Utwory refleksyjne
NA SWOJE KSIĘGI (motyw autotematyzmu)
Nie dbają moje papiery
O przeważne bohatery;
Nic u nich Mars, chocia srogi,
I Achilles prędkonogi;
Ale śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i biesiady
Schadzają się do nich rady.
Statek tych czasów nie płaci,
Pracą człowiek próżno traci.
Przy fraszkach mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co się śmieją.
Na swoje księgi (I) to utwór pełniący rolę wstępu do zbioru Fraszek. Podmiot utożsamiany z autorem tłumaczy swoje zamiary. Nie chodzi mu o przedstawianie odważnych zwycięskich bohaterów – srogi bóg wojny Mars, czy znany z mitologii i Iliady Homera prędkonogi Achilles nie są tematem fraszek.
[…]
Ale śmiechy, ale żarty
Zwykły zbierać moje karty.
[…]
Stwierdzenie to wyjaśnia cel pisania owych drobnych wierszy. Autor ujawnia okoliczności sprzyjające tworzeniu i prezentacji tych utworów – […] Pieśni, tańce i biesiady […]. Zachęca w ten sposób do korzystania z rozrywek, do wesołych spotkań towarzyskich, zwłaszcza, że czasy nie sprzyjają stateczności, a praca nie przynosi oczekiwanych efektów. Dodaje również, że wygłaszanie przezeń fraszek przysparza mu sympatii (Przy fraszkach mi wżdy naleją, […]), a jeśli czasem ktoś się z niego śmieje, nie przejmuje się tym.
Utwór składa się z 12 wersów pisanych 8-zgłoskowcem. Jest to tekst zwięzły, prosty w budowie, służący prezentacji programu literackiego autora w zakresie fraszkopisarstwa.
O ŻYWOCIE LUDZKIM (motyw vanitas, życia ludzkiego, śmierci)
Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy;
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.
O żywocie ludzkim (I). Jeden z utworów pod tym właśnie tytułem zaczyna się od słów: Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,[…] z podobnym w budowie drugim wersem:
[…] Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy; […] (paralelizm składniowy). Jest to jeden
z utworów Jana Kochanowskiego, dyskretnie prezentujący motyw „Bożego igrzyska” (teatru, w którym ludzie są tylko kukiełkami poruszającymi się zgodnie z zamiarami Boga) – otóż człowiek sam nie panuje nad swoim losem, a jego przekonanie, że tak jest, to śmieszne nieporozumienie. Poeta zawarł tu refleksję filozoficzną nad daremnością ludzkich wysiłków mających na celu zdobycie sławy lub majątku:
[…]
Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
[…]
Znamienne porównanie wskazuje, że wszystkie starania i wiara człowieka, że sukces zależy tylko od niego, są złudne. Wartości doczesne okażą się niewarte troski, gdy przyjdzie kres życia i trzeba będzie je zostawić. Jakkolwiek poeta nie przywołuje tu wprost motywu „Bożego igrzyska” czy „marności nad marnościami”, znanego z biblijnej Księgi Koheleta, ani nie wskazuje Boga jako Tego, który kieruje ziemskimi sprawami, to jednak podejmuje podobne rozważania, gorzko stwierdzając na koniec: […] Wemkną nas w mieszek (woreczek), jako czynią łątkom (kukiełkom).
Utwór liczy 8 wersów pisanych 11-zgłoskowcem.
NA SOKALSKIE MOGIŁY (motywy: mogiły, śmierci, bohatera, patriotyzmu, walki, bitwy)
Tuśmy się mężnie prze ojczyznę bili
I na ostatek gardła położyli.
Nie masz przecz, gościu, złez nad nami tracić,
Taką śmierć mógłbyś sam drogo zapłacić.
