Akt I
Zagracony salon w mieszkaniu, mnóstwo niepotrzebnych przedmiotów, stół, krzesła, lustro, małe stoliczki, katafalk.
Przy stole siedzą trzy osoby i grają w karty. Starsza kobieta ubrana jest w suknię i trampki, starszy mężczyzna ma krótkie spodenki, koszulę i krawat, a drugi z mężczyzn ma brudne spodnie, koszulę w kratę – wyglądał niechlujnie. Przez drzwi po prawej stronie wchodzi porządnie odziany młodzieniec. Trójka gra w karty, wymyślając przy tym dziwne powiedzonka. Starszy pan nie umie wymyślić nic śmiesznego, pomaga mu niechlujny człowiek. Grający dostrzegają młodzieńca, który jest wyraźnie zły. Pyta staruszkę, z kim grają w karty. Babcia dziwi się, że młodzieniec nie poznaje wuja Eugeniusza. Sama ma na imię Eugenia i jest jego siostrą. Ale młodzieńcowi chodzi o drugiego w mężczyzn, Edka. Każe mu wynosić się z salonu. Edek kieruje się do wyjścia, ale zaczyna kartkować jedną z książek przyniesionych przez młodego człowieka. Młodzieniec to Artur, student medycyny i filozofii.
Artur chce ukarać staruszków za grę w karty z kimś takim jak Edek. Każe Eugenii położyć się na katafalku, a Eugeniuszowi zakłada na głowę ptasią klatkę. Edek wertuje podręcznik Artura. Student mówi, że ukarał krewnych, bo nie może znieść już świata, gdzie wszyscy łamią obowiązujące normy. Do pokoju wchodzi Eleonora, matka Artura. To kobieta w średnim wieku. Dziwi się, że babcia znowu leży na katafalku, na widok Edka jest wyraźnie zadowolona. Syn jest zszokowany, że matka ma takie znajomości. Eleonora proponuje synowi coś do jedzenia, ale on oświadcza, że najpierw musi zrobić porządek w domu. Eleonora wyznaje Arturowi, iż od czasu do czasu sypia z Edkiem. Do Artura przysiada się Eugeniusz i szeptem wyznaje, że uważa Edka za debila, mężczyzna ma brudne paznokcie, jest niewychowany i rządzi się w ich domu. Kiedy Eugeniusz zauważa, że jego siostra podniosła się z katafalku i nasłuchuje, głośno dodaje, że uważa Edka za prostego człowieka i bardzo go lubi.
Zdruzgotany informacjami o Edku Artur traci inicjatywę. Nie wie, co robić. Matka przynosi mu śniadanie. Nie ma czym posłodzić kawy, bo Edek zjadł cukier. Do pokoju wchodzi ojciec Artura, Stomil. Wygląda bardzo niechlujnie, odziany w piżamę i rozczochrany. Ignoruje Artura, syn każe mu się zapiąć. Zdenerwowany Artur postanawia zrobić w domu porządek. Oskarża rodzinę o bałaganiarstwo i brak zasad, zwraca uwagę że w dziesięć lat po śmierci dziadka w salonie ciągle leży katafalk, stoi też wózek, w którym on, Artur, był wożony jako małe dziecko. Syn zarzuca ojcu, że jego pokolenie dzieli niewiele do upadku wszelkich norm. Korzystając z kłótni i zamieszania, Edek wypija kawę Artura. Stomil odpowiada synowi, że rodzina nie przywiązuje wagi do pamiątek i żyje swobodnie. Eleonora wspomina, jak ze Stomilem buntowali się przeciwko tradycji – uprawiając seks na oczach rodziców dziewczyny, w teatrze, w czasie spektaklu. Eleonora dodaje z rozrzewnieniem, że Stomil starał się wtedy o jej rękę. Mąż wspomina, jak jego pokolenie wyzwalało się z konwenansów i zakazów życia codziennego i sztuki. Zdaniem Eleonory, walka z konwenansami trwa cały czas. Stomil dodaje, że dzięki buntowi jego pokolenia, także babcia Eugenia może się swobodnie zachowywać. To właśnie nie podoba się Arturowi, oskarża rodziców o spowodowanie chaosu, w którym nie ma ani zasad ani wykroczeń. Ojciec jest zdziwiony poglądami syna, uważa, że z racji wieku Artur powinien się buntować. Artur stwierdza, że nie ma to sensu, skoro upadły wszelkie normy, to możliwy jest jedynie bunt przeciwko własnej rodzinie. Mama i wuj żałują biednego syna. Ojciec radzi mu, by został artystą i w ten sposób dał wyraz swej buntowniczości. Artur nie ma takiego zamiaru, pragnie być lekarzem.
