Akt I
Podczas letniej, wieczornej burzy przechodnie kryją się pod portykiem kościoła św. Pawła w Covent Garden w Londynie. Matka i córka posłały Syna, aby znalazł jakąś dorożkę. W pośpiechu potrącił młodą Kwiaciarkę, która zawołała za nim po imieniu (Freddy), co wzbudziło ciekawość matki. Podarowała Kwiaciarce sześć pensów za zniszczone przez Freddy'ego bukieciki i zapytała, skąd zna imię jej syna, na co dziewczyna odpowiedziała, że takim imieniem nazwałaby każdego młodzieńca. Pod portyk chowa się starszy oficer, któremu Kwiaciarka próbuje sprzedać kwiaty. Wojskowy podaruje jej półtora pensa. Jeden z ludzi zwraca dziewczynie uwagę, aby uważała, ponieważ jakiś tajemniczy człowiek zapisuje wszystkie słowa Kwiaciarki. Dziewczyna przeraziła się i zaczęła wyjaśniać, że jest biedna i nie zrobiła nic złego. Zebrani odnoszą się do Jegomościa z notatnikiem wrogo, ten jednak za każdym razem odgaduje, skąd pochodzą ludzie, którzy odzywają się. Po chwili deszcz ustał i większość ludzi rozeszła się. Jegomość z notatnikiem wyjaśnił, że zajmuje się fonetyką, więc potrafi rozpoznać pochodzenie człowieka po jego akcencie. Chwali się, że dzięki samej fonetyce można by z Kwiaciarki zrobić księżniczkę. Wojskowy i Jegomość z notatnikiem przedstawiają się sobie. Pierwszy to pułkownik Pickering, autor "Wymowy sanskrytu", drugi Henry Higgins, autor "Alfabetu powszechnego". Obaj planowali się spotkać, Pickering w tym celu przyjechał z Indii do Anglii, a Higgins planował pojechać do Indii. Odchodząc Higgins rzucił dziewczynie garść pieniędzy. Freddy powrócił z taksówką, tylko po to, by odkryć, że jego matka i siostra poszły do domu pieszo. Kwiaciarka skorzystała z okazji i kazała taksówkarzowi zawieźć się do domu, wcześniej pokazując mu, że ma pieniądze, by zapłacić za kurs. Mieszkała w Angel Court na Drury Lane. Imię Kwiaciarki brzmi Eliza. Jej mieszkanie jest typowym obrazem nędzy i rozpaczy, w jakiej pogrąża się londyńska biedota. Dziewczyna w nocnej ciszy rozmyśla, co zrobić z pieniędzmi, które dostała od Higginsa.
Akt II
Eliza Doolittle zjawia się u drzwi domu profesora Higginsa. Gospodyni, pani Pearce, nie ufa dziewczynie i nie chce jej wpuścić, zaś Higgins i pułkownik Pickering są bardzo zaskoczeni jej widokiem. Eliza pamiętała o przechwałkach profesora na temat umiejętności przerobienia kwiaciarki w księżniczkę i postanowiła wziąć od Higginsa lekcje, aby ładniej mówić i dzięki temu móc pracować w kwiaciarni, zamiast na ulicy. Higgins śmieje się z dziewczyny i traktuje ją bardzo niegrzecznie, obrażając i grożąc jej rózgą. Pułkownikowi, dżentelmenowi w każdym calu, robi się żal Elizy. Traktuje ją bardzo uprzejmie, jak każdą kobietę. Zakłada się z Higginsem, że jeżeli uda mu się pomóc dziewczynie tak, aby podczas przyjęcia u ambasadora uznano ją za księżniczkę, wtedy on pokryje wszystkie koszty tego eksperymentu. Higgins zapalił się do tego pomysłu i zaczął omawiać warunki z Pickeringiem i panią Pearce, oczywiście często rzucając w kierunku Elizy obraźliwe uwagi, tak że w pewnej chwili chciała ona odejść i już nigdy nie wrócić, ale zatrzymał ją na miejscu, oferując jej czekoladki, i uprzednio jedną zjadając, by udowodnić, że nie są zatrute. Bohaterowie ustalają, że Eliza będzie mieszkała w domu Higginsa przez sześć miesięcy, podczas których będzie uczyła się wymowy i manier klasy wyższej. Pani Pearce zabiera Elizę, aby ją wykąpać. Na osobności Pickering upewnia się, czy aby Higgins nie zamierza podle wykorzystać dziewczyny w jakiś niemoralny sposób, ale profesor zapewnił, że dla niego kobiety mogłyby równie dobrze być kawałkami drewna. Pani Pearce, przechodząc, rzuciła swemu pracodawcy, by uważał na swój własny niewyparzony język i maniery przy stole, ponieważ dziewczyna ma uczyć się dobrego wychowania.
