalne mieszkanie.
W mieszkaniu numer pięćdziesiąt, przy ulicy Sadowej 302-A, na ogromnym kacu obudził się Stiopa Lichodiejew, dyrektor artystyczny Teatru „Varites”. Dzielił on owe mieszkanie z Berliozem i jego małżonką. Michał Aleksandrowicz jednak, korzystając ze swych znajomości, umieścił żonę gdzieś na drugim końcu Moskwy i opłacał jej lokum, byle tylko nie musieć jej oglądać.
Dalej narrator opowiada historię właścicieli domu na Sadowej. Mieszkańcy tej kamienicy od dawna sądzili, ze zagnieździła się w nim siła nieczysta, każdy bowiem, kto tam mieszkał, znikał po jakimś czasie bez śladu.
Gdy Stiopa przebudził się, zobaczył siedzącego naprzeciw niego nieznanego mu obywatela, który przedstawił się jako Woland-specjalista od czarnej magii. Twierdzi, ze spotkał Stiopę wczoraj, długo wczoraj rozmawiali i że Lichodiejew podpisał z nim kontrakt na siedem koncertów za trzydzieści pięć tysięcy rubli. Dyrektorowi, który nic z tego nie pamiętał, Woland pokazał podpisany przez niego oraz przez dyrektora finansowego teatru kontrakt. Lichodiejew poszedł więc do przedpokoju, by zadzwonić do teatru, a po skończonej rozmowie zobaczył wielkiego czarnego kota, chodzącego na dwóch łapach oraz chudego obywatela w pękniętych binoklach. Wtedy Woland oświadczył, że potrzebuje tego mieszkania dla siebie i swojej świty. Stiopa znalazł się nagle w Jałcie.
8. Pojedynek profesora z poetą.
W szpitalu psychiatrycznym Iwan odzyskał przytomność. Został wykapany i obsłużony przez pielęgniarkę, po czym przeprowadzono z nim wywiad środowiskowy. Po późniejszych badaniach poeta postanowił czekać na kogoś ważnego rangą, z kim mógłby porozmawiać. Pojawił się doktor Strawiński, kliniczny profesor. Bezdomny zaczął mu udowadniać, że w żadnym przypadku nie jest obłąkany, jednak Strawiński udowodnił mu, ze konieczne jest leczenie. Poradził poecie, by ten nie przejmował się już dłużej wydarzeniami z Patriarszych Prud, bo najważniejszy dla niego jest teraz spokój. Stwierdził, że sprawą tą powinna zająć się policja, do której Iwan może co najwyżej napisać donos.
9.Głupie dowcipy Korowiowa.
Prezesem spółdzielni mieszkaniowej, do której należało mieszkanie przy Sadowej, był Nikanor Iwanowicz Bosy. Odkąd dowiedziano się o śmierci Berlioza, Bosy był cały czas nachodzony i nękany telefonami czy listami. Postanowił zatem udać się do rzeczonego mieszkania. Na miejscu spotkał chudego osobnika w binoklach, który skrzeczącym głosem przedstawił się jako Korowiow. Twierdził, że jest asystentem i tłumaczem maga, który obecnie jednak ćwiczy i nie można mu przeszkadzać. Oświadczył, że Woland życzy sobie wynająć mieszkanie i że otrzymał na to zgodę Lichodiejewa. Mówi, że dyrektor teatru pisał do Bosego w tej sprawie. Zdziwiony prezes rzeczywiście odnajduje w teczce list. W końcu spisują umowę na pięć tysięcy rubli za tydzień wynajmu. Korowiow daje Bosemu także łapówkę.
Gdy Nikanor Iwanowicz wychodzi z domu, Korowiow łapie za telefon i, przedstawiając się jako sąsiad prezesa, dzwoni do służb specjalnych z donosem. Mówi, że Bosy przetrzymuje w toalecie, w przewodzie wentylacyjnym walutę, którą spekuluje.
Prezes spółdzielni faktycznie chowa ruble do przewodu wentylacyjnego, ale gdy odpowiednie służby wchodzą do mieszkania, okazuje się, ze są tam dolary.
10.Wieści z Jałty.
W Teatrze „Varietes” czekało na Lichodiejewa dwóch obywateli: dyrektor finansowy-Rimski oraz administrator Warionucha. Denerwowali się, że Stiopy jeszcze nie ma, a chcieli uzgodnić z nim szczegóły mającego się odbyć przedstawienia z udziałem maga, którego nikt jeszcze nie widział.
