Młodzieniec na dobre wsiąka w atmosferę nudy, próżniactwa, ale i filozofowania. Spotyka na swojej drodze Settembriniego, pisarza o poglądach liberalnych, w duchu zachodnich myślicieli i teoretyków racjonalizmu. Zakochuje się też w Rosjance, która nota bene w jakiś niejasny sposób wiąże się z pewnym tajemniczym chłopcem z przeszłości. Pojawia się cała galeria gruźliczych osobowości - pan Albin, Marusia czy mater dolorosa. Po upływie ponad pół roku, Castorp podczas balu wyznaje Kladwii miłość. Kobieta udziela mu dosyć chłodnej odpowiedzi i następnego dnia wyjeżdża z Davos.
Życie toczy się dalej. Toczą się też rozmowy o życiu i filozofii. Joachim, zwiedziony dobrym samopoczuciem, chce wrócić do życia „na dole”, jednak po kilku miesiącach pojawia się znów w sanatorium z powodu zaostrzenia choroby. Po niedługim czasie umiera.
Po jakimś czasie ponownie pojawia się także uwielbiana Rosjanka, pani Chauchat, tym razem z niejakim Peeperkornem. Hans zyskuje nowego towarzysza niedoli, jednak ten odbiera sobie życie. Młody bohater znów stoi twarzą twarz z absurdem - Peeperkorn był przecież tym, który ubóstwiał życie. To wydarzenie daje początek pewnego rodzaju fermentowi, atmosfera w sanatorium staje się bardzo napięta i obfituje w rozmaite konflikty. Kłótnia Settembriniego i Naphty także kończy się samobójczą śmiercią tego drugiego tuż przed umówionym pojedynkiem.
Do sanatorium dochodzą wieści o wybuchu pierwszej wojny światowej. Dla Castorpa jest to jakieś rozwiązanie - postanawia zaciągnąć się do armii. Niezwykłe jest to, że przedstawiciel konserwatywnego mieszczaństwa chwyta za broń w imię rewolucyjnych zmian.
Wydarzenia toczą się niespiesznie. W książce mnóstwo jest refleksji, zapisów rozmów i opisów codzienności.