Nagle zjawia się ojciec Elizy, Alfred Doolittle. Od jej sąsiadki dowiedział się, że dziewczyna udała się do domu Higginsa. Przybył pod pozorem uratowania honoru dziewczyny, jednak tak naprawdę liczył na to, że uda mu się wytargować za nią pięć funtów, które natychmiast wyda i na pewno nie zaoszczędzi. Higginsa ubawiły słowa mężczyzny i ofiarował mu żądaną kwotę. Kiedy Eliza, po kąpieli i ubrana w niebieskie kimono, weszła do pokoju, wszyscy byli zadziwieni przemianą, jaka dokonała się w jej wyglądzie, tak że nawet jej ojciec nie mógł jej poznać. Dziewczyna miała ochotę przejechać się na Tottenham Court Road i pokazać innym kwiaciarkom, które zawsze się z niej śmiały, ale Higgins upomniał ją, że snobizm jest niegrzecznością. Pickering i profesor przyznali, że zadanie, które wzięli na siebie, będzie trudne.
Akt III
Pani Higgins, matka profesora, nie była zadowolona, kiedy jej syn niespodziewanie zjawił się w jej domu, ponieważ z doświadczenia wiedziała, że jego obecność nie będzie stosowna w towarzystwie, które planowała przyjąć tego dnia. Higgins opowiedział matce, iż planuje przyprowadzić do niej przedmiot swego eksperymentu, nad którym pracował od kilku miesięcy. Wyjaśnił sprawę zakładu, jaki zawarł w pułkownikiem Pickeringiem. Pani Higgins nie była zachwycona perspektywą wizyty kwiaciarki, jednak jej goście, pani i panna Eynsford Hill (matka i córka z aktu pierwszego) już przybyli, przez co nie mogła zaprotestować. Wkrótce zjawił się także pułkownik Pickering oraz młody Freddy Eynsford Hill. Higgins zwyczajowo podczas oczekiwania na Elizę rozmawiał z gośćmi bez zachowania żadnych należytych form towarzyskich. W końcu zjawiła się panna Doolittle i natychmiast oszołomiła zebranych swoim wyglądem. Przywitała się z obecnymi, mówiąc bardzo starannie, wręcz pedantycznie. Pani Eynsford Hill, po wymianie tradycyjnych uwag na temat pogody, wspomniała o grypie, przez co Eliza zapomniała się i opowiedziała o swojej ciotce, która rzekomo zmarła na tę chorobę, jednak jej zdaniem została zakatrupiona. Wspomniała także o swoim ojcu i jego skłonności do alkoholu. Freddy był zachwycony jej słowami, ponieważ uznał je za nowy styl rozmowy towarzyskiej. Po chwili Higgins przypomniał, że muszą już iść, więc Freddy zaproponował Elizie, iż odprowadzi ją, na co ona odpowiedziała "A gówno!" i odparła, że jedzie automobilem. Po odejściu panny Doolittle państwo Eynsford Hill wymieniają zdania na temat nowego stylu i Higgins proponuje, aby pani Eynsford Hill wypróbowała nowy typ rozmowy towarzyskiej na jakichś spotkaniach. Klarze zwłaszcza przypada do gustu wyrażenie "Gówno!" i powtarza je. Na odchodnym pani Eynsford Hill wspomina pani Higgins o swoim trudnym położeniu finansowym.
Higgins zapytał matkę, czy Elizę można pokazywać w towarzystwie, na co ona odparła, że w żadnym wypadku. Jest pewna, że jak długo dziewczyna pozostanie przy Higginsie, tak długo na pewno nie nauczy się dobrze zachowywać, ponieważ syn notorycznie przeklina. Upewnia się, na jakich warunkach Eliza mieszka z dwoma mężczyznami i krytykuje ich zakład, ponieważ zachowują się jak dwójka dzieci, które bawią się lalką, z tym że ta lalka jest żywa. Obawia się, że kiedy cały eksperyment się zakończy, pojawi się problem, co teraz zrobić z panną Doolittle, jednak panowie lekceważą to. Po ich odejściu pani Higgins wyraża swoją irytację z powodu nieskończonej głupoty mężczyzn.
