Rozdział I – Pojawia się Piotruś
Państwo Darling mieszkali w domu pod numerem czternastym. Mieli oni trójkę dzieci: najstarszą Wendy, Janka i małego Michała. Pan Darling bardzo kochał swoją żonę i szczycił się tym, że ona również go kocha, ale także szanuje. Pani Darling bardzo pragnęła dziecka, jednak jej mąż obawiał się, że nie będą w stanie się utrzymać. W końcu uległ namowom żony i kobieta urodziła mu trójkę dzieci. Miały one nianię imieniem Nana, która była psem rasy nowofundland, ale opiekowała się dziećmi dobrze jak nikt inny.
Pewnego razu w życiu rodziny nastąpił przełom. Pani Darling odkryła w umysłach dzieci (które porządkowała zawsze, kiedy one spały – wyrzucała myśli złe i brzydkie, a wyciągała na wierzch dobre i pożyteczne), że bardzo często wspominają o postaci Piotrusia, którego matka nie znała. Gdy jednej nocy Piotruś zjawił się w pokoju Wendy, by grać jej na fujarce do sny piękne melodie, zostawił po sobie garstkę liści. To bardzo zdziwiło panią Darling, która postanowiła następnej nocy czuwać, by sprawdzić, czy chłopiec faktycznie istnieje i wchodzi do domu przez okno. Zasnąwszy przy kominku nad robótką, miała sen o Piotrusiu, a gdy się obudziła, chłopczyk stał przy oknie i uśmiechał się do niej.
Rozdział II – Cień
Z opresji wybawiła panią Darling Nana, która przegoniła chłopca, zatrzymując w pysku jego cień. Potem nastąpiły nieoczekiwane wydarzenia, które zmieniły na zawsze życie Darlingów.
Pewnego piątkowego wieczoru pan i pani Darling wybierali się na przyjęcie do sąsiadów. Nana szykowała dzieci do snu, a ich rodzice szykowali się do wyjścia. Pan Darling miał problem z zawiązaniem krawata, ale pomogła mu w tym żona. Chciał również, by Michał wypił nielubiane lekarstwo i starał się go do tego zachęcić na różne sposoby. W końcu Wendy wpadła na pomysł, że przyniesie tatusiowi jego lekarstwo, jeszcze bardziej niesmaczne od michałowego i wypiją je obaj równocześnie. Pan Darling jednak oszukał synka i swoją dawkę schował za plecami. Widząc oburzenie dzieci postanowił zrobić żart i wlał je do miski Nany. Kiedy pies wypił „mleko”, spojrzał na pana Darlinga z wyrzutem, podobnie jak reszta rodziny, czym wprawili go w zakłopotanie, a potem we wściekłość. Zabrał więc Nanę i przywiązał do budy na podwórku. Gdy rodzice wyszli z domu, gwiazdka na niebie (którą była jedna z wróżek) dała znak Piotrusiowi, mówiąc: „Teraz, Piotrusiu!”
Rozdział III – Lećmy! Lećmy!
Piotruś powrócił do domu Darlingów po swój cień. Towarzyszyła mu wróżka imieniem Blaszany Dzwoneczek. Gdy w końcu udało im się odnaleźć zgubę, zrozpaczony Piotruś odkrył, że nie może go przytwierdzić z powrotem na swoje miejsce. Próbował nawet przykleić go na mydle, jednak z marnym skutkiem. Zaczął więc płakać i obudził Wendy. Dziewczynka postanowiła wybawić go z kłopotu i przyszyła cień do stóp chłopca. Uradowany Piotruś zaczął tańczyć i przypisywać sukces samemu sobie, czym uraził Wendy. Szybko jednak pogodzili się i mała Darling chciała go nawet pocałować. Jednak Piotruś nie znał się na pocałunkach i myślał, że jego nowa przyjaciółka chce mu podarować swój naparstek. W zamian za to obdarzył ją guzikiem z żołędzia. Potem chłopiec opowiedział je swoją historię. O tym, jak uciekł pierwszego dnia po narodzinach z domu i zamieszkał wśród wróżek. Wendy zafascynowana wróżkami chciała wiedzieć o nich jak najwięcej, a wtedy Piotruś uświadomił sobie, że przez przypadek, podczas szukania cienia, zamknął Dzwoneczka w szufladzie komody, czym wprawił ją we wściekłość. Po niedługim czasie doszło do pierwszego prawdziwego pocałunku między Piotrusiem i Wendy. Chłopiec przyznał się jej także, że zakradał się pod dom Darlingów, by słuchać bajek opowiadanych przez mamę dzieci. Na wieść, że Wendy również zna mnóstwo bajek, postanowił za wszelką cenę zabrać ją do swojej krainy. Na początku dziewczynka nie chciała się zgodzić, jednak w końcu uległa i zastrzegła, że muszą zabrać także Janka i Michała. Piotruś obsypał wszystkich pyłem ze skrzydeł wróżki, by mogli fruwać i wymknęli się przez okno pokoju dziecinnego w podróż do Nibylandii, zanim zaalarmowani przez Nanę państwo Darling przybyli na ratunek.
