Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Kandyd czyli optymizm - Przykładowe wypracowania

Biografia i charakterystyka Kandyda


Wolter napisał swą najsłynniejszą powieść, opatrzoną tytułem „Kandyd”, w 1759 roku. Ta filozoficzna powiastka wywarła piorunujące wrażenie na krytykach i opinii publiczne, co wkrótce po wydaniu doprowadziło do zakazu rozpowszechniania utworu i jego publicznego spalenia przez kata. Jednak powieść Woltera zdołała obronić się przed atakami i stać się inspiracją dla kolejnych twórców oświeceniowych, a jej główny bohater przeszedł do historii literatury.

Kandyd, tytułowa i najważniejsza postać utworu, to młody chłopak, krewny barona de Thunder. Jego imię pochodzi bądź od francuskiego słowa „candide”, które znaczy „dobroduszny”, bądź od łacińskiego „candidus”, co oznacza „biały”. Imię to idealnie pasuje do bohatera, ponieważ jego charakter jest nieskazitelny. To młodzieniec dobry, uczciwy, pomocny i, niestety, bardzo naiwny. Wychowuje się w zamku Thunder-ten-Tronckh w Westfalii, gdzie pieczę nad jego nauką sprawuje Pangloss, filozof i nauczyciel, który wpoił chłopcu wiarę w to, że świat jest dobry, harmonijny i najlepszy ze wszystkich możliwych światów. Właściwie, zdaniem Panglossa, wszystko jest najlepsze, jakie może być. Kandyd ślepo wierzy w jego słowa, co czyni z niego idealistę.
   
Szczęście u boku ukochanej Kunegundy zostaje zmącone, ponieważ jej ojciec wkrótce dowiaduje się o uczuciach tych dwojga, za co Kandyd zostaje wyrzucony z zamku, na drogę dostając jedynie kopniaki. Młodzieniec zmuszony jest teraz zmierzyć się z najdoskonalszym światem, a zdany jest tylko na siebie. Rzeczywistość okazuje się być nieco inna, niż odmalował ją mentor chłopca. Zostaje on wcielony do bułgarskiej armii i wywieziony na wojnę bułgarsko-arabską. Już pierwsza bitwa wprawia go w przerażenie, ponieważ napatrzył się podczas niej na cierpienia niewinnych, jakie można sobie łatwo wyobrazić, kiedy oglądało się grafiki Francisco Goyi z cyklu „Okropności wojny”. Kobiety są gwałcone bądź okaleczane, mężczyźni zabijani, a biedny Kandyd widząc to wszystko nie wie, co się właściwie dzieje. Świat w jego wyobraźni jest piękny i doskonały, co więc oznacza ta wojna?

Przeżycia wojenne były dopiero początkiem na długiej drodze życiowej Kandyda. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, że los jego zamieni się w ciężką podróż, podczas której przeżyje mnóstwo cierpień i pozna prawdę o świecie. Udało mu się uciec z pogranicza arabsko-bułgarskiego i dotrzeć do Holandii, gdzie zaopiekował się nim anabaptysta Jacques. Bezinteresowność czynu tego człowieka przywrócił Kandydowi wiarę w panujące wszędzie dobro. Pewnego dnia spotkał na ulicy zdeformowanego żebraka, którym okazał się być Pangloss. Chłopak dowiedział się od niego, jakie nieszczęścia spadły na zamek Thunder-ten-Tronckh, a mianowicie najazd Bułgarów i śmierć wszystkich jego mieszkańców. Sam Pangloss przeżył, ale złapał syfilis od służącej Pakity. Chłopak znów załamał się, ale Pangloss wciąż pozostawał optymistą, co wkrótce udzieliło się i Kandydowi. Razem ze swoim dawnym nauczycielem i anabaptystą udali się w podróż do Portugalii. Po drodze doszło do sztormu i Jakub utonął w morzu, a gdy Kandyd chciał go ratować, Pangloss przekonał go, że to nie ma sensu, bo morze zostało specjalnie tak urządzone, by było w nim miejsce na tamtego człowieka.