Stomil chce przedstawić rodzinie swój najnowszy eksperyment. Zaczyna się przesuwanie mebli. W tym czasie z tapczanu wstaje Ala, kuzynka Artura. Wcześniej nikt nie zorientował się, że dziewczyna jest w pokoju. Młodzieniec z odnosi się do dziewczyny, zauważa, że interesuje się nią także Edek. Stomil zaczyna prezentację swego eksperymentu – chowa się za katafalkiem, prezentując coś w rodzaju teatrzyku lalek, na koniec gaśnie światło i rozlega się huk. Stomil wychyla się zza katafalku i mówi, że spowodował wybicie korków i strzelił z rewolweru. Żona jest zachwycona, Eugeniusz nie rozumie, o co chodzi, a Eugenia ogłuchła przez huk. Edek mówi, że woli kino. Artur wyrzuca wszystkich z pokoju i postanawia opowiedzieć o swoich planach Ali – chce na nowo stworzyć swoją rodzinę.
Akt II
Artur wciąga do swego planu Eugeniusza. Prosi staruszka, by zniósł ze strychu potrzebne przedmioty. Artur wypytuje Eugeniusza o to, co robią pozostali domownicy i każe mu iść spać. Wchodzi Ala, Artur chce wiedzieć, czy dziewczyna wyjdzie za niego za mąż. Bardzo zależy mu na przestrzeganiu konwenansów i reguł. Ala odpowiada, że owszem, jeśli tak trzeba to chętnie. Ale widać, że nie jest to dla niej najważniejsze. Artur nalega, bo chce, jak mówi, wprowadzić nowy system wartości. Rozpoczyna przemowę filozoficzną, dziewczynę to nudzi. W pewnym momencie Artur próbuje pocałować Alę. Wtedy do pokoju wchodzi Edek. Jak wyjaśnia, chciał przejść do kuchni, by napić się wody, ale próbuje wejść w drzwi prowadzące do sypialni Eleonory. Artur przepędza go stamtąd. Kuzynka czuje się obolała po szamotaninie z Arturem, zarzuca mu, że zachowuje się jak każdy mężczyzna, mówi o wzniosłych rzeczach a potem przemienia się w brutala. Artur twierdzi, że poświęcił się dla nauki, a to, co zrobił, to były lekcje z „praktycznej pragmatyki płci”. Jego zdaniem kobiety i dzieci przez wieki znajdowały się pod wpływem mężczyzn i pora z tym skończyć. Kuzynka nie rozumie i zaczyna się rozbierać. Z kuchni wychodzi Edek. Artur natychmiast wpycha go tam z powrotem. Zarzuca Ali, że chciała się rozebrać przed kimś takim jak Edek. Ala mówi, że Artur jest zazdrosny.
Młodzieniec chce wziąć ślub z kuzynką, huczny, tradycyjny, w staroświeckim stylu. Ma nadzieję, że z takiej okazji rodzina doprowadzi się do porządku a potem zacznie już przestrzegać norm. Ala jest zachwycona wizją ceremonii, ale nie potrafi jasno powiedzieć, czy się zgadza. Artur kątem oka widzi, że do Edek przedostaje się do sypialni jego mamy.
