Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Przygody Sherlocka Holmesa - streszczenie

„Skandal w Czechach”

W domu przy Baker Street Sherlock Holmes przyjmuje swego nowego klienta. Okazuje się nim król Czech – Wilhelm Gottsreich Sigismond von Ormstein, który niedawno wdał się w romans z niejaką Irene Adler, primadonną opery warszawskiej. Nie wziął  jednak z nią ślubu, ponieważ kobieta niepochodząca z arystokratycznego rodu nie nadawała się na królową. W akcie zemsty Irene groziła królowi, że prześle ich wspólne zdjęcie jego przyszłej żonie. W dniu ślubu król chcąc uniknąć skandalu, poprosił detektywa o pomoc w znalezieniu fotografii i wykradnięciu jej Adler. Jak dotąd, mimo licznych przeszukiwań domu Adler, zdjęcia nie odnaleziono. Holmes postanawia podjąć się tego zadania.

Aby bliżej poznać Irene, Holmes przebiera się za ubogiego stajennego i zjawia się w jej dworku, Briony Lodge. Dowiaduje się od służby, że Irene wychodzi tylko na występy w operze. Często odwiedza ją natomiast pewien nieznajomy. Nikt ze służby nie wie jednak, czy jest to prawnik, przyjaciel czy może kochanek.

Holmesowi udaje się jednak podsłuchać rozmowę Irene, która ze swym znajomym – Godfreyem Nortonem – właśnie udaje się do Kościoła Świętej Moniki na Edgeware Road. Mają przybyć na miejsce dwiema dorożkami. Holmes postanawia również wynająć jedną i ruszyć za nimi.

Okazało się, że Irene i jej narzeczony przybyli do kościoła, gdyż zamierzali się pobrać. Kościół był jednak pusty i nie mieli świadka. Sherlock ujawnił wówczas swoją obecność i zaoferował, że może być świadkiem na ich ślubie.

W akcie wdzięczności Godfrey podarował Holmesowi suwerena. Niedługo potem detektyw zaznajomił z całą sprawą swojego przyjaciela, doktora Watsona, po czym sam postanowił zjawić się w pobliżu domu Adler. Zatrudnił też przypadkowo spotkanych uliczników, którzy mieli zachowywać się rubasznie wobec Adler, a wtedy on w przebraniu duchownego miał stanąć w jej obronie. Jeden z adoratorów uderzył jednak Holmesa tak mocno, że ten stracił przytomność i należało przenieść go do domu Adler.

Sherlock udawał mocno zranionego i z trudem łapał oddech. Aby mógł zaczerpnąć świeżego powietrza, w domu Adler otwarto okna, co miało być znakiem dla Watsona, który zgodnie z planem wrzucił do pokoju świecę dymną i krzyknął, że dom Adler się pali. Detektyw przewidywał, że kobieta w pośpiechu będzie usiłowała ocalić najcenniejsze przedmioty ze swojego dobytku (w tym poszukiwane zdjęcie). Plan okazał się skuteczny, gdyż rzeczywiście Irene wystraszona pożarem szybko porwała zdjęcie z kryjówki. Holmes postanowił przyjść po nie nazajutrz.

Podczas wieczornego powrotu do domu ktoś życzył detektywowi dobrej nocy, ale Holmes nie wiedział, kto to taki. Kiedy rano razem z Watsonem przybyli do domu Irene, okazało się, że niedawno wyjechała ona ze swym mężem. Holmes postanowił to wykorzystać – zajrzał do skrytki i znalazł tam fotografię Adler, a także list do niego zaadresowany. Informowała go w nim, że kiedy „duchowny” rozprawiał o pożarze, zaczęły budzić się w niej podejrzenia i wątpliwości. Dlatego wieczorem w przebraniu mężczyzny podążała za nim i życzyła mu dobrej nocy. Gdy rozpoznała w nim detektywa, wiedziała już, z kim ma do czynienia. Postanowiła zabrać ze sobą zdjęcie i wyjechać razem z mężem. Przyrzekła jednak, że nie wykorzysta zdjęcia i nie będzie szukać zemsty na królu.

Rozwiązanie i zakończenie całej sprawy sprawiło, że kamień spadł królowi z serca. W podzięce za pomoc zaoferował on Holmesowi, że może wybrać sobie dowolną nagrodę. Sherlock oznajmił wówczas, że największą nagrodą będzie dla niego zdjęcie Irene. Watson skwitował to krótko, że nie często ktoś potrafi przechytrzyć Sherlocka, a Irene właśnie to się udało. Ponadto zauważył, że Holmes żywi do niej dwuznaczne uczucia.

„Stowarzyszenie Rudowłosych”

U Sherlocka zjawia się mężczyzna imieniem Jabez Wilson. Był to rudowłosy jegomość, dla którego kolor czupryny okazał się problemem niezwykle dużej wagi. Jego pracownik proponuje mu przyłączenie się do tzw. Ligii Rudowłosych, dzięki której Wilson będzie miał zapewnioną dobrze płatną pracę (w lombardzie) tylko z racji ognistej barwy włosów.

Niedługo potem w niewyjaśnionych okolicznościach Liga zostaje rozwiązana, a zrozpaczony Wilson postanawia szukać pomocy u Holmesa.

Przebiegły detektyw wykorzystując opanowaną do perfekcji i wyćwiczoną już przez siebie metodę dedukcji, odkrywa, że pod przykrywą Ligii Rudowłosych kryje się spisek zakrojony na szeroką skalę. W spisku tym brała udział rzesza oszustów, którzy zamierzali dopuścić się czegoś znacznie gorszego niż oszukanie jednego niewinnego człowieka.

