Pierwsza strofka
Duch Marleya
Scrooge dzień Wigilii Bożego Narodzenia spędzał samotnie. Siedział w swoim gabinecie i wspominał zmarłego siedem lat wcześniej przyjaciela, byłego wspólnika, na którego pogrzebie pojawił się jedynie on sam. Na drzwiach nadal widniał napis „Scrooge i Marley”, mimo że gabinet należał już tylko do jednego z mężczyzn. Podobnie jak zmarły, Scrooge był chciwym i samotnym człowiekiem. W jego życiu najważniejszą rolę odgrywały pieniądze. Ebenezer jako jedyny odziedziczył fortunę Marleya. W stosunku do podwładnych był bardzo wymagający i nie był wśród nich lubiany.
Scrooge obserwował pracę swojego kancelisty kopiującego listy. W kantorze było bardzo zimno, mimo to pracownik bał się wstać i dołożyć do ognia. Wiedział, że grozi mu za to usunięcie z pracy. Owinął się więc grubym szalem i kontynuował swoją pracę w ciszy.
Do kantoru wszedł siostrzeniec Scrooga. Był radosnym i zadowolonym z życia człowiekiem. Promieniowała od niego dobroć i szczęście. Zaprosił wuja na kolację wigilijną urządzaną w jego domu. Ten niestety odmówił wyrażając swoją dezaprobatę do tego rodzaju przerw w pracy. Zrezygnowany siostrzeniec nie wdawał się już z wujem w dalsze dyskusje, złożył jedynie życzenia pracownikowi i wyszedł.
Niedługo potem do biura weszli ludzie zbierający datki na biednych. Przedstawili Scrooge'owi listę potrzeb biedaków i cele, na które są przeznaczone pieniądze. Mężczyzna wyprosił ich zdegustowany i oznajmij, że nie będzie umilał dni wolnych ludziom, którzy nie garną się do pracy.
Dzień chylił się ku końcowi, mężczyźni skończyli pracę i Scrooge oznajmił podwładnemu, iż dzień 25 grudnia będzie miał wolny. Nie omieszkał dodać, że nie pochwala faktu, że będzie zmuszony zapłacić mężczyźnie również za ten dzień. Po wyjściu z kantoru Scrooge udał się do jadłodajni na samotną kolację. Po posiłku mężczyzna wrócił do swojego mieszkania. Znajdowało się ono w starej kamienicy pośród pomieszczeń biurowych. Gdy stanął przed drzwiami mieszkania ujrzał przed sobą twarz zmarłego przyjaciela. Ogarnęło go dziwne uczucie, ale mimo to nie przestraszył się, wszedł do środka i dokładnie zamknął drzwi. Upewnił się jeszcze, że w mieszkaniu nikogo nie ma, ubrał pantofle i usiadł przed kominkiem jedząc owsiankę. Kominek zbudowany był z kafli . Każdy z nich ozdobiony był wybraną sceną z Pisma Świętego.
Nagle mężczyzna po raz kolejny ujrzał twarz zmarłego. Wytłumaczył sobie jednak, że to absurd i uzasadnił ten fakt zmęczeniem. Wtem rozległ się dźwięk dzwonków, za chwilę trzasnęły drzwi do piwnicy. Słychać było czyjeś kroki na korytarzu i odgłos uderzającego o podłogę łańcucha. Zjawa weszła do pokoju i stanęła przed Scrooge'm . Łańcuch utworzony był przez pieniądze, księgi, kłódki, sakiewki. Scrooge przerażony pytał ducha, czego od niego chce. Dotychczas mężczyzna nie znał uczucia strachu teraz jednak serce kołatało mu z całej siły. Zjawa oznajmiła, iż każdy człowiek musi bratać się z ludźmi i jeżeli zaniedba tego za życia będzie w obowiązku dopełnić po śmierci. Dopóki nie wykona zadania jego dusza będzie błąkać się ciągnąc za sobą łańcuch.
