Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Obrazki więzienne - streszczenie

 

 

Podług księgi

 

Popołudniową porą pod bramą więzienia zjawia się wóz załadowany kapustą. Woźnica daremno czeka na otwarcie bramy, dopiero gdy zaczyna walić w nią pięściami zostaje wpuszczony na dziedziniec. Nie może jednak wjechać całym wozem, gdyż na podwórzu znajduje się spora ilość skrzyń, które uniemożliwiają wozowi wjazd. Oczom woźnicy ukazuje się widok dość przytłaczający – otóż grupa więźniów tłoczy się na podwórzu w czasie przymusowego spaceru. Łatwo było rozróżnić którzy z więźniów przebywa dłużej który krócej w niewoli – wyróżniała ich sylwetka, rysy i zmiany na twarzy, sposób poruszania się. Więźniowie obserwowali wjeżdżający wóz oraz nianię dziecka sekretarza, która bawiła niemowlę. Obok niej stała kucharka a obok niej bawił się mały synek stróża.

 

Oczom wszystkich ukazuje się także wyjątkowa postać – wszystkim znany Cygan – chłopak odsiadywał wyrok pięciu lat. Chłopak mierzył wzrokiem odległość od ogródka do otwartej bramy oceniając przy tym swoją szansę na ucieczkę.

 

Na placu zjawia się następny wóz co wzbudza małe zamieszanie. W pewnym momencie kucharka krzyczy iż widziała jak coś przebiegło między końmi. Strażnik szybko zorientował się, iż tym „czymś” mógł być któryś z więźniów – okazało się, iż był to Cygan – tylko jego nie mógł odnaleźć wzrokiem na placu. Rozpoczął się pościg za zbiegiem. Znaleziono jego ubranie porzucone nieopodal muru. Jeden z goniących dostrzegł postać Cygana i udał się za nim w pościg – zmęczony i wyczerpany zbieg zrezygnował z dalszej ucieczki. Został więc ujęty, pobity i odprowadzony do celi. Gdy się ocknął zaprowadzono go do kancelarii nadzorcy więziennego. Cygan był tak słaby że mdlał co jakiś więc był co jakiś czas cucony kubłami zimnej wody. Do pomieszczenia przyprowadzono także kilku innych więźniów – recydywistów oraz najstarszych złodziei. Ci całując nadzorcę po rękach prosili, by ten pozwolił im wydać wyrok na uciekiniera. Twierdzili zgodnie, iż przyniósł im hańbę i wstyd i że obiecują wydać adekwatny wyrok. W końcu nadzorca zgodził się i więźniowie wydali wyrok – został skatowany przez współwięźniów. Po dwóch tygodniach – nie odzyskując przytomności, zmarł. W kancelarii odbyło się sporządzenie odpowiedniej treści raportu – zarządca nakazał napisać, iż więzień ten zmarł na febrę. W pewnym momencie zarządca spytał, kiedy więźniowi miał skończyć się wyrok. Ku ogromnemu zdziwieniu okazało się, iż Cygan przebywał do chwili ucieczki, o dwa tygodnie dłużej niż opiewał to jego wyrok. Gdy o tak fatalnej pomyłce dowiedzieli się pozostali więźniowie, zaczęli oni odwiedzać kancelarię by dowiedzieć się ile jeszcze „podług księgi” zostało im czasu do odsiadki. Przychodzili nawet ci, którzy nie potrafili czytać. Zniesmaczony całym zamieszaniem nadzorca stwierdził, iż wszystko to jest jakby zemstą Cygana za niesłuszną i niesprawiedliwą jego śmierć.

 

 

Jeszcze jeden numer

 

 

Jest to relacja samej autorki zbudowana na podstawie jej osobistych doświadczeń dotyczących prawdy jaka ma miejsce za więziennymi murami.

 

Na plan pierwszy wysuwa się postać narratorki, która zostaje oprowadzana przez nadzorcę jednego z więzień po budynku. Było to więzienie dla kobiet. Oczom narratorki ukazała się biblioteka, z której nie wolno było korzystać więźniom by ci nie zniszczyli zgromadzonych tam zbiorów, następnie widziała ona ogródek, w którym rosły rzodkiewki. Kolejny widok to widok cel tak zwanych numerów. Znajdowały się w nich kobiety, jedne szydełkowały, inne całowały zarządcę przybyłego po rękach, a ten twierdził, iż jest dla nich jak ojciec i jest to z ich strony przejaw życzliwości i wdzięczności. W niektórych celach znajdowały się tapczany a nawet piece.

 

Kobiety chętnie udzielały odpowiedzi na pytanie o wiek, imiona czy ich pochodzenie.

 

Nadzorca oprowadził kobietę po reszcie budynku, w którym znajdowały się warsztaty pracownicze, lazaret oraz kuchnia więzienna. Zaprosił też kobietę do siebie na poczęstunek, z którego skorzystała.

 

Po miesiącu czasu narratorka pojawiła się w więzieniu ponownie. Wówczas stary strażnik zaprowadził kobietę pod jeszcze jedną celę (jeszcze jeden numer). Przebywała tam kobieta nazywana Dziką. Nie była to jednak więźniarka. Dziewczyna została umieszczona w celi, gdyż nikt nie wiedział co z nią zrobić. Dziewczyna jako nastolatka została przywieziona z wojny tureckiej, zabrana od swoich rodziców. Nikt nie znał języka w jakim dziewczyna mówiła. Nikt nie rozumiał jej emocji. Została zatem zamknięta w celi, po uprzednim pobiciu przez nadzorcę. W wyniku brutalnego pobicia dziewczyna oszalała i została nazwana Dziką.

