O czym jest „Trans-Atlantyk” najlepiej wyjaśnia sam autor w przedmowie do powieści:
„Nie przeczę: „Trans-Atlantyk” jest między innymi satyrą. I jest także, między innymi, dość nawet intensywnym porachunkiem... nie z żadna poszczególną Polską, rzecz jasna, ale z Polską taką, jaką stworzyły warunki jej historycznego bytowania i jej umieszczenia w świecie ( to znaczy z Polską słabą). I zgadzam się, że to statek korsarski, który przemyca sporo dynamitu, aby rozsadzić nasze dotychczasowe uczucie narodowe. A nawet ukrywa w swym wnętrzu pewien wyraźny postulat odnośnie do tegoż uczucia: przezwyciężyć polskość. Rozluźnić to nasze poddanie się Polsce! Oderwać się choć trochę! Powstać z klęczek! Ujawnić, zalegalizować ten drugi biegun odczuwania, który każe jednostce bronić się przed narodem, jak przed każdą zbiorową przemocą. Uzyskać – to najważniejsze – swobodę wobec formy polskiej, będąc Polakiem być jednak kimś obszerniejszym i wyższym od Polaka! Oto – Kontrabanda ideowa „Trans-Atlantyku”. Szłoby tu zatem o bardzo daleko posuniętą rewizję naszego stosunku do narodu – tak krańcową, że mogłoby zupełnie przeinaczyć nasze samopoczucie i wyzwolić energie, które by może w ostatecznym rezultacie i narodowi się przydały. Rewizję, notabene, o charakterze uniwersalnym – gdyż to samo zaproponowałbym ludziom innych narodów, bo problem dotyczy nie stosunku Polaka do Polski, ale człowieka do narodu. I wreszcie rewizję, która łączy się jak najściślej z cała problematyką współczesną, gdyż mam na oku (jak zawsze) wzmocnienie, wzbogacenie życia indywidualnego, uczynienia go odporniejszym na gniotącą przewagę masy. W takiej tonacji ideowej napisany jest „Trans-Atlantyk”.
Głównym problemem powieści jest uwolnienie się od „polskości”. Autor apeluje, by jednocześnie będąc Polakiem, starać się być jednostką indywidualną, niezależną od narzucanych przez masę wartości. Kult Ojczyzny jako Polski udręczonej, nękanej wojnami, ciągle walczącej o niezależność i wolność, nie przynosi korzyści obywatelom. Wciąż uciśnieni, nie potrafią wyjść poza „polskość”, stać się obywatelami Europy, Świata. To uwolnienie się z „gorsetu polskości” jest najważniejszym przesłaniem powieści. I nie znaczy to, że autor nie jest patriotą, że „Trans-Atlantyk” jest powieścią bluźnierczą, zachęcającą do zerwania z Ojczyzną. Gombrowicz chce, by obywatele Polski pogłębili swą osobowość, nie byli tylko i wyłącznie udręczonymi, uciśnionymi mieszkańcami środka Europy.