Artur idzie do pokoju ojca i chce go przekonać, by przepędził Edka. Stomil nie ukrywa, że wie, iż gość sypia z jego żoną. Zdaniem Stomila „swoboda seksualna to pierwszy warunek wolności człowieka”. Syn nie ustępuje, nazywa ojca rogaczem i pantoflarzem. Wręcza mu rewolwer. Obelgi przynoszą skutek, ale Stomil oskarża Artura, że chce doprowadzić do tragedii, czyli zabójstwa Eleonory i jej kochanka, a jak twierdzi, w obecnych czasach tragedia nie jest możliwa, możliwa jest tylko farsa. W końcu jednak idzie do sypialni żony a Artur czeka w napięciu, co się stanie.
Po dłuższej chwili syn wchodzi do pokoju matki i widzi, że Eugenia, Eleonora, Edek i Stomil grają w karty. Stomil mówi, iż ostrzegał, że wszystko skończy się farsą. Artur zabiera wszystkim karty, buntuje się tylko Edek. Młodzieniec mierzy do niego z rewolweru. Artur wzywa na pomoc Eugeniusza, każe mu trzymać na muszce całe towarzystwo, a sam idzie szukać Ali. Eugenia zarzuca bratu, że zdradził swoje pokolenie i bawi się w Indian. Eugeniusz odpowiada, że służy idei. Artur wraca z kuzynką, ta po dłuższej chwili oświadcza, że zgadza się wyjść za niego za mąż. Młodzieniec idzie do babci i prosi ją o błogosławieństwo. Babcia, sterroryzowana rewolwerem mówi: „Błogosławię was, moje dzieci... A niech was wszyscy diabli...”. Eleonora jest wzruszona, Edek chce złożyć Arturowi gratulacje. Ten każe mu iść do kuchni i czekać. Artur mówi matce, że ślub odbędzie się jutro.
Akt III
Salon zostaje uprzątnięty, nie zagracają go już meble. Nawet katafalk został przystrojony. Wszyscy domownicy ubrali się odświętnie. Eugeniusz próbuje zrobić rodzinną fotografię. Edek przebrany jest za lokaja i zajmuje się roznoszeniem talerzy. Domownicy pytają kiedy będzie można zobaczyć zdjęcie. Wuj odpowiada, że nigdy, bo aparat od dawna nie działa, pozowanie było ukłonem w stronę tradycji. Do salonu wchodzi Ala, jest w białej sukni. Dziewczyna wyjaśnia, że Artur trochę się spóźni, bo musi załatwić jeszcze formalności. Eugeniusz, Eugenia i Stomil wychodzą na spacer. Ala zwierza się Eleonorze, mówi, iż niepokoi ją ślub z Arturem. Obawia się, że przyszły mąż będzie kierował się wyłącznie swoimi zasadami, a nie zechce jej pokochać. Ala pyta Eleonorę o jej romans z Edkiem. Starsza z kobiet mówi, że jej męża to nie obchodzi, ona zaś zafascynowana jest prostotą, jaka drzemie w Edku, przejawia się w jego zachowaniu, w każdym z gestów. Ala wzywa lokaja i pyta go o zasady. Edek wykręca się, nie chce odpowiedzieć, wreszcie z notesu czyta: „Ja cię kocham a ty śpisz” i „Zależy jak leży”. Edek mówi, że odpisał to od kolegi, pracującego w kinie.
Do mieszkania wraca Artur, jest pijany. Domownicy sądzą, że to skutek wieczoru kawalerskiego. Edek włącza płytę z „marszem weselnym” Mendelssohna, Artur rzuca w gramofon karafką. Wreszcie wyznaje, że ślub niczego nie zmieni, stara forma nie stworzy nowej rzeczywistości. Potrzebna jest wielka idea, ale młodzieniec nie wie, jaka. Artur przeprasza domowników za swój chybiony pomysł ze ślubem, przeprasza także Alę. Potem każe zamknąć drzwi do pokoju i stara się wymyślić ideę, która będzie na tyle wzniosła by odmienić ich życie. Eugeniusz wspomina Boga, ale zaraz przyznaje, że Bóg zdezaktualizował się już za jego czasów. Potem mowa jest o sporcie, Stomil wymienia eksperyment a Edek postęp. Do pokoju wraca babcia Eugenia i oświadcza, że umiera. Robi sobie miejsce na katafalku. Arturowi podoba się idea śmierci.
