Tekst dialogu zapisany został ok. 1463 roku w rękopisie Biblioteki Seminaryjnej w Płocku, zaginionym podczas ostatniej wojny. Jest to najdłuższy ze znanych średniowiecznych wierszy polskich, wzorowany na łacińskim utworze prozaicznym z XIV wieku. Polski autor korzystał jednak z tego źródła dość swobodnie, w wyniku czego powstało dzieło oryginalne i znacznie przewyższające pierwowzór pod względem wartości artystycznej.
Treść
Utwór rozpoczyna prośba skierowana przez autora do Boga o natchnienie w pisaniu dzieła. Jest to jednocześnie naszkicowanie celu całego utworu – jest on napisany dla chwały Boskiej i dla dobra ludzkiego.
Gospodzinie wszechmogący,
Nade wszytko stworzenie więcszy,
Pomoży mi to działo słożyć,
Bych je mogł pilnie wyłożyć
Ku twej fały rozmnożeniu,
Ku ludzkiemu polepszeniu!
Następnie autor kieruje do czytelników przestrogę, iż śmierć nie wybiera i nikt nie zna jej czasu ani godziny oraz że nie liczy się ona z żadnym stanem i z żadnym człowiekiem. Jest ona nieuniknioną częścią ludzkiego życia.
Wszytcy ludzie, posłuchajcie,
Okrutność śmirci poznajcie! -
Wy, co jej nizacz nie macie,
Przy skonaniu ją poznacie.
Bądź to stary albo młody
Żadny nie ujdzie śmiertelnej szkody;
Kogokoli śmierć udusi,
Każdy w jej szkole być musi;
Dziwno się swym żakom stawi,
Każdego żywota zbawi.
W dalszej części autor rozpoczyna opowiadanie:
Żył przed wiekami wielki mędrzec o imieniu Polikarp, który usilnie prosił Boga o łaskę ujrzenia Śmierci w jej prawdziwej postaci. Gdy modlił się pewnego dnia bardzo żarliwie w świątyni nie zauważył iż wszyscy wyszli i pozostał tam sam. Nagle jego oczom pojawiła się przerażająca kobieca postać:
Uźrzał człowieka nagiego,
Przyrodzenia niewieściego,
Obraza wielmi skaradego,
Łoktuszą przepasanego.
Chuda, blada, żołte lice
Lści się jako miednica;
Upadł ci jej koniec nosa,
Z oczu płynie krwawa rosa;
Przewiązała głowę chustą,
Jako samojedź krzywousta;
Nie było warg u jej gęby,
Poziewając skrżyta zęby;
Miece oczy zawracając,
Groźną kosę w ręku mając;
Goła głowa, przykra mowa,
Ze wszech stron skarada postawa -
Wypięła żebra i kości,
Groźno siecze przez lutości.
Widok tej postaci przeraził mistrza i padł ten zemdlony na posadzkę kościoła, gdy odzyskał świadomość postać nadal tam była. Mistrz podjął z nią długi dialog. Śmierć spytała czemu mistrz tak bardzo się jej przeląkł skoro nie przyszła ona po niego. Mistrz wyjaśnia iż, myślał że już przyszła właśnie na niego pora:
Lęknąłem się, eż nic po mnie.
Ta mi rzecz barzo niemiła,
Iżeś mię tako postraszyła;
By była co przykrego przemowiła,
Zerwałaby się we mnie każda żyła;
Nagle by mię umorzyła
I duszę by wypędziła.
Proszę ciebie, ostąp mało,
Boć nie wiem, coć mi się stało:
Mgleję wszytek i bladzieję.
Straciłem zdrowie i nadzieję;
Racz rzucić od siebie kosę,
Ać swoję głowę podniosę!
Mistrz prosi Śmierć by ta opowiedziała skąd się wzięła i dlaczego pozbawia ona życia ludzi. Śmierć opowiedziała, iż zaczęła istnieć od momentu , gdy Ewa w Raju podała Adamowi jabłko, od tego też momentu wśród ludzi zagościła śmierć i rozpoczęła się rozprzestrzeniać po świecie. Śmierć odpowiedziała, też, że pozbawia ludzi ponieważ takie postępowanie leży przede wszystkim w jej naturze, ale główną przyczyną takiego stanu rzeczy są grzechy ludzkie. Oznajmiła ona, iż kocha się w grzechach ludzi i nigdy żadnego nie pozostawi bez kary.
W grzechu się ludzkiem kocham,
A tego nigdy nie przeniecham.
Duchownego i świecskiego,
Zbawię żywota każdego,
A każdego morzę, łupię,
O to nigdy nie pokupię:
Kanonicy i proboszcze
Będą w mojej szkole jeszcze,
I plebani s miąszą szyją,
Karą tą dla ludzi żyjących w grzechu i mających w nim upodobanie jest właśnie utrata życia doczesnego, po którym nastąpi kara wieczna. Śmierć wymieniła także osoby, kute szczególnie upraszają się swoim życiem o jej przybycie: są to przede wszystkim księża, którzy żyją w pijaństwie i nie przestrzegają innych ślubów, mordercy, kobiety nie przestrzegające przykazania o cudzołóstwie, kobiety rozpustne, niesprawiedliwi sędziowie, zakonnicy, którzy uciekają w świat z klasztorów, wdowy, panny i mężatki, które używają życia.
Jinako morzę złe mnichy,
Ktorzy mają zakon lichy,
Co z klasztora uciekają,
A swej wolej pożywają.
Gdy mnich pocznie dziwy strojić,
Nikt go nie może ukojić;
Kto chce czynić co na świecie,
Zły mnich we wszytko się miece.
Jestli wsiędzie na szkapicę,
Wetknie za nadrę kapicę,
Zawodem na koniu wraca,
A często kozielce przewraca.
Kiedy mnich na koniu skacze,
Nie weźrzałby na nalepsze kołacze;
Umaże się jako wiła,
A wżdy mu ta rzecz barzo miła.
Gdy piechotą jimie biegać,
Muszę mu naprzod zabiegać.
Azaż ci ji czarci niosą,
Jedwo ji pogonię z kosą!
Śmierć mówi, że w dniu Sądu Ostatecznego nikt nie ujdzie przed bożą sprawiedliwością, natomiast ci z ludzi, którzy wiedli na ziemi umartwiony i bogobojny żywot, a przez to zaskarbili sobie wiele łask w niebie, dostąpią wiecznej szczęśliwości. Dalej mówi też, że stroje i wszelkie bogactwa ziemskie nic wówczas nie pomogą, natomiast ci, którzy kochali się w dobrach materialnych ujrzą, iż ich życie szybko przeminęło, oni zaś nie osiągnęli w nim nic, co przyniosłoby im korzyść czy też poprawiło byt w życiu przyszłym.
Utwór kończy się w nieprzewidziany sposób – Śmierć odpowiada na pytanie co się dzieje z kobietami lekkich obyczajów które trafiają do nieba. Na tym kończy się treść dialogu.