W tym samym momencie w drzwiach ukazała się kobieta w uniformie, która przynosiła depeszę z Jałty, nadaną przez tamtejszą milicję. Twierdzili oni, że do ich komisariatu zgłosił się obywatel, podający się za Lichodiejewa i proszą o potwierdzenie jego tożsamości. Dodatkowo, Stiopa wysłał telegramem kopię swojego charakteru pisma i zarządził obserwację Wolanda. Rimski z Warionuchą zastanawiali się jakim cudem dyrektor teatru mógł przebyć tak daleką drogę, skoro niecałą godzinę temu dzwonił ze swego mieszkania w Moskwie. Stwierdzają, ze na pewno upił się w podmoskiewskiej restauracji o nazwie „Jałta” i robi sobie głupie żarty, jednak na wszelki wypadek wysłali mu pieniądze na powrót, zastrzegając, że „Lichodiejew ciężko odpracuje ten piknik”.
Rimski nakazał także wziąć wszystkie kopie depesz i zanieść je na milicję. Po drodze Warionucha zajrzał jeszcze do swego gabinetu. Odebrał tam telefon, w którym ktoś nosowym głosem zaczął mu grozić i zakazał nosić gdziekolwiek depesze. Administrator zlekceważył ostrzeżenie i wyszedł na dwór. Przed udaniem się na komendę postanowił jeszcze sprawdzić czy monter naprawił światło w letnim szalecie. Tam zaatakowało go dwóch osobników, jeden „kotopodobny”, a drugi „chudy i kraciasty”. Wyrzucili depesze, a samego Warionuchę zawlekli do mieszkania na Sadowej. Tam podeszła do niego naga dziewczyna, która powiedziała, że teraz go pocałuje. Administrator zemdlał.
11.Rozdwojenie Iwana.
Iwan bez skutku próbuje napisać donos na milicję. Jego myśli plączą się, nie jest w stanie sklecić najprostszego zdania. Wpada w lekką histerię i dostaje zastrzyk. Gdy budzi się, jest już wieczór. Bezdomny zaczyna rozmowę sam ze sobą, przy czym w jego umyśle rozbrzmiewają głosy dwóch różnych Iwanów-pierwszy jest spokojny. Tłumaczy sobie, że przecież nic takiego się nie stało, a nawet twierdzi, ze historia cudzoziemca o Piłacie jest bardzo ciekawa i że nieładnie zrobił, wyśmiewając opowiadanie konsultanta. Trzeba było-mówi sobie-grzecznie poprosić o dokończenie tego interesującego opowiadania. Drugi głos przypomina jeszcze dawnego, wzburzonego zaistniałymi faktami Iwana, który dostrzega spisek ze strony profesora czarnej magii. Nagle Bezdomny zauważa na balkonie nieznajomego mężczyznę.
12.Czarna magia oraz jak ją zdemaskowano.
W Teatrze „Varietes” ma miejsce seans czarnej magii. Rimski nadal nie wie co dzieje się z Lichodiejewem, dodatkowo zastanawia go fakt zniknięcia Warionuchy. Schodzi przywitać się z Wolandem.
Seans czarnej magii rozpoczyna się od rozmowy Wolanda z Fagotem (kolejne imię Korowiowa) na temat zmian, jakie zaszły w ludziach. Następnie Fagot z Behemotem (kotem na dwóch łapach) zabawiają publiczność sztuczkami z kartami. Wiele zamieszania wywołuje pojawienie się pieniędzy lecących z sufitu. Konferansjer Bengalski próbuje wytłumaczyć zdarzenie jako zbiorową hipnozę. W odpowiedzi, Behemot urywa mu głowę, którą jednak nakłada z powrotem na życzenie publiczności i wyraźne polecenie Wolanda (w tym rozdziale najbardziej uwidacznia się głęboki szacunek, jaki żywi dla Wolanda jego świta. Nie zwracają się do niego inaczej jak „messer” i nawet nie próbują wciągnąć go do zabawy, gdyż jemu to nie przystoi). Bengalski odchodzi za kurtynę, krzycząc, że chce odzyskać swoją głowę.
Z kolei Fagot otwiera magazyn dla pań, w którym mogą one przebrać się w drogie stroje czy dostać piękne perfumy. Wymieniają swoje ubrania na modne suknie markowych firm.
W ostatniej części spektaklu Arkadiusz Apołłonowicz Siemplejarow, przewodniczący komisji akustycznej teatrów moskiewskich, domaga się obiecanej demaskacji czarnej magii. W odpowiedzi Fagot odkrywa intymne szczegóły jego pożycia, między innymi romans z młodą aktorką. Na wieść o tym jego kuzynka zaczyna bić go parasolem po głowie, a żona Siemplejarowa wzywa milicję.