Marley zwierza się z wyrzutów sumienia, które dręczą go od czasu śmierci. Żałuje, że za życia interesowało go jedynie pomnażanie swojego majątku, nie zwracał uwagi na wszechobecną biedę, głodujące dzieci. Ostrzegł Ebenezera, że jego łańcuch staje się coraz dłuższy i jeżeli w najbliższym czasie nie odmieni swego życia czeka go los gorszy od losu przyjaciela. Marley zapowiedział także wizytę trzech zjaw, dzięki którym będzie w stanie zmienić swój los. Przyjaciel na nowo obwiązał twarz chustą naprawiając szczękę, pożegnał się i zniknął przez okno. W oddali widać było szereg zjaw znikających w przeraźliwych jękach. Scrooge postanowił zapomnieć o zdarzeniu i położył się spać.
Strofka druga
Odwiedziny pierwszego ducha
Ebenezer obudził się w środku nocy słuchając zegara wybijającego północ. Stwierdził, że odwiedziny przyjaciela to tylko zły sen. Mimo to myśl o zjawach nie dawała mu spokoju.
Wybiła pierwsza. Zasłonę jego łóżka rozsunęła ręka starca okrytego białą płachtą. W jednej ręce trzymał gałązkę ostrokrzewu, w drugiej błażek. Starzec przedstawił się jako Duch Wigilijny Przyszłości. Chwycił Ebenezera za rękę, ponieważ ten się opierał i wyprowadził przez ścianę mieszkania. Znaleźli się na wiejskiej drodze w pogodny śnieżny dzień. W pobliżu na kucykach jechała wesoła grupka chłopców. Dzieci były szczęśliwe, ponieważ wracały do domów na święta. Chłopcy okazali się być kolegami Scrooge'a z dzieciństwa. Na wozie brakowało tylko jednego chłopca. Był nim Ebenezer. Siedział sam w opuszczonej szkole i czytał książkę. Ściany pokrywała pleśń i grzyb, w oknach brakowało szyb. Przed chłopcem stawały coraz to nowsze postacie z bajek, które wypełniały jego umysł. Po chwili obraz zmienił się. Izba była znacznie brudniejsza, a chłopiec wyglądał na dużo starszego. Nie czytał już jednak żadnej książki tylko rozpaczliwie przechadzał się po pokoju. Nagle do pokoju wbiegła mała dziewczynka. Okazało się, że to Fan, młodsza siostra Ebenezera. Oznajmiła, iż ojciec zmienił się i przysłał po syna dyliżans. Dyrektor nakazał spakować rzeczy chłopca i rodzeństwo odjechało.
Następnym miejscem, w którym znaleźli się Scrooge z duchem była ruchliwa ulica miasta. Znajdował się tam skład, w którym Ebenezer odbywał praktykę. Gdy wybiła godzina siódma pan Fezwig nakazał czeladnikom przygotowanie izby na powitanie gości. Był wigilijny wieczór, a jednym z chłopców był Scrooge. Po chwili duch i Ebenezer znaleźli się w sali balowej, gdzie bawili się zaproszeni goście. Mężczyzna po raz drugi uczestniczył w zabawie sprzed lat. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, wspomnienia wróciły. Nagle znaleźli się w innym miejscu. Przed ich oczyma ukazała się postać Ebenezera z oznakami chciwości na twarzy i piękna zapłakana dziewczyna siedząca obok niego. Dziewczyna mimo wielkiej miłości do chłopaka z przeszłości zdecydowała, iż nie mogą być razem, ponieważ nie ma niczego, co mogłaby Scrooge'owi ofiarować prócz siebie. Mimo jego zapewnień o miłości do niej dziewczyna odeszła. Ostatnim obrazem był mały skromny pokoik. Przed kominkiem siedziała dziewczyna z poprzedniego obrazu wraz ze swoją matką. W pokoju bawiły się dzieci. Po chwili do pokoju wszedł ojciec dzieci i obdarował je prezentami. Dzieci bardzo się ucieszyły i od razu przystąpiły do rozpakowywania podarunków. Mężczyzna opowiedział kobietom, że wracając do domu widział Ebenezera pracującego jeszcze w kantorze. Scrooge usłyszawszy jego słowa zaczął prosić ducha, aby jak najszybciej zabrał go z tego pokoju. Duch odparł, że nie może uciec od swojej przeszłości. Ebenezer zaczął szamotać się z duchem, lecz każdy jego ruch przechodził przez ducha bez żadnego efektu. W końcu Scrooge włożył duchowi na głowę błażek i duch zniknął. Mężczyzna znalazł się w swoim łóżku i zasnął.
