Akcja trzech historii rozgrywa się w więzieniu, pod koniec XIX wieku.
W obrazku „Podług księgi” przedstawiono wygląd budynku więzienia i okolic. Więźniowie mogli oglądać „życie za murami” przez bramę otaczającą dziedziniec. Miejsce przechadzki nazywano ogródkiem, ale w żaden sposób miejsce to nie przypominało zielonego terenu: „To, co się nazywało ogródkiem, także niewiele do ogrodu było podobnym. W jednym z kątów podwórza, obudowanego dokoła murami więziennego gmachu, niskie drewniane sztachety grodziły szczupły kawałek gruntu, podzielony dwiema krzyżującymi się uliczkami na cztery równe prostokąty. Najdłuższa, załamana w rogach ogródka drożyna biegła popod sztachetami do furtki, wprost której w przeciwległym kącie stała tak zwana altana, rodzaj okrągłej, przejrzystej, z wąskich deszczułek zbitej szopy, z czterema wewnątrz ławkami i podtrzymującym krokwie słupem”.
Druga historia, „Jeszcze jeden numer”, przedstawia więzienie od wewnątrz. Atmosferę miejsce przedstawia już pierwsze zdanie: „Mury tu za to mówią, zwierzają się ściany, w długich korytarzach słychać szept stłumiony (…) To, co tu jest do zobaczenia, krótkowidz dojrzeć może, ale tylko subtelne ucho dosłyszy to, co dosłyszeć trzeba”.
Dobrze opisana została kancelaria naczelnika. Wielkie księgi leżały na zielonym suknie długiego stołu, w kątach były porozrzucane pliki akt, na szafach papiery. Dyrektor najbardziej był dumny z przycisku do papieru, który leżał na najbardziej widocznym miejscu. Na ścianie wisiał czarny krucyfiks z podobizną Chrystusa wykonaną z kości słoniowej. Przedstawiona zostaje również wytarta podłoga i książki pokryte grubą warstwą kurzu, których nikt nie czyta, gdyż więźniowie je, zdaniem naczelnika, niszczą.
Dokładnie zostały opisane więzienne korytarze, stołówka, kuchni i ogródek oraz kilka cel. Wizyta kończy się w kancelarii. Autorka odwiedza również mieszkanie naczelnika. Stoi tam stół nakryty do śniadania, kredens. Na śniadanie flaki, wyborne masło, rzodkiewki, bułki, piwo i wino. Aresztant w cywilnym ubraniu przeciera talerze.
Po śniadaniu narratorka zostaje zaprowadzona przez nadzorcę do salonu, gdzie stał stoliczek zrobiony na imieniny przez więźniów, a nad meblem wisiała laurka w ramkach, za szkłem, a na niej powinszowanie od aresztantek.
W obrazku „Podług księgi” przedstawiono wygląd budynku więzienia i okolic. Więźniowie mogli oglądać „życie za murami” przez bramę otaczającą dziedziniec. Miejsce przechadzki nazywano ogródkiem, ale w żaden sposób miejsce to nie przypominało zielonego terenu: „To, co się nazywało ogródkiem, także niewiele do ogrodu było podobnym. W jednym z kątów podwórza, obudowanego dokoła murami więziennego gmachu, niskie drewniane sztachety grodziły szczupły kawałek gruntu, podzielony dwiema krzyżującymi się uliczkami na cztery równe prostokąty. Najdłuższa, załamana w rogach ogródka drożyna biegła popod sztachetami do furtki, wprost której w przeciwległym kącie stała tak zwana altana, rodzaj okrągłej, przejrzystej, z wąskich deszczułek zbitej szopy, z czterema wewnątrz ławkami i podtrzymującym krokwie słupem”.
Druga historia, „Jeszcze jeden numer”, przedstawia więzienie od wewnątrz. Atmosferę miejsce przedstawia już pierwsze zdanie: „Mury tu za to mówią, zwierzają się ściany, w długich korytarzach słychać szept stłumiony (…) To, co tu jest do zobaczenia, krótkowidz dojrzeć może, ale tylko subtelne ucho dosłyszy to, co dosłyszeć trzeba”.
Dobrze opisana została kancelaria naczelnika. Wielkie księgi leżały na zielonym suknie długiego stołu, w kątach były porozrzucane pliki akt, na szafach papiery. Dyrektor najbardziej był dumny z przycisku do papieru, który leżał na najbardziej widocznym miejscu. Na ścianie wisiał czarny krucyfiks z podobizną Chrystusa wykonaną z kości słoniowej. Przedstawiona zostaje również wytarta podłoga i książki pokryte grubą warstwą kurzu, których nikt nie czyta, gdyż więźniowie je, zdaniem naczelnika, niszczą.
Dokładnie zostały opisane więzienne korytarze, stołówka, kuchni i ogródek oraz kilka cel. Wizyta kończy się w kancelarii. Autorka odwiedza również mieszkanie naczelnika. Stoi tam stół nakryty do śniadania, kredens. Na śniadanie flaki, wyborne masło, rzodkiewki, bułki, piwo i wino. Aresztant w cywilnym ubraniu przeciera talerze.
Po śniadaniu narratorka zostaje zaprowadzona przez nadzorcę do salonu, gdzie stał stoliczek zrobiony na imieniny przez więźniów, a nad meblem wisiała laurka w ramkach, za szkłem, a na niej powinszowanie od aresztantek.