Kilka miesięcy później Eliza udała się w towarzystwie profesora i pułkownika na bal do ambasady. Zrobiła na wszystkich oszałamiające wrażenie swoją urodą, elegancją oraz wspaniałą angielszczyzną, która została uznana wręcz za zbyt poprawną, przez co niektórzy sądzą, iż jest ona księżniczką z innego kraju, ponieważ żaden Anglik nie mógłby mówić tak poprawnie. Higgins spotyka swojego dawnego ucznia, Węgra Nepommucka, człowieka o niewiarygodnie zarośniętej twarzy. Profesor, zapytany o opinię na temat swego ucznia, odpowiedział że skoro potrafi nauczyć się obcego języka w dwa tygodnie, to na pewno jest durniem. Węgier próbuje odkryć, kim jest Eliza, która fascynuje wszystkich, łącznie z gospodarzami przyjęcia. Nepommuck wkrótce opowiada, że panna Doolittle przybrała angielskie nazwisko, ale z pewnością jest węgierską księżniczką. Wkrótce Eliza, Pickering i Higgins są znudzeni przyjęciem, więc opuszczają je.
Akt IV
W mieszkaniu Higginsa trójka rozmawia o tym, iż spotkanie było sporym sukcesem. Profesor wydaje się być dość znudzony i bardziej zajmuje go poszukiwanie kapci, których nigdzie nie może znaleźć. Eliza przynosi je i kładzie na podłodze, a kiedy Higgins je odkrywa, sądzi, że pojawiły się tam same. Rozmawia z Pickeringiem tak, jakby dziewczyny wcale nie było razem z nimi. Obaj cieszą się, że wkrótce eksperyment się zakończy, ponieważ zaczął ich już nudzić. Po chwili odchodzą i zostawiają Elizę samą, pogrążoną w żalu i wściekłości. Higgins po chwili wraca, znów poszukując kapci, więc Eliza rzuca nimi w jego twarz. Jest tak zdenerwowana, że chce rzucić się na profesora, on jednak przytrzymuje ją i wypytuje, o co chodzi. Eliza jest wściekła, ponieważ nie znaczy dla Higginsa więcej od pantofli i nie ma pojęcia, co teraz z nią będzie. Profesor uspokaja ją i mówi, że przecież może wyjść za mąż i że jego matka z pewnością pomoże znaleźć dla niej dobrego męża. Dziewczyna uważa, że lepiej jej było, kiedy sprzedawała kwiaty, bo teraz pozostaje jej jedynie sprzedać siebie. Higgins przypomina, że przecież mogłaby pójść do pracy w kwiaciarni, tak jak chciała. Zanim odchodzi do swej sypialni Eliza pyta, czy jej nowe stroje należą do niej, czy też zostanie posądzona o kradzież, gdy je zabierze, co wpędza profesora we wściekłość, z czego dziewczyna jest zadowolona. Eliza oddaje mu pierścionek, który kupił jej, a on w złości rzuca go w ogień kominka.
Eliza ubiera spacerowe ubranie i opuszcza dom Higginsa, spotykając przed drzwiami Freddy'ego. Młodzieniec przyznaje, że każdą noc spędza w tym miejscu, ponieważ tylko tam czuje się szczęśliwy. Freddy wyznaje dziewczynie miłość, a za każdym razem, gdy młodzi toną w uściskach, zjawia się policjant i każe przestać. Odbiegają na Hanover Square, gdzie łapią taksówkę. Eliza proponuje, by całą noc jeździli po mieście, a rankiem udali się do pani Higgins, by poradziła, co Eliza ma teraz zrobić.