Przedstawienie kończy się ogólnym rozgardiaszem przy szatańskim dźwięku granego przez orkiestrę walca.
13.Pojawia się bohater.
Nieznajomy, który przyszedł do pokoju Iwana, prosił, by nazywać go Mistrzem. Z wielką uwagą słucha opowieści Bezdomnego o wydarzeniach na Patriarszych Prudach. Sam również trafił do kliniki przez Poncjusza Piłata. Pisał książkę o procuratorze Judei, która miała być dziełem jego życia. Mówi Iwanowi, że człowiek, którego wczoraj spotkał to szatan. Choć z początku poetę ogarnia szok, szybko przyzwyczaja się do tej myśli i uważa ją za całkowicie prawdopodobną.
Dalej Mistrz opowiada o sobie. Jest, czy raczej był (bo chce wyrzucić z pamięci swoją dawną tożsamość, twierdząc, że teraz jest nikim) historykiem sztuki, a także tłumaczem z kilku języków. Któregoś dnia wygrał sto tysięcy rubli. Wyprowadził się do sutereny, nakupował mnóstwo książek i zaczął pracować nad dziełem o życiu Poncjusza Piłata. Wtedy też poznał pewną kobietę, której imienia nie chciał jednak zdradzić Iwanowi. Zakochali się w sobie, ale związek swój musieli trzymać w tajemnicy, ponieważ oboje byli związani z kimś innym; żadne z nich nie kochało jednak swoich partnerów. Jedno było dla drugiego jedyną prawdziwą miłością.
Ukochana Mistrza, gdy dowiedziała się o jego pomyśle na książkę, zaczęła gorliwie zaganiać go do pracy: „Wróżyła mu sławę, ponaglała go i właśnie wtedy zaczęła go nazywać Mistrzem”. Czytała w kółko już napisane rozdziały albo szydełkowała czarną czapeczkę z żółtą literą „M”, z którą nigdy się nie rozstawał.
Nadszedł czas wydania powieści. Nie spotkała się ona jednak z aprobatą wydawców, a jeden z nich wydrukował dość obszerny jej fragment, który spotkał się z głęboką krytyką, zwłaszcza Łatuńskiego, Arymana oraz Laurowicza.
Opowieść Mistrza stawała się coraz bardziej zawiła. Mówił o ogromnym smutku, który spadł na niego oraz na jego ukochaną, o ogarniającym go bezsensie. Wtedy to poznał Alojzego Mogarycza, którego uznał za przyjaciela. Potrafił mu wytłumaczyć dlaczego jego powieść nie spodobała się wydawcom, mówił, które rozdziały nie przejdą przez cenzurę.
Z Mistrzem zaczęły dziać się coraz gorsze rzeczy: bał się ciemności, ciągle był roztrzęsiony. Zrozumiał, że jest to początek choroby psychicznej. Zaczął palić swoją powieść, ale jego ukochanej udało się ją wyciągnąć z ognia. Obiecała mu, że pojawi się u niego rano i zaczną życie na nowo. W tym samym czasie Mogarycz doniósł do władz, ze u mistrza w domu przetrzymywane jest nielegalna literatura. Został on pozbawiony mieszkania. Pieszo doszedł do kliniki Strawińskiego i tu już został. Przebywa w niej już czwarty miesiąc. Nie powiadomił ukochanej kobiety gdzie się znajduje, bo uważał, że byłby to dla niej zbyt wielki cios. Ma nadzieję, że zapomniała o nim. Po kilku chwilach Mistrz opuścił pokój Iwana i przeszedł do siebie balkonem.
14.Chwała kogutowi.
Rimski siedział sam w swoim gabinecie. Najpierw obserwował tłum wychodzący po zakończonym seansie z teatru na ulicę. Kobietom znikały ich modne kreacje i zostawały w samej bieliźnie, co spowodowało uliczne zamieszki i interwencję milicji. W związku z tymi wydarzeniami dyrektor finansowy postanowił dzwonić, gdzie tylko się da, żeby tylko wybronić siebie z całej sytuacji i zwalić winę na Lichodiejewa. Zanim jednak zdążył wykonać jakiekolwiek połączenie, telefon rozdzwonił się, a gdy Rimski podniósł słuchawkę, kobiecy głos ostrzegł go, by nie próbował się z nikim kontaktować.