Holmes powoli odkrywa podstęp. Wspólnie z Watsonem udają się do lombardu. Okolica wydaje im się bardzo obskurna. Detektyw puka do drzwi i rozmawia z pomocnikiem, którego spodnie przykuwają uwagę Watsona. Holmes nie chce jeszcze wyjawić celu swej wizyty. Proponuje natomiast przejście się ulicą przyległą do skweru. Tutaj mieszczą się sklepy, bank i restauracja. Wieczorem udaje się z Watsonem na koncert, a potem umawia się z nim na Baker Street. Prosi jednak przyjaciel o zabranie broni. Późno w nocy razem z Jonsem ze Scotland Yardu i dyrektorem banku udają się na Saxe-Coburg Square na miejsce przestępstwa. Jak się okazuje, pomocnik Jabeza Wilsona to groźny przestępca, który razem ze wspólnikiem wykorzystał piwnice Jabeza w celu dokonania podkopu pod bank. Dlatego zaproponowali mu dziwną pracę i przyłączenie się do stowarzyszenia. Potem go zwolnili i chcieli pozbyć się mężczyzny z domu. W końcu wpadli jednak w ręce sprytnego detektywa.

„Sprawa tożsamości”

Holmesa odwiedza młoda kobieta Mary Sutherland, która pragnie odnaleźć swojego narzeczonego. Detektyw patrząc na nią, nabiera przekonania, że kobieta pracuje pisząc na maszynie, a fakt, że przybyła do niego w dwóch różnych butach świadczy, że bardzo się spieszyła. Kobieta przedstawia mu całą sytuację. Okazje się, że wuj pozostawił jej niewielki majątek, a jej matka powtórnie wyszła za mąż za niejakiego Jamesa Windibanka. Ponadto kobieta opowiedziała Holmesowi o swojej znajomości z Hosmerem Angelem. Zarysowana w ten sposób sytuacja wygląda dość ciekawie i nietypowo.

Panna Mary przyznaje, że poznała sir Angela na balu monterów instalacji gazowej. Następnie spotkali się ponownie w domu pod nieobecność jej ojczyma. Spotykali się jeszcze (tylko wieczorami) kilka razy i pisali do siebie listy.

Spotkania te nie pozwoliły jednak pannie Mary dokładnie poznać swojego narzeczonego – kobieta nie wiem gdzie mieszka i gdzie pracuje, a listy, które do niego pisała, były adresowane na pocztę na Leadenhall Street. Sprawa jego wyglądu też budzi wiele niejasności: spotykali się zawsze w półmroku, mężczyzna mówił cicho i zawsze nosił ciemne okulary. Wszystko to budzi w detektywie nowe podejrzenia.

Sprawa powoli się jednak wyjaśnia – wychodzi na jaw, że pan Angel w dniu swojego ślubu nie wyszedł z dorożki, która miała zawieźć go pod kościół. Ponadto prosił Mary, żeby za wszelką cenę dochowała mu wierności i nie zważała na jego tajemniczość i dziwne zachowanie.

Po dokładniejszym zbadaniu sprawy Holmes pisze dwa listy – jeden do dziewczyny, a drugi do jej ojczyma, gdyż przypuszcza, że to on kryje się pod postacią pana Angela. I rzeczywiście – po otrzymaniu listów ojczym Mary zostaje zdemaskowany. Okazuje się, że on i pan Angel to jedna i ta sama osoba. Pan Windiank udawał kogoś innego, gdyż chciał zachować swój majątek, który utraciłby, gdyby jego pasierbica wyszła za mąż.

„Tajemnica Doliny Boscombe”

Sherlock Holmes wysyła list do swego przyjaciela sir doktora Johna Watsona, z prośbą, by ten jak najszybciej pojawił się w Boscombe Valley w bardzo pilnej sprawie. Żona Watsona przekonuje go, by nie zwlekał z wyjazdem, gdyż Holmes potrzebuje natychmiastowej pomocy. Watson spotyka przyjaciela na dworcu i wspólnie jadą pociągiem.

W trakcie podróży Holmes zarysowuje doktorowi Watsonem całą sprawę i wyjaśnia, czego ona dotyczy. Mianowicie zamordowany został pan Mc Carthy – pewien Australijczyk, który dzierżawił mały folwark od pana Turnera. O dokonanie zabójstwa podejrzewany jest syn pana Mc Carthy’ego – James, który w dniu morderstwa niezapowiedzianie pojawił się na folwarku, a następnie pokłócił się z ojcem. Chłopakowi postawiono zarzut i go aresztowano, czym wydawał się wcale niezdziwiony. Oznajmił nawet, że najwidoczniej na to sobie zasłużył. Podczas procesu opowiedział o całym tamtym zdarzeniu, wspominając ostatnie słowa ojca, który chwilę przed śmiercią miał wypowiedzieć słowo „szczur” (ang. „a rat”), jednak sam nie potrafi wytłumaczyć, co to maiłoby oznaczać. James przypomniał sobie również, że obok martwego ciała swego ojca widział jakiś płaszcz, ale kiedy na ułamek sekundy odwrócił się, a później zerknął jeszcze raz za siebie – płaszcza już nie było. Nie chciał natomiast wyjawić przed sądem powodów, dla których pokłócił się z ojcem.

