Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Bajki J. de La Fontaine - streszczenie

Chłop i żmija

Pewnego razu chłop, wychodząc zimnym rankiem do sadu, zobaczył żmiję, leżącą ledwie żywą. Chcąc jej pomóc, zabrał ją do domu, położył na przypiecku, na kożuszku i chuchał i dmuchał, póki życie żmii nie wróciło. Gdy ta doszła do siebie, rzuciła się na swojego wybawcę, chcąc go ukąsić. Gdy chłop zobaczył te niewdzięczność, powiedział:

„A to co się ma znaczyć -zdziwiony chłop krzyknął -

To ty w nagrodę dobrego czynu

Jeszcze chcesz mnie ukąsić?A ty żmii - synu!”

I pociął żmiję na kawałki.


Jaki z tego morał?: „Przytrafia się to często, że dobry człek jaki

Niewdzięcznika przygarnie;

Ale trafia się częściej, że niewdzięcznik taki

Przepada marnie.”


Koza, kózka i wilka

Żyła raz koza, bardzo odważna i zaradna, nie bala się wilków ani wołu, pewnego dnia musiała wyjść z domu, załatwić pilne sprawy i zostawić samą małą kózkę. Przykazała kózce przed wyjściem, że nie wolno jej nikomu otwierać, a tylko jak ona zastuka kopytkiem i zawoła do niej po imieniu – „Bebe, otwórz!”, wtedy może otworzyć. Słyszał to wszystko zły wilk, który już czyhał za progiem i gdy tylko koza odeszła, zaczął wołać do kózki głosem matki: „Bebe, otwórz!”. Kózka zdziwiła się, że matka już wraca, niby głos taki sam, ale nie miała pewności, że to ona. Powiedziała do wilka, żeby pokazał jej kopytko pod progiem, na znak, że jest jej matką, a wtedy otworzy drzwi. Wilk zdenerwowany odszedł, przeklinając pod nosem.

„Ta bajka jest po całym świecie znana z treści;

Lecz żeby ją dać poznać polskiej płci niewieściej,

Udawajmy, że wzięta z francuskiej powieści.”

Morał: Nie ufaj nigdy obcym!


Lis i kozioł

Lis podszedł do ogródka upolować gąskę i gdy już miał na nią skoczyć, wpadł w studnie zamiast na gąskę. Nie dało się wyjść ze studni, za głęboko była wkopana i gdy lis zastanawiał się, co by tu zrobić, ujrzał kozła, który nachylił się nad studnią. Wtedy lis zaczął mówić, niby do samego siebie:

„Oto mi woda, takiej nie piłem, jak żyję!

Smak lodu, a czysta cudnie.

Chce nią się całemu spłukać,

Ale mi ją szkoda zbrukać,

Szkoda!

Bo co też to za woda!”

Gdy kozioł to usłyszał, krzyknął: „Wara od źródła!” i rzucił się do studni na lisa. Ten tylko na to czekał, czmychnął na grzbiet kozła, potem na rogi i wyskoczył ze studni.


Kruk i lis

Bohaterami bajki, zgodnie z tytułem, są kruk i lis. Lis, głodny, ujrzawszy kruka, który siedział na drzewie z serem w dziobie, podszedł i zaczął wychwalać jego piękny głos. Kruk, usłyszawszy to, rozdziawił dziób, żeby zaśpiewać, wtedy ser wypadł i porwał go lis.

Morał: Kruk przez swoja pychę stracił jedzenie. Nie należy oczekiwać nadmiernych pochwał.


Żaba i wół

Żaba, ujrzawszy wołu, który był wielki jak olbrzym, zapragnęła być taka sama. Zaczęła się nadymać i napinać, ale i tak mu nie dorównała. W końcu tak się napięła, że pękła.

Morał: każdy powinien znać swoje miejsce; nie należy na siłę starać się dorównać innym.


Człowiek, zwierciadła i potok

Pewien człowiek, brzydki, ale zakochany w sobie jak narcyz, obwiniał zwierciadła, że pokazują krzywo odbicie. Los, by uleczyć jego rozkochanie w sobie, ciągle stawiał mu na drodze zwierciadła, żeby dostrzegł swoje przywary. Człowiek w końcu, nie mogąc już znieść niemiłego widoku, uciekł do lasu. Lecz raz, gdy podszedł do potoku, zobaczył w nim swoje odbicie, jeszcze gorsze niż zwykle. I choć ciągle ucieka, jego odbicie wciąż powraca.