Strofka trzecia
Odwiedziny drugiego ducha
Scrooge oczekiwał drugiego ducha o umówionej godzinie. Czerwone światło zwabiło go do drugiego pokoju. Gdy otworzył drzwi ujrzał całą izbę pokrytą bluszczem, a na podłodze piętrzyły się stosy kiełbas, indyków i innych smakołyków. Na tronie siedział drugi duch, który przedstawił się jako Duch Teraźniejszości. W ręce trzymał przedmiot na kształt rogu obfitości. Ebenezer oznajmił, iż jest gotowy by rozpocząć podróż. Duch nakazał mu dotknąć swojej szaty i obydwoje zniknęli. Znaleźli się na ulicy w pierwszy dzień dnia Bożego Narodzenia. Ludzie robili jeszcze ostatnie zakupy, dzwony w kościele biły nawołując wiernych na nabożeństwo. Biedni zmierzali w stronę piekarni, ponieważ w ten dzień mogli gotować swoje obiady za darmo. Duch podniósł pokrywy garnków i dosypał świątecznej przyprawy podnoszącej walory smakowe nędznych obiadów.
Po chwili znaleźli się w dzielnicy, w której mieszkali biedni. Weszli do mieszkania Boba Grathita – kancelisty Scrooge'a. W mieszkaniu trwały przygotowania do posiłku. Na stole znajdował się skromny obiad w postaci gęsi upieczonej w piekarni, sosu jabłecznego i tłuczonych ziemniaków. Żona kancelisty wraz z dziećmi nakrywała do stołu, gdy do izby wszedł pracownik Scrooge'a niosąc na rękach najmłodszego synka, Tima, w rączce trzymającego kule. Rodzina zasiadła przy stole i mimo wszystkich przeciwności była szczęśliwa. Kupiec przejął się losem chłopca, gdy usłyszał od ducha, że jeżeli stan finansowy rodziny nie zmieni się to Tim umrze. Zjawa przypomniała mu również zdarzenie w kancelarii, kiedy to odmówił podarowania biednym pieniędzy. Niewidzialni goście przysłuchiwali się rozmowie rodziny. Pani domu narzekała na pracodawcę męża, ten jednak bronił go i twierdził, że dzięki niemu ma pracę i na koniec wzniósł za niego toast.
Tego wieczoru Scrooge z duchem odwiedzili jeszcze wiele innych miejsc, w których ludzie byli dla siebie życzliwi, a ich serca przepełniało szczęście.
Ostatnim miejscem, które odwiedzili było mieszkanie siostrzeńca Scrooge'a. Zabawiał on około dwudziestu gości, wszyscy świetnie się bawili. Jego żona grała na harfie. W melodii kupiec rozpoznał piosenkę, którą śpiewała jego siostra, gdy przyjechała po niego do szkoły. W rozmowie, jaką goście prowadzili z gospodarzem pojawił się temat wuja. Siostrzeniec ubolewał nad nieobecnością brata swojej matki. Tłumaczył, że to dziwak, który wmówił sobie, że nikt go nie lubi. Mimo to zarzekł się, że co roku będzie zapraszał wuja, aż w końcu przyjmie zaproszenie. Żona gospodarza miała jednak odmienne zdanie na temat Scrooge'a. Na koniec jednak i oni wznieśli toast za wuja. Następnie rozpoczęły się gry i zabawy. Scrooge obserwujący je z boku z zaangażowaniem uczestniczył w grach i prosił ducha, aby pozostali jeszcze tylko kilka minut, ponieważ tak bardzo był zachwycony tym, co ujrzał.
Odwiedzili jeszcze więzienia i przytułki. Niedługo potem włosy przewodnika stały się siwe, a spod szaty wystawały ludzkie kończyny dzieci. Zjawa oznajmiła, iż chłopiec jest symbolem ciemnoty, a dziewczynka nędzy. Ebenezer spytał, czy dzieci odnajdą ratunek, a ten w odpowiedzi zacytował Scrooge'a sprzed wypraw. Postać zniknęła wraz z nadejściem północy. Pojawiła się kolejna mara.