Rozdział IV - Przelot
Bardzo długo trwała podróż dzieci między miastami i morzami. W podróży tej Piotruś uczył swoich przyjaciół nowych technik latania, ale też zdobywania jedzenia (wydzierano je ptakom, co nie podobało się Wendy). Dzieci posłusznie frunęły za Piotrusiem. Obawiając się, że gdyby je teraz opuścił, nie wiedzieliby, jak wrócić do domu.
Gdy zbliżyli się do Nibylandii (znanej im do tej pory wyłącznie z własnych snów i wyobrażeń) najpierw ogarnęła ich radość i euforia, a zaraz potem przerażenie, bo wyspa okazała się równie niebezpieczna jak piękna. Piotruś wyznał im również, że przez blask Dzwoneczka zostali zauważeni przez piratów, którzy szykują się do zaatakowania ich pociskiem z armaty. Ukryli więc wróżkę w czapce i powierzyli opiece Wendy. Było jednak za późno i armatni wystrzał wyrzucił ich w różne strony. Wendy pozostawiona w towarzystwie Dzwoneczka, nie zdawała sobie sprawy z zazdrości wróżki o Piotrusia i zamiaru zabicia dziewczynki. Bezwiednie udała się w ślad za frunącą obok towarzyszką.
Rozdział V – Wyspa staje się prawdziwa
W tym rozdziale autor przybliżył nam mieszkańców Nibylandii i ich zwyczaje. Mamy więc zagubionych chłopców (czyli takich, którzy kiedyś wypadli z dziecięcego wózka i stracili szansę na powrót do domu), których przywódcą jest Piotruś Pan; grupę piratów na czele z Kapitanem Jakubem Hakiem, który zamiast prawej ręki ma hak, bo nasz bohater obciął mu dłoń i rzucił na pożarcie krokodylowi (od tej pory krokodyl ściga Haka, by pożreć resztę jego ciała, jednak kapitan zawsze słyszy, gdy tamten się zbliża – bo połknął tykający budzik – i udaje mu się uciec); szczep czerwonoskórych Pikaninów z księżniczką Tygrysią Lilią; a także całe mnóstwo dzikich zwierząt. Wszystkie te grupy od zawsze walczyły ze sobą.
Zagubionych chłopców było sześciu (Milczek – wieczny pechowiec, który zawsze zjawia się za późno, jest głupiutki i naiwny; Stalówka; Drobinka – największy chwalipięta; psotnik Kędziorek oraz Bliźniaki). Mają swój domek pod ziemią, do której prowadzi siedem wejść znajdujących się w dziuplach siedmiu drzew.
Tego wieczoru, gdy Piotruś zmierzał z dziećmi ku wyspie wydarzyły się rzeczy tragiczne: najpierw kapitan Hak odkrył kryjówkę zagubionych chłopców i postanowił zastawić na nich pułapkę, a chwilę potem łatwowierny Milczek, który tym razem zjawił się pierwszy z wszystkich, namówiony przez podstępnego Dzwoneczka, wycelował do nadlatującej Wendy z łuku i trafił dziewczynkę w serce, z zadowoleniem myśląc, że to Piotruś wydał ten rozkaz i jemu udało się go wykonać.
Rozdział VI – Mały domek
Przerażeni chłopcy odkryli jednak, że ich przywódca wcale nie chciał śmierci dziewczynki, wręcz przeciwnie, oczekiwał, że Wendy zgodzi się być dla nich wszystkich matką.
Po przybyciu Piotrusia, skruszony Milczek wyjawił mu prawdę o swym czynie. Piotruś chciał zadać mu cios strzałą, którą zranił Wendy, jednak okazało się, że dziewczynka wcale nie umarła, a ów strzała trafiła nie w serce, a w guzik z żołędzia podarowany jej przez Piotrusia. Chłopcy postanowili wybudować domek specjalnie dla niej, a do budowy wkrótce przyłączyli się Janek z Michałem. Kiedy budowa dobiegła końca, cała gromadka zapukała do drzwi domku i poprosiła gospodynię, by została ich matką. Wendy zgodziła się chętnie i niedługo potem ułożyła wszystkich chłopców do snu, opowiadając im bajkę o Kopciuszku.