Morał: ludzie są zwierciadłami naszych przywar, nie wierzymy, widząc u innych swe wady, póki nie przekona nas potok – sumienie;


Smok o stu głowach i smok o stu ogonach

Raz spotkał się żołnierz niemiecki z wojownikiem tureckim. Niemiec zaczął wynosić ich wojsko nad armię turecką, mówiąc o jego liczebności i bogactwie. Turek powiedział, że wie, że liczne wojska i wielu wodzów ma armia niemiecka, ale kazał posłuchać Niemcowi pewnej historii. Gdy wędrował żołnierz turecki kiedyś samotnie, nagle ujrzał smoka o stu głowach. Na szczęście stanął mu mały płotek na drodze, który okazał się przeszkodą nie do przebycia. Sto głów nie mogło się przecisnąć między szczeblami. Gdy żołnierz turecki odetchnął z ulgą, wtem zobaczył przed sobą smoka z jedną głową, ale o stu ogonach. Ten z łatwością przeszedł przez płot, przeciskając ogony.

Morał: lepiej mieć jednego sułtana na czele armii, niż wielu dowódców; inaczej, jak mówi polskie przysłowie: gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść;


Dwa byczki i żaba.

Dwa byczki, walczyły kiedyś o wdzięki pięknej jałowiczki, jedna z żab w stawie, widząc to, powiedziała, że źle z nimi. Bo gdy któryś z byczków przegra zawody, wdepnie w bajoro i zadepcze kilka żab. Okazało się, że żaba miała rację. Byk, który przegrał konkury, wpadł w bajoro rozjuszony i stratował tuzin żab.

Morał: Tak to bywa na świecie. Nabroją wielmoże,

A cierpi biedak nieboże.


Zając i żaba.

Żył raz zając, który uznał, że nie chce żyć dalej. Całymi dniami się bał, nocami spał w trwodze. Zbrzydło mu życie w wiecznym niepokoju. Postanowił się więc utopić. I gdy z płaczem wchodził powoli do stawu, przydeptał żabę. Gdy zając to zobaczył, zrozumiał, że: „każdy ma swoją żabę, co przed nim ucieka, i swojego zająca, którego się boi”.


Kogut i lis.

Przyszedł raz lis do koguta pragnąc zawrzeć rozejm. Obiecał, że on będzie odstraszał zwierzęta, która zagrażają kurnikowi, w zamian niech kogut zejdzie na ziemie i uściśnie lisa. Na to kogut odrzekł, że chętnie zejdzie, ale słyszy już zgraję hartów, które pewnie biegną, by im pogratulować. Na to lis odrzekł, że nie może czekać i innym razem się pogodzą, po czym uciekł. A kogut śmiał się z lisa.

Morał: nie lada to sztuka, gdy oszust oszusta oszuka.


Lew przez człowieka powalony.

Stał w oknie obraz , na którym artysta namalował człowieka, który powalił lwa na ziemię. Tłum gapiów oglądał obraz i rósł w pychę, wtem lew im odpowiedział, że obraz to malarza oszustwo – gdyby lew malował, to on byłby górą.


Jeleń w winnicy.

Jeleń, słysząc odgłos psów gończych, pobiegł szybko w stronę kniei i schował się za krzakiem. Psy zgubiły ślad, myśliwi stanęli strapieni. Lecz w tej chwili głodny jeleń zaczął skubiąc krzak, za którym się schował. Usłyszały szelest psy, dopadły zwierzę i zjadły. Jelenia spotkał tak srogi los, gdyż znieważył swojego wybawcę.


Rolnik i jego synowie.

Pewien rolnik, na łożu śmierci będąc, powiedział synom, że praca to największy skarb. Pouczył ich też, żeby w żadnym wypadku nie sprzedawali ziemi, gdyż w niej zakopany jest skarb. Po żniwach jesienią, kazał im skopać całe pole w poszukiwaniu skarbu. Tak też synowie uczynili. Nic nie znaleźli, za to pole dobrze przekopane podwójny plon im dało. O to chodziło ojcu i taka była jego nauka, że praca to skarb prawdziwy.