Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Treny - streszczenie

DEDYKACJA
Dedykacja, mówi bardzo wiele o treści cyklu utworów. Wskazuje ona, iż „Treny” zostały napisanie dla Urszuli Kochanowskiej, która była dzieckiem niepospolitym, pełnym zalet, a która zmarła w młodym wieku, pozostawiając swoich rodziców w nieutulonym żalu.

TREN I
Tren I jest inwokacją dla całości cyklu. Sygnalizuje on tematykę całości, a mianowicie próbę wyrażenia żalu i bólu po stracie dziecka. Rozważa także kwestię ideową podmiotu lirycznego, który  mówi :
„Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,
Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować?”

Te słowa wskazują na rozterki moralne, jakie dręczą podmiot liryczny, który jest tożsamy z autorem cyklu. Tematyka bowiem jest tożsama z sytuacją Jana Kochanowskiego, który cierpi po stracie swojej małej córeczki , Urszuli.
Podmiot liryczny ukazany w potrójnej roli: ojca, ojca-filozofa, ojca-poety, co wskazuje, iż cykl połączy  problematykę osobistą, filozoficzną i literacką. Na problematykę filozoficzną i literacką wskazują słowa tekstu: „łzy Heraklitowe” czy „skargi Symonidowe”, na osobistą zaś zwroty: „a mnie płakać /…/” czy „ śmierć /dziecka/wszystkich moich pociech nagle pozbawiła”.
W I Trenie nie ma jeszcze konkretnego odwołania do Urszuli, a utwór przepełnia głównie ból ojca po śmierci dziecka.

Utwór nawiązuje do tradycji antycznej, stąd w treści znajdują się odwołania do Heraklita i Symonidesa, a jego pierwowzór stanowiły utwory żałobne, lamentacyjne i funeralne. Tę aluzję do liryków żałobnych potwierdza nagromadzenie zwrotów, typu „ wszytkie płacze, wszytkie łzy /…/, wszytkie troski /…/, wszystki a wszystki/…/”, co jest także informacją, iż podmiot liryczny nie pozostaje w tym cierpieniu osamotniony, gdyż w literaturze znaleźć można liczne przykłady utworów napisanych po stracie najbliższych.

Śmierć ukazana jako coś, co dotyka nie tylko dziecko, ale także opłakujących je rodziców. Tezę tę potwierdzają słowa:
„A mnie płakać mej wdzięcznej córeczki pomoście,
Z którą mnię niepobożna śmierć rozdzieliła,
I wszystkich moich pociech nagle pozbawiła.”

Utwór jest pełen odniesień do przemijalności życia, co dostrzec można w odniesieniu do Heraklita („wszytki łzy Heraklitowe”), który był pesymistą i do jego słynnego powiedzenia „wszystko płynie”, czy odniesieniu do  marności z Księgi Kohleta („Wszystko próżno”). Porównanie homeryckie, gdzie śmierć jest smokiem, natomiast dziecko słowikiem zastosowane w utworze, przywodzi na myśl scenę z Apokalipsy św. Jana. Ukazuje śmierć, jako zjawisko egzystencjalne, jako obawę o stratę życia. Motyw śmierci i bezsilności wobec losu, odnaleźć można w słowach:
„/…/ tym czasem matka szczebioce
Uboga, a na zabójcę co raz się miece.
Próżno, bo i na samę okrutnik się zamierza.”

Podmiot stara się odnaleźć ukojenie w Biblii, jednak prawdopodobnie go nie odnajduje, co potwierdzają słowa:
„Cóż prze Bóg żywy, nie jest próżno na świecie?
Wszytko próżno /…/”.

Hiperbola, będąca nagromadzeniem wyrazów bliskoznacznych i synonimów bólu po stracie dziecka, zastosowana w utworze potęguje ekspresję i wielkość straty, jaką uczyniło rodzicom odejście dziecka.

Utwór napisany jest dwunastozgłoskowcem (7+5) o niezespolonym rytmie, co może symbolizować urywany ton osoby rozpaczającej po utracie kogoś bliskiego.

TREN II
Jest to tren wstępny, zapowiadający temat całości :
„/…/ w co mnię nieszczęście moje dziś wprawiło,
Płakać  nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny
I skarżyć się na srogość ciężkiej Prozerpiny.”

W pierwszych wierszach utworu poeta tłumaczy się niejako z powodów, jakie doprowadziły go do napisania „Trenów” :
„Jeślim kiedyś nad dziećmi piórko miał zabawić,
A kwoli temu wieku lekkie rymy stawić,
Bodajżebych był raczej kolebkę kołysał,
I z drugiemi nieważne mamkom pieśni pisał.”