Rozdział VII – Podziemny dom
Piotruś zrobił dla Wendy i jej braci osobne wejścia do podziemnego domu. Było to miejsce niezwykłe, gdzie w podłodze można było łowić ryby, a na środku pokoju wyrastało drzewo służące jako stół. Swój apartament miała tam również Dzwoneczek.
Wendy troskliwie opiekowała się chłopcami i domem, przygotowywała im posiłki, cerowała ubrania, dbała nawet o to, by jej bracia nie zapomnieli o rodzinnym domu, robiła im więc testy sprawdzające wiedzę na temat rodziców.
Najważniejszym elementem życia Piotrusia i spółki były przygody. Narrator nie mógł podjąć decyzji, która historia wydaje się najciekawsza do opowiedzenia czytelnikom, postanowił ciągnął los i padło na historię związaną z laguną syren.
Rozdział VIII – Laguna syren
Dzieci spędzały czas na lagunie wśród syren, które jednak unikały ich towarzystwa (nie lubiły szczególnie Wendy, za to nie przeszkadzała im obecność Piotrusia.
Gdy pewnego dnia wszyscy chłopcy wylegiwali się na Skale Rozbitka, a Wendy jak zawsze cerowała ich pończochy, zaskoczyli ich piraci. Dzieci zdążyły ukryć się pod wodą, a Piotruś i Wendy podsłuchiwali rozmowę nieprzyjaciela. Okazało się, że to Plama i Twardy Hrabia przywieźli na Skałę Tygrysią Lilię, by ją tam porzucić i skazać na śmierć. Z pomocą księżniczce przyszedł Piotruś, który naśladując głoś kapitana Haka, kazał puścić ją wolno, a zdziwieni piraci wykonali rozkaz. Wtedy zjawił się prawdziwy Hak i zaczęli planować porwanie Wendy, by uczynić z niej swoją matkę. Potem kapitan zauważył, że nie ma nigdzie czerwonoskórej księżniczki i jego podwładni wyjaśnili, że sam kazał puścić ją wolno. Kiedy zaprzeczał, Piotruś znowu przemówił jego głosem i przeraziło to Haka, bo myślał, że to duch. Niestety zabawa chłopca nie trwała długo, bo przez przypadek wyjawił kim jest i doszło do walki między piratami a chłopcami, w wyniku której Pan został ranny. Hak został jednak zmuszony do ucieczki, ponieważ jak zwykle gonił go krokodyl. Chłopcy znaleźli natomiast łódkę, nie mogli znaleźć natomiast Piotrusia i Wendy i odpłynęli, myśląc, że tamci bezpiecznie wrócili do domu. Ta dwójka jednak z wielkim wysiłkiem dostała się na Skałę. Woda zaczęła wzbierać i Piotruś zasmucony odkrył, że czeka ich śmierć. Nie mogli płynąć, ponieważ byli osłabieni, ale na szczęście obok skały przepływał stary latawiec i Piotruś, przywiązawszy do niego Wendy odesłał ją do domu, sam pozostając na skale i czekając na śmierć.
Rozdział IX – Niby - Ptak
Udało mu się jednak ocaleć, ponieważ z pomocą przybył Niby – Ptak, podróżujący po wodzie w swoim gnieździe, które ofiarował chłopcu. Okazało się jednak, że w środku gniazda znajdowały się dwa jajka, więc Piotruś włożył je do kapelusza Janka, który miał przy sobie i odpłynął w stronę lądu, po czym oddał ptakowi jego własność.
Rozdział X – Szczęśliwa rodzina
Od czasu wydarzeń na lagunie, czerwonoskórzy stali się wielkimi sprzymierzeńcami Piotrusia i reszty. Czuwali przy ich podziemnym domku przez cały czas z obawy na atak i zemstę piratów. Traktowali również Piotrusia jak bóstwo, nazywając go Wielkim Białym Ojcem, co mu się bardzo podobało. Także w domku zaczęto traktować go jak ojca rodziny i musiał razem z Wendy opiekować się resztą chłopców.
Pewnej nocy (nazwanej przez chłopców Nocą nad Nocami) wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło losy dzieci.