Babcia umiera, Artur postanawia wprowadzić rządy żelaznej ręki. Do swojego planu przekonuje Edka. Każe służącemu sterroryzować rodzinę. Bliscy próbują przekonać Artura, by zrezygnował ze swoich planów. Młodzieniec stwierdza, że jedynym wyjściem z chaosu i braku idei jest władza. Stawia na stole krzesło i siada na nim. Swoją władzę Artur chce pokazać w ten sposób, że dokona egzekucji kogoś z rodziny. Każe Edkowi zastrzelić wuja Eugeniusza. Do Artura podchodzi Ala i mówi, że zdradziła go z Edkiem. Doszło do tego rankiem, a dziewczyna postąpiła tak dlatego, że Artur chciał się z nią ożenić tylko dla zasady. Wyznanie Ali podcina Arturowi skrzydła, ale nie chodzi mu o akt fizycznej zdrady, ale o to, że rodzina ciągle mu przeszkadza. Chciał wyciągnąć ją z odmętów chaosu a nikt nie jest w stanie mu pomóc. Artur postanawia odejść, ale wcześniej chce rozprawić się z Edkiem. Szuka rewolweru. Wtedy Edek zachodzi go od tyłu i powala dwoma ciosami w kark. Artur umiera. Przed śmiercią wyznaje Ali, że naprawdę ją kochał.
Władzę przejmuje Edek. Oświadcza zebranym, że będzie im z nim dobrze, bo jest ludzki i można się z nim porozumieć, ale muszą go słuchać. Zdejmuje marynarkę z Artura i zakłada ją na siebie. Przynosi gramofon, nastawia płytę z tangiem. Kobiety wychodzą, Edek z Eugeniuszem tańczą tango.
Zagracony salon w mieszkaniu, mnóstwo niepotrzebnych przedmiotów, stół, krzesła, lustro, małe stoliczki, katafalk.
Przy stole siedzą trzy osoby i grają w karty. Starsza kobieta ubrana jest w suknię i trampki, starszy mężczyzna ma krótkie spodenki, koszulę i krawat, a drugi z mężczyzn ma brudne spodnie, koszulę w kratę – wyglądał niechlujnie. Przez drzwi po prawej stronie wchodzi porządnie odziany młodzieniec. Trójka gra w karty, wymyślając przy tym dziwne powiedzonka. Starszy pan nie umie wymyślić nic śmiesznego, pomaga mu niechlujny człowiek. Grający dostrzegają młodzieńca, który jest wyraźnie zły. Pyta staruszkę, z kim grają w karty. Babcia dziwi się, że młodzieniec nie poznaje wuja Eugeniusza. Sama ma na imię Eugenia i jest jego siostrą. Ale młodzieńcowi chodzi o drugiego w mężczyzn, Edka. Każe mu wynosić się z salonu. Edek kieruje się do wyjścia, ale zaczyna kartkować jedną z książek przyniesionych przez młodego człowieka. Młodzieniec to Artur, student medycyny i filozofii.
Artur chce ukarać staruszków za grę w karty z kimś takim jak Edek. Każe Eugenii położyć się na katafalku, a Eugeniuszowi zakłada na głowę ptasią klatkę. Edek wertuje podręcznik Artura. Student mówi, że ukarał krewnych, bo nie może znieść już świata, gdzie wszyscy łamią obowiązujące normy. Do pokoju wchodzi Eleonora, matka Artura. To kobieta w średnim wieku. Dziwi się, że babcia znowu leży na katafalku, na widok Edka jest wyraźnie zadowolona. Syn jest zszokowany, że matka ma takie znajomości. Eleonora proponuje synowi coś do jedzenia, ale on oświadcza, że najpierw musi zrobić porządek w domu. Eleonora wyznaje Arturowi, iż od czasu do czasu sypia z Edkiem. Do Artura przysiada się Eugeniusz i szeptem wyznaje, że uważa Edka za debila, mężczyzna ma brudne paznokcie, jest niewychowany i rządzi się w ich domu. Kiedy Eugeniusz zauważa, że jego siostra podniosła się z katafalku i nasłuchuje, głośno dodaje, że uważa Edka za prostego człowieka i bardzo go lubi.