Wtedy do gabinetu wszedł Warionucha, który dziwnie się zachowywał. Wymyślał niestworzone historie na temat Lichodiejewa, z niezrozumiałych przyczyn zasłaniał twarz ręką. Nagle Rimski zorientował się, że cała opowieść administratora jest jednym wielkim kłamstwem, a on sam „nie rzuca cienia”. Warionucha zrozumiał, że został zdemaskowany. Zatrzasnął drzwi na zamek i zaczął skakać pod sufitem. Tymczasem od okna powiało chłodem i zapachem zgnilizny. Pojawiła się tam naga kobieta, której ciało przybierało z wolna trupiozieloną barwę. Wtedy z zewnątrz dobiegło trzykrotne pianie koguta. Dziewczyna i Warionucha wylecieli z pokoju.
Sam Rimski nagle cały posiwiał, wybiegł z teatru i pojechał na dworzec, skąd udał się pociągiem ekspresowym w nieznanym kierunku.
15.Sen Nikanora Iwanowicza
Nikanor Iwanowicz z początku był przesłuchiwany przez władze na temat jego domniemanych spekulacji walutą. Jednak prezes spółdzielni był roztrzęsiony, nie odpowiadał sensownie na pytanie, mówił tylko o Korowiowie i sile nieczystej. Wykrzykiwał, że trzeba dokładnie sprawdzić mieszkanie numer pięćdziesiąt na ulicy Sadowej. Odpowiednie władze pojechały tam, ale w domu nikogo nie było.
Nikanora Iwanowicza odwieziono natomiast do kliniki doktora Strawińskiego i umieszczono go w pokoju numer sto dziewiętnaście. Po zażyciu leku uspokajającego miał on sen, wiążący się z jego przeżyciami. Śni mu się wielka sala, w której przesłuchuje się podejrzanych o spekulowanie walutą i łapówkarstwo.
16.Kaźń
Wraz z Jeszuą skazano jeszcze dwóch ludzi. Nikt nie próbował nawet odbić skazańców. W Jeruszalaim panował wielki upał i zanosiło się na burzę.
Nieopodal miejsca ukrzyżowania siedział pod małym figowym drzewkiem zakapturzony człowiek. Był to Mateusz Lewita, jeden z uczniów Jeszui. Dwa dni temu poszedł razem ze swym Mistrzem do jednego z domostw pod miastem. Tam poczuł się bardzo źle i pozwolił Jeszui na powrót do Jeruszalaim samotnie. Gdy Mateusz przyszedł za nim, było już za późno-zdążył akurat na moment ogłoszenia wyroku przez procuratora.
Początkowo szedł razem z innymi w stronę Nagiej Góry, potem jednak pomyślał, że skróci męki Jeszui i zabije go. W tym celu zawrócił do miasta, by ukraść stamtąd nóż. Nie zdążył jednak i teraz siedział czwartą godzinę nieopodal miejsca kaźni i czekał, aż śmierć wybawi Jeszuę. Zaklinał Boga, by ten zesłał czym prędzej śmierć na tego biednego człowieka, który nigdy nikomu nie zrobił najmniejszej krzywdy. Jednak „śmierć nie nadchodzi”. Mateusz Lewita pogroził niebu, jednak zauważył, że na Nagiej Gorze kohorty żołnierzy zaczynają wracać do miasta. Jeden z nich podszedł do skazanych i poprzebijał ich włócznią.
Gdy nadeszła nawałnica i jazda oddaliła się od miejsca kaźni, Mateusz Lewita zdjął ciało Jeszui z krzyża i uciekł wraz z nim.
17.Niespokojny dzień
Po zeszłonocnym seansie w Teatrze „Varietes” przed kasami biletowymi ustawiły się wielkie kolejki, które rozproszyły dopiero wieść o odwołaniu sensu i interwencja milicji.
W teatrze z zarządu został tylko główny księgowy Wasilij Stiepanowicz Łastoczkin. Nie umiał odpowiedzieć na żadne pytanie milicji, nie wiedział gdzie znajdują się jego przełożeni, nie potrafił przekazać im umowy, zawartej z Wolandem. Pojechano do mieszkania na ulicę Sadową, ale nikogo nie było w środku.
Łastoczkin udał się zatem do Komisji Nadzoru Widowisk i Rozrywek Lżejszego Gatunku, by złożyć tam raport o wczorajszych zajściach, a także do wydziału finansowego, by wpłacić tam pieniądze z wpływów po wczorajszym spektaklu. Po drodze wysłuchał opowieści taksówkarza o zaczarowanych pieniądzach, które bądź znikają, bądź zmieniają się w inne przedmioty.
