Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Nad Niemnem - streszczenie

Tom I

Lato, koniec czerwca. Polną drogą wracają z kościoła dwie kobiety. Młodsza to Justyna Orzelska, starsza Marta Korczyńska. Idą do Korczyna, majątku gdzie Justyna mieszka, a Marta pracuje. Majątek należy do rodziny Korczyńskich. Idące kobiety mija odkryty wóz – do dworu jadą panowie Teofil Różyc i Bolesław Kirło. Kobiety rozmawiają o sytuacji Justyny – Marta radzi jej by stroiła się i zabiegała o względy kawalerów. Justyna nie zamierza tak postępować, zraziła ją niespełniona miłość do Zygmunta Korczyńskiego. Marta nazywa ją melancholiczką. Kobiety mija kolejny wóz, tym razem drabiniasty, wiozący wiejskie kobiety. Powozi Jan Bohatyrowicz. Jego widok skłania Martę do wspomnień o czasach, kiedy Korczyńscy i Bohatyrowiczowie spotykali się w dworku i razem zasiadali do stołu. Kobiety słuchają pieśni „Ty pójdziesz górą, a ja doliną”, śpiewanej z oddali przez Bohatyrowicza.


Dwór w Korczynie. W jednym z pokoi rozmawiają Emilia Korczyńska, żona właściciela dworu, jej przyjaciółka Teresa Plińska oraz Kirło i Różyc. Mężczyźni opowiadają o Justynie i Marcie, napotkanych na drodze, nie mogą nachwalić się urody Justyny. Emilia Korczyńska narzeka na zdrowie, czuje zbliżający się ból głowy. Do pokoju wchodzi Benedykt Korczyński, zaniepokojony przedłużającą się nieobecnością dzieci. Jego zdaniem, już dawno powinny przyjechać na wakacje. Benedykt chce otworzyć okno, ale Emilia nie pozwala, mówiąc, że szkodzi jej świeże powietrze. Do dworu wraca Marta i natychmiast zaczyna zajmować się podawaniem do stołu. Kirło za wszelką cenę chcę rozweselić gospodynię – sprowadza do salonu ojca Justyny, starca grającego na skrzypcach. Chce go zmusić do zagrania dla towarzystwa. Justyna staje w obronie swego ojca, wywołując zachwyt Różyca. Po krótkiej chwili Różyc zaczyna rozmowę z Emilią Korczyńską, radząc jej by na choroby i ból zastosowała morfinę. Do Korczyna przybywają dzieci – dwudziestoletni Witold i czternastoletnia Leonia. Rodzice witają ich serdecznie. W salonie Różyc rozmawia z Kirłą o Justynie. Kirło zdradza, że dziewczyna była zakochana w Zygmuncie Korczyńskim, ale na ślub nie zezwoliła rodzina. Na górze Justyna robi wyrzuty ojcu, że pozwala żartować z siebie Kirle.


Właściciel Korczyna, pan Benedykt, miał dwóch braci, Andrzeja i Dominika oraz siostrę Jadwigę. Cały majątek przypadł najmłodszemu Benedyktowi, najstarszemu Andrzejowi ojciec kupił folwark i polecił obu synom utrzymywanie Dominika oraz siostry. Andrzej zginął w Postaniu Styczniowym, razem z nim poległ Jerzy Bohatyrowicz z zaścianka szlacheckiego. Ich ciała spoczęły w lesie, w miejscu, które nazwano Mogiłą. Dominik został zesłany do Rosji, a na Korczyn carskie władze nałożyły ogromne podatki. Benedykt robił wszystko, by utrzymać folwark i nie zbankrutować. Pochłaniała go praca i dbanie o majątek. Ciągłe kłótnie i zatargi sąsiedzkie doprowadziły do pogorszenia stosunków z Bohatyrowiczami. Ciężkiej pracy Benedykta nie zaakceptowała jego żona, Emilia. Ona oczekiwała od męża romantycznych uniesień, czytania poezji i spędzania większości czasu wspólnie. Kiedy okazało się, że jej życzenia nie są możliwe do spełnienia, poprosiła męża, by wypłacał jej stałą pensję, którą przeznaczała na kupowanie książek i ozdób oraz urządzanie saloniku. Zesłany do Rosji Dominik przyzwyczaił się do życia w tym kraju, namawiał nawet Benedykta, by sprzedał Korczyn i przyjechał do niego do pracy. Ale Benedykt odmówił.