Zdruzgotany informacjami o Edku Artur traci inicjatywę. Nie wie, co robić. Matka przynosi mu śniadanie. Nie ma czym posłodzić kawy, bo Edek zjadł cukier. Do pokoju wchodzi ojciec Artura, Stomil. Wygląda bardzo niechlujnie, odziany w piżamę i rozczochrany. Ignoruje Artura, syn każe mu się zapiąć. Zdenerwowany Artur postanawia zrobić w domu porządek. Oskarża rodzinę o bałaganiarstwo i brak zasad, zwraca uwagę że w dziesięć lat po śmierci dziadka w salonie ciągle leży katafalk, stoi też wózek, w którym on, Artur, był wożony jako małe dziecko. Syn zarzuca ojcu, że jego pokolenie dzieli niewiele do upadku wszelkich norm. Korzystając z kłótni i zamieszania, Edek wypija kawę Artura. Stomil odpowiada synowi, że rodzina nie przywiązuje wagi do pamiątek i żyje swobodnie. Eleonora wspomina, jak ze Stomilem buntowali się przeciwko tradycji – uprawiając seks na oczach rodziców dziewczyny, w teatrze, w czasie spektaklu. Eleonora dodaje z rozrzewnieniem, że Stomil starał się wtedy o jej rękę. Mąż wspomina, jak jego pokolenie wyzwalało się z konwenansów i zakazów życia codziennego i sztuki. Zdaniem Eleonory, walka z konwenansami trwa cały czas. Stomil dodaje, że dzięki buntowi jego pokolenia, także babcia Eugenia może się swobodnie zachowywać. To właśnie nie podoba się Arturowi, oskarża rodziców o spowodowanie chaosu, w którym nie ma ani zasad ani wykroczeń. Ojciec jest zdziwiony poglądami syna, uważa, że z racji wieku Artur powinien się buntować. Artur stwierdza, że nie ma to sensu, skoro upadły wszelkie normy, to możliwy jest jedynie bunt przeciwko własnej rodzinie. Mama i wuj żałują biednego syna. Ojciec radzi mu, by został artystą i w ten sposób dał wyraz swej buntowniczości. Artur nie ma takiego zamiaru, pragnie być lekarzem.
Stomil chce przedstawić rodzinie swój najnowszy eksperyment. Zaczyna się przesuwanie mebli. W tym czasie z tapczanu wstaje Ala, kuzynka Artura. Wcześniej nikt nie zorientował się, że dziewczyna jest w pokoju. Młodzieniec z odnosi się do dziewczyny, zauważa, że interesuje się nią także Edek. Stomil zaczyna prezentację swego eksperymentu – chowa się za katafalkiem, prezentując coś w rodzaju teatrzyku lalek, na koniec gaśnie światło i rozlega się huk. Stomil wychyla się zza katafalku i mówi, że spowodował wybicie korków i strzelił z rewolweru. Żona jest zachwycona, Eugeniusz nie rozumie, o co chodzi, a Eugenia ogłuchła przez huk. Edek mówi, że woli kino. Artur wyrzuca wszystkich z pokoju i postanawia opowiedzieć o swoich planach Ali – chce na nowo stworzyć swoją rodzinę.