Podmiot liryczny wskazuje także na genezę powstania cyklu, którym jest ludzka potrzeba wyrażenia bólu:
„Jaka mię z płaczu czeka cześć na potym,
Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę.”

W treści drugiego trenu pada też zapowiedź dwóch elementów treściowych pojawiających się w kolejnych utworach:
z jednej strony będzie to żal po stracie Urszuli:
„I nie napatrzawszy się jasności słonecznej,
Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej.
A bodaj ani była świata oglądała /…/”

z drugiej zaś okrucieństwo śmierci:
„Próżno to; jakie szczęście ludzi naszladuje,
Tak w nas dobrą myśl, albo złą sprawuje.
O prawo krzywdy pełne! O znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!”

W tym trenie po raz pierwszy pojawia się bezpośrednie odwołanie do zmarłej córki Kochanowskiego:
„Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie
Nie umiawszy, musiała w rannym umrzeć lecie?”

TREN III
Tren III w powiązaniu z IV stanowią część wstępną całego cyklu. Można powiedzieć, iż otwiera właściwe dzieło. Został w nim podjęty jeden z dwóch wątków zasygnalizowanych w II trenie, a mianowicie – wątek Urszuli:
„Wzgardziłaś mną, dziedziczko moja ucieszona.
Zdałać się ojca twego barziej uszczuplona /…/”

W trenie tym podmiot liryczny wychwala przymioty zmarłej córeczki. Mimo, iż córeczka miała dopiero 2,5 roku, to wykazywała już liczne talenty i można było spodziewać się, iż wyrośnie na mądrą i niepospolitą dziewczynę:
„Z ranym rozumem twoim, z pięknymi przymioty,
Z których się już zaczęły twoje przyszłe cnoty.”

Podmiot liryczny w swojej boleści mówi, iż nic nie jest w stanie ukoić jego bólu, zatem gotów on jest podążyć za swoją córką, by odnaleźć ją po swojej śmierci.
„/…/jeno się za tobą gotować,
A stopeczkami twemi ciebie naszladować.
Tam cie ujrzę, da Pan Bóg, a ty więc drogiemi
Rzuć się ojcu do szyje ręczynkami swemi.”

TREN IV
Tren rozpoczyna się bezpośrednią apostrofą do śmierci:
„Zgwałciłaś, niepobożna śmierci oczy moje,
Żem widział umierając miłe dziecię swoje.”

Podmiot czuje się zgwałcony tym, iż musiał oglądać śmierć córki. Tren podejmuje temat okrucieństwa śmierci, a więc drugiego wątku sygnalizowanego już w II trenie. Poeta porównuje córkę do niedojrzałego owocu, który został strącony przedwcześnie przez bezwzględną śmierć:
„Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedojrzały,
A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały.”

Podmiot liryczny cierpi podwójnie, gdyż wraz z córką pogrzebał pokładane w niej nadzieje na przyszłość:
„Nigdyć by ona była bez wielkiej żałości
Mojej umrzeć nie mogła /…/
Ale ona /…/ dłuższym wiekiem swoim
Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim. „

Jest tak załamany w swojej rozpaczy, iż gotów by był oddać swoje życie zamiast córki:
„A przynajmniej tym czasem mogłem był odprawić
Wiek swój i Persefonie ostatniej się stawić.”
Cały tren wskazuje na problematykę ludzką – cierpienia ojca – zawiera w sobie duży ładunek emocjonalny nieutulonego w swej rozpaczy rodzica, który wbrew prawom natury zmuszony był oglądać konanie swojego dziecka.

Tren jest też zapowiedzią załamania się światopoglądu ojca, cierpiącego po śmierci ukochanej córeczki, a w słowach „by był Bóg chciał” zawiera się już delikatna pretensja do Boga. Kończy się słowami, będącymi zarazem zapowiedzią treści trenu V. W trenie IV widzimy Niobe patrzącą na martwe ciała swoich dzieci, w trenie V ujrzymy  rodziców płaczących nad martwą Urszulką.

