Zaczęła mówić od rzeczy i Adam zrozumiał, że ciężko będzie z niej coś wciągnąć, dlatego postanowił udać się do szpitala, w którym zmarli jego rodzice. Przeglądając dokumenty w archiwum, nie mógł niczego znaleźć – w większości były to poniszczone i niekompletne akta. Nagle jego wzrok przykuły akta jeszcze jednej osoby, która zmarła tego samego dnia co jego rodzice. Domyślił się, że to przypadkowa ofiara wypadku.
Adam wiedział, że musi zgłosić fakt, iż Myszka nie poszła do szkoły, choć minęły już dwa lata, odkąd zaczął ciążyć na niej ten obowiązek. Matka dziewczynki starała się wytłumaczyć urzędniczkom, że mała nie jest jeszcze gotowa psychicznie i fizycznie na pójście do szkoły (nawet specjalnej).
Któregoś dnia głos ze strychu stworzył cudowną jabłoń, której owoce dawały szczęście. Ewa po skosztowaniu jabłka chodziła zadowolona i uśmiechnięta. Adam też spożył ten wyjątkowy owoc i wówczas przypomniał sobie, że powinien jeszcze odwiedzić sąsiadkę z dzieciństwa, gdyż to właśnie ona mogła opowiedzieć mu wiele o jego rodzicach. Pani Aleksandra rzeczywiście dużo mu wyjawiła. Wyszło między innymi na jaw, że tak naprawdę nazywał się Jan, Adaś był jego młodszym bratem, który posiadał wrodzony zespół Downa. W dniu wypadku rodzice jechali z nim do lekarza.
Okazało się, że pamięć Adama mocno go zawiodła. Przez całe życie święcie był przekonany, że rodzice tamtego tragicznego dnia jechali z psem. Dopiero teraz wszystkie dawne wspomnienia nagle do niego wróciły. Raz jeszcze prześledził kolejne wydarzenia poprzedzające wypadek. Rzeczywiście miał kiedyś brata cierpiącego na DS – tę samą chorobę, jaką miała Myszka. Był dla niego opiekuńczy i bardzo go kochał. W dniu, w którym zdarzył się wypadek, brat obiecał Janowi, że do niego wróci, ale tak się niestety nie stało. Babcia wezwana do zidentyfikowania
Adam wiedział, że musi zgłosić fakt, iż Myszka nie poszła do szkoły, choć minęły już dwa lata, odkąd zaczął ciążyć na niej ten obowiązek. Matka dziewczynki starała się wytłumaczyć urzędniczkom, że mała nie jest jeszcze gotowa psychicznie i fizycznie na pójście do szkoły (nawet specjalnej).
Któregoś dnia głos ze strychu stworzył cudowną jabłoń, której owoce dawały szczęście. Ewa po skosztowaniu jabłka chodziła zadowolona i uśmiechnięta. Adam też spożył ten wyjątkowy owoc i wówczas przypomniał sobie, że powinien jeszcze odwiedzić sąsiadkę z dzieciństwa, gdyż to właśnie ona mogła opowiedzieć mu wiele o jego rodzicach. Pani Aleksandra rzeczywiście dużo mu wyjawiła. Wyszło między innymi na jaw, że tak naprawdę nazywał się Jan, Adaś był jego młodszym bratem, który posiadał wrodzony zespół Downa. W dniu wypadku rodzice jechali z nim do lekarza.
Okazało się, że pamięć Adama mocno go zawiodła. Przez całe życie święcie był przekonany, że rodzice tamtego tragicznego dnia jechali z psem. Dopiero teraz wszystkie dawne wspomnienia nagle do niego wróciły. Raz jeszcze prześledził kolejne wydarzenia poprzedzające wypadek. Rzeczywiście miał kiedyś brata cierpiącego na DS – tę samą chorobę, jaką miała Myszka. Był dla niego opiekuńczy i bardzo go kochał. W dniu, w którym zdarzył się wypadek, brat obiecał Janowi, że do niego wróci, ale tak się niestety nie stało. Babcia wezwana do zidentyfikowania