Na Sokalskie mogiły to 4-wersowy epigramat o charakterze epitafium (napisu nagrobnego) poświęcony walecznym bohaterom spod Sokala, gdzie w 1519 r. Polacy ponieśli klęskę, potykając się z Tatarami. Podmiotem wypowiedzi są polegli, kierujący do „gościa” słowa pocieszenia i otuchy – nie ma powodu do łez, ponieważ Polacy wykazali się męstwem
w walce prze ojczyznę (za ojczyznę) i zginęli śmiercią chwalebną, a w taki sposób adresat wypowiedzi sam zapewne chciałby umrzeć. Krótki tekst podejmuje motyw męstwa i ofiarności w walce za ojczyznę, sławi dzielnych bohaterów i wskazuje ich jako przykład dla innych – nie żałują życia, są dumni ze swojej postawy.
Fraszka jest pojedynczą kwartyną pisaną wierszem sylabicznym – 11-zgłoskowcowcem. Jest to jakby wypowiedź „zza grobu” – formułowana przez samych poległych, dlatego też – chociaż niewielkich rozmiarów – jest poważna i patetyczna.
NA MŁODOŚĆ (motyw młodości, konfliktu pokoleń, pór roku)
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.
Na młodość (I) to dysktych (dwuwiersz) zawierający myśl opartą na odwiecznym konflikcie pokoleń. Starsi łatwo zapominają, jakimi cechami i stylem bycia charakteryzowali się w młodym wieku, dlatego oczekują od młodzieży umiaru i stateczności:
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.
Użyte przez poetę porównanie życia ludzkiego do cyklu pór roku w oczywisty sposób wyklucza ustatkowanie w młodości. Podobnie jak wiosna jest zmienna, ale pełna uroku i barw, młodość „musi się wyszumieć” – jak głosi znane powiedzenie. Ton fraszki wskazuje, że autor opowiada się za prawem młodzieży do rozrywek i zabaw.
Napisany 11-zgłoskowcem dwuwiersz oparty jest na konstrukcji porównania, ma jedną parę rymową – jest więc silnie zrytmizowany i stanowczy w swym przesłaniu.
O ŻYWOCIE LUDZKIM (motyw vanitas, marności, życia, materializmu, Boga, rozmowy z Bogiem)
Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.
Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.
Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.
Kolejny utwór pod tym tytułem zawarty w cyklu Księgi pierwsze podejmuje inaczej tym razem ujętą refleksję o życiu człowieka. Podmiot liryczny zwraca się do Boga słowami:
[…]
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
[…]
(Bóg obserwuje walkę ludzi o wartości materialne, odbiera ją jak maskaradę, karnawałowe widowisko, podczas którego rzucano zgromadzonej gawiedzi drobne monety i przysmaki). Rywalizacja ludzi w biegu po zdobycze prowadzi do wielu zagrożeń: można stracić rękaw, czapkę, włosy. Wreszcie kres owej walce przynosi śmierć, która pozbawia człowieka z trudem zdobytych wartości. Utwór kończy się apostrofą do Boga:
[…]
Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.
Podmiot liryczny wyraża w niej zaufanie do Boga, którego prosi o odpowiednie pokierowanie postępowaniem słabego człowieka (takim się czuję), zachowuje przy tym trzeźwy dystans do pozornych bogactw tego świata. Stwórca jawi się tu jako Obserwator śmiesznego ludzkiego starania o sprawy doczesne, który nie przerywa żałosnego widowiska, wiedząc, że i tak nadmierne (i zarazem śmieszne zabiegi naprawdę nie mają znaczenie. )
12-wersowy utwór został napisany długą, zastrzeżoną dla poważnych zagadnień, miarą wierszową:13-zgłoskowcem. Jest przykładem liryki zwrotu do adresata. Podmiot liryczny obrazowo (wręcz teatralnie) przedstawia żywot ludzki i bezsens walki o dobra doczesne.
KU MUZOM (motyw poezji, exegi monumentum, natchnienia, pamięci)
Panny, które na wielkim Parnasie mieszkacie,
A ippokreńską rosą włosy swe maczacie,
Jeslim się wam zachował jako żyw statecznie,
Ani mam wolej z wami rozłączyć się wiecznie;
Jesli królom nie zajźrzę pereł ani złota,
A milsza mi daleko niż pieniądze cnota;
Jesli nie chcę, żebyście komu pochlebiały
Albo na mię u ludzi niewdzięcznych żebrały:
Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną;
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!
