Ma 27 lat, jest zatem o wiele młodsza od swego męża, już emeryta. Prawdziwa „femme fatale” – niczym Helena, bohaterka wojny trojańskiej, jest powodem wszystkich nieszczęść w dramacie. Trudno jednak odnaleźć w niej chociażby cień winy. Nie jej bowiem intencją było rozkochać w sobie wpierw Iwana, a potem Astrowa. Nie zachowywała się wobec nich prowokacyjnie, choć takie zachowanie zarzucał jej właśnie Astrow: „Proszę, niech pani nie robi zdziwionej miny, pani doskonale wie, dlaczego ja tutaj codziennie przyjeżdżam… Dlaczego i dla kogo tu bywam, pani to wie doskonale. Mój najdroższy drapieżniku, nie patrz tak na mnie, bo ze mnie stary wróbel. (…) Piękna, puszysta łasiczko… potrzebuje pani ofiary. Przecież ja już od miesiąca nic nie robię, wszystko porzuciłem, uporczywie szukam pani towarzystwa – i pani się to strasznie podoba, strasznie… No więc tak. Jestem zwyciężony, wiedziała to pani już przed śledztwem. Poddaję się. Weź mnie, o pani, pożryj mnie”. Helena, która decyduje się pomóc Sonii, aby „delikatnie” podpytać się, czy ma szanse u doktora, sama staje się obiektem ataków, jakoby była winna wszystkiemu. Astrow kusi ją, aby została jego kochanką, i choć ona przez chwilę rozważa taką możliwość, ostatecznie odrzuca zaloty mężczyzny. Pyta mu się, czy myśli, że nie potrafi być uczciwa, bo jeśli tak nie sądzi, to mu udowodni, że właśnie taka jest. Początkowo przyjaźni się z Iwanem, dobrze się dogadują, lecz nie sądzi, że mężczyzna lubi ją tylko dlatego, że chce się z nią związać. Potem, gdy wyznaje jej wszystko i nieustannie za nią chodzi, tłumacząc, że jest zbyt młoda na marnowanie życia, tak jak on to zrobił, że powinna zostawić męża, i nawet, jeśli nie pokochać Iwana, to przynajmniej rozpocząć normalną egzystencję, pozbawioną nudy i monotonii, czyli tego, co właśnie przeżywa u boku Aleksandra, nudzi się Iwanem i zaczyna uważać go za natręta. W gruncie rzeczy nawet Helena niewiele interesuje Aleksandra. Pomimo tego, że ona jest przy nim i go wspiera, on i tak na pierwszym miejscu w swej hierarchii wartości stawia naukę. Jest dziwnie uległa i posłusznie Aleksandrowi, który jest już – jakby nie patrząc – starym, chorującym „gratem”, wokół którego należy wciąż skakać, żeby mu dogodzić. Być może to litość powoduje, że wciąż przy nim trwa, ponieważ na pytanie Sonii o to, czy jest szczęśliwa, Helena odpowiada otwarcie, że nie. Że kiedyś zakochała się w Aleksandrze, bo ceniła jego mądrość i to, że jest człowiekiem nauki, lecz z czasem się to wszystko wypaliło. Więc kiedy okazuje się, że wszystkie problemy, jakie wyniknęły i cała nieznośna atmosfera, jaka wytworzyła się w domu, wywiązały się z jej winy, szybko postanawia opuścić gospodarstwo i pozwolić, aby o niej zapomniano. Pomimo fatalizmu tej kobiety, nie można jej niczego zarzucić – ani zdrady, ani oszustwa, słowem: niczego. Sytuacja była beznadziejna, bez wyjścia niemalże, więc postanowiła się wycofać, aby nie siać więcej spustoszenia, co w gruncie rzeczy było bardzo szlachetnym posunięciem. Helena mogłaby przecież uciec z doktorem Astrowem, i w ten sposób uszczęśliwić siebie oraz jego, lecz w ten sposób prawdopodobnie zabiłaby Sonię, a następnie Iwana. Wolała jednak pozostawić po sobie neutralny grunt i nie zadowolić (ani już tym bardziej nie zniszczyć) nikogo.