Rozdział XI – Bajka Wendy
Zanim to jednak nastąpiło, Wendy jak zawsze opowiedziała chłopcom bajkę na dobranoc. Była to opowieść o tym, jak ona, Janek i Michał znaleźli się w Nibylandii, jak zostawili mamusię i tatusia daleko, i o tym, że pani Darling kocha ich tak bardzo, że na pewno zawsze otwiera okno w ich dziecięcej sypialni, by mogły powrócić, kiedy tylko zechcą.
Piotruś bardzo nie lubił tej bajki, twierdził, że matki wcale takie nie są i że jego mama zamknęła już dawno okno i przestała wierzyć, ze jej synek wróci.
Wendy przerażona, że to samo może spotkać również ją i jej braci, postanowiła czym prędzej udać się w drogę powrotną. Chłopcy na początku nie chcieli się na to zgodzić i zatrzymać swoją „mamę” siłą, jednak Wendy wytłumaczyła im, że porozmawia z rodzicami i również cała siódemka będzie mogła z nimi zamieszkać. Uradowane dzieci zaczęły się pakować i tylko Piotruś stanowczo odmówił podróży, ponieważ, jak wiadomo, był chłopcem, który nigdy nie chce dorosnąć, a mieszkając u Darlingów, musiałby w końcu to zrobić. Nakazał Dzwoneczkowi towarzyszyć im w drodze i pozostał sam w podziemnym domku.
Rozdział XII – Dzieci zostały porwane
Tymczasem nad ziemią doszło do bitwy między piratami i czerwonoskórymi. Kapitan Hak i załoga jego statku zaatakowali z zaskoczenia, nie przestrzegając reguł uczciwej walki, przez co doszło do rozlewu krwi w szczepie Pikaninów. Następnie piraci zaczęli podsłuchiwać, co dzieje się w podziemnym domku i z satysfakcją odkryli, że dzieci (które już wcześniej usłyszały odgłosy bitwy) są przekonane, że wygrali ich sprzymierzeńcy, do czego przekonał ich odgłos tam – tamu, uderzanego zawsze przy zwycięstwie (tak naprawdę to Plama dawał sygnał, by zmylić chłopców i Wendy.
Rozdział XIII – Czy wierzycie we wróżki
Dzieci, nieświadome niebezpieczeństwa, wydostały się na górę przez swoje dziuple w drzewach i natychmiast zostały schwytane przez załogę kapitana Haka. On odkrył natomiast, że Drobinka, jako pulchny chłopiec, musiał mieć w swoim drzewie taki otwór, który pomieściłby dorosłego mężczyznę. Udał się więc do podziemnego domku, gdzie Piotruś spał bardzo mocno i dolał trucizny do jego lekarstwa.
Gdy chłopiec w końcu się obudził, Dzwoneczek przyleciała zdać mu relację z wydarzeń, które miały miejsce przed chwilą i Piotruś postanowił uratować przyjaciół. Chciał również wypić lekarstwo zostawione przez Wendy i nie słuchał ostrzeżeń dzwoneczka, że jest ono zatrute. Wróżka wypiła je więc za niego i natychmiast padła na łóżko w swoim apartamencie. Ostatkiem sił powiedziała Piotrusiowi, że uratować ją może jedynie wiara dzieci we wróżki, chłopiec zapytał więc śpiące na całym świecie dzieci, czy wierzą we wróżki, na co znaczna część odpowiedział twierdząco i uratowała Dzwoneczka.
Piotruś udał się na poszukiwanie pirackiego okrętu.
Rozdział XIV – Okręt piratów
Jedyną rzeczą, o którą martwił się kapitan Hak była dbałość o dobre maniery. Nie mógł znieść tego, że może ich nie przestrzegać i że Piotrusiowi zawsze się to udawało. Te myśli wprawiły go we wściekłość i postanowił zając się czym innym. Kazał przyprowadzić swoich więźniów, i oświadczył im, że zaraz zginą, a spacer po belce w sam środek morza będzie ich ostatnią podróżą. Chciał, by dwójka chłopców przyłączyła się do jego załogi, jednak na zdecydowany sprzeciw z ich strony rozzłościł się jeszcze bardziej. Przywleczona przez piratów Wendy została za karę przywiązana do masztu, by mogła patrzeć na śmierć swoich podopiecznych.
Jednak w pewnej chwili doszło ich znajome tykanie, i przerażony Hak zdał sobie sprawę, że krokodyl wdrapuje się na statek. Osunął się na kolana i przeczołgał daleko od dźwięku. Widząc zbliżający się własny koniec, schował się za resztą.