Strofka czwarta
Odwiedziny trzeciego ducha
Wizyta tego ducha okazała się najbardziej mroczna. Scrooge domyślał się, że ta zjawa jest Duchem Przyszłych Wigilii, duch jednak nie odpowiadał na jego pytania, a Scrooge postanowił posłusznie za nim podążając.
Znaleźli się na jakiejś giełdzie w centrum Londynu. Wszyscy dookoła rozmawiali o śmierci jakiegoś chciwca. Jego pogrzeb miał być skromny, ponieważ nie było chętnych, którzy zdeklarowaliby się zjawić. Ludzie śmiali się ze zmarłego, z jego życia wypełnionego jedynie pieniędzmi i spadkiem, którego nawet nie miał komu pozostawić. Scrooge po krótkiej chwili zorientował się o kim mowa. Następnie przenieśli się do jednej z najgorszych dzielnic. Znaleźli się w ruderze, do której złodzieje przynosili swoje łupy. Tym razem przyniesiono rzeczy pochodzące z mieszkania skąpca, który umarł samotnie. Ci ludzie także wyśmiewali się ze zmarłego. Scrooge rozpoznał w łupach swój dobytek.
Po chwili przenieśli się na chwilę do domu zmarłego i tu naszły Scrooge kolejne refleksje. Następnie wrócili do mieszkania kancelisty. W izbie nie panowała już radość. Domowników przepełniał smutek. Pan domu oznajmił żonie, że widział już na cmentarzu miejsce przeznaczone dla ich synka. Wszedł do pokoiku i ucałował zwłoki dziecka. Bob opowiedział żonie o spotkaniu na ulicy, zaczepił go bowiem siostrzeniec Scrooge'a i zaoferował swoją pomoc.
Kolejnymi miejscami, które odwiedzili był kantor, w którym miejsce Scrooge'a zajmował już inny mężczyzna i cmentarz, na którym znajdował się grób z wyrytym nazwiskiem Ebenezera. Teraz ostatecznie zrozumiał o jakim zmarłym była mowa. Upadł na kolana i błagał ducha, aby zmienił jego przeznaczenia, obiecywał poprawę. Duch jednak zniknął i kupiec z powrotem znalazł się w swoim łóżku.
Strofka piąta
Koniec opowieści
Scrooge był szczęśliwy, że żyje. Płakał i dziękował za lekcję, którą otrzymał. Wybiegł na ulicę zachwycony śnieżnym krajobrazem i spytał małego chłopca o datę. Gdy dowiedział się, że to dzień Bożego Narodzenia ucieszył się, że nie zmarnował kolejnych świąt. Poprosił chłopca o kupno największego indyka i przyniesienie go do jego mieszkania. Obiecał słoną zapłatę chłopcu za fatygę, więc ten pobiegł do sklepu uradowany. Scrooge spoglądał na kołatkę na własnych drzwiach, gdzie wcześniej ukazała się twarz Marleya i postanowił, że będzie kochał ten przedmiot do końca życia, ponieważ odmieniła jego życie. Niedługo potem subiekt przyniósł indyka. Ebenezer poprosił o zaniesienie indyka do mieszkania kancelisty, a sam udał się na przechadzkę. Uśmiech na jego twarzy powodował, że przechodnie pozdrawiali go na ulicy i życzyli wesołych świąt. Gdy spotkał na ulicy jednego z mężczyzn, którzy poprzedniego dnia prosili o dary dla ubogich, przeprosił za swoje zachowanie i obiecał pomóc, ale jako anonimowy darczyńca.
Scrooge udał się do domu swojego siostrzeńca. Zapytał czy zaproszenie jest nadal aktualne. Gospodarze bardzo się zdziwili przybyciem gościa i uradowani zaprosili go do środka. Wuj poczuł się szczęśliwy.
Następnego dnia Scrooge wybrał się do pracy i powiadomił kancelistę o podwyżce, pozwolił także napalić w kominku. Mijały dni, mały Tim zdrowiał, a Scrooge stał się dla niego drugim ojcem. Dokonał o wiele więcej niż obiecał. W sercu Ebenezera zagościło szczęście, a jego życie zmieniło się na zawsze.
