Lenina Crowne - samica beta, płodna. Ma duże powodzenie wśród mężczyzn, którzy cenią jej wyjątkową „sprężystość”. Była „niezwykle urodziwa”. Jako beta ubiera się na zielono. Pracuje w dziale zapładniania, pilnowała warunkowania embrionów.
Powszechnie lubiana, spała z wieloma mężczyznami, choć podczas trwania powieści akurat nie ma ochoty na wielogamiczność i spotyka się tylko z Henrykiem Fosterem oraz - częściowo pod presją przyjaciółki - z Bernardem Marksem.
Jest bardzo zadowolona z bycia betą i ze zdobyczy cywilizacji, nawet nie wyobraża sobie innego świata. Gdy widzi osadę Indian, brzydzi się starością i żyworództwem. Niepokoją ją wszelkie przejawy indywidualizmu i nie żałuje sobie somy. Jest dość samolubna, ale zadowolona ze swego życia. Dopiero poznanie Johna trochę ją zmienia, jednak nie rozumie ideałów chłopaka. Chce go po prostu zdobyć jako kolejnego samca, nie liczy się z jego uczuciami, których nie pojmuje.
Powszechnie lubiana, spała z wieloma mężczyznami, choć podczas trwania powieści akurat nie ma ochoty na wielogamiczność i spotyka się tylko z Henrykiem Fosterem oraz - częściowo pod presją przyjaciółki - z Bernardem Marksem.
Jest bardzo zadowolona z bycia betą i ze zdobyczy cywilizacji, nawet nie wyobraża sobie innego świata. Gdy widzi osadę Indian, brzydzi się starością i żyworództwem. Niepokoją ją wszelkie przejawy indywidualizmu i nie żałuje sobie somy. Jest dość samolubna, ale zadowolona ze swego życia. Dopiero poznanie Johna trochę ją zmienia, jednak nie rozumie ideałów chłopaka. Chce go po prostu zdobyć jako kolejnego samca, nie liczy się z jego uczuciami, których nie pojmuje.