Akt II
Artur wciąga do swego planu Eugeniusza. Prosi staruszka, by zniósł ze strychu potrzebne przedmioty. Artur wypytuje Eugeniusza o to, co robią pozostali domownicy i każe mu iść spać. Wchodzi Ala, Artur chce wiedzieć, czy dziewczyna wyjdzie za niego za mąż. Bardzo zależy mu na przestrzeganiu konwenansów i reguł. Ala odpowiada, że owszem, jeśli tak trzeba to chętnie. Ale widać, że nie jest to dla niej najważniejsze. Artur nalega, bo chce, jak mówi, wprowadzić nowy system wartości. Rozpoczyna przemowę filozoficzną, dziewczynę to nudzi. W pewnym momencie Artur próbuje pocałować Alę. Wtedy do pokoju wchodzi Edek. Jak wyjaśnia, chciał przejść do kuchni, by napić się wody, ale próbuje wejść w drzwi prowadzące do sypialni Eleonory. Artur przepędza go stamtąd. Kuzynka czuje się obolała po szamotaninie z Arturem, zarzuca mu, że zachowuje się jak każdy mężczyzna, mówi o wzniosłych rzeczach a potem przemienia się w brutala. Artur twierdzi, że poświęcił się dla nauki, a to, co zrobił, to były lekcje z „praktycznej pragmatyki płci”. Jego zdaniem kobiety i dzieci przez wieki znajdowały się pod wpływem mężczyzn i pora z tym skończyć. Kuzynka nie rozumie i zaczyna się rozbierać. Z kuchni wychodzi Edek. Artur natychmiast wpycha go tam z powrotem. Zarzuca Ali, że chciała się rozebrać przed kimś takim jak Edek. Ala mówi, że Artur jest zazdrosny.
Młodzieniec chce wziąć ślub z kuzynką, huczny, tradycyjny, w staroświeckim stylu. Ma nadzieję, że z takiej okazji rodzina doprowadzi się do porządku a potem zacznie już przestrzegać norm. Ala jest zachwycona wizją ceremonii, ale nie potrafi jasno powiedzieć, czy się zgadza. Artur kątem oka widzi, że do Edek przedostaje się do sypialni jego mamy.
Artur idzie do pokoju ojca i chce go przekonać, by przepędził Edka. Stomil nie ukrywa, że wie, iż gość sypia z jego żoną. Zdaniem Stomila „swoboda seksualna to pierwszy warunek wolności człowieka”. Syn nie ustępuje, nazywa ojca rogaczem i pantoflarzem. Wręcza mu rewolwer. Obelgi przynoszą skutek, ale Stomil oskarża Artura, że chce doprowadzić do tragedii, czyli zabójstwa Eleonory i jej kochanka, a jak twierdzi, w obecnych czasach tragedia nie jest możliwa, możliwa jest tylko farsa. W końcu jednak idzie do sypialni żony a Artur czeka w napięciu, co się stanie.
Po dłuższej chwili syn wchodzi do pokoju matki i widzi, że Eugenia, Eleonora, Edek i Stomil grają w karty. Stomil mówi, iż ostrzegał, że wszystko skończy się farsą. Artur zabiera wszystkim karty, buntuje się tylko Edek. Młodzieniec mierzy do niego z rewolweru. Artur wzywa na pomoc Eugeniusza, każe mu trzymać na muszce całe towarzystwo, a sam idzie szukać Ali. Eugenia zarzuca bratu, że zdradził swoje pokolenie i bawi się w Indian. Eugeniusz odpowiada, że służy idei. Artur wraca z kuzynką, ta po dłuższej chwili oświadcza, że zgadza się wyjść za niego za mąż. Młodzieniec idzie do babci i prosi ją o błogosławieństwo. Babcia, sterroryzowana rewolwerem mówi: „Błogosławię was, moje dzieci... A niech was wszyscy diabli...”. Eleonora jest wzruszona, Edek chce złożyć Arturowi gratulacje. Ten każe mu iść do kuchni i czekać. Artur mówi matce, że ślub odbędzie się jutro.
