Maria Konopnicka w zbiorze trzech nowel, zatytułowanym "Obrazki więzienne", zaprezentowała swoje wrażenia z wizyt w więzieniu, podczas których poznawała życie i historie skazanych. To, co ujrzała i usłyszała wywarło na niej ogromne wrażenie. Był to inny świat - świat ludzi nieszczęśliwych, pozbawionych nadziei i często znajdujących się w więzieniu niezasłużenie. Wszystko to opisała w swojej twórczości, duży nacisk kładąc na oddanie więziennych realiów, nieznanych przeciętnemu czytelnikowi.
W noweli "Podług księgi" możemy poznać wygląd zakładu karnego. Składał się on z budynku głównego i dziedzińca, który otoczony był murem z bramą. Na dziedzińcu znajdował się prowizoryczny, mały ogród. Obudowany był niskimi, drewnianymi sztachetami, na jego terenie znajdowały się dwie krzyżujące aleje, z których dłuższa prowadziła do altany - właściwie szopy wspartej na słupie, z czterema ławkami pod dachem - i furtki Po ogrodzie mogli spacerować więźniowie, w praktyce jednak ich spacery były przepychankami w ścisku, ponieważ naraz na spacer wychodziło mniej więcej stu więźniów. Z "Jeszcze jednego numeru" dowiadujemy się o wnętrzach gmachu. Znajduje się tam kancelaria, w której urzędował naczelnik. Jego gabinet pełen był ksiąg i papierów, w których panował straszny bałagan. Z mebli wymienić można długi stół przykryty zielonym suknem. Na ścianie wisiał krzyż w kolorze czarnym, z figurką Chrystusa wyrzeźbioną w kości słoniowej. Na parapecie znajdował się rząd zakurzonych, niemiłosiernie zniszczonych książek, które stanowią więzienną bibliotekę, jednak więźniom nie wolno ich wypożyczać, ponieważ z pewnością by je poniszczyli. Dalej następuje opis korytarzy, z czystości których naczelnik jest szczególnie dumny. Okazuje się, że to więźniowie pracują przy ich sprzątaniu, a na widok nadzorcy rozpływają się z pokory. Czystość korytarzy nie przekładała się jednak na zapach, który w nich panował, a był wyjątkowo nieznośny. Jeszcze gorszą woń można było poczuć w stołówce. Następuje wspomnienie kilku innych miejsc: cel, lazaretu, który narratorka zwiedziła w bardzo szybkim tempie, kuchni, ogródka czy warsztatów. Na samym końcu poznać możemy mieszkanie "Wielmożnego" nadzorcy, którego kuchnia jest o niebo pełniejsza od kuchni więźniów, a w salonie znajdowały się dzieła, dokonane przez skazanych: stolik, bukiet oraz laurki, wszystkie wykonane z wielką miłością.
Więźniów płci męskiej podzielić można na dwie grupy. Pierwszą stanowią więźniowie jednoroczni, wyróżniający się od pozostałych i każdy z osobna posiadający indywidualne cechy. Z opowiadania "Podług księgi" dowiadujemy się, że nie widać po nich jeszcze wpływu otoczenia. Mają cerę o żywych barwach: jasną, śniadą lub krwistą, zawsze o cieplejszej barwie, niż ta, którą mają więźniowie przebywający w zakładzie dłużej. Nie są to jedyne różnice w wyglądzie. Poruszają się oni w sposób żywy i dość swobodny, a karki trzymają sztywno, nie garbiąc się i mając proste ramiona. Ich oczy są niespokojne, bywa, że zapalają się w nich niespodziewanie różne ogniki, świadczące o nagłych pomysłach czy wspomnieniach. Więźniowie drugoroczni są już ich przeciwieństwami. Skóra człowieka w drugim roku stawała się żółta i sucha, a w trzecim zielonkawa i oleista, zwłaszcza w okolicach oczu, ust i uszu. Z czasem cera stawała się ziemista i działo się tak zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Po odsiedzeniu pierwszego roku skazani zaczynają się do siebie upodabniać, wszyscy przybierają postawę przygarbioną, jedynie najsilniejsi zachowują proste plecy do trzeciego roku. Ręce zwisały bezwładnie wzdłuż tułowia i zdarzały się być nienaturalnie długie. Nogi słabły, stopy przestawały być równoległe do siebie, człowiek poruszał się ciężko i ospale, zamiast chodzić wlókł się. Spojrzenie przestawało być żywe, a stawało mętne i szkliste, by w trzecim roku całkiem zmatowieć i otępieć. U niektórych więźniów oczy stawały się okrągłe i sprawiały wrażenie, iż ich właściciel jest ograniczony umysłowo, zaś u innych stawały się całkiem dzikie i ponure. Zazwyczaj oczy okrągłe mieli ludzie o cerze zielonkawej. Więzienie sprawiało, że po kilku latach pobytu skazani tracili wszelką indywidualność i stawali się tylko szarą i ponurą "ludnością więzienną".