Ostatni dzień czerwca to wielkie święto w Korczynie. Przypada wtedy dzień imienin pani Emilii. Na uroczystość przybyli wspomniani już Kirło i Różyc, wdowa po Andrzeju Korczyńskim, jej syn Zygmunt i jego francuska żona, siostra Jadwiga z mężem, panem Darzeckim i córkami oraz Justyna z ojcem. Różyc z Zygmuntem rozmawiają o nudzie, spowodowanej życiem na takim odludziu, jak majątek w Korczynie. Rozmowę słyszy Witold, syn Benedykta. Natychmiast chce dowiedzieć się od Różyca, w jaki sposób zarządza on swoimi majątkami. Dla pana Teofila jest to temat nieciekawy, zbywa młodzieńca. Benedykt opowiada gościom o koszmarach, jakie go dręczą – chodzi o najazd wojsk na Korczyn i proces o ziemię z Bohatyrowiczami.

 
Na imieninach pojawia się żona Kirły z dziećmi. Witoldowi podoba się córka Kirłów, Marynia. Różyc zainteresował się Justyną, chce namówić Kirłową by zaprosiła go do siebie i w tym samym czasie zaprosiła także Justynę. Do młodej panny Orzelskiej przysiada się także Zygmunt Korczyński, próbując odnowić dawną miłość. Zabiegi Zygmunta niepokoją jego młodą żonę, Francuzkę Klotyldę. Justyna odrzuca zaloty Korczyńskiego, oburzona propozycjami jego oraz nachalnym zachowaniem Różyca ucieka z salonu. Chce porozmawiać z Martą, ale trafia na nieodpowiedni moment, bo ta rozbiła właśnie karafkę i zdenerwowana Marta nie ma czasu na rozmowę.

Justyna opuszcza dwór i wędruje polami. Rozmyśla o swej młodości, kiedy miała 14 lat, zmarła jej matka, nie mogąc znieść romansu ojca z guwernantką. Wtedy Justyna zamieszkała w Korczynie, pod opieką Benedykta. Często bywała w Osowcach, gdzie mieszkał Zygmunt Korczyński. Młodzi zakochali się w sobie, Zygmunt oświadczył się Justynie, ale pod presja rodziny chłopca, udaremnił małżeństwo. Zakochana Justyna bardzo to przeżyła. Zygmunt wyjechał zagranicę na studia malarskie.


Wędrując polami dziewczyna spotyka Janka Bohatyrowicza zajętego orką. Młodzi rozmawiają, Justyna opowiada o niezbyt udanym dla niej przyjęciu, wspólnie wspominają Martę i stryja Jana, Anzelma Bohatyrowicza, rozmawiają też o gospodarstwie. W pewnej chwili nadchodzi Jadwiga Domuntówna, młoda panna i najlepsza partia w Bohatyrowiczach. Widać, że Jadwiga zakochana jest w Janku. Justyna i Jan dochodzą do zagrody Bohatyrowiczów, panna Orzelska poznaje Anzelma i Fabiana. Anzelm wspomina Martę, która kiedyś bała się ciężkiej pracy a teraz, jak mówi Justyna, zajmuje się wszystkim w Korczynie. Panna Orzelska nie chce wracać do dworu, dlatego postanawia iść z Bohatyrowiczami na mogiłę Jana i Cecylii. To przodkowie rodu Bohatyrowiczów, przybyli na Litwę pod koniec średniowiecza. Wycięli lat, razem z okolicznymi mieszkańcami założyli osadę i mieli dwanaścioro dzieci. Pewnego razu na Litwę przybył król Zygmunt August. Doceniając ciężką pracę Jana i Cecylii nadał im tytuł szlachecki i nazwisko Bohatyrowicze.