Akt III
Salon zostaje uprzątnięty, nie zagracają go już meble. Nawet katafalk został przystrojony. Wszyscy domownicy ubrali się odświętnie. Eugeniusz próbuje zrobić rodzinną fotografię. Edek przebrany jest za lokaja i zajmuje się roznoszeniem talerzy. Domownicy pytają kiedy będzie można zobaczyć zdjęcie. Wuj odpowiada, że nigdy, bo aparat od dawna nie działa, pozowanie było ukłonem w stronę tradycji. Do salonu wchodzi Ala, jest w białej sukni. Dziewczyna wyjaśnia, że Artur trochę się spóźni, bo musi załatwić jeszcze formalności. Eugeniusz, Eugenia i Stomil wychodzą na spacer. Ala zwierza się Eleonorze, mówi, iż niepokoi ją ślub z Arturem. Obawia się, że przyszły mąż będzie kierował się wyłącznie swoimi zasadami, a nie zechce jej pokochać. Ala pyta Eleonorę o jej romans z Edkiem. Starsza z kobiet mówi, że jej męża to nie obchodzi, ona zaś zafascynowana jest prostotą, jaka drzemie w Edku, przejawia się w jego zachowaniu, w każdym z gestów. Ala wzywa lokaja i pyta go o zasady. Edek wykręca się, nie chce odpowiedzieć, wreszcie z notesu czyta: „Ja cię kocham a ty śpisz” i „Zależy jak leży”. Edek mówi, że odpisał to od kolegi, pracującego w kinie.
Do mieszkania wraca Artur, jest pijany. Domownicy sądzą, że to skutek wieczoru kawalerskiego. Edek włącza płytę z „marszem weselnym” Mendelssohna, Artur rzuca w gramofon karafką. Wreszcie wyznaje, że ślub niczego nie zmieni, stara forma nie stworzy nowej rzeczywistości. Potrzebna jest wielka idea, ale młodzieniec nie wie, jaka. Artur przeprasza domowników za swój chybiony pomysł ze ślubem, przeprasza także Alę. Potem każe zamknąć drzwi do pokoju i stara się wymyślić ideę, która będzie na tyle wzniosła by odmienić ich życie. Eugeniusz wspomina Boga, ale zaraz przyznaje, że Bóg zdezaktualizował się już za jego czasów. Potem mowa jest o sporcie, Stomil wymienia eksperyment a Edek postęp. Do pokoju wraca babcia Eugenia i oświadcza, że umiera. Robi sobie miejsce na katafalku. Arturowi podoba się idea śmierci.
Babcia umiera, Artur postanawia wprowadzić rządy żelaznej ręki. Do swojego planu przekonuje Edka. Każe służącemu sterroryzować rodzinę. Bliscy próbują przekonać Artura, by zrezygnował ze swoich planów. Młodzieniec stwierdza, że jedynym wyjściem z chaosu i braku idei jest władza. Stawia na stole krzesło i siada na nim. Swoją władzę Artur chce pokazać w ten sposób, że dokona egzekucji kogoś z rodziny. Każe Edkowi zastrzelić wuja Eugeniusza. Do Artura podchodzi Ala i mówi, że zdradziła go z Edkiem. Doszło do tego rankiem, a dziewczyna postąpiła tak dlatego, że Artur chciał się z nią ożenić tylko dla zasady. Wyznanie Ali podcina Arturowi skrzydła, ale nie chodzi mu o akt fizycznej zdrady, ale o to, że rodzina ciągle mu przeszkadza. Chciał wyciągnąć ją z odmętów chaosu a nikt nie jest w stanie mu pomóc. Artur postanawia odejść, ale wcześniej chce rozprawić się z Edkiem. Szuka rewolweru. Wtedy Edek zachodzi go od tyłu i powala dwoma ciosami w kark. Artur umiera. Przed śmiercią wyznaje Ali, że naprawdę ją kochał.
Władzę przejmuje Edek. Oświadcza zebranym, że będzie im z nim dobrze, bo jest ludzki i można się z nim porozumieć, ale muszą go słuchać. Zdejmuje marynarkę z Artura i zakłada ją na siebie. Przynosi gramofon, nastawia płytę z tangiem. Kobiety wychodzą, Edek z Eugeniuszem tańczą tango.