Do Gotlieba Adlera przybywa w odwiedziny jego przyjaciel – pastor Böhme. Obaj mężczyźni mają już swoje rodziny. Adler jest ojcem syna Ferdynanda, któremu pozwala na liczne podróże po świecie i trwonienie majątku rodzinnego. Böhme ma dwoje dzieci – syna Józefa, który studiuje na politechnice w Rydze i córkę Annetę, nadal mieszkającą z rodzicami.
Pastor ma dla swojego przyjaciela złe wiadomości – Ferdynand po raz kolejny wpadł w długi (tym razem to ok. 59 tys. rubli). Adler bez mrugnięcia okiem spłaca wierzycieli swojego jedynaka. Traktuje wszystkie jego występki z pobłażaniem, a pracę traktuje jak przekleństwo – „Co chłopcu z tego, że z mego miliona zrobi dziesięć, jeżeli znowu jego syn ma żyć na to tylko, żeby do naszych dorobił – drugie dziesięć milionów?”. Pozwala, aby syn wyszalał się póki jest młody.
Z drugiej strony Adler nie umie dzielić się majątkiem z tymi, którzy najbardziej tego potrzebują. Odtrąca od siebie biedną kobietę, która prosi go o pieniądze na pogrzeb. Po takim postępku przyjaciela, pastor opuszcza jego dom.
Adler natychmiast wysyła pieniądze synowi. Aby jednak wyrównać sobie straty spowodowane przez Ferdynanda, obniża płace robotnikom pracującym w jego fabryce i zwalnia lekarza, zajmującego się chorymi robotnikami. W fabryce wybucha oburzenie, jednak cichnie ono w ciągu kilku dni. Przemysłowiec nie przejmuje się zbytnio zachowaniem robotników, ponieważ doskonale wie, że jeżeli ci odejdą, na ich miejsce znajdzie się wielu innych.
Adler odwiedza pastora, który wyrzuca mu, że źle postąpił. Przepowiada także, że przemysłowiec będzie musiał ponieść konsekwencje wszystkich swoich czynów.
II
W tym rozdziale opowiadania poznajemy historię Adlera i jego znajomości z pastorem Böhmem. Obaj w młodości uczęszczali do szkoły elementarnej w Niemczech. Później Adler nauczył się tkactwa i rozpoczął pracę w tym zawodzie. Był niezwykle pracowity, zręczny i silny, dlatego zdobył uznanie w branży. Zszargał sobie jednak opinię i roztrwonił cały majątek przez hulaszczy tryb życia.
Pewnego dnia w fabryce, gdzie pracował Adler, wybuchł pożar. W budynku zostali uwięzieni kobieta z małym chłopcem. Nikt nie chciał udzielić im pomocy. Właściciel fabryki obiecał wysoką nagrodę (300 talarów) dla śmiałka, który uratuje uwięzionych. Dopiero wtedy młody Adler zdecydował się pomóc. Pomimo licznych obrażeń i oparzeń udało mu się wyciągnąć zagrożonych. Otrzymał nagrodę, awans i złoty medal od rządu.
Pieniądze zmieniły jego życie. Stał się chciwym sknerą i lichwiarzem, a swoje życie podporządkował zdobywaniu coraz większej ilości pieniędzy. Przeniósł się do Polski, gdzie założył własną fabrykę. Ożenił się z bogatą panną, która zmarła zaraz po urodzeniu syna. Od tego momentu najważniejszy dla Adlera stał się jego syn, Ferdynand, którego ojciec kochał bardzo i rozpieszczał w każdej sytuacji. Z czasem Ferdynand stał się odbiciem ojca z lat młodzieńczych, różniła go od niego tylko niechęć do pracy. Chłopiec stał się hulaką, ale ojciec na to nie zważał – chronił jedynaka przed wszelkimi niebezpieczeństwami, planował dla niego wspaniałe życie. Młodzieniec wyjechał za granicę, gdzie narobił masę długów. Adler cieszył się z tego, że syn bawi się życiem i mimo napomnień pastora, nigdy nie pozwolił, aby syn zaznał niewygody.
III
Pewnego dnia syn wraca do domu. Już podczas pierwszej rozmowy z ojcem przyrównuje naród Niemiecki do świń – według niego oni nie potrafią ani jeść, ani się bawić. Siebie nazywa kosmopolitą. Po rozmowie obaj odwiedzają pastora. Böhme z Gotliebem dochodzą do wniosku, że Ferdynand w czasie podróży bardzo wydoroślał i spoważniał.
Młodzieniec chce wprowadzić w domu nowe porządki. Jedzie do miasta. W tym czasie u jego ojca pojawia się pastor, który mówi o niestosownej propozycji jaką złożył Ferdynand córce pastora. Gotlieba zdenerwowało tylko jedno – to, że w wyniku spotkania, do którego swoją drogą nawet nie doszło, jego syn musiałby się ożenić z dziewczyną bez posagu. Pastor uspokaja przyjaciela, a Adler zaczyna dostrzegać, że jego ukochany syn zszedł na złą drogę, jednocześnie przyznaje, że nie potrafi pomóc mu wrócić z tej ścieżki. Wieczorem tego samego dnia Ferdynand powraca do domu pijany, ale uspokaja ojca, mydląc mu oczy pięknymi słowami o wielkości i sile ich rodu (Adler w języku niemieckim to orzeł).
