Prus zdaje się poddawać w wątpliwość tradycyjne rozumienie kalectwa. Z jednej strony mamy niewidzącą dziewczynkę, której dostęp do świata, do jego piękna jest ograniczony; z drugiej strony przedstawiony jest zamożny emeryt, mający mnóstwo czasu na intelektualne przyjemności. Czytelnik ma wrażenie, że dziecku dane jest poznać o wiele więcej niż zewnętrzną powłokę rzeczywistości, jak gdyby wobec braku możliwości widzenia, miało ono dostęp do jego prawdziwych tajemnic, które objawiają się w bardzo prostych formach, jak choćby w dźwiękach fałszującej katarynki. Nie ma tu baśniowej atmosfery, czarów, nie ma dobrych wróżek, choć są dobrzy ludzie, którzy potrafią wyciągnąć pomocną dłoń. Filantropia, nawet jeśli była pewną tendencją, wartość miała tylko wtedy, kiedy wypływała z serca i potrzeby podarowania komuś czegoś. Wtedy można było dostrzec w życiu jakiś cel, przemyśleć wiele spraw na nowo.
Uczynienie dziecka tak ważną postacią w utworze, było szczególnym gestem Prusa. Wśród jego bohaterów spotkać można prostych ludzi, mających na głowie mnóstwo codziennych trosk i obowiązów. Jednak dziecko nawet na tym tle wydaje się istotą wyjątkową. W noweli „Katarynka” jego świeżość i otwartość na życie zderzona zostaje z uporządkowanym światem pana Tomasza. Taka konfrontacja obojgu przynosi korzyści. Mężczyzna ponownie otwiera się na świat, dziewczynka dostaje szansę na normalne życie.