Tom II

Do Olszynki, majątku zamieszkanego przez Kirłów, przybywa Różyc. Chce namówić panią Kirłową, by pomogła mu w kontaktach z Justyną. Różyc wyznaje, że panna bardzo przypadła mu do gustu, sugeruje, że zainteresowanie nią pomaga przezwyciężyć apatię, w jakiej jest pogrążony. Okazuje się także iż Różyc zażywa morfinę, uzależnił się od niej, uśmierzając ból wywołany ranami, jakie odniósł w pojedynku. Prostoduszna Kirłowa proponuje Różycowi, by ożenił się z Justyną, ale on odrzuca ten pomysł. Widząc niedostatek, w jakim żyje kuzynka, Różyc proponuje stanowisko rządcy swojego majątku dla jej męża. Kobieta odmawia, bo Kirło jej zdaniem, nie nadaje się do takiej funkcji. Różyc nalega, by Kirłowa pozwoliła mu sfinansować edukację swoich synów.
W ogrodzie Marynia rozmawia z Witoldem Korczyńskim. Widząc ich Kirłowa niepokoi się, co może wyniknąć z ewentualnego uczucia młodych.


Justyna wraca do Korczyna. Okazuje się, że Emilia znowu gorzej się poczuła i trzeba było wezwać lekarza. Specjalista orzeka, że pani Korczyńskiej nic poważnego nie jest, natomiast niepokoi się kaszlem Marty. Stara panna nie pozwala się jednak zbadać i ucieka do spiżarni.
Do Korczyna przyjeżdża pan Darzecki, mąż Jadwigi, siostry Benedykta, by upomnieć się o posag żony. Darzecki tłumaczy, że ma poważne wydatki, które musi pokryć. Dla Benedykta kilkanaście tysięcy rubli to kwota ogromna. Może ją zdobyć albo pożyczając pieniądze na lichwiarski procent albo sprzedając las, w którym leży powstańcza mogiła. Postawę ojca w rozmowie z Darzeckim krytykuje Witold. Syn zarzuca Benedyktowi zbytnią uległość w stosunku do człowieka pustego, który uznaje tylko bogactwo i blichtr, a także wychowywanie swojej siostry na próżną lalkę, taką jak córki Darzeckiego. Dochodzi do kłótni, ojciec wyrusza na objazd pól, syn z kolegą, Julkiem Bohatyrowiczem idzie na ryby.

Do Korczyna przybywa Kirło, pozwalając sobie na kolejny żart. Oświadcza pannie Teresie, przyjaciółce Emilii Korczyńskiej, że pan Różyc jest wielce nią zainteresowany, być może nawet zamierza się jej oświadczyć. Teresa bierze te słowa na serio, Kirło, śmiejąc się z jej naiwności, mówi, że chodzi o Justynę. Ta słyszy słowa Kirły, ale nie jest uradowana. Justyna czyta list od Zygmunta Korczyńskiego, który chce się z nią spotkać. Dziewczyna drze list na kawałki.


W osadzie Bohatyrowiczów zaczynają się żniwa. Do pracy przyłącza się także Justyna, która przyszła tam z wizytą. Dziewczyna poznaje mamę Jana, kobieta mówi jej, że cieszyłaby się ze związku Jana z Jadwigą Domuntówną. Do wsi przychodzi też Witold, jak się okazuje jest on częstym gościem u Bohatyrowiczów, młody student udziela im rad co do prowadzenia gospodarstwa. Witold zostaje przedstawiony Anzelmowi. Ten stwierdza, że młody chłopak jest bardzo podobny do Andrzeja Korczyńskiego, który przyjaźnił się z Bohatyrowiczami i zginął w powstaniu styczniowym.


