Zagrożeniem w utworze jest totalitaryzm. Herbert podkreśla, że na co dzień ludzie nie zauważają zła, które nadchodzi, a nawet jeśli-nie zważają na nie i stają się wobec niego obojętni.
Najgorsza jest świadomość bezradności-ci, którzy powinni coś robić, nie robią nic: „senat obraduje nad tym/ jak nie być senatem”. Ci, którzy dostrzegają nadciągające zło, są zbyt nieliczni i zbyt słabi, aby móc je powstrzymać: „pozostało mu niewiele/ właściwie tylko/ wybór pozycji/ w której chce umrzeć/ wybór gestu/ wybór ostatniego słowa”.
Herbert mówi, że na nadchodzące zło nie może być przyzwolenia. Jeśli ono zatryumfuje, będzie to wina ludzi-ich bierności w oczekiwaniu, ich niechęci do podjęcia walki, w końcu, ich zgody.