Mela jest zupełnym przeciwieństwem siostry. To chyba najbardziej tragiczna postać utworu. Jest spokojna i zamknięta w sobie, boi się matki, nie chce robić nic wbrew jej woli, tylko w rozmowie ze Zbyszkiem odkrywa, co tak naprawdę czuje: „Zbyszko, mi się zdaje, że mnie się dzieje jakaś krzywda – że mnie ktoś więzi, że mi ściśnięto gardło…”, aby uciec od tego, chce wstąpić do klasztoru, jednak Zbyszko przewiduje, że i tak prędzej czy później stanie się taka jak matka. Sytuację z Hanką bierze do siebie i stara się im pomóc, nieświadoma zagrożenia skandalem wyjawia tajemnicę Juliasiewiczowej, która potem w przypływie emocji wykorzystuje to. Naiwność i łatwowierność sprawia, że zakończenie historii przyprawia ją o rozczarowanie, a nawet rozpacz.