mu, ze konieczne jest leczenie. Poradził poecie, by ten nie przejmował się już dłużej wydarzeniami z Patriarszych Prud, bo najważniejszy dla niego jest teraz spokój. Stwierdził, że sprawą tą powinna zająć się policja, do której Iwan może co najwyżej napisać donos.
9.Głupie dowcipy Korowiowa.
Prezesem spółdzielni mieszkaniowej, do której należało mieszkanie przy Sadowej, był Nikanor Iwanowicz Bosy. Odkąd dowiedziano się o śmierci Berlioza, Bosy był cały czas nachodzony i nękany telefonami czy listami. Postanowił zatem udać się do rzeczonego mieszkania. Na miejscu spotkał chudego osobnika w binoklach, który skrzeczącym głosem przedstawił się jako Korowiow. Twierdził, że jest asystentem i tłumaczem maga, który obecnie jednak ćwiczy i nie można mu przeszkadzać. Oświadczył, że Woland życzy sobie wynająć mieszkanie i że otrzymał na to zgodę Lichodiejewa. Mówi, że dyrektor teatru pisał do Bosego w tej sprawie. Zdziwiony prezes rzeczywiście odnajduje w teczce list. W końcu spisują umowę na pięć tysięcy rubli za tydzień wynajmu. Korowiow daje Bosemu także łapówkę.
Gdy Nikanor Iwanowicz wychodzi z domu, Korowiow łapie za telefon i, przedstawiając się jako sąsiad prezesa, dzwoni do służb specjalnych z donosem. Mówi, że Bosy przetrzymuje w toalecie, w przewodzie wentylacyjnym walutę, którą spekuluje.
Prezes spółdzielni faktycznie chowa ruble do przewodu wentylacyjnego, ale gdy odpowiednie służby wchodzą do mieszkania, okazuje się, ze są tam dolary.
10.Wieści z Jałty.
W Teatrze „Varietes” czekało na Lichodiejewa dwóch obywateli: dyrektor finansowy-Rimski oraz administrator Warionucha. Denerwowali się, że Stiopy jeszcze nie ma, a chcieli uzgodnić z nim szczegóły mającego się odbyć przedstawienia z udziałem maga, którego nikt jeszcze nie widział.
W tym samym momencie w drzwiach ukazała się
9.Głupie dowcipy Korowiowa.
Prezesem spółdzielni mieszkaniowej, do której należało mieszkanie przy Sadowej, był Nikanor Iwanowicz Bosy. Odkąd dowiedziano się o śmierci Berlioza, Bosy był cały czas nachodzony i nękany telefonami czy listami. Postanowił zatem udać się do rzeczonego mieszkania. Na miejscu spotkał chudego osobnika w binoklach, który skrzeczącym głosem przedstawił się jako Korowiow. Twierdził, że jest asystentem i tłumaczem maga, który obecnie jednak ćwiczy i nie można mu przeszkadzać. Oświadczył, że Woland życzy sobie wynająć mieszkanie i że otrzymał na to zgodę Lichodiejewa. Mówi, że dyrektor teatru pisał do Bosego w tej sprawie. Zdziwiony prezes rzeczywiście odnajduje w teczce list. W końcu spisują umowę na pięć tysięcy rubli za tydzień wynajmu. Korowiow daje Bosemu także łapówkę.
Gdy Nikanor Iwanowicz wychodzi z domu, Korowiow łapie za telefon i, przedstawiając się jako sąsiad prezesa, dzwoni do służb specjalnych z donosem. Mówi, że Bosy przetrzymuje w toalecie, w przewodzie wentylacyjnym walutę, którą spekuluje.
Prezes spółdzielni faktycznie chowa ruble do przewodu wentylacyjnego, ale gdy odpowiednie służby wchodzą do mieszkania, okazuje się, ze są tam dolary.
10.Wieści z Jałty.
W Teatrze „Varietes” czekało na Lichodiejewa dwóch obywateli: dyrektor finansowy-Rimski oraz administrator Warionucha. Denerwowali się, że Stiopy jeszcze nie ma, a chcieli uzgodnić z nim szczegóły mającego się odbyć przedstawienia z udziałem maga, którego nikt jeszcze nie widział.
W tym samym momencie w drzwiach ukazała się