Całą sprawę bada inspektor Lestrade – przyjaciel dwojga detektywów. Holmes i Watson przesłuchali również córkę pana Turnera, Alice. Ta poprosiła Holmesa, by pomógł uniewinnić Jamesa. Wychodzi na jaw, że kłótnia między Jamesem i jego ojcem dotyczyła właśnie jej. Pan Mc Carthy namawiał syna, by poślubił Alice, jednak chłopak czuł się jeszcze młody i nie chciał podejmować tak ważnej decyzji. Alice natomiast przyznaje, że kocha Jamesa, ale z kolei jej ojciec był przeciwny temu związkowi.

Holmes postanawia jeszcze raz przesłuchać Jamesa. Ten wyjawia przed nim, że również kocha Alice, ale w młodości po pijanemu zawarł ślub cywilny z inną kobietą, która nie chciała mu dać teraz rozwodu. To stanowiło przeszkodę w zawarciu kolejnego małżeństwa. Holmes odkrywa przed nim, że kobieta w chwili ślubu była już mężatką, zatem związek z nią według prawa jest nieważny. Nadal nie wiadomo jednak, kto zabił pana Mc Carthy’ego.

Holmes i Watson postanawiają ponownie pojechać na miejsce zbrodni. Detektyw po dokładnym przeanalizowaniu śladów odkrywa, że narzędziem którym dokonano zbrodni, był płaski kamień. Podejrzewa też, że zabójcą jest kulawy mańkut zaopatrzony w tępy scyzoryk. Przypuszcza, że zabójca był świadkiem kłótni ojca z synem, a kiedy James na chwilę się odwrócił, szybko chwycił narzędzie zbrodni i zabił swą ofiarę.

Lestrade nie zamierza jednak szukać po całej wsi kulawego mańkuta. Detektywi rozprawiają o całej sprawie i nowych poszlakach w hotelu. Holmes odgaduje, że słowo „szczur” – „a rat” jest częścią słowa: „Ballarat”, a to nazwa kopalni złota w Australii, która zapewniła Turnerowi spory majątek. Wkrótce i on się pojawia, a Holmes stawia mu zarzut morderstwa. Przekonuje go też, że należy jak najszybciej uwolnić Jamesa. Okazuje się, że pan Turner ma cukrzycę i właściwie wszystko mu już jedno – czy zamkną go w więzieniu, czy nie. Jamesa od zawsze darzy wielką sympatią i pewnie już dawno by go ocalił, gdyby nie fakt, że bardzo boi się przyznać przed córką do popełnienie morderstwa.

Doktor Watson przesłuchuje pana Turnera i spisuje jego zeznania. Wychodzi na jaw, że pracował kiedyś w kopalni złota Ballarat, jednak nie wiodło mu się najlepiej, dlatego on i jego koledzy postanowili zostać rabusiami i napadać na konwoje. Raz napadli na konwój, w którym jechał pan Mc Carthy. Rzezimieszki obrabowali go i puścili wolno, a zdobyte złoto wywieźli do Anglii. Tutaj żyli w dostatku, jednak Turner postanowił się zmienić i nie chciał już być rabusiem. Pan Mc Carthy niestety szukał na nim zemsty i zaczął go szantażować mówiąc, że puści płazem całe zajście i zachowa milczenie na temat jego przeszłości, ale za odpowiednią sumę pieniędzy. Turner godził się więc na wszelkie jego żądania z wyjątkiem jednego – nie chciał, by James poślubił Alice. Obawiał się bowiem jej ojca i nie chciał, by Alice miała z nim cokolwiek do czynienia.

W dniu morderstwa Turner podsłuchał kłótnię Jamesa z ojcem. Rozwścieczył go fakt, że Mc Carthy za wszelką cenę usiłuje wyswatać Jamesa i Alice, nie pytając o zgodę nawet jej samej. Tak bardzo go to zabolało, że w momencie, gdy James na chwilę odszedł, chwycił kamień i zabił nim Mc Carthy’ego. Chwilę później zaczął uciekać. Zgubił jednak płaszcz, ale na szczęście udało mu się zabrać go pod nieuwagę Jamesa.

Turner zgodził się podpisać wszystkie zeznania, ale Holmes miał zamiar użyć ich tylko w ostateczności. Na szczęście udało się tego uniknąć – Jamesa uniewinniono i wkrótce ożenił się z Alice. Pan Turner natomiast żył jeszcze przez siedem miesięcy i doczekał spokojnej śmierci.

„Tajemnica krzywych ust”

Jest czerwiec roku 1889. W domu pana Watsona zjawia się przyjaciółka jego żony, która zwraca się z prośbą o odszukanie jej męża – narkomana, który prawdopodobnie znów oddaje się nałogowi w jakiejś melinie. Doktor rozpoczyna poszukiwania i najpierw kieruje się do podejrzanej spelunki o nawie „Gold”. Tutaj odnajduje Isę, a gdy już zmierza do wyjścia, nagle do jego uszu dochodzi wyraźny szept. Tym pomarszczonym i przygarbionym starcem, który coś do niego mówi, okazuje się być sam Holmes. Prosi on przyjaciela o pomoc w jakiejś sprawie.

Doktor Watson odsyła Isę do domu i wysyła list do jego żony. Następnie dowiaduje się od Holmesa, że przebrał się za starca, ponieważ prowadzi śledztwo i bada sprawę właściciela spelunki – Hindusa oskarżonego o śmierć wielu osób. Podczas prowadzenia śledztwa detektyw mieszka w willi pana St. Claira. Wspólnie udają się więc do Lee i po drodze Holmes zarysowuje przyjacelowi sytuację. Okazuje się, że pan Neville St. Clair, którego poszukują, kilka lat temu zamieszkiwał Lee. Tutaj ożenił się i ma dwoje dzieci. Nie miał żadnych kłopotów finansowych i codziennie jeździł do Londynu. Po raz ostatni żona widziała go w poniedziałek i była przekonana, że jak zwykle udał się do Londynu. Zapewniał, że przywiezie pudełko klocków dla syna. Niestety tak się nie stało. Niebawem żona odebrała telegram, że ma się zgłosić po paczkę do biura urzędu morskiego w Aberdeen. Bez zbędnej zwłoki pojechała więc do Londynu, by załatwić sprawę. Kiedy udała się w kierunku stacji na Swandam Lane, by wypatrywać dorożki, nagle usłyszała krzyk. Popatrzyła w kierunku okna pewnego budynku i przez ułamek sekundy zobaczyła w nim swojego męża. Był ubrany w surdut, ale nie miał koszuli ani krawata.

