W nowym miejscu Sara nadal cieszyła się dobrym traktowaniem otoczenia, a zwłaszcza panny Minchin, która wyraźnie ją faworyzowała. Dziewczynka dostała piękny, bogaty pokój, a także własną służącą, Mariettę. Nosiła piękne ubrania, miała najwspanialsze zabawki, o których inne dzieci mogły tylko marzyć. Dlatego wzbudzała ich zazdrość i czuła się wyobcowana wśród innych uczennic.
Dziewczynka potrafiła biegle mówić w kilku językach: angielskim, francuskim, niemieckim oraz hinduskim. Jej matka była Francuzką, a ojciec dbał o staranne wychowanie córki. Posiadał też kopalnię diamentów, co spotęgowało zawiść innych uczennic, m.in. Lawinii, która złośliwie przezywała Sarę „księżniczką”. Kiedy dziewczynka miała jedenaście lat, ojciec przysłał jej list, w którym powiedział o zakupionej dla niej lalce. Radość z przyjęcia urodzinowego zmąciła wieść o tym, że pan Crewe nie żyje, a jego kopalnia zbankrutowała.
Panna Minchin postanowiła wyrzucić dziewczynkę z bogatego pokoju i przenieść ją do o wiele skromniejszego – na poddaszu. Mogła u niej pozostać pod warunkiem, że będzie pomagać służącym w domowych obowiązkach. Panna Minchin oschle i nieczule przekazała jej też wiadomość o śmierci taty. Sara, choć została pozbawiona wszelkich bogactw, pięknych ubranek i swych zabawek, zachowała jednak miłe, przyjazne usposobienie. Była grzeczna i dzielnie znosiła ciężki los, choć było jej trudno. Od teraz musiała zajmować się nauczaniem młodszych dzieci oraz pracą w kuchni.
Koleżanki nie chciały się już z nią przyjaźnić, a panna Minchin stała się dla niej okrutna. Tylko Becky i Lottie okazały się prawdziwymi, wiernymi przyjaciółkami, na których można było zawsze polegać. Ermengarda pewnego razu przyszła do pokoju „księżniczki” – Sara była przekonana, że i ona jej już nie lubi i nie chce się już z nią zadawać. Było to jednak nieprawdą, gdyż Ermengarda nadal bardzo lubiła grzeczną, miłą i przyjacielską Sarę.
Pewnego razu Sara zauważyła, że w jej pokoiku zadomowił się szczur. Nie bała się go jednak, uczyniła go swoim towarzyszem i nazwała Melchizedek. Warunki, w jakich żyła, były bardzo trudne. Musiała się liczyć z tym, że za pracę otrzymywała tylko dach nad głową i jedzenie. Nie miała natomiast żadnych pieniędzy. Chodziła w łachmanach, w wytartej, zniszczonej sukience. Raz pewne dziecko dało jej pieniążek, ponieważ myślało, że dziewczynka jest żebraczką.
W pobliskiej kamiennicy zamieszkał pewien Hindus. Sara uważnie przyglądała się, jak się wprowadzał. Przedmioty, które wnoszono do jego domu, przypomniały jej o dawnym życiu i o ukochanym ojcu. Sara poznała też służącego owego pana – Hindusa Ram Dassa. Później dowiedziała się, że jej nowym sąsiadem był pan Carrisford – przyjaciel ojca Sary, którego ten namawiał do zainwestowania w diamenty. Przybył do Londynu po to właśnie, by przekazać jej spadek po ojcu.
Pewnego dnia Sara była straszliwie głodna, gdyż nie otrzymała od rozzłoszczonej na nią kucharki obiadu. Los sprawił jednak, że idąc po zakupy, zauważyła na chodniku monetę. Wzięła ją więc i poszła kupić kilka bułek. Kiedy jednak w drodze powrotnej napotkała biedną żebraczkę, okazała jej litość i dobre serce, oddając większość zakupionego pieczywa. Widziała to właścicielka piekarni, która podziwiając tak szlachetny i bezinteresowny gest małej dziewczynki, postanowiła zaprosić ją do środka, by tu się ogrzała.