Jan i Justyna płyną na drugi brzeg Niemna, by odwiedzić mogiłę powstańczą. Jan opowiada jak ostatni raz widział ojca. Wieść o śmierci Andrzeja Korczyńskiego i Józefa Bohatyrowicza przyniósł Anzelm. Ośmioletni Jan pobiegł do dworu Korczyńskich, by przekazać ją Benedyktowi. Słuchając opowieści Jana, Justyna zdaje sobie sprawę, że chce zmienić swe dotychczasowe życie. Nie podobają się jej miłostki i romanse, jakie zaoferować może Zygmunt Korczyński czy zainteresowanie Różyca. Dziewczyna mówi, że nie podoba się jej egzystencja bez pracy i jasnego celu. Jan opowiada o swoich zmartwieniach – to ciągłe kłótnie i waśnie, do jakich dochodzi we wsi oraz konflikty z Benedyktem. Justyna i Jan muszą wracać, idzie burza. Płyną czółnem na drugi brzeg, do wioski, przemoknięci, wchodzą do chaty Anzelma. Obecna tam Elżunia Bohatyrowiczówna zaprasza Justynę i Witolda na swoje wesele. Po kolacji Anzelm zwierza się, że przed laty kochał Martę Korczyńską i chciał się z nią ożenić. Jednak panna odrzuciła jego oświadczyny. Potem Anzelm ciężko chorował. Do chaty przybywają kolejni goście – to Jadwiga Domuntówna i jej dziadek Jakub. Starzec opowiada historię o swoim bracie, który walcząc w oddziałach Napoleona zamarzł, wracając z kampanii rosyjskiej. Jadwiga, widząc w chacie Justynę,  jest bardzo zazdrosna o Jana.


Późnym wieczorem Justyna wraca do Korczyna. Dowiaduje się, że pytał o nią Różyc. Marta potwierdza, iż miała wyjść za Anzelma, ale bała się ciężkiej pracy i drwin znajomych. Teraz żałuje.


W Osowcach mieszka pani Andrzejowa Korczyńska, matka Zygmunta. Poślubiła męża z wielkiej miłości, ponieważ nie miał wielkiego majątku ani znanego nazwiska. Po kilku latach Andrzej zginął w Powstaniu Styczniowym. Matka samotnie wychowywała jedynego syna. Zygmunt stał się egoistą i samolubem, nie potrafiącym zadbać o szczęście innych. Jego młoda żona, Klotylda, zaniepokojona zainteresowaniem Zygmunta Justyną, prosi panią Andrzejową, by porozmawiała z synem.


Justyna z Witoldem wracają z Bohatyrowicz do Korczyna. Ostatnio są częstymi gośćmi w zaścianku, pomagają tam przy żniwach. Witold jest świadkiem sceny, jak jego ojciec karci chłopa, który zepsuł żniwiarkę. Benedykt grozi, że obciąży chłopa kosztami naprawy maszyny. Witold łagodzi konflikt, obiecuje, że pomoże zreperować żniwiarkę, jednocześnie mówi, że chłopi powinni być szkoleni w jej obsłudze. Wywołuje to kłótnię ojca z synem.
Do Korczyna przybywa Kirło. Wychwala Różyca i jego zamożność, zapewnia, że to świetny kandydat na męża. Zdaniem Kirły i domowników, Różyc byłby świetną partią dla Justyny. Entuzjazmu wobec bogacza nie podziela Benedykt, nazywając go darmozjadem.