W kancelarii komisji widowisk okazało się, że zamiast kierownika Prochora Piotrowicza, siedzi tam tylko jego garnitur, bez ciała, ale za to z jego głosem i charakterem. Dowiedział się, że do zdarzenia tego doszło po wizycie obywatela o kocim wyglądzie. Ponieważ nie mógł tam nic zdziałać, udał się do filii komisji, w której jednak również panowało zamieszanie. Oddział ten odwiedził z kolei mężczyzną, który przedstawił się jako były dyrygent chóru cerkiewnego. Gdy podał pracownikiem rytm pierwszych nut piosenki, zaczęli śpiewać wszyscy, bez względu na odległość, w jakiej się od siebie znajdowali. Całą grupę odwieziono do kliniki doktora Strawińskiego.
Łastoczkin udał się zatem do banku, by wpłacić tam pieniądze z dochodu ze wczorajszego przedstawienia. Okazało się jednak, że w walizce księgowego zamiast rubli znajdowały się zagraniczne banknoty. Od razu go aresztowano.
18.Pechowi goście
Do Moskwy przyjechał pociągiem z Kijowa wuj Berlioza. Dostał on dziwnie skonstruowaną depeszę, zrozumiał jednak, ze jego siostrzeniec zginął. Postanowił zatem dostać się do Moskwy. Jego główną intencją była nie tyle chęć wzięcia udziału w pogrzebie, ile nadzieja, że uda mu się zamieszkać w mieszkaniu nieboszczyka. Kiedy tam trafił, nie wiedział kto mu otworzył. Przywitał go natomiast Korowiow, który zaczął ze szczegółami opowiadać o scenie śmierci Berlioza. Po krótkim „przesłuchaniu”, dokonanym przez Behemota, Maksymilian Andriejewicz Popławski (bo tak miał na imię wuj) został wyrzucony z mieszkania przez rudego kulasa, z bielmem na oku i wystającym kłem-Azazella. Ponieważ Popławski był w Kijowie nie bez powodu uznawany za jednego z najmądrzejszych ludzi, wiedział on, że nie ma sensu próba zamieszkania na Sadowej. Chciał jednak zobaczyć, co stanie się dalej, dlatego schował się w komórce na dole klatki. Po chwili usłyszał, jak do mieszkania wchodzi mały, smutny człowieczek.
Był on bufetowym w „Varietes” i nazywał się Andrzej Fokicz. Przyszedł wyjaśnić nieporozumienie ze znikającymi pieniędzmi, bo jak twierdzi-oszukali go klienci. Woland i jego świta przepowiedzieli mu rychła śmierć na raka wątroby.
Przerażony człowiek udał się do specjalisty w dziedzinie chorób wątroby, który zapewnił go, że jego zdrowie jest w jak najlepszym porządku, ale na wszelki wypadek wypisał mu skierowanie na badania. Gdy bufetowy wychodzi, w gabinecie lekarza dzieją się dziwne rzeczy, które Kuźmin tłumaczy sobie przemęczeniem.
19.Małgorzata
Ukochana Mistrza miała na imię Małgorzata. Była piękną, trzydziestoletnią kobietą, mieszkającą z mężem w pięciopokojowej willi. Jej mąż był wybitnym specjalistą, kochał swoją żonę, wielbił ją i postarał się, by nigdy w życiu niczego jej nie brakowało. Mimo to, Małgorzata nie potrafiła go kochać. Doceniała go jako dobrego, uczciwego, opiekuńczego mężczyznę, ale nigdy nie zapałała do niego jakimś wznioślejszym uczuciem.
Zgubienie Mistrza postrzegała jako swoją karę za zdradzanie męża. Uważała też, że zachowała się jak Mateusz Lewita, który zostawił Jeszuę samego. Odkąd on odszedł, czuła się samotna i była zrozpaczona. Jednak w piątek, a więc w dzień po skandalicznym seansie czarnej magii, obudziła się w końcu pełna nadziei, ponieważ w nocy śnił się jej Mistrz, który gestem przywoływał ją do siebie.
Będąc sama w domu, Małgorzata udała się do garderoby, skąd wyciągnęła swoje największe skarby: zasuszone płatki róż, fotografię Mistrza i nadpalony brulion z jego powieścią.
Po krótkiej rozmowie z pokojówką-Nataszą udała się na spacer. Usiadła na ławce, obserwując karawan i od nieznajomego dowiedziała się, że to pogrzeb Berlioza. Zdziwiona Małgorzata odwróciła się i zobaczyła przed sobą Azazella. Wywiązała się między nimi rozmowa o kradzieży głowy nieboszczyka (Małgorzata usłyszała o tym wcześniej w tramwaju) i o uczestnikach konduktu żałobnego. Rudzielec zaproponował jej wizytę u zagranicznego konsultanta. Początkowo kobieta nie chciała się zgodzić, jednak, gdy zrozumiała, że Azazello wie coś na temat Mistrza, zmieniła zdanie. Azazello dał jej krem, którym kazał się jej wysmarować w domu i Małgorzata wybiegła z parku.
