Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Na jagody - streszczenie

   Lewy brzeg rzeki Bug porastał gęsty, zielony las. Rosły tam ogromne drzewa, w których koronach mieszkało wiele gatunków przepięknie śpiewających ptaków, a u stóp drzew rosły kolorowe kwiaty. Tajemniczy bór nie każdego wpuszczał do swego królestwa, więc tylko wybrani mogli podziwiać jego piękno, „świat jak z bajki – a prawdziwy”. Gdy wiatr ustawał, mech pokrywał drogi, sowy zasypiały w swoich dziuplach, dziad borowy zapadał w drzemkę, rosa znikała, a wrzosy „tkały dywan” i wtedy  dzięcioł wprowadził nas do lasu i „dalej, dzieci! Idźmy w knieje!”. Trzeba tylko było uważać, aby nie spotkać na swojej drodze ślimaka, „a to straszny zawadiaka!”. Zwierzak ten miał zwinięty na grzbiecie płaszczyk, a na główce różki. Nad głowami latały osy, ale nie wolno ich było zaczepiać i drażnić, ponieważ mogły ukąsić. W swojej fortecy siedział pająk krzyżak „bestia sroga a złośliwa!”. Potrafił złapać z nienacka „i choć nic cię nie zaboli, wziętyś, bratku, do niewoli!”. W poprzek drogi szły gąsienice, a od swojej głównej kwatery leciały motyle na wielkich skrzydłach.

    Mały Janek wybrał się wczesnym rankiem do lasu zbierać jagody. Maszerował pomiędzy sosnami, „dwie krobeczki w ręku niósł”, na głowie miał czerwony kapelusik, „żeby go się bały wrony”. Serce mu kołatało w piersi, ale szedł dzielnie dalej. Janek zamierzał zebrać jagody, ponieważ jego mama miała  tego dnia imieniny. Leśna rosa umyła owoce, a Jasiu wróci do domu zanim mama wstanie. „Szuka w prawo, szuka w lewo, między brzozy, między sosny”, a jagódek nigdzie nie ma. Jasiu siadł zmęczony obok ściętego drzewa i zbierało mu się na płacz. Nagle w trawie zauważył Brodatego Krasnoludka, który bardzo kochał dzieci.

Znamy różne krasnoludki: Polne – od żniwa, Pszczelny rządzi ulem, a Jasiowy okazał się być Jagodowym Królem. Nikt tak dobrze nie znał boru jak on. Krasnoludek spał na łożu z mchu, wilgi i drozdy tworzyły jego kapelę, a kwiaty i zioła chyliły przed nim czoła. Jagodowego króla zdobiła piękna szata. Brakowało jednak korony, ponieważ była zbyt duża i często się przekrzywiała. Król zapukał w orzech i wyruszyli za rudymi wiewiórkami w las. Przed sobą ujrzeli mnóstwo wielkich czarnych mrówek, a za nimi ogromnego złowrogiego pająka. Chłopiec przestraszył się nieco, lecz przyjaciel uspokoił go i zapewnił, że nic mu nie grozi. Pająk to pierwszy tkacz dworu króla, „ten pas, spojrzyj, srebrno-złoty, jego właśnie jest roboty...”. „Weszli w gąszcz, między paprocie, Jaś za królem, a król przodem”. Nagle Jaś krzyknął, podniósł głowę i zobaczył jagody. Było ich pełno dookoła. Każda z nich wisiała na szypułce i była pełna soku „że się prawie czerni w oku”. Król oznajmił, że właśnie tu zaczyna się jego królestwo i uśmiechnął się pod wąsem. Dwór królewski pokryty był srebrnobiałym dachem, „ślimak trzymał przed nim straże”. Słońce odbijało swe promienie od żywicznej ściany ozłacając ją. Przed dworem stali królewicze i wesoło witali gościa. Ubrani byli w sine kubraki, „jakby z czarnej jagodziny”, oczy mieli jasne, na głowach okrągłe czapki, a na nogach nie mieli żadnych butów. I tak stało siedmiu braci. „Król nie wyrzekł ani słowa, tylko w róg zatrąbił złoty”. Dziatwa Jagodowa ruszyła na wyścigi zbierać owoce. W jednej chwili napełnili jedną krobkę, którą wiewiórki szybko przyniosły chłopczykowi. Popłynęli do borówkowej krainy tęgą łódką z drzewnej kory. Wiatr dmuchał ochoczo w żagiel z jawora, wiosła okazały się nie potrzebne, podobnie jak sternik. Wokół szumiały trzciny i tataraki, nad głowami przeleciała cicho ważka. Janek był bardzo szczęśliwy, podobała mu się wyprawa. Wóz ciągnęły cztery wierzchowce w postaci leśnych myszek z takim impetem, że Jaś „ledwie że nie zgubił w pędzie czerwonego kapelusza”. Nagle rozległo się „prr” i konie stanęły. Oczom Jasia ukazały się panny w białych sukieneczkach, czerwonych czapeczkach na głowach, ze złotymi warkoczykami i „każda w ręku miała robotę”, pilnie czyniła, to co pani Ochmistrzyni. Chłopcy ukłonili się żwawo, „oczy w lewo, nosy w prawo, jak przystoi dla honoru”. Najstarszy z królewiczów przedstawił małego Janka pięciu pannom Borówczankom. Wszystkie panienki okazały się być sierotkami wychowywanymi przez swoją ciotkę. Rozpoczęła się rozmowa, z której dowiadujemy się o kłótni pana czyżyka z żoną, że powieszono jastrzębia, który podkradał drozdom dzieci, o psotach dudka, o księżycu świecącym nocą, o brzózkach, które pannom suknie tkały. Pierwsza panna miała na imię Basia, druga Julka, trzecia Kasia, następne Zosia i Hania. Panny zebrały koszyk jagód i podarowały Jasiowi. Przyniosły także dla pani Borówczyny hamak z pajęczyny i rozpoczęła się zabawa. Królewicze kręcili bicze z piasku. Julka, Zosia, Kasia śpiewały wesołe piosenki, a Basia bawiła się hamakiem. Ciotka oznajmiła, że Hania wcieliła się w rolę gospodyni słowami: „pójdźcie podjeść, czym bór darzy, Hania dzisiaj gospodarzy”. Podczas uczty było gwarnie i wesoło, odganiano osy i bąki, aż nagle rozległo się dzwonienie liliowych dzwonków, rosa pokryła trawę, a zza gór i morza nadeszła wieczorna zorza. Królewicze zerwali się i wskoczyli na wóz. „Jakby z wiatrem pędziła bryka... Janek trzymał się koszyka”. Zatrzymali się dopiero przed dworem króla. Władca powitał ich radośnie. Jasiek ocknął się na dźwięk bicza i wtem zniknął król i jego cały dwór. Chłopiec pomyślał, że zasnął na pniu i „przespał tyle czasu”, jednak obok niego stały napełnione jagodami dwie krobki. Jaś wrócił do domu. Cicho stanął w progu, zerwał cały dzbanek jaskrów, obok filiżanek na stole postawił dwie krobeczki jagód. Na karteczce papieru napisał: "Mojej Mamie zdrowia życzę!”. Nad życzeniami narysował królewicza, a pod nimi panny Borówczanki. Mama bardzo ucieszyła się z podarunku i zaraz podała jagody z cukrem i śmietaną. Wszyscy domownicy podziwiali królewicza i panny Borówczanki, które namalował mały Jasiu.