Pewnego razu Sara i mała Lottie wyobrażały sobie, jak można by ubarwić i ulepszyć skromny, surowy pokoik na poddaszu. Pomysły te usłyszał Ram Dass i postanowił pomóc dziewczynkom w ich realizacji. Wspólnie z sekretarzem pana Carrisforda weszli do pokoju pod nieobecność dziewczynek i przystąpili do pracy.
W tym dniu Sara była znowu bardzo głodna, gdyż kucharka ponownie nie dała jej obiadu. Ulitowała się nad nią Ermengarda, ofiarowując jej kosz z owocami i ciastem. Uradowana Sara była jej bardzo wdzięczna – postanowiły wspólnie przygotować ucztę i zaprosić na nią Becky. Niestety zabawę dziewczynek zauważyła panna Minchin. Wściekła rozrzuciła po całym pokoju przygotowane do zabawy niby-talerzyki i chusteczki, a Sarze zapowiedziała, że nic nie zje przez cały następny dzień. Sara zasnęła więc nieszczęśliwa, ale kiedy się obudziła, nie mogła uwierzyć własnym oczom – jej pokój wyglądał teraz tak pięknie, jakby znajdowała się w bajecznej, cudnej, kolorowej krainie. W piecyku rozpalony był ogień, w oknach wisiały piękne zasłony, a na stole pachniało jedzenie. Myślała, że to czary i zawołała Becky, by jej to pokazać. Wieczorem w ich pokoju ustawiono nowe meble i sprzęty.
Sara domyśliła się, że ktoś za tym stoi – ktoś nad nią najwyraźniej czuwa i o nią dba, przysyłając ubrania, meble i kosztowne przedmioty. Panna Minchin widząc, że Sara znów prowadzi wykwintne życie, ma drogie rzeczy i jakąś pozycję, po raz kolejny zmieniła do niej stosunek. Od teraz była dla niej przyjazna i pozwalała Sarze uczęszczać na lekcje.
Pan Ram Dass miał małą małpkę, która często zakradała się do pokoju Sary. Pewnego dnia Sara postanowiła odnieść ją właścicielowi. Kiedy Sara weszła do pokoju pana Carrisforda, rozmawiał on właśnie z panem Carmichaelem o pewnej dziewczynce – Sarze. Sara bezwiednie użyła słowa: „Jaskar”, które oznaczało hinduskiego marynarza. Zdziwiło to ogromnie pana Carrisforda – nie wiedział bowiem, skąd mała Angielka je zna. Sara powiedziała mu wówczas o tym, jak się tutaj znalazła i o swoim przeszłym życiu. Pan Carrisford zrozumiał, że szukana przez niego dziewczynka mieszkała właśnie tu, pod nosem, w jego sąsiedztwie. Powiedział więc Sarze, że jej ojciec pozostawił jej w spadku niewyobrażalnie wielki majątek.
Panna Minchin okazała wielkie zaskoczenie na wieść, że jej służąca jest bogatą dziedziczką z wielkim majątkiem. Wyszło jednak na jaw, jak źle i okrutnie traktowała małą Sarę. Pana Minchin nie wiedziała, jak się usprawiedliwić i była przerażona, że inni rodzice na wieść o tym zabiorą swoje córki z jej pensji. Pragnęła więc załagodzić całą sytuację i poprosiła, by Sara z nią została. Ta jednak się nie zgodziła. W końcu o wszystkich występkach i niegodziwym postępowaniu panny Minchin dowiedziały się pozostałe uczennice. Ermengarda dostała list od Sary, tłumaczący całą tę sytuację, a Becky zabrana została do domu pana Carrisforda.
Sara zamieszkała w domu dawnego przyjaciela ojca. Pewnego dnia opowiedziała mu o żebraczce, którą spotkała kiedyś na drodze i której podarowała jedzenie. Posiadając teraz bardzo duży majątek, postanowiła wykorzystać go na pomoc biednym, głodnym i potrzebującym dzieciom – chciała zaproponować właścicielce piekarni, że będzie płaciła za bułki rozdawane dzieciom. Gdy do niej poszła, okazało się, że żebraczka została tutaj właśnie zatrudniona do pomocy. Obie uradowały się ogromnie propozycją Sary.