Ferdynand idzie do fabryki, gdzie bałamuci kobiety i buntuje robotników. W związku z tym ojciec obiecuje mu, że jeżeli nie będzie się wtrącał do interesów dostanie od niego 600 rubli miesięcznie. Jest to sposób, by Ferdynand powrócił do radosnej zabawy i beztroskiego życia. Pracownicy fabryki i ludzie z okolicy rzucają na rodzinę Adlerów klątwę, ponieważ zdają sobie sprawę z tego, że za wszystkie wybryki hulaki Ferdynanda płacą właśnie oni.
IV
W tym fragmencie czytelnik poznaje Kazimierza Goławskiego i jego historię. Goławski wychowywał się u pewnego szlachcica, którego radością życia było nauczanie młodych chłopców rachunków, czytania, pisania, religii, geometrii, historii oraz różnych rzemiosł. Był szczęśliwy, gdy udało mu się ukształtować wychowanków na ludzi godnych, rzetelnych i uczciwych, którzy poważnie podchodzili do życia.
Goławski upodobał sobie ślusarstwo i kowalstwo, dlatego po nauce u szlachcica podjął pracę w fabryce Adlera. Był niezwykle pracowity, uczciwy, zdolny i oddany temu, co robił. Miał żonę i dwójkę dzieci. Był dobrym ojcem i mężem, kochał swoją rodzinę. „Oszczędności” wprowadzone przez właściciela fabryki wpłynęły niekorzystnie na jego sytuację materialną. Został zmuszony do pracowania przez 16 godzin na dobę, przez co miał coraz mniej czasu i energii dla rodziny. Marzył o założeniu własnego warsztatu ślusarsko-kowalskiego, ale chciał pozostać w fabryce do czasu znalezienia odpowiedniego lokalu.
V
Pewnej sierpniowej nocy doszło w fabryce do wypadku – znużony pracą ponad siły Goławski zasnął na chwilę nad maszyną i jego prawa ręka dostała się pomiędzy obracające się koła zębate. Robotnicy starali się udzielić mu pomocy, jednak ręka została wciągnięta przez maszynę i zmiażdżona. Ponieważ nie było w pobliżu żadnego lekarza (Adler zwolnił lekarza zakładowego w ramach oszczędności), robotnicy widząc wracającego pijanego Ferdynanda, proszą go, aby zawrócił i pojechał po medyka. Ten tłumaczy, że konie są zmęczone i nie mogą jechać zanim się ich nie wymieni.
Tymczasem Kazimierz zostaje przeniesiony do domu, gdzie czeka na przybycie lekarza. Ten zjawia się dopiero na drugi dzień rano. Nie może już uratować Goławskiego, ponieważ robotnik stracił bardzo dużo krwi. W związku ze śmiercią kolegi robotnicy proszą Adlera o zwolnienie z fabryki na czas pogrzebu. Przemysłowiec zgadza się na wysłanie delegacji. Wszyscy robotnicy udają się jednak na pogrzeb Goławskiego mimo zakazów i gróźb Adlera.
W fabryce zaczyna narastać wzburzenie. Właściciel wyrzuca wszystkich najśmielszych pracowników, wzywa na pomoc straż miejską, która tłumi bunt. Działania te uspokajają na jakiś czas niezadowolonych pracowników. Do ugodowego załatwienia sprawy stara się namówić Adlera pastor, ale ten odmawia, mówiąc iż byłaby to z jego strony oznaka słabości.
W odpowiedzi na to Böhme porównuje każdy dobry i zły czyn do przedmiotu rzuconego na wodę. Przedmiot ten wywołuje fale, które po odbiciu od brzegu powracają do punktu wyjścia. W taki sam sposób do człowieka powracają jego uczynki. Do Adlera i tym razem nie trafiają napomnienia poczciwego przyjaciela.
VI
Informacje o śmierci Goławskiego stanowią nie lada gratkę dla miejscowych gazet. Ludzie coraz częściej potępiają głośno chciwość i skąpstwo Adlera oraz rozrzutność i rozpustne życie jego syna. Wielu towarzyszy opuszcza Ferdynanda, a ci którzy pozostali traktują go chłodno.
Pewnego dnia młodzieniec spotyka się z Zaporą – obywatelem ziemskim i sędzią gminy. Jest to mądry, szlachetny człowiek, który posiada rozległą władzę i nieugięty charakter. Ma tylko jedną wadę – uwielbia „nazywać ludzi i rzeczy po imieniu”, dlatego mówi Ferdynandowi prosto w oczy, co myśli o nim i o jego postępowaniu. Ferdynand nie mogąc znieść upokorzenia wzywa adwersarza na pojedynek. Mężczyźni ustalają, że odbędzie się on następnego dnia. Sędzia wraca do swoich obowiązków, natomiast Ferdynand urządza całonocną zabawę.
VII
Adler zakupuje wielkie zapasy bawełny, robiąc na tym dobry interes, gdyż ceny surowca idą w górę. Przemysłowiec zaczyna być znużony pracą w fabryce. Pozwala synowi na coraz więcej i nie zważa na jego kosztowne zabawy. Podczas jednej z wizyt Adlera w fabryce, zostaje tam przywieziony ranny Ferdynand. Syn umiera na rękach ojca. Fabrykant wpada w rozpacz graniczącą z szałem.
Do Adlera przybywa pastor by pocieszyć i uspokoić przyjaciela. Wieść o śmierci Ferdynanda szybko obiega okolicę. Ludzie widzą w tym zdarzeniu karę Bożą. Gotlieb sprawia wrażenie obłąkanego, jednak już następnego dnia zjawia się w biurze. Pastor pragnie zabrać go do siebie, ale ten obrzuca przyjaciela obelgami i wyzwiskami. Wyrzuca pastora z biura, a sam znika na jakiś czas. Wieczorem podpala fabrykę i ginie pod jej gruzami.