TREN V
Tren jest przykładem liryki bezpośredniej, gdyż podmiot liryczny jest tożsamy z autorem. Tren V ma formę inauguracyjną. Rozpoczyna się spokojnym opisem, tak charakterystycznym dla Kochanowskiego, znanym z innych jego utworów:
„Jako oliwka mała pod wysokim sadem /…/”

Pierwsze sześć wersów składa się na porównanie homeryckie, gdzie Urszulka została porównana do młodego drzewka oliwnego, którego korzenie podciął nierozważny ogrodnik, za co owe drzewko zapłaciło życiem.
Oliwka jest też biblijnym symbolem skromności, co może wskazywać na przymioty, jakimi cechowała się Urszulka, która w utworze została wyidealizowana.

W kolejnych wersach przedstawiona jest śmierć Urszuli:
„/…/ Srogiej śmierci otchniona, rodzicom troskliwym
U nóg martwa upadła. /…/”
Cierpienie ojca można porównać z Księgą Hioba, który płacze po stracie swojej rodziny.  Jednocześnie utwór wskazuje na jednoczenie się rodziców w bólu po stracie córki, którzy zmuszeni byli oglądać konanie własnego dziecka:
„Upada przed oczami matki ulubionej/…/ przed oczyma rodziców swoich rosnąc /…/ rodzicom troskliwym u nóg martwa upadła /…/”

Tren kończy się bezpośrednim zwrotem do Persefony:
„/…/ O zła Persefono,
Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono?”
Zwrot ten jest zarazem pytaniem retorycznym, a także typowym dla epoki Renesansu odniesieniem do Antyku.
Utwór jest napisany wierszem stychicznym. Liczne przerzutnie i brak strof symbolizują natomiast gonitwę myśli, z jaką bije się podmiot liryczny. Utwór pełni rolę „wrażenia ogólnego” po stracie dziecka, kiedy to podmiot liryczny zaczyna rozpamiętywać i przypominać sobie chwile z życia zmarłej Urszuli.

TREN VI
Tren VI stanowi pierwszą część klasycznego epicedium, w którym wychwala się przymioty zmarłego. Podmiot liryczny wymienia talenty, jakimi obdarzona była zmarła Urszula (potrafiła ładnie śpiewać, oraz układać krótkie wierszyki). Nazywa ją „Safą słowieńską”. Jest to kolejne odniesienie do Antyku, a zarazem próba wykreowania Urszulki na bohaterkę antyczną.

Dzięki hiperbolizacji zastosowanej w utworze strata, jaką uczyniła śmierć Urszulki została wyolbrzymiona.

Radości, jaką wnosiła w dom i życie rodziców Urszulka, przeciwstawiona jest jej śmierć, która ją przerwała:
„Prędkoś mi nazbyt umilkła, nagle cię sroga
Śmierć spłoszyła, moja wdzięczna szczebiotko droga.
Nie nasyciłaś mych uszu swemi piosnkami/…/”

W tym miejscu następuje wylew żalu i rozpamiętywanie ostatnich chwil życia i słów ukochanej córeczki, która żegnając się z rodzicami śpiewała:
„Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę
Ani za twym wdzięczny stołem miejsca zasiądę;
Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,
Domu rodziców swych miłych wdzięcznie zaniechać.”

Słowa te są odbiciem pieśni weselnych śpiewanych przez pannę młodą. Mogą zatem symbolizować, iż Urszulka powinna była dorosnąć, a zadaniem rodziców było ją wydać za mąż i wtedy powinna ona była opuścić rodzinny dom. Tymczasem wszystkie te nadzieje zostały przerwane przedwczesną jej śmiercią i rodzice zmuszeni byli odprowadzić córkę swoją do grobu. Z drugiej zaś strony wersety te, kojarzyć można ze słowami Antygony opuszczającej Teby. Tren ten dobitnie ukazuje również cierpienia matki:
„A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe,
Dobre serce, że od żalu zostało żywe.”
Podmiot liryczny łączy się w bólu z matką dziewczynki.
TREN VII
Tren rozpoczyna się apostrofą rozciągającą się do 6 wersu utworu. Podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do strojów, które ogląda po śmierci córki, gdyż są one jedyną materialną rzeczą, jaka po niej została, a które potęgują jego ból. Tren jest też drugą częścią epicedium, w którym podmiot liryczny opłakuje zmarłą, wyraża też swój ból po jej stracie.

Utwór zawiera dużą ilość zdrobnień: „/…/członeczki/…/letniczek/…/uploteczki/…/dziewka/…/tkaneczka/…/bryłeczka/…/główka /…/”. Wskazują, iż podmiot liryczny był bardzo związany ze zmarłą córką, a jego nastawienie do podmiotu było pieszczotliwe.

