Wszystko zmienia się natomiast, kiedy młodzieniec poznaje Julię i z miejsca się w niej zakochuje. Nagle przestaje się dla niego liczyć zarówno dawna miłość, jak i fakt, że nowa kochanka pochodzi z wrogiego jemu i jego bliskim rodu. Następuje przemiana bohatera z beztroskiego i nieodpowiedzialnego młokosa na mężczyznę gotowego na bezgraniczne poświęcenie dla ukochanej. Samodzielnie zajmuje się organizacją potajemnego ślubu, jest zdeterminowany i po chwili wahania (podobnie jak Julia mamy wątpliwości, czy fascynacja młodzieńca nie jest tylko pustą kreacją, a prawdziwym, szczerym i głębokim uczuciem) obdarzamy go zaufaniem co do stałości i odpowiedzialności za własne czyny i szczęście wybranki.
Jednakże dawne nawyki dają o sobie znać bardzo szybko i nierozważny krok czyni z Romea zbrodniarza i mordercę skazanego na wygnanie. Gdyby nie interwencja ojca Laurentego, być może zrozpaczony bohater w przypływie emocji targnąłby się na swoje życie, ale pozwala zakonnikowi podjąć decyzję za niego i jest to ostatni moment, w którym osoba trzecia ingeruje w jego życie. Od tej pory zdany na los wygnańca myśli tylko o tym, by jego ukochana była szczęśliwa, nawet jeśli dla niego oznacza to cierpienie. Prawdziwą miłością i nie zmąconym heroizmem wykazuje się natomiast w momencie, gdy dowiaduje się o rzekomej śmierci Julii i postanawia zakończyć swoje życie przy jej boku. Aż do samego końca towarzyszą mu upór i konsekwencja w tragicznym postanowieniu i nie waha się ani chwili przed wypiciem śmiertelnej trucizny.