Akt V
Następnego dnia u pani Higgins zjawiają się profesor i pułkownik, wyraźnie zdenerwowani. Okazuje się, że martwi ich zniknięcie Elizy. Nie wiedzą, iż dziewczyna znajduje się w domu matki Higginsa i pani domu prosi służącą, by przekazała Elizie, aby nie schodziła, dopóki nie zostanie o to poproszona. Higginsa wydaje się najbardziej irytować to, że teraz, kiedy dziewczyna zniknęła, nie może nic znaleźć i nie może połapać się we własnym rozkładzie dnia, o którym Eliza zawsze pamiętała. Nagle zjawia się Alfred Doolittle w eleganckim stroju i oskarża Higginsa o to, iż przez niego musi nosić żakiet i cylinder. Jest oburzony, że profesor wydał go na pastwę burżuazyjnej moralności, ponieważ napisał list do Ezry Wannafellera, który przekazał pięć milionów na zakładanie Lig Reformy Moralności Świata i przez rekomendację Higginsa człowiek ten zapisał w testamencie panu Doolittle udział w truście topionych serów, który przynosi rocznie trzy tysiące funtów, pod warunkiem, że ojciec Elizy będzie najwyżej sześć razy do roku wygłaszał odczyty. Pan Doolittle jest zły, ponieważ wcześniej był człowiekiem wolnym i szczęśliwym, a teraz musi mieć adwokata, lekarzy, służących i nagle w jego domu pojawia się rodzina, o której nigdy nie słyszał, i żądają pomocy. Uważa, że Higgins uczynił to wszystko, by teraz naciągnąć go na lekcje mieszczańskiej gwary. Profesor i ojciec dziewczyny zaczynają się spierać, do kogo należy Eliza, ponieważ Higgins zapłacił za nią 5 funtów. Pani Higgins przywołuje ich do porządku i każe przyprowadzić dziewczynę, pod warunkiem, że jej syn będzie się zachowywał kulturalnie. Pan Doolittle wychodzi na chwilę z pokoju, by nie zaszokować córki swoim wyglądem.
Kiedy Eliza wchodzi, jak gdyby nigdy nic pyta profesora o jego zdrowie, po czym siada i zajmuje się robótką. Higgins każe jej przestać zachowywać się jak idiotka i wracać do domu. Eliza zwraca się do Pickeringa i pyta, czy ich znajomość zakończy się razem z końcem eksperymentu. Pułkownik mówi jej, żeby nie myślała o sobie tylko jako eksperymencie. Dziewczyna mówi, że bardzo zależy jej na ich znajomości, ponieważ gdyby nie on, nigdy nie nauczyłaby się ogłady towarzyskiej, gdyż zachowanie Higginsa niewiele różniło się od tego, jakie znała z własnego środowiska. Opowiada, że jej prawdziwa nauka zaczęła się, kiedy pułkownik nazwał ją panną Doolittle, co obudziło w niej poczucie godności. Pickering zawsze traktował ją jako damę, a Higgins zawsze jako kwiaciarkę. Prawdziwa różnica między kwiaciarką a damą leży właśnie w tym, jak traktują je ludzie.
Do pokoju wszedł ojciec Elizy, a jego wygląd wprawił ją w wielkie zdumienie. Poprosił, aby towarzyszyła mu do kościoła świętego Jerzego, ponieważ bierze tego dnia ślub z jej macochą. Dziewczyna zgodziła się, bardzo niechętnie i głównie z powodu nalegań pułkownika Pickeringa. Pan Doolittle poprosił też pułkownika, aby mu towarzyszył, a mężczyzna zgodził się. Pani Higgins także wyraziła chęć uczestniczenia w ceremonii. Po chwili wszyscy z wyjątkiem Elizy i Higginsa opuścili pokój, by przygotować się do drogi.
Higgins rozmawia z dziewczyną. Tłumaczy, że wszystkich ludzi traktuje na równi, kiedy Pickering kwiaciarkę traktuje jak księżniczkę, profesor nawet księżniczkę traktuje jak kwiaciarkę. W końcu przyznaje, że będzie mu brakowało Elizy, ponieważ przyzwyczaił się do jej obecności. Jednak nie oferuje jej nic poza przyjaźnią, i to pod warunkiem, że przestanie się przymilać gestami w stylu podawania kapci. Proponuje, że ewentualnie może ją adoptować, bądź może Pickering się z nią ożeni. Eliza wspomina o Freddym i jego miłości do niej, co nieco irytuje Higginsa. Po kolejnych ostrych wymianach zdań dziewczyna mówi, że wyjdzie za Freddy'ego. Profesor, wściekły, pyta, z czego zamierzają się utrzymywać, więc Eliza odpowiada, że sama może uczyć fonetyki, ponieważ poznała metody Higginsa, i, jak sam przyznał, posiada lepszy słuch i obejście od niego, więc będzie miała więcej klientów. Widząc jej hardość profesor w końcu chwali ją i uznaje, że zrobił z niej człowieka. Kiedy Eliza odchodzi, by jechać do kościoła, rzuca jej na pożegnanie listę sprawunków, jakie powinna załatwić, zaś ona pogardliwie wskazuje błędy, jakie przy tym zrobił. Higgins mówi do swej matki, że Eliza wyjdzie za Freddy'ego i zanosi się od śmiechu.