Fraszka rozpoczyna Księgi wtóre. Podmiot liryczny zwraca się do Muz – według mitologii mieszkających na Parnasie opiekunek różnych dziedzin sztuki i nauki – by sprawiły, że jego rymy (wiersze, twórczość literacka) nie zginą razem z nim - Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną! Prośba o przetrwanie poety w „pomniku” własnej twórczości. Podmiot liryczny ukazuje siebie jako człowieka skromnego, który nikomu nie zazdrości bogactw, nade wszystko ceni zaś cnotę (wartości moralne). Zależy mu jedynie na trwałej pamięci o nim i jego utworach.
Fraszka przywołuje różne elementy tradycji antycznej: motyw non omnis moriar zaczerpnięty od Horacego, przedstawiany tu w formie marzenia, Muzy, Parnas – masyw górski, mieszkanie Muz, ipokreńska rosa (dająca twórcom natchnienie źródlana woda z Hippokrene, które wytrysło w miejscu uderzenia przez kopyto Pegaza) – w niej opiekunki sztuk obmywały włosy. Po rozbudowanej apostrofie do Muz, następuje autoprezentacja podmiotu i prośba do adresatek wypowiedzi.
Utwór liczy dziewięć 13-zgłoskowych wersów.
NA LIPĘ (motyw smutku, tęsknoty, zaproszenia, personifikacji)
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dójdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Fraszka zamieszczona w Księgach wtórych. Upersonifikowana, stara, rozłożysta lipa, rosnąca w pobliżu czarnoleskiego dworu poety, zaprasza pod swoje konary, roztaczając własne uroki, zalety, wartości. Zachwala cień i chłodne wiatry pod jej osłoną, wdzięczny śpiew słowików i szpaków, kojące brzęczenie pszczół, które zbierają nektar i dają miód uświetniający szlacheckie uczty, usypiający szum liści. W końcowej frazie lipa przyznaje, że nie rodzi jabłek, ale jest przez swojego pana wysoko ceniona – jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie (według mitologii miała tam rosnąć jabłoń rodząca złote owoce).
Tekst fraszki liczy dwanaście 13-zgłoskowych wersów. Poza odwołaniem do mitologii i personifikacją lipy, utwór charakteryzuje się prostotą ujęcia i przedstawia tęsknotę poety do ulubionego drzewa, przynoszącego zbawienny cień w upalne dni i – jak się okazuje – również wiele innych korzyści.
DO SNU (motyw snu, śmierci, wędrówki dusz – metempsychozy)
Śnie, który uczysz umierać człowieka
I ukazujesz smak przyszłego wieka,
Uspi na chwilę to śmiertelne ciało,
A dusza sobie niech pobuja mało!
Chce li, gdzie jasny dzień wychodzi z morza,
Chce li, gdzie wieczór gaśnie pozna zorza
Albo gdzie śniegi panują i lody,
Albo gdzie wyschły przed gorącem wody.
Wolno jej w niebie gwiazdom się dziwować
I spornym biegom z bliska przypatrować,
A jako koła w społecznym mijaniu
Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu.
Niech się nacieszy nieboga do woli,
A ciało, które odpoczynek woli,
Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,
A co to nie żyć, w czas się przypatruje.
W utworze Do snu (II) podmiot liryczny formułuje uwagi na temat tego szczególnego stanu. Tekst rozpoczyna wers: Śnie, który uczysz umierać człowieka, po którym następuje prośba o uśpienie ciała, by dusza mogła swobodnie przenosić się w różne miejsca: w krainę lodu lub okolice skwarne, pustynne, w przestworza wypełnione gwiazdami i innymi ciałami niebieskimi, dzięki czemu będzie mogła cieszyć się panującą w kosmosie harmonią. Tymczasem ciało odpocznie i pozna tajemnicę śmierci (sen i śmierć są według) podmiotu lirycznego stanami podobnymi). Poeta – zwolennik filozofii stoickiej – uczy spokojnego podejścia do śmierci jako stanu naturalnego, jakby przedłużonego na wieczność snu.
Utwór liczy szesnaście 11-zgłoskowych wersów.