Kandyd w Portugalii zostaje skazany za słuchanie Panglossa. Po otrzymaniu stu uderzeń batem opiekuje się nim stara kobieta, która zabiera go do Kunegundy, bowiem okazało się, że ona żyje. Uczucie chłopaka nie wygasło przez czas rozłąki, jednak coś w jego charakterze musiało się zmienić, bowiem zabija on inkwizytora i Żyda, którzy więzili jego ukochaną. Ucieka do Buenos Aires, gdzie liczy na rozpoczęcie nowego życia, jednak nie dane jest mu zaznać szczęścia u boku pięknej Kunegundy, bowiem w pogoń za nim ruszyli ludzie, chcący pomścić śmierć inkwizytora. W Buenos zatrudnia sługę Kakambo i razem z nim ucieka w głąb kontynentu. Trafia do zakonu jezuickiego, w którym odkrywa, że przełożonym zakonników jest brat jego wybranki. Radość ze spotkania kończy się, kiedy Kandyd oświadcza o swoich zamiarach wobec Kunegundy, na co młody baron rzuca się na niego, ponieważ nie zgadza się, by jego siostra wyszła za mąż za człowieka bez tytułu. Kandyd znów zmuszony jest zabić, po czym ucieka ze swoim sługą.

Po długiej wędrówce trafia do Eldorado, krainy idealnej. Wszyscy jej mieszkańcy są dobrzy, pomocni, życzliwi i szczęśliwi, mają zapewniony godny byt i mogą poświęcać się dowolnym zajęciom. Kandyd wie, że prawdopodobnie nigdy więcej nie znajdzie równie szczęśliwego miejsca, ale pragnie żyć u boku Kunegundy, więc opuszcza tę krainę, otrzymawszy wcześniej od jej mieszkańców garść drogich kamieni. Kakambę wysyła do Buenos Aires, by odnalazł i wykupił dziewczynę, sam zaś planuje powrócić do Europy, by przygotować się na spotkanie z ukochaną.

Okoliczności powrotu do Europy są kolejną próbą charakteru Kandyda. Ustala, że popłynie z pewnym Holendrem, ten jednak okrada go i odpływa. Młodzieńcowi zostaje jeszcze tyle pieniędzy, żeby móc opłacić podróż dwóch osób, postanawia więc znaleźć sobie towarzysza. Spośród wielu chętnych, skuszonych wizją zapłaty, wybiera Marcina, pesymistycznego nauczyciela, z którym prowadzi podczas podróży długie rozmowy na temat świata. Chociaż Kandyd przeżył już wiele złego, wciąż uważa, że świat jest zasadniczo dobry, z czym zdecydowanie nie zgadza się Marcin. Młodzieniec popiera swoje poglądy tym, że Holender został napadnięty, jego statek zatonął, a Kandyd odzyskał dzięki temu część swego skradzionego majątku.

Kandyd z Marcinem dopływają do Francji. Zatrzymują się w Paryżu, w którym natychmiast stają się otoczeni przez towarzyskich ludzi, skuszonych bogactwem bohatera. Przez jakiś czas korzystają z uroków stolicy, ale Kandyd szybko czuje się znużony tym miastem, pełnym zepsucia i fałszywych ludzi. Dowiaduje się, że jego ukochana przebywa w Wenecji, więc postanawia opuścić miasto z Marcinem, jednak zostaje wtedy pojmany w wyniku spisku. Za odpowiednią łapówkę wychodzi na wolność i jedzie do Włoch.

W Wenecji przeżywa ostateczny zawód, ponieważ nie znajduje tam ani śladu po Kunegundzie. Przestaje wierzyć w to, że szczęście w ogóle może istnieć. Pyta napotkanych ludzi, którzy wyglądają na szczęśliwych, czy są tacy w istocie, i ci odpowiadają mu, że mogą się tacy wydawać dla innych, jednak tak naprawdę cierpią. Kiedy wszystko zwiastuje, że Kandyd ostatecznie popadnie w rozpacz i przestanie wierzyć w istnienie jakiegokolwiek dobra, nagle zjawia się u niego Kakambo, który mówi, że Kunegunda jest w Konstantynopolu. Z Marcinem i swoim sługą wsiadł na statek, który płynął do Turcji, i wśród galerników odnalazł Panglossa i brata swojej ukochanej. Obu udało się przeżyć w dziwny sposób, co podbudowuje mocno podkopaną już wiarę w dobro świata. Dzięki posiadanemu bogactwu Kandyd wykupuje Kunegundę i staruszkę w Lizbony, która wciąż opiekowała się dziewczyną, i wszyscy zamieszkują razem. Kiedy wydaje się, że mogą w końcu zaznać odrobinę szczęścia, okazuje się, że nie jest im to dane, bowiem pod wpływem wszystkich przeżyć stali się ponurzy i zgorzkniali. Kandyd ożenił się z Kunegundą, jednak już nie z miłości, ale z poczucia obowiązku. Pewnego razu zapytał mieszkającego nieopodal rolnika, co uważa za najważniejsze w życiu, ten zaś odpowiedział mu, że swą pracę. Odpowiedź ta stała się niemal objawieniem dla znudzonego życiem bohatera. Rzucił się w wir pracy, za nim poszli inni, i w końcu, wykonując prostą, ale czasochłonną pracę na roli, zapomnieli o problemach świata i osiągnęli szczęście.