Duch Marleya
Scrooge dzień Wigilii Bożego Narodzenia spędzał samotnie. Siedział w swoim gabinecie i wspominał zmarłego siedem lat wcześniej przyjaciela, byłego wspólnika, na którego pogrzebie pojawił się jedynie on sam. Na drzwiach nadal widniał napis „Scrooge i Marley”, mimo że gabinet należał już tylko do jednego z mężczyzn. Podobnie jak zmarły, Scrooge był chciwym i samotnym człowiekiem. W jego życiu najważniejszą rolę odgrywały pieniądze. Ebenezer jako jedyny odziedziczył fortunę Marleya. W stosunku do podwładnych był bardzo wymagający i nie był wśród nich lubiany.
Scrooge obserwował pracę swojego kancelisty kopiującego listy. W kantorze było bardzo zimno, mimo to pracownik bał się wstać i dołożyć do ognia. Wiedział, że grozi mu za to usunięcie z pracy. Owinął się więc grubym szalem i kontynuował swoją pracę w ciszy.
Do kantoru wszedł siostrzeniec Scrooga. Był radosnym i zadowolonym z życia człowiekiem. Promieniowała od niego dobroć i szczęście. Zaprosił wuja na kolację wigilijną urządzaną w jego domu. Ten niestety odmówił wyrażając swoją dezaprobatę do tego rodzaju przerw w pracy. Zrezygnowany siostrzeniec nie wdawał się już z wujem w dalsze dyskusje, złożył jedynie życzenia pracownikowi i wyszedł.
Niedługo potem do biura weszli ludzie zbierający datki na biednych. Przedstawili Scrooge'owi listę potrzeb biedaków i cele, na które są przeznaczone pieniądze. Mężczyzna wyprosił ich zdegustowany i oznajmij, że nie będzie umilał dni wolnych ludziom, którzy nie garną się do pracy.
Dzień chylił się ku końcowi, mężczyźni skończyli pracę i Scrooge oznajmił podwładnemu, iż dzień 25 grudnia będzie miał wolny. Nie omieszkał dodać, że nie pochwala faktu, że będzie zmuszony zapłacić mężczyźnie również za ten dzień. Po wyjściu z kantoru Scrooge udał się do jadłodajni na samotną kolację. Po posiłku mężczyzna wrócił do swojego mieszkania. Znajdowało się ono w starej kamienicy pośród pomieszczeń biurowych. Gdy stanął przed drzwiami mieszkania ujrzał przed sobą twarz zmarłego przyjaciela. Ogarnęło go dziwne uczucie, ale mimo to nie przestraszył się, wszedł do środka i dokładnie zamknął drzwi. Upewnił się jeszcze, że w mieszkaniu nikogo nie ma, ubrał pantofle i usiadł przed kominkiem jedząc owsiankę. Kominek zbudowany był z kafli . Każdy z nich ozdobiony był wybraną sceną z Pisma Świętego.
Nagle mężczyzna po raz kolejny ujrzał twarz zmarłego. Wytłumaczył sobie jednak, że to absurd i uzasadnił ten fakt zmęczeniem. Wtem rozległ się dźwięk dzwonków, za chwilę trzasnęły drzwi do piwnicy. Słychać było czyjeś kroki na korytarzu i odgłos uderzającego o podłogę łańcucha. Zjawa weszła do pokoju i stanęła przed Scrooge'm . Łańcuch utworzony był przez pieniądze, księgi, kłódki, sakiewki. Scrooge przerażony pytał ducha, czego od niego chce. Dotychczas mężczyzna nie znał uczucia strachu teraz jednak serce kołatało mu z całej siły. Zjawa oznajmiła, iż każdy człowiek musi bratać się z ludźmi i jeżeli zaniedba tego za życia będzie w obowiązku dopełnić po śmierci. Dopóki nie wykona zadania jego dusza będzie błąkać się ciągnąc za sobą łańcuch.