To właśnie w tym budynku na Swandam Lane Watson spotkał Holmesa. Tutaj była też melina Hindusa. Pani St. Clair szybko pobiegła do pokoju na górze, ale Hindus nie chciał jej tu wpuścić. Zaalarmowała więc konstabla (najniższy stopień w brytyjskiej policji) i wspólnie z nim powróciła do spelunki. W pokoju nie było jednak nikogo, a na stole leżało tylko pudełko z klockami. Policja odnalazła ślady krwi i ubranie pana St. Claira, za wyjątkiem surduta. Żona zaginionego była przekonana, że musiało mu się przytrafić coś złego.

Holmes postanowił zająć się sprawą i obserwować podejrzanego Hindusa. Dowiaduje się też, że właścicielem podejrzanego mieszkania jest pewien żebrak – Hugh Boone –  charakteryzujący się szczególną brzydotą, ale też niezwykle inteligentny, co pozwala mu czerpać niezłe dochody. Holmes go odnalazł, ale ten nie dostarczył mu żadnych nowych informacji i niewiele się od niego dowiedział. Z tego powodu zarządzono przeszukanie błotnistego brzegu rzeki. Nie odnaleziono jednak ciała tylko surdut wypełniony monetami.

Kiedy Holmes opowiadał o tym Watsonowi, zbliżali się już do willi St. Claira. Tutaj oczekiwała ich żona zaginionego, która wręczyła Holmesowi lisy od swojego męża. Sprawa dodatkowo się skomplikowała i Holmes postanowił jeszcze nad nią pomedytować. W końcu nad ranem wpada na pewien pomysł i budzi okrzykiem przyjaciela. Wspólnie udają się do więzienia w Londynie, ponieważ Holmes zamierza porozmawiać z Boonem. Wchodzi do celi śpiącego żebraka i przeciera mu twarz wilgotną gąbką.

Wtedy sprawa się wyjaśnia – żebrak i zaginiony to jedna i ta sama osoba. St. Clair wyjawia całą swą historię – pierwszy raz przebrał się za żebraka, pracując jako dziennikarz. Gdy zobaczył, jak wiele może w ten sposób zarobić, uczynił żebranie głównym źródłem utrzymania, ale nie chciał wyjawić tego przed żoną. Bał się bowiem jej reakcji i nie chciał, by jego dzieci okryły się w ten sposób hańbą. Inspektor postanawia, że nikomu o tym nie powie pod warunkiem, że Boone przestanie żebrać i nie da o sobie więcej już znać.

„Przygoda z cętkowaną przepaską”

Jest wczesny kwietniowy poranek 1883 r. Do Watsona przychodzi Holmes i mówi, że mają kolejną sprawę do rozwikłania. Pewna młoda kobieta o imieniu Helen obawia się, że znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie i prosi Holmesa o pomoc. Jej ojczym jest zubożałym arystokratą (z zawodu lekarzem) i razem mieszkają w posiadłości Stoke Moran. Kobieta wspólnie z matką mieszkała kiedyś w Indiach. Matka ponownie wyszła za mąż, kiedy jej córki bliźniaczki miały po dwa lata. W jej rękach znajdował się też całkiem spory majątek, który postanowiła przepisać na męża do czasu, gdy jej córki wyjdą za mąż. W trakcie pobytu w Indiach doktor zabił swojego sługę i został za to skazany. Później jednak przyjechał do Londynu i tu otworzył swoją praktykę. Matka zaś zmarła kilka lat temu w wypadku. To bardzo zmieniło doktora Roylott – zamknął praktykę i stał się zgorzkniały. Nie żył dobrze z sąsiadami,  z okolicznymi mieszkańcami wszczynał awantury i dlatego był znany policji. Ukojenia szukał w towarzystwie wędrownych cyganów. Hodował też zwierzęta sprowadzane z Indii. Dwa lata wcześniej siostra Helen zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Przed śmiercią w objęciach siostry wymówiła jednak dziwne słowa: „cętkowana przepaska”. Opowiadała też siostrze o gwiazdach i odgłosach żelastwa. Helen bardzo to zaniepokoiło, gdyż podobne dźwięki słyszała poprzedniej nocy. Była przekonana, że jej siostra zmarła w wyniku szoku i ogromnego przerażenia.

Detektyw uznaje sprawę za poważną i dopytuje się o szczegóły. Helen informuje go, że planuje właśnie ślub i ma zgodę ojczyma. Ostatnio mieli jednak w domu remont i musiała przenieść się do pokoju siostry. Tutaj usłyszała przeraźliwe odgłosy i nie mogła zasnąć. Holmes postanawia pojechać na miejsce i bliżej przyjrzeć się temu pokojowi.

Kiedy są już na miejscu, Helen wychodzi z pokoju i zaraz potem wpada do niego jej ojczym, który najwyraźniej ją śledził. Zaczyna grozić Holmesowi pogrzebaczem. Detektyw zachowuje jednak spokój i opanowanie.