20.Krem Azazella
Dokładnie o wpół do dziesiątej wieczorem Małgorzata zaczęła wcierać w siebie pachnący bagnem krem od Azazella. Maść sprawiła, że jej ciało rozgrzało się, poróżowiało i odmłodniało o co najmniej dziesięć lat. Stała się tak lekka, ze mogła latać. Stanąwszy nago w świetle księżyca, zaczęła trochę naigrywać się ze swego sąsiada, Mikołaja Iwanowicza.
Po telefonie Azazella, wylatuje na miotle przez okno, krzycząc „Niewidzialna”.
21.Lot
Małgorzata leciała ponad ulicami Moskwy, ciesząc się wolnością. Wiedziała już, ze cudzoziemiec nie jest w żaden sposób groźny.
Przypadkowo trafia do domu krytyka Łatuńskiego, który ostatecznie pogrążył jej Mistrza swoimi komentarzami. Na jego szczęście, nie było go w domu, za to Małgorzata, w akcie zemsty, zdewastowała mu mieszkanie.
W trakcie lotu, dołącza do niej pokojówka Natasza, która przyznaje, że też posmarowała się kremem od Azazella. Leci na wieprzu, którym okazuje się być Mikołaj Iwanowicz (Natasza maznęła go maścią po łysinie). Obie udają się nad rzekę za miasto, gdzie czekają na nie rusałki. Obie zostały wykąpane, a Natasza poleciała pierwsza na ulicę Sadową, by pomóc w przygotowaniach.
22.Przy świecach
Na Sadowej powitał Małgorzatę Azazello i przekazał ją Korowiowi. Ten wytłumaczył kobiecie, że celem jej pobytu jest bycie gospodynią na wielkim, corocznym święcie, jakim jest bal u szatana. Utarło się, że towarzyszka Wolanda musi mieć na imię Małgorzata i musi pochodzić z miejscowości, w której odbywa się uroczystość.
Bohaterka zostaje wprowadzona do sypialni, w której znajduje się Woland ze swoją świtą. Jest w piżamie, gra z Behemotem w szachy, a Hella (naga kobieta, która pocałowała Warionuchę i straszyła Rimskiego) naciera mu kolano smołą.
23.Wielki bal u szatana
Z rykiem Behemota „Bal!!!” rozpoczyna się wielki bal u szatana. Mieszkanie na Sadowej rozrasta się do ogromnych rozmiarów.
Pierwszym obowiązkiem Małgorzaty jest pozdrowienie orkiestry i powitanie gości. Są to sami szubrawcy-mordercy, truciciele, alchemicy… Królowej balu najbardziej zapada w pamięć Frieda, dzieciobójczyni, która własnego synka udusiła w lesie chusteczką i zakopała go. Jej karą jest to, że każdej nocy ktoś podkłada jej ową chusteczkę, a morderczyni nie może się jej pozbyć.
Małgorzata zaczynała być bardzo zmęczona. Bolały ją mięśnie i kolano, powoli opadała z sił. Do tradycji bowiem należało, że gospodyni miała na sobie ciężką szatę i biżuterię, a przybywający goście mieli całować ją w kolano.
Została więc wykąpana przez Nataszę i Hellę pod krwawym prysznicem, wytarto ją płatkami róż. Jako gospodyni musiała zabawić przez jakiś czas gości, którzy bawili się, pijąc, tańcząc czy kąpiąc się w basenach wypełnionymi różnymi alkoholami.
Tuż przed końcem balu pojawił się Woland. Przed nim stanął Azazello i podał mu głowę Berlioza, trzymaną na tacy. Szatan zwracając się do niej, mówił o tym, że dostał on siódmy dowód na istnienie diabła-wszystko, co mu przepowiedział, sprawdziło się. Później głowa Berlioza zamienia się w pył.
Na balu pojawia się jeszcze jeden gość-jest nim baron Meigel, urzędnik Komisji Wizualnej, który oprowadza cudzoziemców po Moskwie. Woland oskarża go donosicielstwo i rozkazuje Abbadonie (jednemu ze swych poddanych) zabić barona. Przechyla kielich, pełen krwi zamordowanego, a następnie podaje go Małgorzacie.