Nie był to jednak krokodyl, a Piotruś Pan naśladujący głos jego zegarka.
Rozdział XV – „Hak lub ja tym razem”
Chłopcy dostali znak, by nie zdradzić obecności Piotrusia. Chłopiec zabił jednego z marynarzy i ukrył się w kabinie. Gdy tykanie ucichło, Hak znowu nabrał pewności siebie. Wysłał jednego ze swej załogi do kabiny po kota, którym chciał jeszcze potorturować chłopców przed śmiercią, jednak ten nie wrócił, słychać było jedynie wrzask dochodzący z kabiny, po czym okazało się, że pirat nie żyje. Chłopcy zaczęli liczyć tych, którzy kolejna ginęli z rąk ukrytego Piotrusia. Kapitan Hak i spółka nie wiedzieli, co za potwór kryje się w kabinie i zamknęli tam więźniów w obawie o własne życie.
Piotruś uzbroił swoich towarzyszy, uwolnił Wendy i sam zajął jej miejsce na maszcie ukrywając się pod płaszczem.
Załoga zaczęła szemrać przeciwko swemu kapitanowi, twierdząc, że to jego osoba przynosi im nieszczęście. Kapitan, by ratować siebie, powiedział, że to nie on, tylko obecność na pokładzie kobiety. Postanowili więc pozbyć się Wendy. Wtedy zamiast niej odkryli Piotrusia i na statku rozgorzała bitwa. Kiedy wszyscy piraci polegli (dwójce udało się zbiec na ląd) i został sam kapitan, Piotruś rozkazał chłopcom, by zostawili go jemu. Walka była zacięta, Hak w pewnej chwili został ranny, i zaczął uciekać przed chłopcem. Postanowił rzucić się do morza, gdzie już czekał na niego krokodyl. Poprosił jedynie Piotrusia, żeby go kopnął, czym złamał swoje dobre maniery i ucieszył przedśmiertnie kapitana, który runął prosto na krokodyla.
Rozdział XVI – Powrót do domu
Piotruś został kapitanem statku. Razem z chłopcami udali się w podróż powrotną do domu Wendy i jej braci.
W domu zaś, jak zawsze było otwarte okno, a mama dzieci czekała na ich przybycie. Tata natomiast twierdząc, że to wszystko było jego winą, ponieważ uwiązał Nanę przy budzie, zajął jej miejsce w drewnianym domku i oświadczył, że nie wyjdzie z niego aż do czasu, kiedy dzieci wrócą. Na początku wyśmiewany, wzbudził wkrótce podziw całego miasteczka i ludzie tłumnie przychodzi, żeby zobaczyć człowieka mieszkającego w psiej budzie.
Pewnego czwartku, pani Darling jak zwykle czuwała w dziecinnym pokoju, kiedy przysnęła na chwilę, śniło jej się, że jej pociechy niedługo się zjawią. Podzieliła się tym ze swoim mężem, po czym usiadła do pianina i zaczęła grać.
Tymczasem Piotruś, zazdrosny o to, że będzie musiał oddać Wendy rodzicom, postanowił to zmienić. Przybył do jej domu wcześniej i zamknął okno, tak, żeby dzieci pomyślały, iż matka przestała na nie czekać i wróciły z nim do Nibylandii. Widząc jednak płaczącą przy pianinie panią Darling, zrezygnował z tego pomysłu i pozwolił, by dzieci znalazły się z powrotem tam, skąd uciekły. Kiedy doszło do spotkania Wendy i jej braci z rodzicami, radości nie było końca. Piotruś przyglądał się natomiast tej scenie zza szyby.
Rozdział XVII – Gdy Wendy dorosła
Państwo Darling zgodzili się przygarnąć całą szóstkę chłopców do siebie. Pani Darling zgodziła się na to, by Wendy co roku wracała na tydzień do Piotrusia, by robić w jego domku wiosenne porządki. Dzieci wróciły do normalnego trybu życia, chodziły do szkoły, uczyły się. Powoli zaczęły zapominać o Nibylandii i o tym, że kiedyś potrafiły latać. Również Piotrusiowi zdarzało się zapominać, by regularnie zabierać Wendy na swoją wyspę, nie pamiętał także kapitana Haka, a wkrótce nie wiedział, kim był Blaszany Dzwoneczek.
Parę lat później chłopcy przeistoczyli się w dorosłych mężczyzn na stanowiskach, a Wendy wyszła za mąż i urodziła córkę imieniem Janka. Opowiadała jej o Piotrusiu i o Nibylandii i jej córka także chciała poznać chłopca.