Po tym zajściu udaje się do Kolegium Cywilnego, by zbadać i przeanalizować testament pani Stoner. Sprawa powoli zaczyna się wyjaśniać. W testamencie zapisano, że każda z córek w chwili wyjścia za mąż otrzyma pokaźną sumę pieniędzy. Majątek Stonera poważnie wtedy zubożeje.

Holmes i Watson przybywają do Leatherhead. Helen cieszy się na ich widok i mówi, że ojczyma nie ma teraz w posiadłości. Detektywi zwiedzają pokoje, lecz nie zauważają niczego niepokojącego. Ich uwagę przykuwa jednak dzwonek w pokoju siostry Helen, który – o dziwo – nie dzwoni. Podejrzenia wzbudza w nich również wentylator, który ku ich zdumieniu prowadzi do sąsiedniego pokoju. Tutaj znajduje się tylko duża metalowa skrzynka i miseczka z mlekiem. Holmes kieruje jednak swoje spojrzenie na szpicrutę, która posiada sporą ilość węzłów. Wszystkie te przedmioty wydają się detektywom bardzo dziwne, mają jednak pomysł na to, aby sprawdzić, jak działają. Proszą Helen, by wykonała ich polecenia.

Wieczorem Helen symuluje ból głowy i przenosi się do swojego dawnego pokoju. Holmes z Watsonem natomiast udają się do jej poprzedniego pokoju i obserwują, co będzie się działo. Nagle wentylator zaczyna syczeć. Wówczas Holmes uderza przygotowaną wcześniej laską w sznur dzwonka. Uderza w niego zapamiętale, po czym zapala zapałkę. W tym momencie jego uszu dobiega przeraźliwy wrzask z pokoju doktora. Gdy do niego wbiega, zauważa, że doktor jest nieżywy, siedzi na krześle, a na głowie ma „cętkowaną przepaskę”. Holmes rozpoznaje, że to najbardziej jadowity wąż w Indiach. Roylott sprowadził tę żmiję, by w ten sposób uśmiercić swoją pasierbicę. Okazuje się więc, że przypuszczenia Holmesa, które wysnuł na podstawie rozmowy z Helen i oględzin pokoju, były uzasadnione.

„Przygoda z kciukiem inżyniera”

Pewien inżynier hydraulik – Victor Hatherley – znalazł pracę przy naprawie maszyny służącej do prasowania w brykiety ziemi foluszniczej. Kiedy przybył jednak na miejsce pracy, okazało się, że właśnie uwikłano go w tajemniczą intrygę, która mogła nawet zagrażać jego życiu.

W opowiadaniu narratorem jest John Watson, który wspomina wydarzenia, jakie miały miejsce przed dwoma laty. Przygoda inżyniera według słów Watsona miała mieć miejsce na krótko przed jego ślubem, latem 1889 r.

W opowiadaniu zastosowano kompozycje szkatułkową, w której narracja początkowego narratora staje się główną narracją. Dodatkowo wzbogacana jest przez użycie dialogu, co pozwala ograniczyć miejsce akcji do ściśle wykreowanego świata przedstawionego.

A wyglądało to tak: pewnego dnia do Watsona przybyło dwóch mężczyzn z Paddington (jeden był policjantem, a drugi pacjentem). Młody człowiek pokazał doktorowi straszliwie wyglądającą ranę po odciętym kciuku. Tym pacjentem był właśnie inżynier hydraulik, który wyjaśnił, że to nie był wcale wypadek, lecz został ofiarą morderczego ataku. Watson zaintrygowany sprawą postanowił zabrać go do Holmesa. Ten widząc, że pacjent jest w szoku, najpierw usiłował go uspokoić, po czym przystąpił do zadawania pytań.

Inżynier hydraulik w rzeczywistości miał na imię Vicor Hatherley i posiadał mały zakład, który jednak nie przynosił mu znaczących dochodów. Dlatego bez wahania przyjął propozycję pułkownika Lysander, który zaoferował mu 50 gwinei za usługę. Człowiek ten był jednak bardzo podejrzliwy i zastrzegł, że sprawa musi pozostać w tajemnicy. Bardzo ucieszył się natomiast na wieść, że inżynier jest kawalerem. Praca Victora miał polegać na obejrzeniu wielkiej prasy hydraulicznej, a następnie znalezieniu w niej usterki. Aby to zadanie wykonać, Victor musiał pojechać do Berkshire. Gdy przybył pociągiem na miejsce, na stacji czekał już na niego pułkownik i wspólnie udali się w dalszą podróż bryczką. Jechali prawie przez całą noc, a po dotarciu na miejsce weszli do pustego domu. Tutaj przywitała ich bardzo ładna kobieta i zaczęła coś mówić w obcym języku, dlatego trudno ją było zrozumieć. Pułkownik tylko na to odburknął i kobieta zaraz odeszła. Chwilę później również i pułkownik wyszedł z pokoju, zostawiając w nim tylko Victora. Wówczas jeszcze raz przyszła do niego kobieta i łamaną angielszczyzną usiłowała ostrzec go przed jakimś niebezpieczeństwem i radziła mu uciekać. Następnie szybko wymknęła się z pokoju. Wtedy do Victora przyszedł pułkownik z nieznajomym mężczyzną i zaprowadzili go do pomieszczenia, w którym była prasa. Inżynier bez trudu odnalazł w niej usterkę. Spostrzegł jednak, że urządzenie służy do czegoś innego, niż mu powiedziano. Wspomniał o tym mężczyznom, lecz ci natychmiast zamknęli go w prasie, którą włączyli. Sprawdziły się więc słowa dziewczyny. Victor widział, jak sufit prasy na niego opada, krzyczał, ale nic nie mógł zrobić. W pewnym momencie zauważył jednak smugę światła między deskami w ścianie. Naraz jedna z nich pękła i zobaczył przez nią drzwiczki. Schował się za nimi i w ten sposób się uratował. Kiedy się ocknął, dziewczyna ciągnęła go za rękę. Razem uciekli przez pokoje, ale ściągnęli na siebie pościg pułkownika. W końcu inżynier wyskoczył przez okno, wówczas poczuł tępy, przejmujący ból, na skutek którego zemdlał. Rankiem obudził się już w innym miejscu. Ktoś zostawił go w zaroślach na drodze. Ostatkiem sił doszedł do stacji i pociągiem dojechał do dworca  Paddington, z którego niezwłocznie udał się do doktora.