NA MOST WARSZEWSKI (motyw mostu, polityki, mądrości króla)
Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,
Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;
Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,
A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,
Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą
Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.
Fraszka pochodzi z Ksiąg wtórych. Jest to utwór okolicznościowy. Powstał w związku z ważną dla Warszawy (w XVI w. Warszawa) inwestycją – budową mostu łączącego brzegi Wisły. Zadanie to podjęto na życzenie Zygmunta Augusta. Po pięciu latach , już po śmierci króla, 5.04.1573 r. most oddano do użytku. Fraszka rozpoczyna się apostrofą do Wisły, którą król potrafił poskromić – już dziś suchą nogą/Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą. Utwór jest zarazem pochwałą mądrości króla i ludzkiej wiedzy. Składa się z sześciu wersów, został napisany 13-zgłoskowcem z średniówką po siódmej sylabie.
DO GÓR I LASÓW (motyw autobiografizmu, starości, mitologia) |
Wysokie góry i odziane lasy!
Jako rad na was patrzę, a swe czasy
Młodsze wspominam, które tu zostały,
Kiedy na statek człowiek mało dbały.
Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?
Jażem przez morze głębokie żeglował,
Jażem Francuzy, ja Niemce, ja Włochy,
Jażem nawiedził Sybilline lochy.
Dziś żak spokojny, jutro przypasany
Do miecza rycerz; dziś miedzy dworzany
W pańskim pałacu, jutro zasię cichy
Ksiądz w kapitule, tylko że nie z mnichy
W szarej kapicy a z dwojakim płatem;
I to czemu nic, jeśliże opatem?
Taki był Proteus, mieniąc się to w smoka,
To w deszcz, to w ogień, to w barwę obłoka.
Dalej co będzie? Śrebrne w głowie nici,
A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci.
Do gór i lasów to refleksyjna fraszka autobiograficzna rozpoczynająca Księgi trzecie. Patrząc na góry i lasy, podmiot liryczny – poeta wspomina swoje życie, począwszy od młodości. Wymienia liczne podróże morzem i lądem oraz miejsca, gdzie był: Francja, Niemcy, Włochy, groty nad Zatoką Neapolitańską (Sybilline lochy). Był żakiem (studentem), walczył pod Radoszkowicami w 1568 r., wiódł życie dworskie i przymierzał się do stanu duchownego.
Jego życie wypełniały różne sprawy, nastroje, zajęcia. Na koniec podmiot liryczny zadaje sobie pytanie o przyszłość: Dalej co będzie? – i nie znajduje na nie prostej odpowiedzi, dodaje - z tym trzymam, kto co w czas uchwyci. Mimo siwych włosów, stara się dotrzymać kroku zmianom czasu. Jest podobny do Proteusa, bożka morskiego który potrafi zmieniać swoją postać. Poeta nie potrafi jednak, jak ów bóg, przewidywać przyszłości, musi zdać się na bieg spraw.
NA LIPĘ (motyw mitologii)
Uczony gościu! Jeśli sprawą mego cienia
Uchodzisz gorącego letnich dni promienia,
Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie
Tym wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:
Ani mię za to winem, ani pój oliwą,
Bujne drzewa nalepiej dżdżem niebieskim żywą;
Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym,
Co by zazdrość uczynić mógł nie tylko płonym,
Ale i płodnym drzewom; a nie mów:
"Co lipie Do wirszów?" - skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.
Utwór pochodzi z Ksiąg trzecich. Zaczyna się od słów: Uczony gościu! […] Podmiot liryczny – lipa zwraca się doń z prośbą pochwalny wiersz o niej. Przypomina swoje zalety, z których ów uczony gość (człowiek wykształcony) korzystał: cień, chłód, możliwość odpoczynku. Lipa nie oczekuje uczczenia winem czy oliwą, nie czuje się boginią, ale też doskonale umie docenić swoje walory. Pragnie być bohaterką literatury, by zazdrościły jej inne drzewa, nawet mające obfitość owoców. Broni się przed ewentualną odmową, odwołując się do przykładu z mitologii: skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie (gra na skrzypcach lub podobnym instrumencie). Ów śpiewak potrafił poruszyć swoja muzyką całą naturę: skały, drzewa, zwierzęta.