Więzieniem zarządził pan nadzorca, zwany przez swoich podopiecznych „Wielmożnym”. Był człowiekiem uważającym się za moralnego odnowiciela skazanych, jednak jego czyny nie miały zbyt wiele wspólnego z moralnością, wystarczy wspomnieć zgodę na pobicie więźnia Cygana, którą wytłumaczył mówiąc o wnoszeniu nowych, amerykańskich idei do więziennictwa. Nie potrafi sprawnie zarządzać zakładem, o czym świadczy bałagan w posiadanych aktach. Jednocześnie jest pewien, że więźniowie go kochają, ponieważ okazują mu dowody swego przywiązania – padają przed nim na kolana, chwalą go, dziękują za wszystko, co robi. Nadzorca jest człowiekiem zadufanym w sobie, więc prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że afekt więźniów jest tylko ich sposobem na łatwiejsze przetrwanie. Wkupując się w łaski naczelnika otrzymują lżejsze kary i mogą pracować w pobliżu niego, co poprawia ich warunki życia. Więźniowie doprowadzają więc do upadku własnych norm moralnych i zasad postępowania, poniżają się przed naczelnikiem i za wszelką cenę starają się mu przypodobać, nie myśląc o tym, że tracą na tym honor. W więzieniu liczy się dla nich tylko przetrwanie.
Więźniowie nie zawsze przebywają w zakładzie ze swojej winy. Cygan, który dopuścił się próby ucieczki i został skatowany przez współwięźniów powinien być na wolności od dwóch tygodni, ale przez niedopatrzenie naczelnika wciąż pozostawał uwięziony. Dzika nie popełniła nic złego, ale nikt nie wiedział, jak sobie z nią poradzić, więc umieszczono ją w celi, ponieważ tam była nieszkodliwa i nikt nie musiał jej oglądać, a o jej sprawie można było zapomnieć. Onufer popełnił morderstwo, ale nie można go nazwać całkowicie winnym tego czynu, ponieważ zabił pracodawcę, który znęcał się nad nim fizycznie i psychicznie. Los głównych bohaterów dowodzi, że chociaż więzienie jest elementem wymiaru sprawiedliwości, wcale jej sobą nie reprezentuje.
Charakterystyka bohaterów „Obrazków więziennych”
"Obrazki więzienne" Marii Konopnickiej to nowela opisująca życie ludzi wykluczonych ze społeczeństwa - skazańców. Pokazuje nam ich miejsce zamieszkania, tryb życia, ich zajęcia, prezentuje osobę ich nadzorcy. Większość więźniów wydaje się być do siebie bardzo podobna, zarówno z wyglądu, jak i zachowania. Z "Podług księgi" dowiadujemy się, że po drugim roku odsiadki wszyscy skazani zaczynają tracić indywidualne cechy, by wkrótce przekształcić się w szarą, bezkształtną masę, zwaną "ludnością więzienną". Cechuje się ona żółtą lub zielonkawą cerą, przygarbioną postawą i zachowaniem, które nazwać można służalczym. Są oni gotowi zrobić wszystko dla wkupienia się w łaski naczelnika, bowiem to ułatwi im egzystencję w zakładzie karnym. Na ich tle wyraźnie zarysowują się trzy odmienne postacie, główni bohaterowie noweli: Cygan, Dzika i Onufer, którzy nie idą zgadzają się na kompromisy.
