Głównym wątkiem utworu jest motyw tragicznego losu Edypa, konsekwentnie ściganego przez fatum. Władca jest nieświadomy klątwy, jaka ciąży na jego rodzie. Podejmuje kolejne próby poprawy losu swojej rodziny, ale jego działania nie są w stanie przezwyciężyć przekleństwa nałożonego przez bogów. Tragizm bohater polega na niemożności dokonania jakiegokolwiek wyboru. Każda decyzja, nawet ta podjęta w dobrej wierze, przyniesie opłakane skutki. „Zmarłemu służąc, usłużę więc sobie.” – myśli Edyp, decydując się na ściganie zabójcy Lajosa. Nie wie, że przyjdzie mu ukarać samego siebie.
Dzieje króla są punktem wyjścia do uniwersalnych rozważań o losie człowieka. Chór, obserwujący poczynania króla, wspiera go wypowiadając kwestie podkreślające konieczność wiary w opatrzność bogów. Jak na ironię, to właśnie bogowie zsyłają na bohaterów hańbę i upokorzenia. „O losie, w coś ty mnie powalił?” – krzyczy Edyp, poznawszy prawdę. Wygnanie króla wstrząsa chórem starców, przypisujących nieszczęście każdemu ludzkiemu żywotowi: „Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy, / Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia nie przebieży.”