Marley zwierza się z wyrzutów sumienia, które dręczą go od czasu śmierci. Żałuje, że za życia interesowało go jedynie pomnażanie swojego majątku, nie zwracał uwagi na wszechobecną biedę, głodujące dzieci. Ostrzegł Ebenezera, że jego łańcuch staje się coraz dłuższy i jeżeli w najbliższym czasie nie odmieni swego życia czeka go los gorszy od losu przyjaciela. Marley zapowiedział także wizytę trzech zjaw, dzięki którym będzie w stanie zmienić swój los. Przyjaciel na nowo obwiązał twarz chustą naprawiając szczękę, pożegnał się i zniknął przez okno. W oddali widać było szereg zjaw znikających w przeraźliwych jękach. Scrooge postanowił zapomnieć o zdarzeniu i położył się spać.
Strofka druga
Odwiedziny pierwszego ducha
Ebenezer obudził się w środku nocy słuchając zegara wybijającego północ. Stwierdził, że odwiedziny przyjaciela to tylko zły sen. Mimo to myśl o zjawach nie dawała mu spokoju.
Wybiła pierwsza. Zasłonę jego łóżka rozsunęła ręka starca okrytego białą płachtą. W jednej ręce trzymał gałązkę ostrokrzewu, w drugiej błażek. Starzec przedstawił się jako Duch Wigilijny Przyszłości. Chwycił Ebenezera za rękę, ponieważ ten się opierał i wyprowadził przez ścianę mieszkania. Znaleźli się na wiejskiej drodze w pogodny śnieżny dzień. W pobliżu na kucykach jechała wesoła grupka chłopców. Dzieci były szczęśliwe, ponieważ wracały do domów na święta. Chłopcy okazali się być kolegami Scrooge'a z dzieciństwa. Na wozie brakowało tylko jednego chłopca. Był nim Ebenezer. Siedział sam w opuszczonej szkole i czytał książkę. Ściany pokrywała pleśń i grzyb, w oknach brakowało szyb. Przed chłopcem stawały coraz to nowsze postacie z bajek, które wypełniały jego umysł. Po chwili obraz zmienił się. Izba była znacznie brudniejsza, a chłopiec wyglądał na dużo starszego. Nie czytał już jednak żadnej książki tylko rozpaczliwie przechadzał się po pokoju. Nagle do pokoju wbiegła mała dziewczynka. Okazało się, że to Fan, młodsza siostra Ebenezera. Oznajmiła, iż ojciec zmienił się i przysłał po syna dyliżans. Dyrektor nakazał spakować rzeczy chłopca i rodzeństwo odjechało.
Następnym miejscem, w którym znaleźli się Scrooge z duchem była ruchliwa ulica miasta. Znajdował się tam skład, w którym Ebenezer odbywał praktykę. Gdy wybiła godzina siódma pan Fezwig nakazał czeladnikom przygotowanie izby na powitanie gości. Był wigilijny wieczór, a jednym z chłopców był Scrooge. Po chwili duch i Ebenezer znaleźli się w sali balowej, gdzie bawili się zaproszeni goście. Mężczyzna po raz drugi uczestniczył w zabawie sprzed lat. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, wspomnienia wróciły. Nagle znaleźli się w innym miejscu. Przed ich oczyma ukazała się postać Ebenezera z oznakami chciwości na twarzy i piękna zapłakana dziewczyna siedząca obok niego. Dziewczyna mimo wielkiej miłości do chłopaka z przeszłości zdecydowała, iż nie mogą być razem, ponieważ nie ma niczego, co mogłaby Scrooge'owi ofiarować prócz siebie. Mimo jego zapewnień o miłości do niej dziewczyna odeszła. Ostatnim obrazem był mały skromny pokoik. Przed kominkiem siedziała dziewczyna z poprzedniego obrazu wraz ze swoją matką. W pokoju bawiły się dzieci. Po chwili do pokoju wszedł ojciec dzieci i obdarował je prezentami. Dzieci bardzo się ucieszyły i od razu przystąpiły do rozpakowywania podarunków. Mężczyzna opowiedział kobietom, że wracając do domu widział Ebenezera pracującego jeszcze w kantorze. Scrooge usłyszawszy jego słowa zaczął prosić ducha, aby jak najszybciej zabrał go z tego pokoju. Duch odparł, że nie może uciec od swojej przeszłości. Ebenezer zaczął szamotać się z duchem, lecz każdy jego ruch przechodził przez ducha bez żadnego efektu. W końcu Scrooge włożył duchowi na głowę błażek i duch zniknął. Mężczyzna znalazł się w swoim łóżku i zasnął.
