STRESZCZENIE:
Filip Mostowiak, jedyny pracujący członek rodziny, przyszedł pewnego dnia do domu i drżącym głosem oznajmił swojej żonie i synom, że nie będzie już przewoził swoją szkapą żwiru. Ubolewał, że zlecenie już się skończyło. Teraz jedynie będzie mógł przewozic piasek. Jedynym rozwiązaniem pozostawała sprzedaż łóżka, na którym spali Piotruś, Wicek i Felek. W domu nie pozostał już żaden inny mebel, który można byłoby przeznaczyc do sprzedaży. Matka chłopców, Anulka, nie zgadzała się na tak drastyczne kroki, jednak chłopcy bardzo się cieszyli, że będą mogli pomóc. Dzięki temu czuli się choc trochę dorośli. Rodzina udała się do okolicznego handlowca, Żyda, aby dokonac transakcji. Kupiec, „handel”, zauważył jednak, że łóżko nie jest w idealnym stanie. Kwota, jaką zaproponował była zbyt niska. Mostowiakowie byli zmuszeni sprzedac także poduszkę. Zdjęto z niej poszewkę i wówczas okazało się, że poduszka jest przetarta. W końcu rodzina zdecydowała, że sprzeda jeszcze kołdrę. Chłopcy po powrocie do domu chwalili się kolegom, do jakich wyrzeczeń są skłonni. Szybko się okazało, że nie są jedynymi dziecmi śpiącymi na podłodze.
Wieczorem wszyscy w trójkę położyli się obok pieca. Chłopcy cały dzień czekali na ten moment. Ojciec w trosce o dzieci przykrył je własnym płaszczem. Noc minęła bardzo spokojnie, dopiero nad ranem dzieci zaczęły odczuwac chłód. Piotruś rozpłakał się, a matką widząc cierpienie dziecka szybko zabrała go do siebie i przytuliła z całych sił.
Za pieniądze ze sprzedaży łóżka i pościeli zakupiono lekarstwa dla chorej matki, a także niezbędne jedzenie. Niestety oszczędności szybko się skończyły i na nowo pojawił się problem pieniędzy.
Pewnego dnia do domu rodziny Mostowiaków przyszedł Żyd, „handel”. Pod pretekstem odwiedzin obejrzał resztę mebli, która pozostała w domu. Zaproponował rodzinie odkupienie szafy, która stała w kącie odkąd chłopcy pamiętali. Ojciec nie widząc innego rozwiązania z ciężkim sercem sprzedał także i ją.
Felek zachęcony pieniędzmi pojawiającymi się po sprzedaży domowych sprzętów zaczął wskazywac rodzicom coraz to nowsze przedmioty nadające się do sprzedaży. Nie zważał już na wartośc sentymentalną, jaką rodzice do nich przywiązywali. Filip i Anulka oburzyli się słysząc, że syn chce sprzedac nawet rondelek i moździerz, które były pamiątkami rodzinnymi.
Filip bardzo kochał swoją żonę i sprzedał nawet swój kożuch, aby móc kupowac jej lekarstwa i palic w piecu. Przy żonie nie okazywał słabości i udawał, że wcale nie przejmuje się całą sytuacją. Nie zwracał uwagi na kuferek pełen rodzinnych pamiątek, który zrobił się pusty. W domu nie zasiadano do regularnych posiłków, zaczęło brakowac jedzenia. Anulka zdecydowała się sprzedac moździerz, rondelek i żelazko. Maglerka ze Szczygła, do której udali się chłopcy odmówiła kupna przedmiotów. Postanowiono zaproponowac sprzedaż Żydowi. Ten przedstawił jednak zbyt niską cenę. Anulka sprowadziła jeszcze kilku kupców, jednak każdy następny proponował niższą cenę, mówiąc, że nie są warte żadnych pieniędzy. Ostatecznie sprzedano przedmioty Żydowi, jednak tym razem zaproponował niższą cenę widząc, że jest jedynym kupcem. W kuferku pozostała jedynie harmonijka ojca.
Pewnego wieczoru Filip usiadł na łóżku żony i zaczął grac na instrumencie wesołe melodie. Kobieta bardzo się wzruszyła, jednak w końcu opadła z sił i zasnęła. Skłoniło to ojca do sprzedaży harmonijki, aby kupic leki i węgiel. Bardzo chciał pomóc żonie.
Matka coraz gorzej się czuła. Podjęto decyzje o sprzedaniu szkapy. Wszyscy byli bardzo związani ze zwierzęciem i nikt nie potrafił wyobrazic sobie życia bez niej. Chłopcy bawili się z nią, karmili i traktowali, jak członka rodziny. Do tej pory nikomu nie przyszło nawet do głowy, aby sprzedac szkapę. Zwierzę trafiło w ręce Łukasza Smolika, dorożkarza z Pragi i chrzestnego Piotrusia. Mężczyzna długo się targował i dostrzegał coraz to nowsze uchybienia. Po dobiciu targu, widząc stan Anulki zaproponował, że w razie jej śmierci za darmo przewiezie ją na cmentarz w czasie pogrzebu. Filip słysząc te słowa bardzo się zmartwił i zdenerwował, postanowił jednak nie okazywac oburzenia, aby kupiec się nie wycofał.
Filip starał się dogodzic żonie, zapewnic jej niezbędne lekarstwa, jednak kobieta zmarła pewnej nocy. Rodzina pogrążyła się w rozpaczy. Następnego dnia odbył się pogrzeb. Przed domem czekała już ukochana szkapa. Wniesiono trumnę na wóz i kondukt ruszył. Filip płacząc szedł sam za wozem, natomiast chłopcy szli obok szkapy cały czas się do niej przytulając. Podczas modlitwy nad nieskończonym grobem także spoglądali na szkapę, jakby bali się że gdzieś zniknie. Karmili ją i tulili do siebie. Trumna leżała obok, ponieważ grabarz nie skończył jeszcze kopania dziury. Łukasz niecierpliwił się i oznajmił Filipowi, że już opuści zebranych. Chłopcy szli po bokach szkapy nie mogąc rozstac się ze zwierzęciem. W oddali słychac było grudki ziemi padające na trumnę matki, jednak chłopcy byli tak zafascynowani szkapą, że zdawali się tego nie słyszec.