Na tym Victor skończył swoją opowieść. Po jej wysłuchaniu Holmes pokazał mu gazetę, w której zawarte było ogłoszenie o tym, że poszukiwany jest inżynier hydraulik, który zaginął pół roku temu. Detektyw najpierw zarządził wyjazd do Scotland Yardu, a następnie mieli udać się pociągiem do Eyford. Gdy przybyli na miejsce, zobaczyli wielką chmurę dymu. Victor rozpoznał to miejsce – to w tym budynku mieściła się prasa. Budynek doszczętnie spłonął. Jego właścicieli nigdzie jednak nie było. Okazało się, że przebiegli fałszerze pieniędzy sprytnie gdzieś  umknęli. Victor pozostał zatem bez kciuka i bez pieniędzy, ale za to zdobył cenne życiowe doświadczenie.

„Przygoda szlachetnego kawalera”

Historia rozgrywa się w 1887 r. Pewnego popołudnia Holmes odczytuje list od lorda St. Simona, w którym ten zapowiada swoją wizytę. Holmes wie, że jest on powszechnie znany, ale pragnie zaczerpnąć o nim więcej informacji w miejscowej prasie. Z niej dowiaduje się, że sprawa będzie dotyczyć zniknięcia świeżo poślubionej żony lorda. Podejrzenie pada na przyjaciółkę lorda, która rzekomo miałaby ją porwać.

O czwartej zjawia się sam lord. Holmes dokładnie go przesłuchuje i wypytuje o znajomość z niejaką Hatty Doran. Jest to bogata Amerykanka, którą St. Simon poznał w San Francisco. Holmes wypytuje go o szczegóły dotyczące ceremonii ślubnej, o to, jak zaginiona zachowywała się w domu i wśród znajomych. Podejrzenie pada na tancerkę Florę Millar, która była z lordem w ogromnej zażyłości. Później widziano ją z Hatty Doran w Hyde Parku. Teraz natomiast znajduje się w areszcie.

Kończąc rozmowę, Holmes stwierdza, że rozwiązał już zagadkę zniknięcia kobiety. Nie wie tylko, gdzie ona obecnie przebywa.

W prowadzonym śledztwie bierze też udział Lestrade. Za główną podejrzaną uznaje on Florę Millar. Dla Holmesa istotne są zaś z pozoru błahe szczegóły – ciekawi go np. liścik, który znaleziono w sukni Hatty (istotny wydaje się mu zapis rachunku hotelowego na jego odwrocie).

Wieczorem przygotowana zostaje kolacja dla pięciu osób. Zjawia się na niej Holmes i lord St. Simon. Następnie pojawia się też para młodych ludzi i detektyw przedstawia ich lordowi. Rozwiązanie tajemniczej zagadki okazuje się banalnie proste. Otóż Hatty Doran rozpoznała w kościele swojego ukochanego z Ameryki, za którego niegdyś wyszła – przekonana, że on nie żyje. W rzeczywistości mężczyzna dostał się do niewoli Apaczów, z której jednak udało mu się uciec. Postanowił odnaleźć Hatty i w tym celu przybył do Londynu. Dowiedziawszy się o ślubie ukochanej, w porę zjawił się w kościele. Hatty wiedząc o jego powrocie, potajemnie uciekła z domu i pragnęła pozostać ze swoim ukochanym jako żona Franka Moultona. Tym sposobem cała pozornie skomplikowana sprawa się wyjaśniła.

„Przygoda w Copper Beeches”

Pewnego wiosennego poranka Holmes odczytuje list od panny Violetty Hunter, która zwraca się do niego z prośbą o radę w sprawie przyjęcia pracy guwernantki. Tak błaha sprawa nie budzi w nim najmniejszego entuzjazmu. O 11:30 nieznajoma zjawia się u detektywa i zarysowuje dokładnie swój problem. Pięć lat temu pracowała jako guwernantka dzieci pułkownika Munro, obecnie nie ma jednak żadnego zatrudnienia, dlatego zgłosiła się do biura pośrednictwa pracy. W końcu otrzymała interesującą propozycję. W biurze zaproponowano jej dwukrotnie wyższe od przeciętnych zarobki za pracę jako guwernantka pewnego chłopca. Mężczyzna oferujący jej tą pracę polecił jej, by ścięła włosy i od czasu do czasu zakładała niebieską suknię, którą sprawi jej razem z żoną. Panna Hunter jednak odmówiła, czym bardzo rozzłościła właścicielkę biura. Kiedy jednak przemyślała na chłodno całą sprawę, zaczęła żałować swojej decyzji. Mężczyzna z biura pracy – pan Jephro Rucastle – zdawał się jednak nie dawać za wygraną. Ponownie zaproponował jej pracę guwernantki z tym, że teraz z podwyższoną ofertą wynagrodzenia. Kobieta nie wiedziała, co ma teraz począć i dlatego zwróciła się z prośbą o pomoc do Holmesa. Ten przewiduje komplikacje, ale póki co radzi pannie Hunter, by przyjęła posadę, a w razie problemów powtórnie do niego napisała. Violetta idąc za tą radą, ścina włosy i udaje się do Winchesteru. Po dwóch tygodniach detektyw otrzymuje od niej list, w którym kobieta prosi go, by przybył do hotelu „Black Swan” w Winchesterze.