Tytułowy bohater powieści Woltera pokazuje nam, jak naiwna jest filozofia Leibniza, sławiąca świat jako najlepszy z możliwych. Kandyda spotykają w życiu niemal same nieszczęścia, za jednym podąża drugie. Przez długi czas ciągle wierzył w poglądy, które wpoił mu Pangloss, ale ostatecznie zrozumiał, że nie mają one za grosz sensu. Pozostał człowiekiem dobrym, uczciwym i honorowym: wykupił dawnego nauczyciela i brata Kunegundy, chociaż mieli różne poglądy na miłość bohatera, oraz ożenił się ze swoją wybranką, mimo tego, że po tych wszystkich przeżyciach dziewczyna stała się brzydka i zgorzkniała, uznał jednak, że nie może złamać danego jej słowa. Wszystko to świadczy o tym, że charakter Kandyda jest kryształowy. Przecież nawet wtedy, kiedy zabijał, czynił to tylko dlatego, że nie miał innego wyboru. I chociaż zmienił swoje poglądy, wymieniając je na poglądy rolnika, nie zmienia to faktu, że tak, jak ślepo wyznawał optymizm, tak teraz ślepo wyznaje zasadę, że praca daje mu szczęście. Cóż, jeżeli daje mu ona je w istocie, to dlaczego nie mielibyśmy pozwolić mu być szczęśliwym?

Wolter i jego poglądy na podstawie „Kandyda”


Wolter, a właściwie Francois-Marie Aruet, urodził się w roku 1694 w rodzinie paryskiego notariusza. Kształcił się w jezuickim kolegium, a swoje pierwsze dzieło wydał mając zaledwie 16 lat. Jego twórczość literacko-filozoficzna nie podobała się jednak wszystkim ludziom ze względu na poglądy, jakie wyrażał w nich ich autor, dlatego zaowocowała licznymi epizodami wygnania w Francji. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca ani w Anglii, ani w Prusach, ani w Belgii, osiadł w Ferney przy francuskiej granicy i prowadził tam ożywioną działalność, sprawiając, że miejsce to stało się nagle centrum życia intelektualnego Europy. Chociaż pisał także utwory stricte literackie, jak poemat heroikomiczny pt. „Dziewica Orleańska”, najbardziej znany jest ze swojej działalności filozoficznej i publicystycznej, a jego najsłynniejszym dziełem pozostaje „Kandyd”.

„Kandyd, czyli optymizm. Dzieło przełożone z niemieckiego rękopisu Doktora Ralfa z przyczynkami znalezionymi w kieszeni tegoż doktora zmarłego w Minden roku Pańskiego 1759”. Tak brzmi pełen tytuł dzieła Woltera, które musiał wydać anonimowo, by nie ponieść konsekwencji za wygłaszanie nieprawomyślnych poglądów. Wykazał się dużym rozsądkiem, ponieważ ta powiastka filozoficzna wkrótce po wydaniu została zakazana, a kat spalił ją publicznie. Dlaczego poglądy Woltera tak bardzo oburzyły opinię publiczną?