Na uwagę zasługuje wers:
„ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany.”

Dwa pierwsze epitety: „twardy i żelazny” wskazują, iż podmiot liryczny jest przerażony śmiercią, ukazują jego niepokój, natomiast epitet „nieprzespany” obrazuje śmierć, jako stan, którego nie można zmienić, od którego brak odwrotu. W kolejnych wersach podmiot liryczny wymienia kolejne stroje, jakie zostały po córce, tak jakby je brał kolejno do ręki i oglądał, wymienia więc:
„/…/ letniczek pisany/…/paski złocone/…/uploteczki/…/”

Wszystkie te stroje pozostały  nieprzydatne do niczego a ich oglądanie sprawia ogromny ból ojcu. Przypominają mu one bowiem o chwilach spędzonych z ukochaną córeczką.

Następnie podmiot liryczny przyrównuje łoże śmierci do łoża małżeńskiego. Po raz któryś zwraca uwagę na zakłócenie naturalnego porządku i kolei losów. Urszula miała dorosnąć i być wydana za mąż. Obowiązkiem rodziców było doprowadzenie jej do łoża małżeńskiego, tymczasem oni zmuszeni byli położyć ją do trumny:
„Nie do takiej łożnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie takąć dać obiecywała
Wyprawę, jakąć dała.”

Podmiot liryczny mówi także o rzeczach, w jakich została pochowana Urszula, jak o posagu, jedynej rzeczy, jaką mogli jej dać rodzice w chwili śmierci:
„/…/lichą kaneczkę/…/ ziemi bryłeczkę”

Tren kończy się zdaniem:
„/…/Niestetyż i posag i ona
W jednej skrzynce zamkniona.”
Podmiot liryczny przedstawia Urszulę jako coś cennego, co chowa się w skrzyni np. posag dla panny młodej. Utwór przepełniony jest goryczą. Podmiot liryczny jest załamany śmiercią, w swym cierpieniu czuje się pozbawiony nadziei :
„Nie masz, nie masz nadzieje.”

Utwór jest stychicznym sylabowcem nieregularnym. Liczne przerzutnie mają symbolizować mówienie przez łzy.

TREN VIII
Tren rozpoczyna się bezpośrednim zwrotem do zmarłej córki:
„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknienim swoim.”

Podmiot rozglądając się po domu zauważa pustkę. Wskazuje, czego zabrakło w domu po śmierci Urszulki:
„Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała/…/
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy pasować/…/
I onym swym uśmiechem wdzięcznie zabawiając/.../”

Przedmiot liryczny wskazuje na liczne przymioty i talenty, jakimi była obdarzona zmarła córeczka. Przedstawia ją jako dziecko idealne, na co wskazują określenia typu: „/…/ za wszytki/…/zawżdy/…/nigdy/…/”

Nastrój utworu jest smutny i żałobny, dominuje cisza i pustka, jaka pozostała po odejściu Urszuli. Cały utwór jest wspomnieniem i refleksją na temat córki.  W ostatnim wersie pojawia się wzmianka o pocieszeniu, którego próżno wygląda podmiot liryczny a którego mu potrzeba. Tej pociechy podmiot będzie poszukiwał na gruncie filozofii:
„Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.”

TREN IX
Tren ten określany jest mianem refleksyjnego, zawiera on bowiem refleksję na temat dotychczasowego światopoglądu podmiotu lirycznego. Podmiot liryczny, wobec ogromu  nieszczęścia, jakie go spotkało, rozprawia się ze wszystkimi tezami, których jest wyznawcą. Podmiot liryczny: ojciec-poeta, przeżywa kryzys światopoglądowy. W trenie IX podejmuje polemikę ze stoikami i epikurejczykami.

Utwór rozpoczyna się apostrofą do Mądrości, którą podmiot liryczny uważał za najwyższą cnotę, a która w obliczu nieszczęścia, jakie go spotkało, jest niczym. Mądrość jest bowiem niezmącona, „bezduszna”:
„Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie
Zawżdy niesieś/…/”

Podmiot liryczny jawi się bowiem w trenie IX, jako „ja-człowiek”, który obarczony jest ludzkimi odczuciami, których wyzbyć nakazuje się Mądrość. Tezy głoszone przez stoików sprawdzają się jedynie wtedy, gdy człowiek nie przeżył osobistej tragedii:
„A człowieka tylko nie w anioła odmienić,
Który nie wie, co boleść, frasunku nie czuje,
Złym przygodom nie podległ, strachom nie hołduje.”

