Największym problemem, zarysowanym przez Konopnicką w utworze, jest nie tyle nietolerancja Polaków w stosunku do Żydów, co prywatna żałoba, jaką nosi w swoim sercu Mendel. Prawdopodobnie nawet żałuje on, że został pozostawiony przy życiu, gdyż uważa, że odtąd będzie ono jałowe, jakoby czuł się „chodzącym trupem”, któremu tak naprawdę wszystko jest już obojętne, ponieważ pozbawiony został wszelkich złudzeń. Brutalnie odarto go z wiary w dobroć i szlachetność drugiego człowieka, pomimo tego, że nie dał nikomu powodu, aby tak dosadnie i dobitnie się z nim rozprawiono raz na zawsze.