Pewnej nocy, kiedy Wendy siedziała przy kominku, zjawił się Piotruś, jak zwykle chcąc ją zabrać jak co roku do siebie. Z przerażeniem odkrył jednak, że jego przyjaciółka przestała być dziewczynką. Postanowił więc odlecieć razem z Janką i od tej pory, tygodniowe coroczne wyprawy do Nibylandii z Piotrusiem były przekazywane z pokolenia na pokolenie przez kolejne córki, wnuczki i prawnuczki Wendy.
CZĘŚĆ DRUGA – PIOTRUŚ PAN W OGRODACH KENSINGSTOŃSKICH
Rozdział I – Wielkie zwiedzanie Ogrodów
Ta część rozpoczęła się od opisu Ogrodów Kensingstońkich, gdzie wydarzyło się wszystko to, co miało miejsce przed spotkaniem Piotrusia z Wendy.
Mamy więc tu Gaj Figowy, którym bawią się dobrze wychowane dzieci (nazywane „figami”, ponieważ nie potrafią się bawić normalnie, bo nie chcą się pobrudzić i są ciągle pilnowane przez rodziców, uważanych za ważne FIG-ury i niańki), Szeroką Drogę, drzewo Cecco Helwetta, budkę Marmuduka Perry’ego, Garb, gdzie odbywają się gonitwy, Drogę dla Maleństw, a przede wszystkim Okrągły Staw, gdzie puszcza się stateczki z patyków (o niebo lepsze od takich kupionych w sklepie) oraz Serpentyna, czyli jezioro prowadzące prosto na Ptasią Wyspę i przedzielone mostem, za którym kończy się Park i gdzie z ludzi ma wstęp tylko Piotruś Pan.
Rozdział II – Piotruś Pan
Tu zaczyna się historia Piotrusia, który mając siedem dni, opuścił dom rodzinny, wylatując przez okno, ponieważ był przekonany, że nadal jest ptaszkiem. Gdy znalazł się w Ogrodach Kensingstońskich, chciał zapytać wróżek, co jest nie tak z jego fizjonomią, dlaczego nie może nabrać wody do dziubka, ale wszystkie tylko przed nim uciekały. Zrozpaczony chłopiec udał się na Ptasią Wyspę, na której na świat przychodziły wszystkie dzieci. Wykluwały się jako pisklęta i były transportowane do zamawiających je rodziców. Piotruś znalazł najmądrzejszego ze wszystkich ptaków na wyspie kruka Salomona Krakacza i opowiedział mu swoją historię. Kruk wyjaśnił mu, że nigdy już nie będzie ptakiem i nigdy do końca człowiekiem oraz, że do końca życia będzie musiał pozostać na Ptasiej Wyspie, ponieważ poznając prawdę o sobie utracił umiejętność latania.
Piotruś stał się atrakcją całej wyspy, wszystkie ptaki naigrawały się z niego, ponieważ różnił się od nich w zachowaniu i wyglądzie. Salomon za to nauczył go jak sobie radzić w świecie i Piotruś bardzo szybko przystosował się do nowego trybu życia – pomagał sklecać gniazda, leczył chore pisklątka i cieszył się każdym dniem na wzór swoich skrzydlatych przyjaciół, które zawsze mają radość w sercu i śpiewają przez cały dzień. Bardzo chciał też dostać się do Ogrodów, by móc bawić się z innymi dziećmi, jednak nie umiał pływać i było to niemożliwe. Nawet kiedy pewnego dnia na wyspę przyfrunął latawiec i Piotruś chciał dolecieć do Parku chwytając się jego ogona, próba nie powiodła się i tonący chłopiec uratowany przez parę łabędzi wylądował znów na wyspie.