W Korczynie pojawia się także Elżusia, by oficjalnie zaprosić Justynę na swoje wesele. Panna Orzelska ma być tam druhną. W ceremonii chce uczestniczyć także Leonia, młodsza siostra Witolda, ale stanowczo sprzeciwia się temu jej mama, Emilia Korczyńska. Dochodzi do sprzeczki z synem i nawrotu choroby matki. Benedykt obwinia Witolda o brak szacunku dla rodzicielki, to powód do kolejnej kłótni ojca i syna. Mimo nie najlepszych stosunków, jakiś czas potem Benedykt prosi Witolda o złożenie wizyty Darzeckim i wybłaganie u Darzeckiej przedłużenia spłaty długu. Syn stanowczo odmawia. Relacje ojca z synem pogarszają się jeszcze bardziej. Po zakończeniu żniw następuje radosny epizod dla Benedykta – wygrywa proces z Bohatyrowiczami, ma od nich dostać tysiąc rubli odszkodowania. Tego samego wieczoru do Korczyna przybywa Zygmunt, by spotkać się z Justyną. Proponuje dziewczynie wspólne życie, byłaby jego utrzymanką w dworze w Osowcach. Oburzona Justyna odrzuca propozycję. Urażony jej słowami Zygmunt wraca do domu i proponuje matce sprzedanie dworu i wyjazd zagranicę. Pani Andrzejowa stanowczo odmawia, a rozdrażniony syn stwierdza, że nie może wytrzymać wśród wiejskiego krajobrazu i widoków stajni i bydła. Matka wspomina mu o ideałach, które kierowały życiem ojca, przywiązanie do ziemi, miłość do ludu. Ale Zygmunt nazywa ojca nieszkodliwym szaleńcem. Pani Andrzejowa pojmuje, że źle wychowała jedynaka i jest już za późno na jakiekolwiek zmiany.


Nadchodzi dzień wesela Elżuni i Franka Jaśmonta. W ceremonii uczestniczą goście z okolicznych wsi, są także Justyna, Witold oraz Marta. To okazja do pierwszego od wielu lat spotkania Marty z Anzelmem. W czasie wesela Bohatyrowicze rozmawiają o przegranym procesie z Benedyktem Korczyńskim, planując, że poproszą o mediację jego syna, Witolda. Jan i Justyna wspólnie wypływają łódką na Niemen.


Witold wraca do Korczyna, by porozmawiać z ojcem. Mówi mu o prośbie Bohatyrowiczów w sprawie darowania długu. Benedykt nie chce jej spełnić, obwiniając swoich przeciwników o chciwość i nieuctwo. Syn twierdzi, że to wina także ich, Korczyńskich, bo pozostawili sobie biedną zaściankową szlachtę, nie dbając o jej rozwój, nie pomagając jej. Pod wpływem słów Witolda Benedykt przypomina sobie własne ideały sprzed lat. Syn i ojciec godzą się, Benedykt obiecuje darować karę Bohatyrowiczom. Planują wspólną wyprawę do mogiły.


Rankiem Witold informuje Bohatyrowiczów o decyzji ojca. Radość szlachty jest wielka. Wesele w zaścianku dobiega końca – Jana odwiedza Jadwiga Domuntówna, by powiedzieć, że nie czuje do niego żalu, iż wybrał inną, Justynę. Jan biegnie za Justyną nad Niemen, tam przy zachodzącym słońcu, wyznają sobie miłość i zaręczają się.


Nazajutrz do Korczyna przyjeżdża Zygmunt Korczyński oraz Kirło z żoną. Pani Kirłowa oświadcza, że Różyc prosi o rękę Justyny i chce się z nią ożenić. Upoważniona przez bogacza, który chce zapewne zaprezentować szczerze swe zamiary, Kirłowa wyznaje, że kandydat na męża jest uzależniony od morfiny. Justyna odmawia, stwierdzając że jest już zaręczona z Jankiem Bohatyrowiczem. Benedykt i Witold cieszą się tą informacją, pozostali nie mogą ukryć zdumienia, jak Kirło, bądź przerażenia, jak pani Emilia. Benedykt z Justyną idą do zaścianka, na spotkanie z Anzelmem i Janem.