Cygan, główny bohater "Podług księgi", jest więźniem, który w zakładzie przebywa już około czterech lub pięciu lat, o czym świadczy jego wygląd, chociaż jego duża siła pozwalała mu wciąż prostować kark i nosić głowę wysoko. Wszyscy nazywają go Cyganem, nawet w aktach umieszczany jest pod tym przezwiskiem, bowiem nikt nie pamiętał jego imienia i nazwiska, a on nikomu ich nie przypomniał. Nosił taki sam strój, jak inni więźniowie, szarą koszulę i kubrak oraz czapkę. Najbardziej wyróżniało go jego spojrzenie, ogniste i drapieżne, które nadawało jego postaci groźną aurę. Pracownicy więzienia wiedzieli, że takie spojrzenie nie zwiastuje niczego dobrego. Wkrótce też Cygan podjął próbę ucieczki, wykorzystując zamieszanie, które panowało na dziedzińcu, podczas gdy brama wjazdowa była otwarta. Wizja zdobycia wolności tak owładnęła bohaterem, że nie potrafił się opanować, jego serce biło szybko i gwałtownie, nogi zaczęły drżeć, a na szyi wystąpiły pulsujące, grube żyły. Gdyby ktoś spojrzał w tym momencie na więźnia, z pewnością domyśliłby się, że planuje ucieczkę, jednak strażnik zajęty był rozmową. Szybko jednak Cygan został złapany, ponieważ szybki bieg po tak długim okresie zniewolenia wyczerpał go całkowicie. Zdobył się jeszcze na resztkę sił, by bronić się przed strażnikami, jednak jego opór trwał krótko i został złamany przez siłę liczebną. Bohater został ciężko pobity i zawleczony z powrotem do zakładu. Podczas spotkania z nadzorcą dowiedział się, jaka spotka go kara - mieli ją wymierzyć więźniowie recydywiści. Chociaż dobrze wiedział, że oznacza to dla niego śmierć, nie zaczął błagać "Wielmożnego" o litość. W wyniku pobicia ciężko zachorował i całkowicie przestał przypominać człowieka, którym był przed kilkoma tygodniami. Wkrótce zmarł, a po jego śmierci okazało się, że w wyniku zamieszania w dokumentach nikt nie pamiętał, że jego wyrok zakończył się dwa tygodnie przed dniem ucieczki. Gdyby Cygan wyszedł na wolność w wyznaczonym czasie, mógłby żyć dalej.
Dzika jest główną bohaterką opowiadania „Jeszcze jeden numer”. To młoda, mniej więcej osiemnastoletnia, piękna dziewczyna o ciemnej karnacji i czarnych włosach. Jej uroda stała się przyczyną jej zguby. Mieszkała ze swoją rodziną w Turcji, ale podczas wojny została porwana przez rosyjskiego oficera. Człowiek ten wywiózł dziewczynę do obcego jej kraju, sprawiając, że była ona całkowicie zdana na niego. Nie potrafiła posługiwać się żadnym językiem, poza swoim ojczystym. Wkrótce jednak Rosjaninowi znudziła się jego branka, więc doniósł odpowiednim władzom, że na jego terenie znajduje się obca kobieta, która nie ma żadnych dokumentów. Władze postąpiły z dziewczyną okrutnie. Ponieważ nie chciała dobrowolnie dać się aresztować, pobito ją i umieszczono w areszcie siłą. Dziewczyna wpadła w rozpacz, która wkrótce przerodziła się w obłęd. Na przemian śmiała się i płakała, krzyczała w nikomu nie znanym języku i nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Wszyscy uznali ją za szaloną, a ponieważ nie było nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować, postanowiono ją odizolować od społeczeństwa, zamykając biedną dziewczynę w więziennej celi numer 14, chociaż nie popełniła żadnego przestępstwa.
