Wtem skorupki pękły i wyłoniły się z nich młode kaczuszki. Wszystkie były piękne, radosne i ciekawe świata. Tylko największe jajo nie chciało za nic pęknąć. Sąsiadka powiedziała kaczce, że najprawdopodobniej jest to jajo indycze, z którego nie będzie żadnej pociechy, gdyż małe nawet nie będzie chciało wejść do wody. Matka kaczka nie chciała jednak tego słuchać.
W końcu i to jajo pękło, ale pisklę, które się z niego wykluło było strasznie brzydkie i w niczym nie przypominało swego rodzeństwa. Było też bardzo duże, dlatego zwracało uwagę innych zwierząt.
Podczas spaceru po wsi pewna kaczka dziobnęła w kark kaczątko, ponieważ jej się nie spodobało. Mama wzięła w obronę swego synka, choć sama nie mogła zrozumieć dlaczego urodził się właśnie taki.
Brzydkie kaczątko nie miało łatwego losu – cały czas było bardzo źle traktowane. Inne zwierzęta popychały je, lekceważyły, kpiły złośliwie z jego wyglądu. Kury i kaczki wyśmiewały się z niego i dogryzały mu. Nawet indyk źle na niego patrzył. Wszyscy uważali, że jest za duże i na pewno wyrośnie z niego wielki kaczor. Po pewnym czasie nawet matka i rodzeństwo dokuczały mu i nie chciały się z nim pokazywać. Kaczątko postanowiło więc uciec i udało się na bagna do dzikich kaczek. Te zgodziły się go przyjąć, ale pod warunkiem, że nie będzie chciało się wżenić w ich rodzinę.
Pewnego razu kaczątko spotkało dwa gąsiory. Te zaproponowały mu, by wspólnie popłynęli na moczary, gdzie mogłoby zapoznać jakąś miłą gąskę. Nagle jednak rozległ się straszliwy wystrzał i gąsiory padły martwe. Inne gęsi przerażone polowaniem myśliwych, odleciały. Pies, który przybiegł nie ważył się nawet dotknąć kaczątka z powodu jego wyglądu.
Kaczątko uciekło więc jeszcze dalej. Podczas ucieczki zastała go jednak burza. Chcąc się przed nią schronić, przybyło do chatki, w której mieszkała stara kobieta razem z kotem i kurami. Kiedy rano dostrzegli przybysza, uznali, że to na pewno wielka kaczka, z której będą duże, kacze jaja. Czekali więc trzy tygodnie na te jaja, ale nic się nie pojawiło. Kot i kura zaczęli wówczas dokuczać kaczątku, które nic nie potrafiło (było brzydkie, nie potrafiło znosić jaj, ani mruczeć).
Przebywając wspólnie z kotem i kurą, kaczątko starało się z nimi przyjaźnie rozmawiać. Pewnego razu kiedy tak rozmawiali, drzwi chatki otworzyły się i zapachniało tatarakiem. Kaczątko powiedziało wtedy kotu i kurze, że pływanie to coś naprawdę wspaniałego. Jednak kura i kot nie byli o tym przekonani. Powiedzieli kaczątku, że musi się czegoś nauczyć – mruczeć, prężyć się czy składać jaja. Inaczej nic dobrego z niego nie wyrośnie. Brzydkie kaczątko podjęło więc decyzję, że wyruszy w świat.
Kaczątko lubiło pływać w rzece, lecz czuło się bardzo samotne, gdyż wszyscy go unikali. Zaczynały się chłodne dni, a ono nie miało nikogo, kto ogrzałby je i się nim zaopiekował.
Pewnego dnia uwagę brzydkiego kaczątka przykuły piękne łabędzie, które właśnie odlatywały do ciepłych krajów. Nagle bohater baśni poczuł ogromną chęć, by polecieć z nimi i zaczął machać swymi skrzydłami. Zmieszał się jednak tym gestem, bo jak on – taki brzydki – miałby przyrównywać się do pięknych łabędzi i z nimi podróżować? Kiedy łabędzie odleciały, poczuł wielką tęsknotę.
Nastała zima i lód skuł rzekę. Kaczątko zostało niefortunnie w niej uwięzione, co zauważył pewien chłop. Postanowił wziąć kaczątko do siebie i zapewnić mu warunki, by nabrało siły i witalności. Dzieci chłopa chciały się bawić z kaczątkiem, lecz ono przyzwyczajone do złego traktowania, nie rozumiało nowej sytuacji i bojąc się tego, co może je spotkać, zaczęło uciekać. Uciekając, przewróciło mleko, wleciało do wody, po drodze też obtaczając się w mące i sadzy. Udało mu się w końcu dotrzeć do sieni, skąd mogło już wydostać się na zewnątrz,. Na dworze wpadło jednak w krzaki i zostało przysypane śniegiem.
Biedne kaczątko bardzo dużo musiało wycierpieć podczas długiej i mroźnej zimy. Na szczęście udało mu się przetrwać również dzięki temu, że przyjazne skowronki śpiewały mu w tym okresie radosne melodie.
Wraz z nastaniem wiosny kaczątko stopniowo odżywało i nabierało siły. Niespodziewanie spostrzegło też któregoś dnia, że wyrosły mu skrzydła i może wzbić się nimi w powietrze. Poleciało więc do stawu w ogrodzie. Po chwili zauważyło też piękne łabędzie płynące w jego stronę. Postanowiło więc, że podpłynie do nich i nawet jeśli go zabiją za jego śmiałość (jakże on – taki brzydki – może się z nimi zadawać?) to woli śmierć od wiecznej samotności.
Ale wtem stało się coś nieoczekiwanego – kaczątko ujrzało swoje odbicie w lustrze jeziora i zszokowało je to, co zobaczyło. Okazało się, że wyrósł z niego piękny łabędź, tak więc musiał pochodzić z łabędziego, a nie kaczego jaja. Dzieci, które wybiegły z domu cieszyły się, że przybył do nich tak piękny łabędź. Nazwano go: „Najpiękniejszym”. Wszyscy radowali się jego obecnością, a on sam nie wiedział, komu dziękować za tak wielkie szczęście.