Pojawia się wizja Mistrza Polikarpa, uczonego, który modli się, by Bóg dał mu możliwość poznania Śmierci za życia. Bóg spełnia prośbę swego sługi - Śmierć objawia mu się podczas modlitwy w kościele. Następuje opis: Śmierć posiada postać gnijącego, kobiecego ciała, z głową przewiązaną chustą. Wygląd jej jest przerażający: chuda, blada i o żółtym licu. Nie ma nosa. Z oczu płynie jej krew. W ręce trzyma kosę. Na taki widok uczony mąż w przerażeniu upada na ziemię. Śmierć przemawia do niego.
Mistrz prowadzi dialog ze Śmiercią, przy czym Polikarp ogranicza się do zadawania pytań - często naiwnych - o naturę Śmierci, ona zaś szczegółowo odpowiada. Na początku wyjaśnia, że Polikarp nie musi się jej bać, ponieważ nie przyszła go zabrać, tylko rozmawiać. Mistrz mówi, iż przeraził go jej wygląd oraz prosi, by nieco odsunęła się i odłożyła swe narzędzie. Śmierć wyjaśnia znaczenie kosy - trzyma ją zawsze w gotowości. Mówi Mistrzowi, by wstał i nie bał się jej.
Polikarp zaczyna zadawać pytania. Pierwsze dotyczy początku Śmierci. Wyjaśnia ona, iż rozpoczęła się w Raju, kiedy Pierwsi Ludzie zgrzeszyli i stali się śmiertelni. Mistrz pyta o motywy działania Śmierci i możliwość jej przekupienia za pomocą np. kołacza. Kostucha wyjaśnia, że nie ma żadnego sposobu na jej uniknięcie. To Bóg polecił jej takie zadanie i z dumą wypełnia je ona, bez zwracania uwagi na to, kim jest dany człowiek. Wylicza postaci, którym odebrała życie - w śród nich jest Jezus, który jako jedyny przezwyciężył jej moc i to na Nim Śmierć uszkodziła swoje narzędzie. Wspomina, że większą siłę ma nad ludźmi złymi i na nich sprowadza cięższy koniec. Polikarp pyta, z kim będzie przyjaźnić się Śmierć, kiedy już zabraknie ludzi, na co ona gniewa się i grozi, że zaraz mu utnie szyję. Jest poirytowana brakiem zrozumienia. Tłumaczy, że nie interesują jej dobra ziemskie, tylko ludzki grzech. Kolejne pytanie Mistrza dotyczy lekarzy - po cóż oni istnieją, jeżeli i tak człowiek umrze? Śmierć odpowiada, że lekarze pomagają człowiekowi, ale nie mogą zmienić Boskiego wyroku. Polikarp wyraża nadzieję, że może da się jakoś ukryć przed nieuchronnym, np. pod ziemią, jednak i ten nadzieje Śmierć rozwiewa, gniewając się i mówiąc, że zaraz pozbawi go życia. Mistrz prosi o litość, co zastanawia Śmierć - dlaczego ludzie tak się jej boją, skoro i tak jej nie unikną? Dalej pojawia się satyra na stan duchowny - wspomina o mnichach, którzy łamią reguły zakonne. Polikarp pyta następnie, jak mają się u Boga święte niewiasty, a Śmierć odpowiada, że patrząc na ich ziemskie losy nie mogła zrozumieć, jak można żyć w takich mękach.
W tym miejscu urywa się polski rękopis.