Janek to dziecko niezwykle wrażliwe i utalentowane muzycznie, jednak zupełnie niezrozumiane przez otoczenie. Ironia losu w przypadku chłopca polega na tym, że nie rozumie go ani jego naturalne środowisko (matka, rówieśnicy, mieszkańcy wsi), ani ludzie z dworu (lokaj), ani przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości (wójt, stójkowy Stach). Mieszkańcy wsi nadają mu ironiczny przydomek „Muzykant”, który nie jest żadnym wyróżnieniem, ale wręcz przeciwnie, wyrazem drwiny i lekceważenia. Z kolei lokaj czy wójt widzą w Janku jedynie złodzieja i nie próbują wysłuchać czy też zrozumieć motywacji działania bohatera. Dziecko staje się więc paradoksalnie ofiarą własnego talentu i nieprzeciętnej wrażliwości – zostaje zakatowane na śmierć i to w obliczu prawa.
Los Janka budzi ogromny sprzeciw w czytelniku, stanowi niemy krzyk protestu przeciwko niesprawiedliwości społecznej. Ostrze krytyki Sienkiewicza zostaje skierowane przede wszystkim w warstwy uprzywilejowane – ludzi z dworu. Zachwycają się oni bowiem włoską sztuką i narzekają na brak rodzimych talentów, tymczasem obok umiera właśnie zdolny, biedny chłopiec, który z pewnością wykorzystałby daną mu szansę.
Matka Janka również go nie rozumie, jednak jej postawa nie budzi tak wielkich emocji. Sienkiewicz ukazuje bowiem jej uwikłanie w źle funkcjonujący porządek społeczny. Jest to skromna chłopka, która pracuje ponad siły, żeby wykarmić rodzinę. Jedyną metodą wychowawczą, jaką zna, jest bicie syna. Kobieta myśli, że dzięki temu chłopiec przystosuje się do życia w wiosce i nie będzie zaniedbywał obowiązków. Jej miłość do Janka dochodzi jednak do głosu w chwili jego śmierci, kiedy kobieta bezradnie płacze nad łóżkiem synka.
Sienkiewicz krytykuje zatem również system, w którym chłopów nie traktuje się jako samodzielne jednostki, które mogą decydować o własnym życiu i życiu swoich dzieci, ale są oni w pełni uzależnieni od decyzji tych, którym podlegają. Matka nie ma tu wpływu na wyrok, jaki zapada wobec jej dziesięcioletniego syna. Nie może nic zrobić.