Niestety ta miła, radosna dziewczynka nie ma łatwego życia. Wychowywana jest przez surową matkę (Ewę Jedwabińska), która w swym domu wymaga rygorystycznego przestrzegania zasad, nie okazuje córce ciepła i bliskości. Dziewczynka, nie doświadczając miłości w rodzinnym domu, usiłuje odnaleźć ją gdzie indziej. Rodzice są dla niej oschli i zdają się w ogóle nią nie przejmować. Ojca Eugeniusza prawie przez cały czas nie ma w domu – żyje jakby w swoim świecie, a dziewczynka nazywa go „intelektualistą”. Mama ma z kolei swoje twarde przekonania i uważa, że dzieciom nie należy zbytnio pobłażać czy okazywać uczuć, gdyż psuje to ich charakter i utrudnia poważne podchodzenie do istotnych spraw. Dlatego prawie w ogóle nie bierze córki na kolana i jej nie przytula. Ewa najchętniej zakonserwowałaby całą rodzinę i uczyniłaby z niej perfekcyjnie działający mechanizm. Aurelia wie jednak, że nie na tym polega miłość i oczekuje od mamy czegoś więcej. Nie chce się do niej w przyszłości upodobnić i mieć podobnie lodowate serce.
Dopiero w towarzystwie Kreski dziewczynka może zaznać choć odrobinę ciepła i miłości. Choć Aurelia żyje w luksusie i dostatku, nie potrafi być naprawdę szczęśliwą, gdyż wie, że dobra materialne nie zastąpią poczucia bliskości, bezpieczeństwa i troski, które zapewnić mogą tylko dobre, pełne miłości relacje z najbliższymi.
Mała Aurelka zdaje się wymykać zasadom i restrykcyjnej dyscyplinie narzuconej przez matkę i szuka rodzinnego ciepła u innych ludzi, którzy serdecznie ją przyjmują i czynią swoim stałym „gościem”. Dziewczynka porzuca dostatki, by teraz ubrana w podarte łachmany mogła wyprosić u innych odrobinę miłości i zainteresowania jej problemami. Jako sierota Genowefa Lompke (Sztopmke, Bombke) wprasza się więc na „obiadki” do mieszkańców kamienic na ulicy Roosevelta. Spotyka się tu z gościnnością i życzliwym przyjęciem. Wreszcie może też dać upust swojej gadatliwości, za sprawą której zyskuje nowych przyjaciół, zwłaszcza zaprzyjaźnia się z ukochaną Kreską.
W zamian za okazywaną życzliwość dziewczynka próbuje odwdzięczyć się bohaterom, pomagając im w rozwiązywaniu różnych kłopotów. Ingeruje więc w znajomość Matyldy i Maćka – śledzi dziewczynę i wyjawia przed nią, że Maciek jest w niej zadurzony i chciałby się z nią spotkać. Pomaga też Sławkowi i Idzie, ośmielając chłopaka, by oświadczył się Idzie. Za jej sprawą zaczyna też budzić się początkowo niewinne uczucie między Gabrysią i Piotrem. W końcu dziewczynka pomaga też Maćkowi i Kresce sprawiając, że ich miłosne perypetie znajdują szczęśliwe zakończenie.
Okazywane innym dobro wraca do dziewczynki i sprawia, że jej mama uświadomiwszy sobie wszystkie swoje błędy w wychowaniu córki, chce to jakoś naprawić i polepszyć wzajemne relacje. Dopiero dowiadując się o przygodach Aurelki, do pani Jedwabińskiej dociera, jak wielką wyrządziła jej krzywdę, nie dostrzegając w ogóle jej potrzeb i problemów.
Od tego momentu życie Aurelki nabiera barw, a nawet tradycyjne „obiadki” u mamy inaczej już smakują. Teraz to dom Aurelki był otwarty na gości i zaczął tętnić życiem, i wreszcie zapanowała w nim radosna, ciepła atmosfera.