Cały okres ich narzeczeństwa upłynął niczym wyreżyserowany romans, a starania Piotra-domatora nie znalazły uznania w oczach miejskiej panny. Pomimo tych ewidentnych różnic w charakterach, Piotr zdecydował się na ślub, wiedziony wizją posagu przyszłej małżonki – czterema wsiami: „Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne”. Niestety szybko okazało się, że Piotrowi przyszło zapłacić wysoką cenę za chciwość. Pojął za żonę kobietę przyzwyczajoną do luksusów i musi jej zapewnić życie na odpowiednim poziomie.
Piotr stał się sługą we własnym domu, jego zdanie całkowicie przestało się liczyć, a w dodatku jest przez żonę traktowany z góry. Krasicki nie żałuje Pana Piotra, ale nie usprawiedliwia także zachowania jego małżonki. Jej postać posłużyła poecie do wykpienia „wielkomiejskiego” trybu życia – umiłowania do zbytków i luksusu. Żona Piotra, której imienia czytelnik nie poznaje, jest symbolem wszystkich młodych kobiety wychowanych w mieście i przywykłych do określonych standardów. Umiłowanie do przepychu i zbytków ujawniło się już w momencie podpisywania intercyzy.
Małżonka Piotra jasno dała w niej do zrozumienia, że na wsi będzie przebywać naprawdę tylko w wyjątkowych okazjach, gdyż najlepiej czuje się w mieście. Zapewniła sobie także prawo do własnego ekwipażu oraz francuskiej damy do towarzystwa. Ponadto ma wymagania odnośnie wielkości przyszłego domu, który musi być okazały.
Wymagania „żony modnej” co do posiadania najlepiej obrazuje moment, w którym młodzi małżonkowie wybierają się do domu na wsi. Kareta jest tak szczelnie wypakowana ekwipunkiem młodej małżonki, że Pan Piotr, żeby się zmieścić, musi wziąć część bagażów na kolana. W następnej kolejności wychodzi zamiłowanie miastowej pani do wszystkiego, co modne.
Nie zdążywszy nawet poznać służby zatrudnionej u Piotra – kucharza i stangreta – z góry założyła, że będą to prości wieśniacy i koniecznie trzeba będzie zatrudnić francuskiego kucharza i cukiernika, gdyż to się teraz ceni na salonach. Jedyną rzeczą, jaka zapełnia myśli żony Pana Piotra jest urządzanie wspólnego mieszkanie na swoją modłę. Krytykuje wszystko i wszystkich, aż w końcu zrezygnowany małżonek pozwala jej na rządy absolutne. Sam jest przez żonę poniżany, wyśmiewany i traktowany protekcjonalnie. Wszystko to jednak przydarza mu się na własne życzenie.