Strofka trzecia
Odwiedziny drugiego ducha
Scrooge oczekiwał drugiego ducha o umówionej godzinie. Czerwone światło zwabiło go do drugiego pokoju. Gdy otworzył drzwi ujrzał całą izbę pokrytą bluszczem, a na podłodze piętrzyły się stosy kiełbas, indyków i innych smakołyków. Na tronie siedział drugi duch, który przedstawił się jako Duch Teraźniejszości. W ręce trzymał przedmiot na kształt rogu obfitości. Ebenezer oznajmił, iż jest gotowy by rozpocząć podróż. Duch nakazał mu dotknąć swojej szaty i obydwoje zniknęli. Znaleźli się na ulicy w pierwszy dzień dnia Bożego Narodzenia. Ludzie robili jeszcze ostatnie zakupy, dzwony w kościele biły nawołując wiernych na nabożeństwo. Biedni zmierzali w stronę piekarni, ponieważ w ten dzień mogli gotować swoje obiady za darmo. Duch podniósł pokrywy garnków i dosypał świątecznej przyprawy podnoszącej walory smakowe nędznych obiadów.
Po chwili znaleźli się w dzielnicy, w której mieszkali biedni. Weszli do mieszkania Boba Grathita – kancelisty Scrooge'a. W mieszkaniu trwały przygotowania do posiłku. Na stole znajdował się skromny obiad w postaci gęsi upieczonej w piekarni, sosu jabłecznego i tłuczonych ziemniaków. Żona kancelisty wraz z dziećmi nakrywała do stołu, gdy do izby wszedł pracownik Scrooge'a niosąc na rękach najmłodszego synka, Tima, w rączce trzymającego kule. Rodzina zasiadła przy stole i mimo wszystkich przeciwności była szczęśliwa. Kupiec przejął się losem chłopca, gdy usłyszał od ducha, że jeżeli stan finansowy rodziny nie zmieni się to Tim umrze. Zjawa przypomniała mu również zdarzenie w kancelarii, kiedy to odmówił podarowania biednym pieniędzy. Niewidzialni goście przysłuchiwali się rozmowie rodziny. Pani domu narzekała na pracodawcę męża, ten jednak bronił go i twierdził, że dzięki niemu ma pracę i na koniec wzniósł za niego toast.
Tego wieczoru Scrooge z duchem odwiedzili jeszcze wiele innych miejsc, w których ludzie byli dla siebie życzliwi, a ich serca przepełniało szczęście.
Ostatnim miejscem, które odwiedzili było mieszkanie siostrzeńca Scrooge'a. Zabawiał on około dwudziestu gości, wszyscy świetnie się bawili. Jego żona grała na harfie. W melodii kupiec rozpoznał piosenkę, którą śpiewała jego siostra, gdy przyjechała po niego do szkoły. W rozmowie, jaką goście prowadzili z gospodarzem pojawił się temat wuja. Siostrzeniec ubolewał nad nieobecnością brata swojej matki. Tłumaczył, że to dziwak, który wmówił sobie, że nikt go nie lubi. Mimo to zarzekł się, że co roku będzie zapraszał wuja, aż w końcu przyjmie zaproszenie. Żona gospodarza miała jednak odmienne zdanie na temat Scrooge'a. Na koniec jednak i oni wznieśli toast za wuja. Następnie rozpoczęły się gry i zabawy. Scrooge obserwujący je z boku z zaangażowaniem uczestniczył w grach i prosił ducha, aby pozostali jeszcze tylko kilka minut, ponieważ tak bardzo był zachwycony tym, co ujrzał.
Odwiedzili jeszcze więzienia i przytułki. Niedługo potem włosy przewodnika stały się siwe, a spod szaty wystawały ludzkie kończyny dzieci. Zjawa oznajmiła, iż chłopiec jest symbolem ciemnoty, a dziewczynka nędzy. Ebenezer spytał, czy dzieci odnajdą ratunek, a ten w odpowiedzi zacytował Scrooge'a sprzed wypraw. Postać zniknęła wraz z nadejściem północy. Pojawiła się kolejna mara.
