Chcąc zaobrączkować pingwiny, należy je wcześniej schwytać, a następnie ulokować w specjalnej zagrodzie. Polarnicy postanawiają więc zbudować olbrzymią klatkę z brył lodu, która przypomina igloo bez dachu. Całymi dniami zagarniają do środka zwierzęta i kolejno zakładają im metalowe obrączki, a na ich grzbietach malują kolorowe pasy.
Rankiem ku swemu ogromnemu zdziwieniu zauważają, że pingwiny w tajemniczy sposób uciekły z zagrody. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób to zrobiły, bo przecież Adele nie potrafią latać. Odpowiedź na tę zagadkę zna jedynie mały pingwin z białą łatką na brzuchu, która przypomina zabawny surducik. Jako jedyny ostał się on w zagrodzie. Polarnicy z powodu jego wyglądu nazwali go Elegancikiem.
Ta sama historia powtórzyła się jeszcze trzy razy – polarnicy zagarniali pingwiny do środka, a nad ranem zwierząt znów nie było W zagrodzie spacerował sobie tylko Elegancik. Polarnicy wpadają więc na pomysł, że przyczają się wieczorem w pobliżu zagrody i będą obserwować, co dzieje się z pingwinami. Obserwując zwierzęta, przekonują się, że te są bardzo sprytne i wymyśliły sposób opuszczenia zagrody, mianowicie – Elegancik i jego kolega stanęli jeden na drugim, tworząc piramidę, dzięki której pozostałe pingwiny wspinały się na szczyt igloo. Po jego drugiej stronie zwierzęta zjeżdżały na dół na brzuszkach. W igloo pozostawał już tylko Elegancik, którego nie miał kto podsadzić.
Wraz z nastaniem polarnej jesieni oznakowane pingwiny udają się do cieplejszych krajów, a ich drogę obserwują pozostali badacze.
Jeszcze przed nastaniem lata stado Adeli powraca do stacji badawczej im. Dobrowolskiego.