Widoczny jest dysonans powstający pomiędzy ja-ojciec i ja-filozof. Podmiot, jako ja-filozof wyznaje zasady stoicyzmu, jednak stoi to w całkowitej opozycji do ja-ojciec, który cierpi po stracie córki. W tej chwili górę biorą czysto ludzkie uczucia, których nie rozumie mądrość, w których mądrość nie potrafi przynieść ukojenia:
„Nieszczęśliwy ja człowiek, którym lata swoje
Na tym strawił, żebych był ujrzał progi twoje.”

Podmiot liryczny polemizuje z głównymi tezami stoickimi. Ma poczucie zmarnowanego czasu,  który poświęcił na poszukiwanie Mądrości, gdyż w obliczu nieszczęścia, Mądrość nie przyniosła mu pocieszenia, którego oczekiwał, Mądrość go zawiodła, Mądrość podmiotu lirycznego runęła w obliczu osobistej tragedii.

Podmiot liryczny mówi o Mądrości ironicznie, bo czyż można ją kupić za pieniądze? Czyż nie powinno się do niej dochodzić przez wyrzeczenie się dóbr materialnych?:
„Kupić by cię, mądrości, za drogie pieniądze,
Która (jeśli prawdziwie mienią) wszystkie rządze,
Wszystkie ludzkie frasunki umiesz wykorzenić /…/”

Mądrości, tonem oskarżycielskim, przypisał podmiot liryczny negatywne cechy : zobojętnienie i „odczłowieczenie”:
„Ty wszytkie ludzkie rzeczy masz za fraszkę sobie”

TREN X
W trenie występują liczne pytania retoryczne, na które podmiot nie znajduje odpowiedzi. Pytania te są związane z losem córki po śmierci. Podmiot używa całej swej erudycji przy konstrukcji pytań. Odwołuje się zarówno do mitologii, jak i do religii chrześcijańskiej. Pogłębiający się kryzys światopoglądowy podmiotu lirycznego, ojca-filozofa, wywołuje zwątpienie w istnienie Boga i życia pozagrobowego:
„Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest /…/”

Sytuacja liryczna obrazuje rozpacz ojca po stracie córki. Również w tym trenie ja- ojciec bierze górę nad ja-filozof, ponieważ podmiot liryczny nie znajduje w filozofii odpowiedzi na stawiane przez siebie pytania.  Podmiot liryczny cierpi z miłości do zmarłej córki, a więc odrzuca wyznawane przez siebie tezy stoickie, które nakazywały wyzbycie się miłości, gdyż jest nietrwała a także pozostawanie obojętnym na wszystkie przeciwności losu, w tym także i na śmierć.

Pytania skierowane wprost do zmarłej córki, są zarazem wołaniem o pomoc, co oddaje dramatyzm związany z cierpieniem, jakiego doświadcza podmiot liryczny.  Ponieważ nie znajduje odpowiedzi w wiedzy, filozofii czy jakiejkolwiek religii, zwraca się wprost do zmarłej, bo tylko ona wie, gdzie jest. Prosi więc ją o jakąkolwiek wiadomość, o to przy przyszła do niego we śnie jako zjawa, bo tylko to mogłoby mu przynieść pocieszenie:
„Pociesz mnię, jako możesz, a staw się przede mną
Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną.”

TREN XI
Tren ten stanowi ogniwo centralne całego cyklu. Wyrasta na apogeum buntu wobec religii i filozofii. Desperacja podmiotu lirycznego osiąga kulminacyjny punkt, w którym lega w gruzach całe dotychczasowe pojmowanie świata i wyznawanych poglądów. Podmiot trzykrotnie podkreśla „fraszka-cnota”, aby dobitnie podkreślić brak jakiegokolwiek znaczenia dla wcześniej wyznawanych idei. Mądrość nie ma znaczenia a wszystko jest marnością. Życiem rządzi fatum, na które człowiek nie ma najmniejszego wpływu:
„Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy,
Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.”

Następuje rewizja dotychczasowych poglądów, a cały dorobek myślowy ulega przewartościowaniu.
Podmiot liryczny określa granice ludzkiego poznania. To co człowiek jest w stanie poznać, jest niczym ważnym wobec  zamiarów Boga. Człowiek nigdy nie będzie w stanie przewidzieć wyroków boskich, a ludzie wykształceni, którym się wydaje, że zdobyli wiedzę, że wiedzą więcej niż inni, w rzeczywistości karmią się iluzją, bo w obliczu tragedii, nie znajdą w swojej wiedzy, odpowiedzi na żadne z pytań:
„A my rozumy swoje przedsię udać chcemy,
Hardzi, między prostaki, że nic nie umiemy.
Wspinamy się do nieba, Boże tajemnice
Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrenice
Tępy na to, sny lekkie, sny płoche nas bawią,
Które się nam podobno nigdy nie wyjawią.”

