Żeromski pokazuje, że powstanie styczniowe było zrywem „bez barwy i broni” – w ubłoconych butach i przepoconej, prostej sukmanie. Ponadto przedstawiony tu żołnierz w chwili śmierci błaga o litość, niczym małe dziecko zasłania się rękami i prosi, żeby go nie zabijać. Ciało powstańca leży w błocie i zostaje zbezczeszczone, a następnie wrzucone do prostego dołu bez żadnych symboli religijnych. Nie ma tu księdza i godnego pogrzebu, nie ma pośmiertnej sławy bohatera.
Najważniejszym symbolem w opowiadaniu są tytułowe kruki i wrony, które próbują dostać się do czaszki powstańca. Jest to figura tych, którzy zabijają ducha narodowego, chcą wedrzeć się do ostatniego bastionu polskości, ośrodka jego myśli, jakiego oznakę stanowi mózg Boryckiego. Są to lojaliści, którzy pozornie deklarują patriotyzm, a w rzeczywistości namawiają do współpracy z zaborcą.
Bardzo ważne w perspektywie problematyki utworu są wewnętrzne przemyślenia Boryckiego na temat powstania. Nie obwinia on bowiem chłopów o jego klęskę. Chłopi nie są winni temu, że nikt ich nie wyedukował, a wręcz przeciwnie, przez wieki byli warstwą wykluczoną przez szlachtę z kategorii prawdziwych obywateli. Ponadto carat wykorzystał powstanie, żeby obrócić chłopów przeciwko jego idei – podarował im ziemię i oferował wiele korzyści w zamian za opór wobec walki. Borycki oskarża przede wszystkim „metafizyków reakcji” i „proroków ciemnoty”.
Aby w pełni zrozumieć ostrze krytyki Żeromskiego, należy pamiętać, że powstanie styczniowe od początku było podzielone na radykalnych „czerwonych”, którzy chcieli walczyć z bronią w ręku i dać ziemię chłopom w zamian za przystąpienie do sprawy oraz zachowawczych „białych”, czyli frakcji pragnącej za wszelką cenę zachować przywileje ziemiaństwa i układać się z Rosjanami. Najnowsze analizy historyków wskazują, że to właśnie „biali” przyczynili się do upadku powstania, nie rozumiejąc jego głównej idei – wolności dla wszystkich, dla całego narodu, czyli również chłopów.