Główny bohater, naiwny młodzieniec o imieniu Kandyd, zostaje wyrzucony z domu swego krewnego i musi odnaleźć nowe miejsce w świecie, o którym sądzi, że jest najlepszy z możliwych. Poglądy chłopaka pozostają pod silnym wpływem jego mentora, filozofa Panglossa, który sam jest karykaturą Leibniza. Głosi, że świat jest pełen dobra, piękna i harmonii, a nawet jeżeli przydarza się w nim coś złego, to tylko po to, by przyczynić się do większego dobra. Wolter śmieje się z tych poglądów, pokazując, że wszystko, co spotyka bohaterów, to zło, które nie ma żadnego sensu i nie pochodzi z ich winy, a jedynie z egocentryzmu napotykanych ludzi. Jedynymi pozytywnymi bohaterami utworu są główne postaci, które znamy od początku: Kandyd, Kunegunda i Pangloss, oraz nieliczna garstka bohaterów napotkanych w czasie trwania akcji: Jakub, Marcin, Kakambo i stara kobieta. Cała reszta bądź jest doszczętnie zła, bądź nie można ich nazwać bohaterami w pełni pozytywnymi. Jednym z pierwszych poznanych okrutników jest człowiek Kościoła – Wielki Inkwizytor, który skazuje Panglossa i Kandyda na śmierć z błahego powodu, sam zaś dopuszcza się grzechu cudzołóstwa, utrzymując nałożnicę. Wolter krytykuje więc także Kościół, którego idea została wypaczona. Nie niesie on ludziom Słowa Bożego, tylko zabija w jego imieniu, nie służy wiernym, a jest środkiem do zdobycia nieograniczonej władzy.

Poglądy Woltera, jakie możemy z tego odczytać, są, delikatnie mówiąc, niezbyt optymistyczne. Twierdzi on, że świat w żadnym wypadku nie jest bezgranicznie dobry, ponieważ zło jest nieodłącznym elementem życia, czego dowodzą wszystkie nieszczęścia, które spadają na bohaterów powieści. Uważa także, że w Kościele panuje zepsucie i hipokryzja, o czym najlepiej świadczy to, że nawet papież Urban, człowiek stojący na szczycie kościelnej hierarchii, łamał celibat, dopuszczał się nierządu i miał córkę.

Poprzez postaci Panglossa, niepoprawnego optymisty, i Marcina, niereformowalnego pesymisty, pokazuje, że obie te postawy są złe, ponieważ opierają się na ideach, nie zaś na empirycznych dowodach. Dowodzi także, że postawy skrajne nigdy nie mogą być właściwe. Pangloss nie chce zmienić swoich poglądów, nawet wtedy, kiedy życie ciężko go doświadcza i udowadnia, że w świecie jest wiele zła. Marcin ciągle uważa, że wszyscy ludzie są źli, nawet kiedy przekonuje się, że Kakambo jest lojalny i uczciwy wobec Kandyda. Wolter pokazuje, że świat nie jest ani bezgranicznie dobry, ani nieskończenie zły, jest mieszanką jednych i drugich elementów. Wiedza człowieka nie powinna opierać się na teoretycznych rozważaniach, a na empirycznych dowodach, ponieważ tylko te mogą być wiarygodne.

Chociaż bohaterowie powieści przez cały czas trwania akcji utworu poszukują szansy na osiągnięcie pewnego szczęścia, próbując swoich sił w różnych krajach i zajęciach, nie mogą zaznać spokoju. Wolter nie mówi jednak, że osiągnięcie szczęścia jest niemożliwe. Powieść kończy się szczęśliwie, ponieważ na samym jej końcu bohaterowie odkrywają, że prawdziwą radość daje im prosta, ale wciągająca praca, która pozwala na zapomnienie o problemach wielkiego świata, nękanego wojnami, katastrofami i klęskami żywiołowymi.

Światopogląd Woltera nazywany jest wolterianizmem i opiera się on na odrzuceniu wiary w autorytety na rzecz wiary we własny rozum. Daje on człowiekowi wolność myślenia, to on sam ma decydować, w co wierzy i co uznaje za słuszne. Pogląd ten nie odpowiadał zarówno panującym monarchom absolutnym, którzy obawiali się, że lud może zacząć podważać ich święte prawo do tronu, a także Kościołowi, który od lat tępił wszelkie przejawy wolnych myśli, bowiem mogły prowadzić do herezji. Tak jak Kandyd i Pangloss zostali skazani na śmierć za głoszenie poglądów odrobinę odmiennych od tych, które wyznawała inkwizycja, tak i Wolter mógł zostać za swoje dzieło surowo ukarany, dlatego zmuszony był wydać je anonimowo. „Kandyd” pozostaje jednak wykładnią jego filozofii i poglądów na życie, a chociaż był zakazany, i tak inspirował wielu innych twórców.

