Charakterystyka profesora Higginsa
Profesor Henry Higgins jest głównym bohaterem dramatu Georga Bernarda Shawa zatytułowanego „Pigmalion”. Utwór nawiązuje do mitu o rzeźbiarzu, który wykonał statuę kobiety tak pięknej, iż zakochał się w niej i poprosił bogów, by ją ożywili. Profesor Higgins jest odpowiednikiem Pigmaliona. Z materiału, jakim jest biedna kwiaciarka, Eliza Doolittle, tworzy damę, posługując się nauką fonetyki zamiast dłutem. Kiedy jednak Pigmalion i jego ukochana Galatea połączyli się ze sobą w miłości, Higgins i Eliza nie robią tego, gdyż oboje są na to zbyt dumni.
Bohatera po raz pierwszy poznajemy, kiedy kryje się podczas burzy pod portykiem jednego z kościołów w Covent Garden. Jest mężczyzną w średnim wieku i zapisuje za pomocą symboli słowa kwiaciarki. Po chwili odgaduje pochodzenie zebranych ludzi na podstawie ich sposobu mówienia. Dalszy rozwój akcji wyjaśnia, iż jest on profesorem fonetyki, autorem dzieła „Alfabet powszechny”. Planował wybrać się do Indii, aby poznać pułkownika Pickeringa, autora „Wymowy sanskrytu”, jednak pułkownik przybył do Londynu, aby spotkać się właśnie z Higginsem, co jest początkiem ich przyjaźni.
Higgins mieszka jedynie z gospodynią, gdyż jest kawalerem, a bez niej nie dał by sobie rady ze względu na swoje bałaganiarstwo. Jak sam przyznaje, kobiety go nie interesują, ponieważ żadna nie dorównuje jego matce, prawdziwie mądrej i rozsądnej kobiecie, która bezskutecznie stara się utemperować charakter syna. Wystarcza kilka zdań, wypowiedzianych przez bohatera, aby zauważyć, iż chociaż jego wymowa jest bez zarzutu, to jednak jego słowa często bywają nieeleganckie. Profesor nie stroni od przekleństw i obelg, które kieruje w stronę Elizy Doolittle. Zdecydowanie nie jest on dżentelmenem, o czym świadczy pełen pogardy sposób traktowania młodej dziewczyny i wszelkie jego rozmowy z każdym, z wyjątkiem jego matki i Pickeringa. Niemal każde jego słowo kryje w sobie jakąś obrazę, jednak najczęściej uchodzi mu to płazem, gdyż jego rozmówcy są albo zbyt mało inteligentni, aby to zauważyć, albo uznają to za żartobliwą pozę. Dzieje się tak, gdy zapytany podczas przyjęcia u ambasadora o to, kim jest Eliza, odpowiada, że to zwykła dziewczyna z klasy robotniczej, w co nikt nie wierzy. Również kiedy radzi pani Eynsford Hill, by używała „nowego rodzaju rozmowy towarzyskiej” na eleganckich spotkaniach, pani najwyraźniej nie zauważa, iż mówi to ironicznie, i przyznaje mu rację, narzekając przy tym na przestarzałą wiktoriańską moralność. Higgins przyznaje w rozmowie z Elizą, że w opozycji do pułkownika, który kwiaciarkę traktuje jak damę, on damę traktuje jak kwiaciarkę, ponieważ uważa, że wszyscy ludzie zasługują na równe traktowanie.
Prawdziwy stosunek Higginsa do Elizy jest trudny do ogarnięcia. Profesor wielokrotnie obraża ją, krytykuje za jej proste urodzenie i prostacki sposób mówienia, oburza się, gdy dziewczyna rzuca w niego pantoflami, a później przyznaje, że ją za to szanuje. Jego zachowanie zdaje się być pełne sprzeczności, co prowadzi do wrażenia, iż Higgins ukrywa swoje prawdziwe uczucia do Elizy, ujawniając je tylko od czasu do czasu. Proponuje jej, by zamieszkała z nim i Pickeringiem, ale jako przyjaciel, w żadnym wypadku jego żona. Nigdy nie oświadcza się dziewczynie, a jednak nacisk, jaki kładzie na to, by powróciła, i jego gwałtowna reakcja na wieść o jej planach małżeństwa z Freddym Eynsford Hillem pozwalają sądzić, iż może on żywić do niej głębsze uczucie, niż przyjaźń. A może to wyłącznie przyjacielska troska o jej los, który u boku Freddy'ego z pewnością nie będzie opływał w dostatki takie, jak w domu Higginsa? Sam Shaw nie daje nam odpowiedzi na te pytania, pozostawiając zakończenie „Pigmaliona” otwarte.
Profesor Henry Higgins jest bohaterem pełnym sprzeczności i wymykającym się jednoznacznej ocenie. Z jednej strony denerwuje go sposób mówienia Elizy, z drugiej fascynują go akcenty i dialekty, które z zasady nie są przykładami tzw. Queen's English, to jest takiej angielszczyzny, jaką posługuje się królowa brytyjska. Jego zachowanie wobec dziewczyny jest zmienne. Bohater odrzuca zasady, jakie obowiązują w towarzystwie, i wszystkich ludzi traktuje jednakowo. Jednakowo, to jest z góry, ponieważ siebie uważa za lepszego od nich. Jego duma i brak dżentelmeńskich zasad czynią go niezbyt sympatyczną postacią, bardzo kontrastującą z pułkownikiem Pickeringiem, który swą szczerą uprzejmością zdobywa sympatię każdego człowieka. Mimo to, że zachowanie Higginsa potrafi irytować, jego słowa stanowią jedne z zabawniejszych fragmentów utworu, tak więc czy lubimy tego bohatera, czy nie, jego obecność w „Pigmalionie” jest kluczowa.