Holmes przedstawia sprawę Watsonowi i razem udają się do Winchesteru, po drodze podziwiając sielskie krajobrazy. W hotelu spotykają Violettę, która opowiada im o tym, co się jej przytrafiło. Pan Rucastle był dla niej bardzo miły, ale jego żona nie wzbudziła w niej sympatii – była ponura i małomówna. Dziecko zaś było kapryśne i nie potrafiła się nim zajmować. Niemili byli również wiecznie pijany służący Toller i jego żona.

Któregoś dnia pan Rucastle poprosił ją, by założyła niebieską suknię, a gdy to zrobiła, usiadł z nią w salonie i opowiadał jej zabawne historyjki (istotne było to, że Violetta miała siedzieć w wyznaczonym miejscu). Innym razem miała czytać na głos książkę. Zawsze jednak miała siedzieć w odpowiednim miejscu, tyłem do okna. Zorientowała się, że coś jest nie tak i dlatego sprytnie użyła lusterka, by zobaczyć, kto kryje się za ogrodzeniem. Ujrzała tam mężczyznę i od tej pory nie siadywała już przy oknie.

Pierwszego dnia pracy pan Rucastle pokazał jej wielkiego brytana, co miało stanowić dla niej ostrzeżenie. Violetta odnalazła też wtedy w komodzie kosmyk włosów zadziwiająco podobny do jej własnych. Wszystko to budziło w niej coraz więcej podejrzeń i wątpliwości. Któregoś dnia zwróciła uwagę na zamknięte na kłódkę drzwi w nieużywanym skrzydle domu. Właścicielowi nie spodobało się, że tam zagląda i dlatego postraszył ją psem. Violetta była przekonana, że mężczyzna coś ukrywa.

Holmes też był tego zdania. Postanowił zbadać sprawę i wykorzystać moment, gdy państwa Rucastle nie będzie w domu. Doszedł do wniosku, że w domu więziona jest córka Alicja, która rzekomo miała wyjechać do Filadelfii. Holmes poleca, by panią Toller zamknąć w piwnicy, z pijanym Tollerem nie będzie większych problemów.

Wieczorem Holmes i Watson przybywają do domu Rucastle’ów. Od razu zmierzają do zamkniętego pokoju, ale nie ma tam nikogo. Detektyw podejrzewa, że Alicja została uprowadzona. Nagle ciszę przerywają głośne kroki – do pokoju wkracza wściekły pan Rucastle. Wygraża im i straszy swoim ogromnym psem. Zaraz potem słychać przeraźliwe wrzaski. Potężny brytan nie jadł od dwóch dni i zaatakował swojego pana. Holmes zabija bestię, a pan Toller zanosi rannego Rucastle na kanapę. Historię Alicji opowiada wszystkim pani Toller.

Jak się okazało, matka Alicji zapisała jej w testamencie sporą sumę pieniędzy. Alicja poznała jednak Fowlera i zapragnęła go poślubić. Pan Rucastle zarządzał pieniędzmi córki i chciał zdobyć jej podpis, który zapewni mu prawo do dysponowania nimi po ślubie Alicji. Dziewczyna się jednak na to nie zgodziła i dlatego została uwięziona. W więzieniu się rozchorowała i dlatego tak długo nie wychodziła. Przez cały ten czas jej narzeczony obserwował dom. Pan Rucastle wymyślił więc, że panna Hunter będzie udawać jego córkę. Zaraz po ucieczce Alicja i jej ukochany się pobrali.

„Pięć pestek pomarańczy”

Przed Sherlockiem Holmesem stoi zadanie rozwiązania kolejnej zagadki kryminalnej. Pewnego dnia odwiedza go John Openshaw, który przychodzi do niego z prośbą o pomoc w zbadaniu treści tajemniczego listu, jaki niedawno otrzymał. Jak się okazało, podobne listy otrzymali też stryj Elias i ojciec Joseph Openshaw. Niedługo potem wszyscy z niewyjaśnionych przyczyn zginęli.

Ów list był następującej treści: „Połóż papiery na zegarze słonecznym. K.K.K”. Oprócz listów ofiary otrzymywały też pięć wyschniętych pestek pomarańczy.

Sherlock Holmes bez większych trudności odszyfrował skrót „K.K.K.” – miał się pod nim ukrywać  Ku Klux Klan i to on przysyłał listy wybranym osobom.

Nazajutrz ciało Johna Openshawa zostaje odnalezione w pobliskiej rzece pod mostem. Sherlock podejrzewa, że i jego śmierć ma ścisły związek z listami przysyłanymi przez Ku Klux Klan i na pewno zabójstwa dopuścił się jeden z członków organizacji.

Wreszcie udaje się rozwiązać tajemniczą zagadkę niewyjaśnionych zbrodni. Holmes po przeprowadzonym śledztwie znajduje podejrzanego. Ostatecznie umiera też przywódca organizacji – kapitan James Calhoun ginie na statku w trakcie sztormu.

