pluton Alek nie posiadał broni i zdobywano ją organizowanymi w tajemnicy przed Niemcami transportami, które często kończyły się także śmiercią obsługujących transporty powstańców. Akcja obrony cmentarza przynosi ze sobą kolejne ofiary śmiertelne: „(...)Kołczana już nie ma. Odszedł jak wielu innych. Nie ma już Karola. Co będzie z jego żoną i dzieckiem? ... Zginął Mały Tadzio, Sosna, Wojtek, Krzysztof, Jastrząb...Twarze chłopców posmutniały. (...)Dziś oni, jutro my. Taki już los żołnierza!.”
Dalsza część książki to opisy przeżyć młodych ludzi walczących przeciwko dobrze uzbrojonemu okupantowi i wrogowi zarazem: „Któż zresztą z nas nie odczuwał w pewnych momentach strasznego lęku, który trzeba było pokonać, nie okazywać drugim, by nie doprowadzić do ogólnegozałamania. Zwłaszcza gdy po pierwszych sukcesach zaczęły docierać do nas wieści o stopniowym, ale nieustannym wycofywaniu się powstańców, o znęcaniu się Niemców nad Polakami.”
Autorka rozdziału pt. „Na woli” Lunia opisuje także sposób w jaki odreagowywano wspólnie wszystkie te emocje które budziła wojna : „A kiedy było nam bardzo smutno, zbieraliśmy się w sali szkolnej na parterze. Było to zwykle o zmroku rozświetlonym wybuchami pocisków. (...) śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki, a potem Bohdan o białych i wysmukłych palcach artysty grał na fortepianie. Często powracał do Etiudy Rewolucyjnej Chopina – w niej właśnie odzwierciedlały się najlepiej nasze młodzieńcze uczucia nadziei, a czasem bezbrzeżnej rozpaczy – daremnego wysiłku i daremnych ofiar życia.”
„Celownik – siedemset metrów” to kolejny rozdział części zatytułowanej „Wola” dowiadujemy się jak wiele wysiłku i trudu wymagała obrona tej dzielnicy od młodych niedoświadczonych i