Onufry Sęk jest bohaterem ostatniej części „Obrazków Więziennych”, zatytułowanej „Onufer”. Jest chłopem pochodzącym ze wsi Witaszewice, który do miasta przybył w poszukiwaniu pracy. Ma około trzydziestki i jest człowiekiem o słusznej posturze. Głowę miał dużą i ogoloną, osadzoną jakby bezpośrednio między ramionami, z pominięciem szyi. Twarz ospowatą i obrzękłą, odzwierciedlał się na niej niepokój skazanego. Jego więzienny kubrak był rozerwany na piersiach i ukazywał jego tors, porośnięty rudymi włosami. Nie był stary, ale w jego postaci widać było oznaki głębokiego, duchowego cierpienia, które dopadło go nagle. Został skazany za podwójne morderstwo: swego pracodawcy, kupca N., oraz dwunastoletniego Julka, z którym pracował. Nie popełnił jednak tej zbrodni z premedytacją. Chłopca bardzo kochał i opiekował się nim, jakby Julek był jego własnym dzieckiem. Mimo okrutnego traktowania przez pracodawcę, swoje obowiązki wykonywał zawsze sumiennie. Należało do nich zajmowanie się sklepem kolonialnym oraz domem jego właściciela, w którym musiał sprzątać i gotować. Kupiec obchodził się z nim jak z człowiekiem gorszego gatunku, za najdrobniejszy błąd bił, gdy gorąca zupa mu nie smakowała, wylewał ją na głowę Onufra. Znosił te wszystkie upokorzenia, ponieważ nie chciał zostawić Julka samego. Któregoś razu jednak nie wytrzymał i uderzył kupca gwichtem, zabijając go na miejscu. Pech chciał, że chłopiec w tej samej chwili powrócił do domu i widok ten tak go przeraził, że zaczął krzyczeć. Onufry nie wiedział, co robi, i także uderzył chłopca, powodując jego natychmiastową śmierć. Od tego czasu nie zaznał spokoju sumienia, każdej nocy wydawało mu się, że Julek nawiedza go i czyni mu wyrzuty. Błagał go o wybaczenie i wciąż rozpaczał z powodu jego śmierci. Kiedy zamknięto go na siedem dni w karcerze, wpadł w obłęd. Wydawało mu się, że widzi chłopca i rozmawiał z nim. Przestał jeść i wychudł, więc zabrano go do lazaretu, gdzie wciąż nie mógł zaznać spokoju i nocami rozmawiał ze zmarłym chłopcem. Którejś nocy zmarł.
Na przykładzie losów tych trzech więźniów Maria Konopnicka pokazuje, że nie można osądzać wszystkich skazanych tak samo. Niektórzy z nich wcale nie są zbrodniarzami, a tylko ludźmi głęboko nieszczęśliwymi, którzy złamali prawo, ponieważ zostali doprowadzeni do ostateczności. Poprzez osobę Cygana udowadnia, że w więzieniach panuje straszny bałagan, który doprowadza więźniów do tragedii. Portretując Dziką uświadamia, że w wyniku ignorancji i bezduszności urzędników cierpią niewinni ludzie. Przy pomocy osoby Onufra pokazuje, że zbrodnia z pozoru okrutna może być wynikiem równie okrutnego traktowania człowieka, który tę zbrodnię popełnił. Bohaterowie „Obrazków więziennych” są tragiczni, ponieważ ich ciężki los wcale nie zależał od nich, a jedynie od nieszczęśliwych okoliczności.