„Błękitny karbunkuł”

Wydarzenia ukazane w opowiadaniu dzieją się przed Świętami Bożego Narodzenia. Świadkiem pewnej nocnej awantury jest znajomy Sherlocka Holmesa. Usiłuje on wybronić ofiarę i pomóc pijanemu starcowi, który będąc jednak pod wpływem alkoholu, wydaje się nieświadomy całej sytuacji i dlatego po wybiciu szyby w sklepie ucieka z pozostałymi awanturnikami. Uciekając w popłochu, gubi na ulicy kapelusz i gęś.

Pan Peterson (znajomy Sherlocka, który widział całe zajście) przynosi znalezione rzeczy do detektywa. Ten zamierza odnaleźć właściciela kapelusza, a gęś wręcza Petersonowi. Niebawem odnajduje on w gęsi błękitny karbunkuł skradziony bogatej księżnej i przynosi go do detektywa.

Jak się okazuje, karbunkuł należał do księżnej Morcal, która po dokonanej kradzieży postanowiła zawiadomić policję. Wszczęto zatem śledztwo i aresztowano niewinnego hydraulika, którego podejrzewano o kradzież kamienia. Detektyw udowodnił jednak, że to nie on dokonał kradzieży i odnalazł prawdziwego złodzieja. Wychodzi na jaw, że karbunkuł został skradziony przez brata hodowczyni gęsi – pana Rydera, który bardzo żałował swego występku. Uknuł spisek ze wspólniczką i wspólnie upozorowali awarię w pokoju księżnej. Wiedzieli, że wówczas wszystkie podejrzenia padną na biednego hydraulika, który przebywał już w więzieniu za kradzież.

Brat pani Oakshott otrzymał od niej na święta gęś, której dał do połknięcia kamień i w ten sposób zdołał go ukryć. Teraz jednak łkał i nie miał nic na swoją obronę. Holmes okazał mu litość i wypuścił go wolno w przekonaniu, że człowiek ten żałuje swego czynu i nie zrobi już nic złego.

„Diadem z berylami”

Pewnego lutowego poranka Watson przez okno w mieszkaniu na Baker Street zauważył mężczyznę biegnącego ulicą. Za chwilę człowiek ten zjawił się w ich pokoju. Przedstawił się jako szef domu bankowego – Alexander Holder. Przybył do Holmesa w niezwykle ważnej sprawie, która dotyczyła kradzieży kamieni z najsłynniejszego angielskiego skarbu. Skarb ten znajdował się w banku pod zastaw pieniędzy. Nalegał jednak, aby przy rozwiązywaniu tej zagadki zachować dyskrecję z powodu osoby zastawiającej skarb. Istotne było też to, że kamienie skradziono w domu pana Holdera, który przyłapał syna Arthura trzymającego w rękach koronę. Arthur co prawda nie przyznał się do kradzieży, ale i tak został aresztowany.

Pan Holder zarysował Holmesowi swoją sytuacje rodzinną i opowiedział o służbie. W jego domu zamieszkiwała też bratanica Mary, którą traktował jak córkę. Arthur po jakimś czasie stał się nałogowym hazardzistą. W dniu, w którym dokonano kradzieży, usiłował wymusić na ojcu sporą sumę pieniędzy, jednak ten nie chciał mu ich dać. Arthur był pod złym wpływem niejakiego George’a Burnwella. Według pana Holdera to niebezpieczny człowiek z półświatka.

Detektyw Holmes usiłował poznać więcej szczegółów, gdyż sprawa wydała mu się o wiele bardziej skomplikowana, niż myślał na początku. Nie wierzył też do końca w sugerowaną winę Arthura. Wraz z Watsonem postanowili udać się do domu Holdera i jak zwykle dokładnie zbadać miejsce przestępstwa. Kiedy siedzieli w salonie, nagle weszła do niego Mary – miała załzawione oczy i smutną minę, co nie uszło uwagi Watsona. Mary prosiła o uwolnienie Arthura i była święcie przekonana, że to nie on dopuścił się kradzieży. Detektyw zaczął się wypytywać o to, co wie bądź co podejrzewa. Mary była jednak bardzo wystraszona. Następnie Holmes użył swego szkła powiększającego, by zbadać miejsce na parapecie. Przyjrzał się też bliżej koronie, która był uszkodzona i wygięta. Domyślił się jednak, że nie można było tego zrobić rękami. Wątpliwości budził też ubiór Arthura i coraz więcej dowodów przemawiało za tym, że chłopak rzeczywiście jest niewinny.

Holmes umówił się z panem Holderem na następny dzień. Po powrocie do domu przebrał się za biedaka i wyruszył na miasto. Po kliku godzinach jednak wrócił i miał już przygotowaną pewną teorię.

Z samego rana odwiedził go pan Holder. Zasmucony opowiedział mu o nagłym wyjeździe Mary. Holmes miał jednak dla niego dobre wiadomości – znalazł rozwiązanie tej trudnej sprawy. Holder miał tylko wypisać czek na 3 tysiące funtów. Gdy to uczynił, detektyw wręczył mu kawałek ułamanej korony z kamieniami. Okazuje się, że kradzieży dokonał George Burnwell, a jego wspólniczką była Mary, bez reszty w nim zadurzona. Arthur widział tę kradzież i Mary schodzącą na dół z koroną. Zaczął szarpać się z Burnwellem i wydarł mu z rąk koronę, po czym wrócił do pokoju, ale zauważył, że w koronie brakuje kamieni. Mary natomiast uciekła z Burnwellem. Pan Holder, gdy to usłyszał, cieszył się, że sprawa się wyjaśniła, a jednocześnie miał poczucie winy wobec syna i pragnął go przeprosić.