Rozdział III – Gniazdo drozda
Marzenie Piotrusia o odbyciu podróży do Parku Leśnego spełniło się dzięki poecie Shelleyowi, który gardząc dobrami materialnymi, zrobił łódkę z banknotu 10 – funtowego i puścił wodą. Stateczek dopłynął do Ptasiej Wyspy i przyprawił o kłopot nie tylko Salomona, ale i resztę ptaków zwołanych na Wielką Radę w sprawie dziwnej przesyłki. W końcu, nie wiedząc co z nią zrobić, oddano banknot do zabawy Piotrusiowi, który znał wartość pieniądza jeszcze z czasów, kiedy przebywał wśród ludzi i obmyślił plan wydostania się z wyspy. Prosząc o pomoc Salomona, podarował mu kawałeczek pieniądza (wartości funta), dzięki czemu zyskał jego wsparcie. Zwołano walne zgromadzenie wszystkich drozdów, ponieważ one to budowały najlepsze gniazda z wszystkich ptaków (wypełniane szczelnie gliną). Mimo sporów i braku zaufania z ich strony i tym razem udało się Piotrusiowi przekonać je do zbudowania łódki dla niego, ponieważ obiecał codzienną wypłatę dla każdego równą 6 pensów. Kiedy budowa dobiegła końca, Piotruś wyruszył w swoją pierwszą wyprawę po jeziorze i dotarł do jego brzegów z drugiej strony mostu, czyli już w Ogrodach. Po przekonaniu całej gromady wróżek, początkowo wrogo nastawionych, iż nie jest prawdziwym człowiekiem, pozwolono Piotrusiowi bawić się na terenie Ogrodów, pod warunkiem, że nikt z ludzi nigdy go nie zobaczy, na co Piotruś się zgodził. I od tej pory każdego wieczora i każdej nocy spędzał czas na zabawach w Ogrodach. I mimo iż o tym, jak się bawią inne dzieci, wiedział tylko z opowiadań ptaków i nie zawsze były to rzetelne informacje, Piotruś był bardzo szczęśliwy.
Rozdział IV – Czas po Zamknięciu Bram
Początek rozdziału jest opowieścią o życiu wróżek, ich codzienności, zachowaniach, kostiumach itp. Wróżki pojawiają się wszędzie tam, gdzie są dzieci, i dopóki one nie dorosną, wiedzą o istnieniu małych towarzyszów, a nawet do pewnego czasu mówią ich językiem (dziecinne wymawianie głosek, które podobno w języku wróżek można tłumaczyć na pełne zdania). Wróżki potrafią świetnie ukryć się przed ludźmi, a ich kamuflażem jest najczęściej kostium przypominający kwiaty. Robiąc codziennie wiele rzeczy naraz, żadnej z nich nie doprowadzają do końca, co sprawia, że tak naprawdę nie robią nic pożytecznego. Jedynym stałym elementem jest urządzanie przez królową wróżek co jakiś czas balu zaraz po opuszczeniu Ogrodów przez ostatniego człowieka. Zabawa trwa zwykle do samego rana, wszyscy tańczą do muzyki wygrywanej na fujarce przez Piotrusia.
Pewnego dnia królowa postanowiła odwdzięczyć się chłopcu i obiecała mu spełnienie dwóch życzeń. Piotruś długo nie zastanawiał się, wiedział bowiem dokładnie, czego chce i o czym od zawsze marzył. Pozostawił jedno życzenie na później i poprosił królową, by pozwoliła mu odwiedzić matkę. Wróżki były niezadowolone z takiego obrotu sprawy, przypuszczając, że mogą więcej Piotrusia nie zobaczyć, jednak musiały życzenie spełnić i obdarzając go umiejętnością latania, odesłały do domu rodzinnego. Jak Piotruś przeczuwał, matka zostawiła dla niego otwarte okno (robiła to co dzień w nadziei, że on kiedyś wróci), więc bez problemu dostał się do środka. Spędził kilka chwil wpatrując się w śpiącą matkę, przygrywając na flecie kołysankę specjalnie dla niej, mierząc swoje stare ubrania, po czym stwierdził, że niedługo powróci na stałe do domu i udał się z powrotem do Ogrodów Kensingstońskich.
Kiedy po wielu pożegnaniach i przygotowaniach do ostatniej podróży, wypowiedział drugie życzenie, by już na zawsze zostać przy matce, okazało się za późno, ponieważ okno zostało zakratowane, a miejsce Piotrusia przy boku mamy zajęło inne dziecko. Chłopiec został więc wśród swoich ptasich przyjaciół i już nigdy nie ujrzał domu.
Rozdział V – Mały Domek
W przedostatnim rozdziale „Przygód Piotrusia Pana” mamy opowieść o małej Maimie Mannering i jej braciszku Tonym, którzy każdego dnia przychodzili do parku ze swoją opiekunką. Maimie bardzo podziwiała Tony’ego za jego odwagę i za to, że zawsze był przywódcą zabaw, była w niego wpatrzona jak w obrazek. Jednakże wieczorami to się zmieniało, ponieważ chłopiec bał się ciemności i siostrzyczka straszyła go wymyśloną przez siebie kózką, która tupie kopytkami i chce skrzywdzić Tony’ego.
