Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Koniec świata - interpretacja

W Akademii Bolońskiej astronom Pandafilanda ogłasza zgromadzonym, że według jego obliczeń za godzinę nastąpi koniec świata. Uczeni protestują, nazywając wykład astronoma „skandalem”. Po wielkiej kłótni zakończonej opuszczeniem sali przez mędrców, samotny astronom dokonuje ostatnich obliczeń i wygląda przez okno, podziwiając pogodny wieczór nad letnim, sennym miastem. Tymczasem apokaliptyczna wieść roznosi się po całym kraju. W domu rektora pękają lustra, z kościołów uciekają figurki wszystkich świętych, zwierzęta i drzewa rozpoczynają fantastyczne tańce. Na ulice wychodzi tłum przerażonych ludzi, nadaremno rozpraszanych przez uzbrojoną policję. Niektórzy z ciekawością przyglądają się zamieszkom, inni umartwiają swe ciała poprzez biczowanie. Mówi się, że nawet papież szuka ucieczki. Spokój zachowują jedynie studenci, poświęcając ostatnią godzinę życia na hulanki i pijatyki w towarzystwie pięknych kobiet. 

W jednym z domków kończy pracę stary stolarz Giovanni Lucco. Mężczyzna składa piękną trumnę, spożywa ostatni posiłek i z zadumą zasypia we własnym ogródku.

Tymczasem rozszerza się panika. W szpitalach protestują chorzy, dopominając się o uwagę lekarzy. Pod Akademią zbierają się grupy przekupek dysputujących o nadchodzącej karze za ludzkie grzechy. Nadchodzi noc, na niebie pojawiają się gigantyczne chmury. W całym mieście dzwonią telefony, a na ulice wychodzi tłum protestujący przeciw nadchodzącemu końcowi świata. Na przedzie barwnego, rozkrzyczanego pochodu jedzie rektor na świni, za nim maszeruje wojsko, za wojskiem towarzysz Mydełko, zamiatający śmieci. Wszyscy uczestnicy pochodu zgodnie biorą się za ręce i skandują hasło: „Nie chcemy końca świata”. Okrzykom towarzyszą spektakularne kosmiczne zjawiska, po czym następuje tytułowa apokalipsa.
W Akademii Bolońskiej astronom Pandafilanda ogłasza zgromadzonym, że według jego obliczeń za godzinę nastąpi koniec świata. Uczeni protestują, nazywając wykład astronoma „skandalem”. Po wielkiej kłótni zakończonej opuszczeniem sali przez mędrców, samotny astronom dokonuje ostatnich obliczeń i wygląda przez okno, podziwiając pogodny wieczór nad letnim, sennym miastem. Tymczasem apokaliptyczna wieść roznosi się po całym kraju. W domu rektora pękają lustra, z kościołów uciekają figurki wszystkich świętych, zwierzęta i drzewa rozpoczynają fantastyczne tańce. Na ulice wychodzi tłum przerażonych ludzi, nadaremno rozpraszanych przez uzbrojoną policję. Niektórzy z ciekawością przyglądają się zamieszkom, inni umartwiają swe ciała poprzez biczowanie. Mówi się, że nawet papież szuka ucieczki. Spokój zachowują jedynie studenci, poświęcając ostatnią godzinę życia na hulanki i pijatyki w towarzystwie pięknych kobiet. 

W jednym z domków kończy pracę stary stolarz Giovanni Lucco. Mężczyzna składa piękną trumnę, spożywa ostatni posiłek i z zadumą zasypia we własnym ogródku.

Tymczasem rozszerza się panika. W szpitalach protestują chorzy, dopominając się o uwagę lekarzy. Pod Akademią zbierają się grupy przekupek dysputujących o nadchodzącej karze za ludzkie grzechy. Nadchodzi noc, na niebie pojawiają się gigantyczne chmury. W całym mieście dzwonią telefony, a na ulice wychodzi tłum protestujący przeciw nadchodzącemu końcowi świata. Na przedzie barwnego, rozkrzyczanego pochodu jedzie rektor na świni, za nim maszeruje wojsko, za wojskiem towarzysz Mydełko, zamiatający śmieci. Wszyscy uczestnicy pochodu zgodnie biorą się za ręce i skandują hasło: „Nie chcemy końca świata”. Okrzykom towarzyszą spektakularne kosmiczne zjawiska, po czym następuje tytułowa apokalipsa.