Strofka czwarta
Odwiedziny trzeciego ducha
Wizyta tego ducha okazała się najbardziej mroczna. Scrooge domyślał się, że ta zjawa jest Duchem Przyszłych Wigilii, duch jednak nie odpowiadał na jego pytania, a Scrooge postanowił posłusznie za nim podążając.
Znaleźli się na jakiejś giełdzie w centrum Londynu. Wszyscy dookoła rozmawiali o śmierci jakiegoś chciwca. Jego pogrzeb miał być skromny, ponieważ nie było chętnych, którzy zdeklarowaliby się zjawić. Ludzie śmiali się ze zmarłego, z jego życia wypełnionego jedynie pieniędzmi i spadkiem, którego nawet nie miał komu pozostawić. Scrooge po krótkiej chwili zorientował się o kim mowa. Następnie przenieśli się do jednej z najgorszych dzielnic. Znaleźli się w ruderze, do której złodzieje przynosili swoje łupy. Tym razem przyniesiono rzeczy pochodzące z mieszkania skąpca, który umarł samotnie. Ci ludzie także wyśmiewali się ze zmarłego. Scrooge rozpoznał w łupach swój dobytek.
Po chwili przenieśli się na chwilę do domu zmarłego i tu naszły Scrooge kolejne refleksje. Następnie wrócili do mieszkania kancelisty. W izbie nie panowała już radość. Domowników przepełniał smutek. Pan domu oznajmił żonie, że widział już na cmentarzu miejsce przeznaczone dla ich synka. Wszedł do pokoiku i ucałował zwłoki dziecka. Bob opowiedział żonie o spotkaniu na ulicy, zaczepił go bowiem siostrzeniec Scrooge'a i zaoferował swoją pomoc.
Kolejnymi miejscami, które odwiedzili był kantor, w którym miejsce Scrooge'a zajmował już inny mężczyzna i cmentarz, na którym znajdował się grób z wyrytym nazwiskiem Ebenezera. Teraz ostatecznie zrozumiał o jakim zmarłym była mowa. Upadł na kolana i błagał ducha, aby zmienił jego przeznaczenia, obiecywał poprawę. Duch jednak zniknął i kupiec z powrotem znalazł się w swoim łóżku.
Strofka piąta
Koniec opowieści
Scrooge był szczęśliwy, że żyje. Płakał i dziękował za lekcję, którą otrzymał. Wybiegł na ulicę zachwycony śnieżnym krajobrazem i spytał małego chłopca o datę. Gdy dowiedział się, że to dzień Bożego Narodzenia ucieszył się, że nie zmarnował kolejnych świąt. Poprosił chłopca o kupno największego indyka i przyniesienie go do jego mieszkania. Obiecał słoną zapłatę chłopcu za fatygę, więc ten pobiegł do sklepu uradowany. Scrooge spoglądał na kołatkę na własnych drzwiach, gdzie wcześniej ukazała się twarz Marleya i postanowił, że będzie kochał ten przedmiot do końca życia, ponieważ odmieniła jego życie. Niedługo potem subiekt przyniósł indyka. Ebenezer poprosił o zaniesienie indyka do mieszkania kancelisty, a sam udał się na przechadzkę. Uśmiech na jego twarzy powodował, że przechodnie pozdrawiali go na ulicy i życzyli wesołych świąt. Gdy spotkał na ulicy jednego z mężczyzn, którzy poprzedniego dnia prosili o dary dla ubogich, przeprosił za swoje zachowanie i obiecał pomóc, ale jako anonimowy darczyńca.
Scrooge udał się do domu swojego siostrzeńca. Zapytał czy zaproszenie jest nadal aktualne. Gospodarze bardzo się zdziwili przybyciem gościa i uradowani zaprosili go do środka. Wuj poczuł się szczęśliwy.
Następnego dnia Scrooge wybrał się do pracy i powiadomił kancelistę o podwyżce, pozwolił także napalić w kominku. Mijały dni, mały Tim zdrowiał, a Scrooge stał się dla niego drugim ojcem. Dokonał o wiele więcej niż obiecał. W sercu Ebenezera zagościło szczęście, a jego życie zmieniło się na zawsze.