Utwór jest urozmaicony pod względem środków artystycznych: m. in. personifikacja lipy, apostrofa do uczonego poety, aluzja do mitologii, urozmaicenie składni – potencjalne pytanie adresata. Tekst liczy dziesięć 13-zgłoskowych wersów.
DO FRASZEK (motyw mitologii, autotematyzmu, twórczości własnej)
Fraszki nieprzepłacone, wdzięczne fraszki moje,
W które ja wszytki kładę tajemnice swoje,
Bądź łaskawie Fortuna ze mną postępuje,
Bądź inaczej, czego snać więcej się najduje.
Obrałliby się kiedy kto tak pracowity
Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:
Powiedzcie mu, niech próżno nie frasuje głowy,
Bo się w dziwny Labirynt i błąd wda takowy,
Skąd żadna Aryjadna, żadne kłębki tylne
Wywieść go móc nie będą, tak tam ścieżki mylne.
Na koniec i sam cieśla, który to mistrował,
Aby tu rogatego chłopobyka chował,
Nie zawżdy do wrót trafi, aż pióra szychtuje
Do ramienia, toż ledwe wierzchem wylatuje.
To utwór z Ksiąg trzecich, pozornie skierowany do napisanych przez poetę epigramatów, a w rzeczywistości adresowany do tych, którzy chcieliby z owych literackich miniatur wyczytać tajemnicę życia i myśli Jana Kochanowskiego. Chociaż wiele tu elementów autobiograficznych, nie można fraszek odczytać dosłownie. Poeta porównuje je do Labiryntu, stąd jednak nawet nić Ariadny nie potrafi wyprowadzić śmiałka. Nie potrafi być może dać sobie z nim rady nawet twórca (po latach szczegóły umieszczone we fraszkach mogą być zbyt trudne do przypomnienia dla samego autora). Jan Kochanowski określa fraszki jako utwory nieprzepłacone, ujawniając tym samym sympatię do małej, ale pojemnej treściowo formy.
Jest to jeden z utworów Jana z Czarnolasu, w którym można znaleźć elementy zapożyczone z mitologii (tu: Fortuna, Labirynt, nić Ariadny, Minotaur – chłopobyk). Wiersz liczy czternaście 13-zgłoskowych wersów.
NA DOM W CZARNOLESIE (motyw mitologii, autobiograficzny)
Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje;
Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje!
Inszy niechaj pałace marmórowe mają
I szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym, Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością.
Fraszka pochodzi z Ksiąg trzecich, jest to prośba do Boga o błogosławieństwo. Dla poety jest nim możliwość mieszkania w tym gniaździe ojczystym, zdrowie, czyste sumienie, ”znośne” obyczaje i pogodna starość. Nie pragnie on bogatych pałaców ani innych dóbr poza wymienionymi. Ton prośby jest spokojny, jak gdyby poparty przemyśleniami na temat prawdziwych wartości w życiu.
Wyliczenie wartości, o które prosi Boga podmiot liryczny, przywołuje na myśl elementy wymienione przez podmiot liryczny ody Horacego pt. O co poeta prosi Apollina… . Można tu zauważyć motywy horacjańskie i elementy stoickie (umiar w korzystaniu z radości życia). Tekst składa się z ośmiu 13-zgłoskowych wersów.
NA ZDROWIE (motyw zdrowia, materializmu)
Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie
Ani lepszego,
Ani droższego;
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Mieśca wysokie,
Władze szerokie
Dobre są, ale -
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie nie masz siły,
I świat niemiły.
Klinocie drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie!
Fraszka Na zdrowie (III) to wielka pochwała tej wartości. Zdrowie jest najważniejsze z wszystkiego, co człowiek może otrzymać od losu. Podmiot określa je przy pomocy wyrazów nacechowanych emocjonalnie, wartościujących: ślachetne, Klinocie [klejnocie] drogi. Wszelkie inne dobra, o które ludzie tak usilnie zabiegają (majątek, klejnoty, młodość, uroda, wysokie stanowiska, władza),
Dobre są, ale –
Gdy zdrowie w cale. [w całości].