Pewnego razu Tony oświadczył, że zamierza zostać w parku „po dzwonku” (czyli po zamknięciu), by uczestniczyć w balu wróżek. Zachwycona dzielnością brata Maimie, wypytywała go każdego dnia, czy właśnie dzisiaj zamierza spełnić swój plan. Chłopiec unikał jednak realizacji celu, aż w końcu z nadejściem zimy nadarzyła się okazja do spędzenia nocy wśród wróżek. Dzieci uknuły plan, chciały zmylić opiekunkę i Tony miał schować się za studnią. Jednak zamiast to uczynić, pozostawił siostrę za sobą i czym prędzej wybiegł za bramę. Rozczarowana Maimie zdecydowała się zostać zamiast niego. Kiedy wszystkie bramy zostały szczelnie zamknięte, rośliny zaczęły budzić się do życia. Drzewa odbywały spacery wzdłuż Drogi dla Maleństw (Maimie zaoferowała pomoc tym, które były wiotkie i słabe), kwiaty wychodziły z klombów itp. Wszyscy ostrzegali ją jednak, by za nic w świecie nie zbliżała się do wróżek, bo mogą one, rozwścieczone obecnością człowieka w Ogrodach po zmroku, nawet zabić dziewczynkę. Maimie nie zważała na ich przestrogi i pobiegła w stronę, gdzie odbywał się bal. Poznawszy wcześniej historię Księcia Świątecznych Stokrotek, którego serce nie chce pokochać żadnej dziewicy i jest nieczułe na piękno dam, chciała na własne oczy zobaczyć, czy to prawda. Po drodze natknęła się na małą wróżkę imieniem Brownie, która była prosta dziewczyną, chcącą jednak rozkochać w sobie księcia. Maimie dodała jej otuchy i zapewniła, że na pewno się uda, po czym ukryła się w zaroślach, skąd obserwowała bal wróżek. Tak jak przypuszczała, nietknięte żarem miłości od lat serce księcia na widok Brownie zabiło mocniej i uszczęśliwiony książę poślubił dziewczynę. Maimie nie zważając na niebezpieczeństwo, wybiegła z ukrycia i chwilę potem musiała uciekać ci sił przed całym tabunem rozwścieczonych i uzbrojonych w miecze wróżek. W końcu wyczerpana upadła na ziemię i zasnęła twardym snem. Brownie natomiast przekonała wszystkich, że to dzięki Maimie królewicz zakochał się w niej i wróżki zdjęte współczuciem, postanowiły zbudować dla dziewczynki domek, który ochroni ją od śniegu i mrozu. Był gotowy niedługo potem, śliczny i jakby zaczarowany, z kwiatami na oknie i ogrodem warzywnym przy nim. Kiedy Maimie obudziła się następnego dnia, domek zaczął się kurczyć i w końcu znikł jej zupełnie z oczu. Pojawił się za to Piotruś, który po wielu trudach (nie mógł przepłynąć przez zamarznięte jezioro), przybył do Ogrodów Kensingstońskich.
Rozdział VI – Koza Piotrusia
Z początku zmieszana Maimie, szybko oswoiła się z chłopcem i dzieci zapałały do siebie uczuciem. Piotruś chciał, by dziewczynka została jego żoną, na co Maimie zgodziła się, jednak po chwili dopadły ją wątpliwości, bo nie chciała na zawsze tracić z oczu swojej mamusi. Piotruś przekonywał ją, że mamusia prędko o niej zapomni, tak jak było w jego przypadku, ale Maimie zapragnęła wrócić do domu. Piotruś pozwolił jej na to, mając nadzieję, że szybko przekona się, iż miał rację i drzwi do domu były przed nią zamknięte, a wtedy będą mogli wieść wspólne życie między jego wyspą a Ogrodami, pływając na piotrusiowej łódce. Tak się jednak nie stało, mama czekała na Maimie i od tej pory jej opiekunka bardziej pilnowała dziewczynki, która nigdy nie zapomniała o swoim ukochanym Piotrusiu i przynosiła mu dary w postaci zabawek z instrukcją, jak prawidłowo ich używać, a na Wielkanoc podarowała mu swoją wyimaginowaną kozę, którą zawsze straszyła Tony’ego. Wróżki sprawiły, że stała się prawdziwa i od tej pory Piotruś jeździł na niej po całych Ogrodach, przygrywając na fujarce. A wróżki co noc budowały domek dla dzieci, które przypadkowo zostałyby w Ogrodach „po dzwonku”.