Emma Bovary jest kobiecą odsłoną cervantesowskiego Don Kichota. Lektura romansów oddziałała na Emmę tak jak epos rycerski na psychikę hiszpańskiego bohatera. Emma to zagubiona kobieta, która w obecnym życiu czuje się na niewłaściwym miejscu. Odczuwając swoje niedopasowana do środowiska, którego nie toleruje, ucieka w namiastkę literackiego świata. Co więcej, stając się swoistym outsiderem zdobywa się na egzaltację egoizmu silnie powiązanego z nadmierną wrażliwością. Przez to jest osobą niezrozumianą przez otoczenie, szukającą własnego miejsca.
W powieści „Pani Bovary” odbijają się echa Freudowskiej psychoanalizy związanej z pojęciem bowaryzmu, stworzonego na przełomie wieków przez Jeana de Gaultiera. Termin pochodzi od nazwiska tytułowej bohaterki powieści Flauberta. Wybitny teoretyk literatury, Michał Głowiński, rozumie bowaryzm jako myślenie o sobie w kategoriach kogoś innego albo prostego marzenia o awansie społecznym. Flaubert, bez własnych sądów, stara się opisać – za pomocą wnikliwej obserwacji i doświadczenia - stan psychiczny bohaterki. Wnioski pozostawia samemu czytelnikowi. René Girard, francuski antropolog literatury, postawił inną ciekawą hipotezę. Uważa on, że wzorem naśladowania dla Emmy nie jest sama pozycja społeczna. Nazywa on Emmę „mimetyczką pożądania”, czyli wykazywanie chęci posiadania tego, co literaccy bohaterowie.
Od nazwiska głównej bohaterki został uknuty termin „bowaryzm”, który na stałe wszedł do języka. Oznacza on nie więcej, niż wchodzenie w cudze role (w tym wypadku – bohaterki romansu), niebezpieczne wykraczanie poza konwenans. Wszystko prowadzi ku zatraceniu i egzystencjalnej zgubie.
Powstała między dwoma światami Emmy Bovary pajęczyna, zbudowana z kłamstw i uzależnień, musiała w końcu pochłonąć swoją ofiarę. Pani Bovary w finale popełnia samobójstwo za pomocą arszeniku. Tylko dlaczego? Z powodu wyjścia na jaw popełnionych przez nią grzechów i grzeszków, czy też niechęci do życia w świecie tak odległym od spełnienia marzeń.
Emma wykazywała tęsknotę do miłości, którą wyobrażała sobie jako absolut. Miała jednak problem z interpretacją romantycznych dzieł, bo nie potrafiła rozróżnić dzieł wysokich lotów od zwykłego kiczu. Tym samym jest postacią antyromantyczną, zwykła romantyczną karykaturą, która z góry jest skazana – jak chce Flaubert – na „fałsz, kłamstwo i mistyfikację”. Pani Bovary stanęła na rozdrożu, potrzebowała ucieczki przez rzeczywistością, czym objawiała się jej romantyczna tęsknota. Jako osoba o twórczym potencjale (pisała, rysowała, grała na fortepianie) zamiast poddać się działalności twórczej popadła w nerwicę. Nic nie przynosiło jej zaspokojenia, dlatego stała się histeryczką i neurotyczką. Ulgę w cierpieniu dostarczały jej romanse i seksualne zatracenie, które tylko na chwilę urzeczywistniały jej tęsknoty. Tak naprawdę była to droga od samego początku prowadząca ku śmierci. Jej samobójstwo przybiera podwójny charakter. Nim zdecydowania się na prawdziwe zakończenie życia, zdecydowała o śmierci własnej osobowości. Zwyciężył fanatyzm, który był niezamierzonym gestem destrukcji. Od momentu, kiedy właściwie ją poznajemy, zauważyć można swoiste pogrążenie głównej bohaterki we śnie. Jest obojętna wobec tego, co dzieje się wokół niej, wobec ludzi spędzającymi z nią wolny czas.
Narrator powieści, mimo, że bezstronny, prowadzi grę z odbiorcą. Z jednej strony współczuje Emmie, z drugiej jednak, odnosi się do wszystkiego ironicznie. Opisując pustkę emocjonalną, skupia się jednocześnie na miłosnych uniesieniach. Dlatego Emma jest karykaturą romantycznych bohaterów, pisarzy i artystów. Pani Bovary, to w końcu sam Gustaw Flaubert bojący się rozpadu własnej osobowości, który przeczuwa podczas procesu twórczego; bojący się chyba zagubienia między realnym światem a wykreowanym, napisanym przez siebie.
Emma kopiuje postawy i sposoby bycia, dlatego rzeczywistość przynosi jej same rozczarowania. Brak jej krytycznego zmysłu, dystansu. Ma własny pogląd na literaturę: Nie znoszę pospolitych bohaterów i przeciętnych uczuć, takich jak się spotyka w życiu. A chyba powinno być na odwrót: spotykając pospolitych bohaterów w życiu można poszukać ich w książkach. Literatura nie powinna tak bardzo eksplikować naszego życia, bo to szybka droga do neurozy. Patrząc z psychologicznego punktu widzenia, można rzec, że na żadnym polu – poza seksualnym – nie znalazła ujścia jej energia libidalna. Trzeba więc poświęcać się sztuce tworzenia nie siebie, ale prawdziwego dzieła – plastycznego, muzycznego, pisarskiego. Tylko w ten sposób uchronimy się od nadciągającej zguby?