Jakiekolwiek poznanie jest właściwie niemożliwe do osiągnięcia przez człowieka : „ sny lekkie, sny płoche nas bawią /../”

Tren kończy się frazą:
„Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje
Mam stracić – i pociechę i baczenie swoje?”

Bezpośredni zwrot do żałości, która odziera podmiot liryczny ze zdrowego rozsądku. Targa nim afekt, który każe wszystko negować. Załamanie się światopoglądu zrzuca podmiot liryczny na karb nieutulonego żalu po stracie najukochańszej córeczki swojej.

TREN XII
W trenie XII następuje powrót do wspomnień o Urszulce. Wspomnienia te wywołują kolejną falę bólu i żalu, pustki w sercu, jaką uczyniła przedwczesna strata córki. Podmiot liryczny mówi o swojej ogromnej, ojcowskiej miłości:
„Żaden ojciec podobno barziej nie miłował
Dziecięcia/…/”

Wymienia kolejne przymioty córeczki, które czynią z niej niepospolite dziecko:
„Ochędożne, posłuszne, karne, niepieszczone,
Śpiewać, mówić, rymować, jako co uczone;
Każdego ukłon trafić, wyrazić postawę,
Obyczaje panieńskie umieć i zabawę.
Roztropne, obyczajne, ludzkie, nierzewniwe,
Dobrowolne, układne, skromne i wstydliwe.”

Urszula jawi się jako córka idealna, posiadająca same tylko pozytywne cechy oraz liczne talenty, które uczyniłyby z niej w przyszłości wyjątkową młodą pannę. Cały wiersz jest pochwałą zmarłej Urszulki.

Utwór kończy fraza, mówiąca o tym, iż wraz z córką, ojciec był zmuszony pogrzebać wszelkie nadzieje, jakie wiązał z Urszulką:
„Ale pospołu z tobą grzebę i nadzieję”

TREN XIII
Tren jest kolejną odsłoną epicedium. Rozpoczyna się apostrofą do Urszuli:
„Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była
Albo nie umierała lub się nie rodziła.”

Podmiot liryczny, w wielkiej swojej żałości za córką, wolałby nawet gdyby się Urszulka nie urodziła w ogóle, bo żyła krótko, zbyt krótko, rozbudziła nadzieje ojca a potem szybko zgasła, pozostawiając go w wielkim, nieutulonym bólu.

Podmiot porównuje życie i śmierć Urszulki do snu o bogactwie, który szybko się kończy i pozostaje tylko żądza bogactwa, tak też było z Urszulą. Jej życie trwało krótko, lecz poprzez liczne swe talenty, rozbudziła ona nadzieje swojego ojca na przyszłość. Jej szybkie odejście pozostawiło je niespełnione (porównanie homeryckie).
„Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła,
Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła,
Potymeś mię smutnego nagle odbieżała
I wszystkie moje pociechy ze sobą zabrała.”

Tren jest elegią o pogrzebanych wraz z córką nadziejach podmiotu lirycznego:
„wzięłaś mi zgoła mówiąc, duszy połowicę,
Ostatek przy mnie został na wieczną tęsknicę.”

Tren kończy się frazą stylizowaną na napis nagrobny, który symbolizuje nieodwracalność śmieci, jest każde nawrotem porządku świata, który został zaburzony przedwczesnym odejściem Urszulki:
„ORSZULA KOCHANOWSKA TU LEŻY /…/
NIE JAĆ ONEJ, ALE MNIE ONA PŁAKAĆ MIAŁA.”

TREN XIV
W utworze dominuje styl patetyczny. Podmiotem lirycznym bywa raz ojciec, raz córka. Tren rozpoczyna się pytaniem retorycznym:
„Gdzie te wrota nieszczęsne, któremi przed laty
Puszczał się w ziemię Orfeus, szukając swej straty/…/?”