24.Wydobycie Mistrza
Sypialnia Wolanda wyglądał tak, jak przed rozpoczęciem balu. Wymęczona Małgorzata zaczęła jeść i odpoczywać. Miła kolacja trwała dość długo. W końcu Woland powiedział Kobiecie, że może wyrazić jedno życzenie. Ta odpowiedziała, że życzy sobie, aby przestano Friedzie podkładać chustkę, przypominającą o zabiciu dziecka. Szatan ustosunkowuje się do jej pragnienia, ale robi to z niechęcią i złością. Mówi też, że „(…) nie będziemy chyba żerować w noc święta na uczynkach kogoś, kto jest tak dalece niepraktyczny (…). A zatem to się nie liczy, ja przecież nic nie zrobiłem. Czego pani pragnie dla siebie?”. Małgorzata chce, by zwrócono jej Mistrza i to natychmiast. Tak się staje. Jednak chory nie chce uwierzyć w ich wspólną przyszłość, twierdzi, ze wcześniej czy później Małgorzata opamięta się i odejdzie od niego.
Woland jednak twierdzi inaczej. Sprawia, że dawne mieszkanie Mistrza znów jest puste, a Alojzy Mogarycz zostaje z niego wygnany. Na koniec daje Małgorzacie w prezencie złotą podkówkę. Ona i Mistrz trafiają do ich mieszkanka. Mistrz usypia, a jego ukochana czyta od nowa książkę o Piłacie.
25.Jak procurator usiłował ocalić Judę z Kiriatu]
Nad Jeruszalaim nadeszła silna burza. Poncjusz Piłat spotyka się z dowódcą swojej tajnej służby, Afraniuszem. Omawiają szczegóły kaźni trójki skazańców. Procurator ponadto obawia się zamieszek w związku ze śmiercią Jeszui. Twierdzi, że z poufnych źródeł, które nie są jednak jeszcze potwierdzone, przypuszcza, że przyjaciele filozofa będą chcieli go pomścić, zabijając Judę dzisiejszej nocy; a pieniądze, które otrzymał za to, że go zaprzedał, podrzucić arcykapłanowi z notatką „Zwracam przeklęte pieniądze”. Prosi zatem Afraniusza, by zajął się tą sprawą i spróbował ocalić Judasza.
Dowódca pokłonił się Piłatowi i wyszedł. Nad miastem zapadł zmrok.
26.Złożenie do grobu
Afraniusz udał się do miasta, gdzie spotkał się z kobietą imieniem Nisa. Przebywał u niej około pięciu minut, po czym wyszedł. Ona sama zaczęła się nagle w pośpiechu przebierać i również udała się poza dom. Na targu spotkała Judę z Kiriatu, swojego kochanka. Chciał ją odwiedzić u niej w domu, jako że nie było jej męża, ona jednak nie zgodziła się na to. Na miejsce spotkania wyznaczyła plantację oliwek za miastem.
Juda poszedł na umówione miejsce. Jednak zamiast Nisy, napotkał dwóch mężczyzn, którzy napadli na niego. Na pytanie ile dostał dziś pieniędzy, Juda odpowiedział, że trzydzieści tetradrachm. Po tych słowach jeden z ludzi wbił mu nóż w serce, a drugi przyczepił do sakiewki karteczkę.
Afraniusz udał się nocą do Piłata i zdał mu relację z przebiegu wydarzeń. Mówi, że nie udało mu się uchronić Judy, a ciało Ha-Nocri było ściągnięte z krzyża przez Mateusza Lewitę, jednak już go odnaleziono i złożono zwłoki do grobu. Dowódca tajnej służby chce podać się do dymisji, wini siebie i swoją niekompetencję za śmierć Judy. Procurator jednak uspokaja przyjaciela. Ten oznajmia mu, że na rozmowę z procuratorem czeka Mateusz Lewita.
Poncjusz Piłat proponuje mu pracę w swojej posiadłości w Caesarei jako bibliotekarz. Początkowo Lewita odmawia, obawiając się, że jest to forma przekupstwa za śmierć Jeszui. Gdy jednak słyszy, że to z jego polecenia zabito Judę, prosi o pergamin.
27.Zagłada mieszkania numer pięćdziesiąt
W Teatrze „Varietes” zapanował chaos. Nie było nikogo z zarządu, a kogoś trzeba było pociągnąć do odpowiedzialności. Drogą oficjalną nie można było odnaleźć Wolanda, bo-jak się okazało-zniknęły wszelkie dokumenty ze wszystkich urzędów. Odszukano zatem Rimskiego, który wyjechał do Leningradu i przesłuchano Bezdomnego. Również zeznania Arkadiusza Apołłonowicza, który zapamiętał imię maga, bardzo pomogło w znalezieniu Wolanda.
W mieszkaniu jednak nie było nikogo, mimo iż inwigilowano je o różnych porach dnia i nocy. Do Moskwy przyjechali Lichodiejew i Warionucha, którzy-podobnie jak Rimski-poprosili o zamknięcie ich w kasie pancernej.