 

Odwiedzająca celę kobieta weszła do środka. Zobaczyła tam skuloną postać młodej może 18-letniej dziewczyny. Na stole stała nie ruszona strawa. Dziewczyna zaczęła nagle płakać i krzyczeć w niezrozumiałym dla nikogo języku. Kobieta przytuliła płaczącą dziewczynę i trochę ją uspokoiła. Jakub zamknął celę i ze smutkiem w oczach pożegnał gościa.

 

 

Onufer

 

 

Jest to obraz przedstawiający smutne losy tytułowego bohatera – więźnia o imieniu Onufer.

 

Utwór składa się z trzech części.

 

I część –

 

Do kancelarii zarządcy zostają przyprowadzeni dwaj więźniowie Onufer i Osmólec, którzy wszczęli między sobą kłótnię, zakończoną bójką. Pierwszy wypowiedział się Osmólec. Twierdził, iż Onufer nie daje współwięźniom spać, gdyż ma jakieś przewidzenia i dręczy nimi wszystkich. Krzyczy po nocach. Osmólec zbudził Onufra i chciał go uspokoić za co został przez tamtego zaatakowany i pobity. Osmólec błagał zarządcę by ten oddzielił go od Onufra, nazywając go zbójem-mordercą. Skarżąc się starał się jednocześnie przymilić zarządcy – nazywał go ojcem i matką zarazem, całował go po rękach i stopach. Udawał płacz i przerażenie. Zrobiło to ogromne wrażenie na surowym urzędniku, który nie tylko nie ukarał Osmólca, ale jeszcze nakazał mu by dawał innym dobry przykład, gdyż jest tutaj już kolejny raz i powinien to zrobić.

 

Drugi zaś z więźniów a jednocześnie uczestnik bójki – stał z wypisanym na twarzy szaleństwem i nie błagał ani o niską karę ani o przebaczenie. Zarządca zdecydował więc uwięzić go w karcerze na 24 godziny. Mimo, iż wówczas Onufer zaczął błagać o litość, zarządca pozostał nieugięty w swej decyzji.

 


 


 

II część –

 

Z akt jakie posiadał naczelnik odnośnie Onufera wynikało, iż dostał on karę 25 lat pozbawienia wolności gdyż w napadzie szału zabił swego pracodawcę. Więzień pracował jako parobek w gospodarstwie jednego z panów. Był przez niego wyjątkowo źle i bezdusznie traktowany: musiał nie tylko pracować na terenie gospodarstwa ale także kucharzył, sprzątał i pomagał w prowadzonym przez swego pana sklepie. Wszyscy wiedzieli, jakim człowiekiem był owy kupiec. Był on okrutny dla wszystkich swoich pracowników – bił ich, wyzyskiwał, nie płacił. To samo znosił Onufer – wszyscy we wsi widzieli nie raz pobitego parobka i poparzonego (gdy pracodawcy nie zasmakowała dana strawa wylewał ją na twarz parobka, kalecząc go boleśnie).

 

Wszyscy we wsi lubiąc dobrodusznego i pokornego Onufra prosili by ten odszedł od wyzyskiwacza ale parobek nie chciał tego zrobić, gdyż miał tam dla kogo być. Onufer poznał na swej służbie małego 12-letniego chłopca, także pracownika swego pana. Pokochał malca – gotował mu, prał, za zebrane pieniądze kupił chłopcu buty i ciepłą czapkę na zimę. Tym także zdobył sobie serce chłopca. Traktował go jak własnego syna i tylko dla niego znosił te wszystkie cierpienia.

 

Któregoś dnia kupiec stwierdził, iż zupa jaką przygotował parobek jest za słona i wylał ją na twarz parobka. Ten potulnie nic nie mówiąc posprzątał a gdy kupiec poszedł spać, zaczaił się na niego i zaatakował go. W akcie złości, desperacji doznał szału i zabił swego pana. W tym samym czasie do izby gdzie szalał Onufer wbiegł chłopiec. Zapamiętały w złości i opętany szałem Onufer rzucił się także na niego i jego też zabił.

 


 

Część III

 

Onufer niedługo po zajściu z Osmólcem – zmarł zamknięty wcześniej w komórce, gdyż żaden z więźniów nie chciał z nim przebywać w jednej celi. Z relacji jednego ze strażników Onufer próbował popełnić samobójstwo przez co znowu trafił do karceru. Będąc tam błagał strażników, by ci zabili go i skrócili jego męczarnie – Onufer bardzo przeżywał śmierć swego podopiecznego : „O moje dziecko - peda - o moje kochające! Czemuś ty wtedy wyszło w złą godzinę? O moje dziecko najmilejsze! Toć ja ciebie ubić nie chciał! Toć ja ciebie jak własną duszę miłował!" Patrzę ja, wytrzeszczam oczy, nikogo w komórce nie ma, a ten się precz trzęsie a modli: ,,O moje dziecko, odpuść ty mnie - peda - odpuść ty mnie swoją śmierć niewinną! O moje dziecko najmilsze - peda - kochanie moje najsłodsze!".

 

Któregoś dnia rano strażnicy znaleźli martwe ciało Onufera w pozycji wskazującej na modlitwę.