Podmiot liryczny porównuje się do Orfeusza, który wyruszył do Hadesu w poszukiwaniu swojej żony. Za pomocą swojej muzyki oczarował Plutona, który pozwolił mu zabrać swoją żonę powrotem na ziemię. Warunkiem było, że nie odwróci się przez całą drogę na ziemię. Przy samym wyjściu Orfeusz odwrócił się i żona zniknęła ponownie w zaświatach. Żal, który targał Orfeuszem, rozwścieczył kobiety trackie, które podczas bachnaliów rozerwały go na strzępy.

Również podmiot liryczny ma nadzieję, że swoją poezją „zmiękczy” Boga i uprosi powrót córki na ziemię. Nadzieja, jednak zostaje pogrzebana słowami: „ cóż temu rzec?” Podmiot liryczny wie, że znalazł się w beznadziejnym położeniu, że nic już nie przywróci mu jego kochanej córeczki: ani nieutulony żal i ogromny smutek, ani jego poezja. Pojawia się zwątpienie w wiarę chrześcijańską i miłosierdzie boże:
„Gdzie by też tak kamienne Bóg serce nosił,
Żeby tam smutny już człowiek nic nie uprosił.”

Podmiot liryczny rozumie, iż złączyć z córką może go tylko śmierć:
„/…/ więc tamże już za jedną drogą
Zostać, a z duszą zaraz zwlec troskę srogą.”

TREN XV
Utwór rozpoczyna się apelem do Erato (muzy poezji miłosnej). Podmiot liryczny szuka teraz pociechy w poezji, ale również tam jej nie znajduje. Także nadzieje pokładane w poezji okazują się klęską:
„Erato złotowłosa i ty, wdzięczna lutni, /…/
Uspokójcie na chwilę strapioną myśl moją.”

Podmiotem lirycznym targa krańcowa rozpacz. Utwór ukazuje beznadziejność sytuacji w jakiej znalazł się podmiot:
„Póki jeszcze kamienny w polu słup nie stoję,
Lejąc ledwie nie krwawy płacz przez marmór żywy/…/”

Podmiot przyrównuje swoją rozpacz, do rozpaczy Niobe, która rozpaczając po śmierci swoich dzieci skamieniała, a ze skały, w którą się zamieniła, do dziś dnia spływają łzy, gdyż nawet pod kamieniem „żywią skryte rany”. Nawiązanie do Niobe symbolizuje żal ojca po stracie dziecka; żal, którego nic nie może uleczyć.

TREN XVI
Tren ten jest wyrazem krytyki głównych zasad stoicyzmu, a więc odcięcia się od emocji, by za wszelką cenę utrzymać szczęście. Podmiot liryczny podkreśla prawo człowieka do płaczu, prawo do wyrażania emocji. Polemizuje z Cyceronem, twierdząc, że śmierć jest straszna dla każdego człowieka, nie tylko dla człowieka pozbawionego wiary:
„Śmierć, mówisz straszna tylko niezbożnemu;
Przeczże się tobie umrzeć cnotliwemu
Nie chciało, ,kiedyś prze dotkliwą mowę
Miał podać głowę?”

Podmiot liryczny wskazuje na nieużyteczność filozofii w chwili cierpienia. Refleksje, jakie pojawiają się w trenie XVI mogą być skierowane do każdego człowieka, wskazuje na to zaimek „nas”:
„W dostatku będąc, ubóstwo chwalemy,
W rozkoszy żałość lekce szacujemy,
A póki wełny skąpej prządce zstaje,
Śmierć nam za jaje.”

Podmiot dokonuje rewizji wszystkich swoich poglądów filozoficznych, by wreszcie przedstawić swój nowy światopogląd. Stwierdza, iż radość i smutek są nieodzowną częścią życia ludzkiego i zarówno szczęście, jak i żal są wpisane w koleje losu, tak więc należy przeżywać godnie smutek, bo tylko to może przynieść pociechę i spokój. Emocji nie należy tłumić, lecz należy pozwolić godnie im wybrzmieć. Takie podejście do życia przynosi człowiekowi harmonię. Ból musi przebrzmieć, przebrzmieć do końca. Czas natomiast pozwoli zasklepić się ranom i dalej godnie żyć:
„Człowiek nie kamień /…/,
Czasie, pożądnej ojcze niepamięci,
W co ani rozum, ani trafią święci,
Zgój smutne serce, a ten żal surowy
Wybij mi z głowy.”

TREN XVII
Utwór ten przyjmuje postać modlitwy o charakterze psalmicznym. Tren napisany stylem biblijnym w nastroju klęski i nieszczęścia. Ma układ stroficzny. Rozpoczyna się nawiązaniem do Księgi Hioba, w której to Hiob z woli Boga, traci całą swoją rodzinę:
„Ręka pańska mnę dotknęła,
Wszytkę mi radość odjęła.”