Po przesłuchaniu kolejnych ludzi, znów spróbowano złapać lokatorów z ulicy Sadowej. Oddziały specjalne tym razem trafiły na mieszkańców. Rozległy się strzały, Behemot rozlał benzynę, która sama się zapaliła, zadzwoniono po straż… A z okien wyleciały z dymem trzy męskie postacie i jedna kobieca sylwetka.
28.Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota
Korowiow i Behemot poszli do sklepu z luksusowymi towarami, w którym sprzedawano za obcą walutę. Zaczęli stroić sobie żarty z właściciela, niszcząc asortyment i zjadając drogie produkty. Na koniec cały sklep podpalili, a minutę później zjawili się pod Gribojedowem.
Właściciel restauracji od razu zorientował się kim są jego goście. Traktował ich nadzwyczaj miło i obiecał osobiście dopilnować ich zamówienia. Jednak, gdy tylko znalazł się za salą restauracyjną, spokojnie wyszedł drugimi drzwiami. Chwilę potem w Gribojedowie pojawili się trzej mężczyźni z rewolwerami w dłoniach, którzy zaczęli strzelać do Behemota i Korowiowa. Dom literatów zapłonął.
29.Przesądzone zostają losy Mistrza i Małgorzaty
Woland z Azazellem stali na dach Domu Paszkowa, jednej z najpiękniejszych kamienic Moskwy. Wtem pojawił się Mateusz Lewita, mówiąc, że „On go przysyła”. Informuje szatana, że „On” przeczytał powieść Mistrza i że prosi, aby jego i Małgorzatę Woland umieścił w krainie spokoju.
Messer wysyła na ta misję Azazella. Nad Moskwę nadciągała burza.
30.Czas już! Czas!
Azazello odwiedza Mistrza i Małgorzatę w ich suterenie. Częstuje ich winem, które okazuje się trucizną. Kochankowie umierają, ale Azazello przywraca ich życiu po śmierci. Podpalają mieszkanie i udają się na koniach z Azazellem do Wolanda. Po drodze odwiedzają jeszcze Iwana, który zapewnia ich, że nie będzie więcej pisał wierszy, bo zrozumiał, że są niedobre. Życzy im szczęścia, a po chwili pielęgniarka mówi mu, że jego sąsiad (Mistrz) umarł.
31.Na Worobiowych Górach
Burza przeszła już nad miastem. Woland ze swoją świtą oraz Mistrz i Małgorzata stali na wzgórzu ponad Moskwą. Pożegnali się z miastem i pocwałowali na swych koniach w przestrzeń.
32.Przebaczenie i wiekuista przystań
Przed całą kompanią rozpościera się widok Piłata, siedzącego na tronie. Towarzyszył mu jego wierny pies, Banga. Jest on uwięziony w wieczności. Nie może zaznać spokoju, chciałby porozmawiać z Ha-Nocri, ponieważ czuje, że czegoś nie dopowiedział wtedy, czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan. Mistrz uwalnia swego bohatera okrzykiem „Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie!”. Procurator może odejść księżycową drogą, prowadzącą do Jeruszalaim.
Natomiast Mistrza z Małgorzatą Woland umieszcza w specjalnie dla nich przygotowanym domu. Tu mają w spokoju spędzić całą wieczność.
Epilog
W Moskwie, po odejściu Wolanda, nadal prowadzono śledztwo. Stwierdzono, że nie zadziałała żadna siła nieczysta, a banda hipnotyzerów i brzuchomówców o wielkich zdolnościach. Potrafili działać na odległość, co tłumaczyło przeniesienie Lichodiejewa.
Bengalski został wyleczony w klinice Strawińskiego, porzucił jednak zawód konferansjera, a Alojzy Mogarycz przejął stanowisko Rimskiego.
Iwan Bezdomny porzucił karierę poetycką. Został profesorem w moskiewskim Instytucie Historii i Filozofii. Wszystko jest z nim dobrze, dopóki nie przyjdzie pełnia księżyca. Wtedy Iwan nie może spać, chodzi ulicami Moskwy. Po zastrzyku śni mu się kaźń Jeszui i Poncjusz Piłat. Spacerując, Bezdomny widzi Mikołaja Iwanowicza, który, wpatrując się w księżyc, wspomina swą Wenerę-Nataszę.
W całym kraju natomiast zaczęto wyłapywać czarne koty oraz obywateli o nazwiskach zbliżonych brzmieniowo do „Korowiow” i „Woland”. Miłośnicy teatrów zaprzestali chodzenia na spektakle.