„Kandyd” jako powiastka filozoficzna



Powiastka filozoficzna jest gatunkiem, który powstał we Francji w XVIII wieku. Jej powstanie było efektem działania systemu absolutystycznego, który nie pozwalał na wyrażanie rewolucyjnych opinii, sprzecznych z ogólnie przyjętymi, w sposób bezpośredni, dlatego twórcy musieli przedstawiać je przy pomocy bohaterów i ich przygód. Fabuła bywała nierzadko sensacyjna, a postaci zdawały się być nierealne, ponieważ ich zachowania były nieprawdopodobne. Wszystko to wynikało z chęci udowodnienia postawionych przez autora tez. Dzięki temu mógł pośrednio krytykować to, co nie podobało mu się w jego państwie lub w postawie konkretnych ludzi, nie narażając się z tego powodu na przykre konsekwencje. Gatunek ten stworzył Wolter, autor m.in.„Kandyda”, a celem jego było zaprezentowanie poglądów oświeceniowych.

Jednym z podstawowych elementów powiastki filozoficznej jest ośmieszenie poglądów, które są sprzeczne z tym, co autor uważa za słuszne. Wolter w „Kandydzie” bezlitośnie wyśmiewa optymistyczną filozofię Leibniza, który głosił, że świat, w którym żyjemy, jest najlepszym z możliwych. Poprzez losy swoich bohaterów autor powieści prezentuje, że świat, jaki znamy, nie tylko nie może być najlepszy, ale w ogóle nie jest dobry. Rządzi nim zło, ponieważ każdym człowiekiem kieruje egoizm. Ludzie wykorzystują innych dla spełnienia swoich zachcianek. Kobiety, jak Kunegunda, są bezwzględnie porywane, wykorzystywane seksualnie i zmuszane do świadczenia tego typu usług, bądź za pieniądze, bądź za cenę swego życia. Ludzie dobrzy i prostoduszni, jak Kandyd, są okradani, a ich zaufanie jest notorycznie nadużywane. Wolter za pomocą Panglossa pokazał karykaturę Leibniza, ponieważ ów bohater, bez względu na to, że wycierpiał wiele w swoim życiu, wciąż zdaje się ślepo wierzyć w swą optymistyczną wizję świata, na dodatek wszystko, co do tej wizji nie pasuje, interpretuje tak, by jednak poprzeć swoją teorię. Uważa, że wszystko, co złe, spotyka człowieka dlatego, by przyczynić się do czyjegoś dobra. Wolter uważa taką filozofię za naiwną i zwyczajnie głupią, ponieważ prowadzi ona do godzenia się na każdy los, jaki spotyka człowieka, ponieważ jest on odgórnie zamierzony w celu większego szczęścia, a to prowadzi do postawy biernej wobec problemów świata.

Wolter nie poprzestaje na ośmieszeniu filozofii Leibniza, ale także krytykuje wszystko to, co było przeciwieństwem oświecenia: zabobony, fanatyzm religijny, hipokryzja członków Kościoła. Pangloss i Kandyd w Portugalii stają się ofiarami Inkwizycji, ponieważ poglądy, które wygłaszał Pangloss, uznane zostały za heretyckie, a Kandyd miał czelność ich słuchać. Obaj zostali skazani na karę śmierci wykonywaną publicznie, zwaną auto-da-fe. Jedyną ich winą, było to, że posiadali odrobinę inne spojrzenie na teologiczne zawiłości. Ośmiesza to drobiazgowość inkwizycji, która przecież była narzędziem Kościoła do walk z innowiercami. W efekcie Kościół bezwzględnie tłamsił wszystkie zaczątki wolnego myślenia, ponieważ mogły prowadzić do herezji. Spośród dostojników kościelnych, których poznajemy w powieści, największymi hipokrytami są papież Urban, mający kochankę i córkę, oraz Wielki Inkwizytor, utrzymujący nałożnicę. Obaj zajmują wysokie stanowiska w kościelnej hierarchii, a nie przestrzegają celibatu.

„Kandyd” Woltera jest powiastką filozoficzną, w której, zgodnie z duchem oświecenia, potępił błędy, jakie zauważał w sposobie myślenia innych ludzi. Chociaż czasy, w których żył i tworzył, były okresem powstawania wielkich ruchów myślowych, wciąż było na świecie mnóstwo ludzi, którzy sprzeciwiali się takiemu postępowi ludzkiego intelektu i pragnęli utrzymać obecny stan rzeczy. Dlatego Wolter zmuszony był wydać swe dzieło anonimowo, w przeciwnym razie na pewno zostałby pociągnięty do odpowiedzialności za szerzenie demoralizacji społeczeństwa. Świadczy o tym chociażby to, że jego powieść została publicznie spalona. Przez kata. Najwyraźniej nie wszyscy ludzie gotowi byli na przyjście „Kandyda”.