Pojawia się pytanie retoryczne związane z religią:
„Muszę płakać; o mój Boże,
Kto się przed Tobą skryć może?”

Kolejny raz podmiot liryczny krytykuje tezy stoików:
„Próżne to ludzkie wywody,
Żeby szkodą nie zwać szkody;
A kto się w nieszczęściu śmieje,
Ja bych rzekł, że szaleje.”

Podmiot liryczny zwraca uwagę, iż nie odsuwanie się od emocji, jak radzą stoicy, lecz ich przeżywanie zapewni człowiekowi powrót do równowagi i zapewni spokój:
„Bo mając zranioną duszę,
Rad i nierad płakać muszę;
Co spaść nie cześć, to ku szkodzie
I zelżywość serce bodzie.”

Ostatecznie pocieszenie odnajduje podmiot liryczny nie w filozofii lecz w Bogu:
„A ja zatym łzy niech leję,
Bom stracił wszystkę nadzieję,
By mnie rozum miał ratować,
Bóg sam mocen to hamować”

TREN XVIII
Tren ma postać pieśni religijnej, napisanej w stylu biblijnym. Adresatem utworu jest Bóg. Podmiot liryczny wskazuje, iż człowiek nieczęsto myśli o Bogu, gdy jest szczęśliwy:
„My nieposłuszne, Panie dzieci Twoje
W szczęśliwe czasy swoje
Rzadko Cię wspominamy.”

Będąc szczęśliwym, człowiek zajmuje się sobą i nie zważa na to, iż to szczęście dane mu jest przez Boga:
„Nie baczym, że to z Twej łaski nam płynie /…/”
Podmiot liryczny przeprasza za chwile zwątpienia i prosi o łaskę:
„Wielkie przed Tobą są występy moje,
Lecz miłosierdzie Twoje
Przewyższa wszytki złości:
Użyj dziś, Panie, nade mną litości.”

TREN XIX
Tren rozpoczyna się w momencie, gdy zmęczony bólem i rozpaczą ojciec zasypia. We śnie przychodzi do niego Urszulka wraz z ze swoją babcią, matką Kochanowskiego. Urszulka jest wesoła i szczęśliwa, dobrze wygląda:
„Giezłeczko białe na niej, włoski pokręcone,
Twarz rumiana, a oczy ku uśmiechu skłonione.”

Podmiot liryczny ma wrażenie, iż na słowa swojej zmarłej matki, która towarzyszyła Urszulce, ocknął się :
„Spisz Janie, czy cię żałość twoja zwykła piecze?
Zatymem ciężko westchnął i tak mi się zdało,
Żem się ocknął /…/”

Matka mówi, iż przyszła, gdyż widzi ona żal swojego syna po stracie Urszuli. Pociesza go, rozprasza wątpliwości, co do życia pozagrobowego. Mówi, że Urszulka uniknęła trosk, chorób, starości, które są wpisane w koleje ludzkie i które zapewne by jej nie ominęły, gdyby dorosła. Mówi, że Urszulka żyje dalej, tylko przybrała inną postać:
„Jako wdzięczna Jutrzenka świeci, a za swemi
Rodzicami się modli, jako to umiała
Z wami będąc /…/”

Napomina też syna, by się nie smucił, bo długość życia ludzkiego, jest zależna od Boga a jego wyroki są tajemnicą, z którą człowiek powinien się godzić. Daremnie jest wylewać łzy, gdyż Urszulka żyje teraz bez trosk, żyje wiecznie:
„Tu nieszczęście, tu miejsca przygody nie mają /…/
Żyjem wiek nieprzeżyty, wiecznej używamy
Dobrej myśli /…/”

Matka nakazuje też podmiotowi lirycznemu znaleźć równowagę pomiędzy filozofią, Bogiem a uczuciami. Wskazuje też, iż czas ostatecznie przyniesie mu ukojenie w jego bólu i uleczy rany.:
„Teraz ,Mistrzu, sam się lecz; czas doktór każdemu.
A kto pospolitym torem gardzi, temu
Tak poznanego lekarstwa, czekać nie przystoi:
Rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi.”

Sen się urywa. Podmiot liryczny budzi się. Nie jest pewny, czy to co widział było snem, czy jawą:
„Tu zniknęła. Jan się ocknął. Aczciem prawie
Niepewien, jeślim przez sen słuchał czy na jawie.”