Na koniec podmiot liryczny zwraca się do zdrowia z prośbą, by nigdy Niue opuszczało jego domu (rodziny)
Tekst składa się z dwudziestu czterech wersów o krótkiej mierze 5-zgłoskowca. Silny rytm wzmacniają mocne rymy: parzyste, żeńskie, dokładne. Kompozycja oparta jest na klamrze apostrof do zdrowia, w której znalazło się wyliczenie innych wartości.
Fraszki żartobliwe
RAKI (motyw kobiety)
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Miłujmy wiernie nie jest w nich przysada.
Godności trzeba nie za nic tu cnota,
Miłości pragną nie pragną tu złota.
Miłują z serca nie patrzają zdrady,
Pilnują prawdy nie kłamają rady.
Wiarę uprzejmą nie dar sobie ważą,
W miarę nie nazbyt ciągnąć rzemień każą.
Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,
Bezpiecznie wierzcie nierad ja omylę.
Raki (I) stanowią przykład wysokiej sprawności warsztatu poetyckiego Jana z Czarnolasu. Nie jest to utwór o rakach – utwór wskazuje szczególny sposób odczytania. Wiersz czytany zgodnie z regułami tej sztuki ma bowiem zupełnie inny sens niż przeczytany wspak.
W zwykłej lekturze jest on pochwałą kobiet i nawoływaniem do tego, aby im folgować, kochać je, darzyć wiernością. Panie są wyidealizowane: pragną miłości, nie zdradzają, nie kłamią, nie są rozrzutne. Po wymienieniu kobiecych zalet, podmiot liryczny deklaruje swoje wiecznie służby damom.
Autor zadbał o taki dobór wyrazów, by wersy można było odczytać wspak. Wówczas znaczenie jest przeciwstawne, np.:
Folgujmy paniom nie sobie, ma rada;
Rada ma, sobie, nie paniom, folgujmy
lub
Wiecznie wam służę nie służę na chwilę,
Na chwilę służę, nie służę wam wiecznie.
Fraszka ta jest dziewięciowersowa, pisana 11-zgłoskowcem. Ten sam schemat rymowy odczytane prosto i wspak ( rymy żeńskie, dokładne, parzyste). Dowcip opiera się tu na grze słów i znaczeń. Pozorna pochwała kobiet i zachęta do ich wielbienia zamienia się w radę dla mężczyzn, by postępowali wprost przeciwnie, ponieważ naprawdę panie są zaprzeczeniem ideału.
NA NABOŻNĄ (motyw kobiety, grzechu)
Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
Wiersz pt. Na nabożna (I) składa się z dwóch wersów, w których zawarto jedno zdanie pytające, skierowane do „nabożnej”. Humor zasadza się tu na podstępnym pytaniu, które ujawnia, że naprawdę jest to osoba grzeszna:
Jesli nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
Czego się, miła, tak często spowiadasz?
O DOKTORZE HISZPANIE (motyw nałogu, sposobu życia dworzan)
"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze".
"Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!"
"Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"
"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana".
"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.
"Jedna nie wadzi, daj ci Boże zdrowie!"
"By jeno jedna" - doktor na to powie.
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
"Trudny - powiada - mój rząd z tymi pany:
Szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany".
Podsumowanie
Fraszki Jana Kochanowskiego ukazują portret człowieka renesansu, wszechstronnie wykształconego i umiejącego w trafny sposób dostosować rodzaj humoru do sytuacji. Można je podzielić na trzy grupy: do pierwszej zaliczyć należy tematykę żartobliwą, przedstawiającą ówczesne sposoby spędzania wolnego czasu – zabawy i biesiady. Drugą grupę tworzą utwory o tematyce miłosnej, zarówno erotyki jak i dzieła skierowane do przyjaciół poety. Ostatnia, trzecia grupa, to dzieła refleksyjno – filozoficzne. Właśnie w nich autor mówi na temat życia człowieka, o jego sensie.