Na stronie używamy cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Szczegóły znajdziesz w Polityce Prywatności.
ZAMKNIJ X

Szwedzi w Warszawie - streszczenie

Rozdział I
W którym jest opowiadane, jak przekupka Maciejowa pokonała trzech żołdaków szwedzkich

Na Rynku Staromiejskim ruch był niewielki, przechadzali się po nim oficerowie szwedzcy. Z ratusza wyszedł młody człowiek, Kacper. Nagle zobaczył szesnastoletniego chłopca – był to Kazik. Kacper poprosił Kazika, aby opowiedział mu, co się stało, jednak muszą się pilnować, ponieważ wszędzie są Szwedzi. U Kazika bieda i nie może przyzwyczaić się do Szwedów. Kacper powiedział mu, że Szwedzi będą niedługo panować w Warszawie. Kazik przyszedł na Rynek, ponieważ Landskrona, który wynajmuje u nich, zażyczył sobie cytryn. Kacper powiedział mu, aby przyszedł potem do pana Rafałowicza, to pogadają na spokojnie. Chłopak poszedł po cytryny. Swój kramik miała też Maciejowa, która była wdową po szewcu. Kiedy trzech pijanych Szwedów stanęło obok jej kramu, powiedziała im, by poszli precz. Tamci śmiali się i jeden z nich kopnął w kramik. Maciejowa była zła i garnkiem z barszczem uderzyła Szweda. Pozostali rzucili się na nią, ale ona nie ustępowała. Zbiegli się ludzie, którzy zaczęli jej bronić. Szedł akurat Kazik i zobaczył, że jeden z nich chce przebić ją sztychem, więc podstawił mu nogę i uciekł. Patrol rozgonił zbiegowisko, a tych trzech Szwedów i Maciejową zabrał do wartowni w Zamku.

Rozdział II
W którym Kazik zapoznaje się w przykry sposób z piernikami pani Maciejowej

Kazik zaniósł cytryny i wyszedł z domu, aby spotkać się z Kacperkiem. Zobaczył, że kramik Maciejowej jest rozbity, a obok stoi jej syn Maciuś, który zbiera rzeczy i lamentuje. Maciejową wzięli do Zamku, gdzie siedzibę ma srogi gubernator Gidestern. Kazik polecił Maćkowi, aby ten poszedł z nim. Najpierw jednak skończyli zbierać rzeczy. Ujrzawszy patrol, porwali wielki kosz i uciekli. Gdy patrolu zniknął z ich pola widzenia, Maciej zatrzymał się nagle i Kazik głową zanurzył w piernikach, niciach i tasiemkach znajdujących się w koszu. Szli dalej, Maciuś narzekał, że się zmęczył. Kazik uderzył go, co zmobilizowało chłopaka. W końcu dostali się do kamienicy pana Rafałowicza.

Rozdział III
W którym pani Hipolitowa występuje na scenę


Pan Rafałowicz mieszkał na trzecim piętrze. Gospodynią była pani Hipolitowa. Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, przestraszyła się. Pukał Kazimierz Ginter, był z nim Maciek Dratewka. Gospodyni poszła zapytać pana Rafałowicza, czy ma ich wpuścić, ten godził się. Za chwilę nadszedł też Kacperek. W pierwszej kolejności rozmawiali o sprawach publicznych. Maciek co chwila lamentował, w końcu zasnął.

Rozdział IV
Jak Kacperek obrzydzenia dostaje na myśl o postępku pana Gizy


Kacperek opowiedział im o tym, co wiedział. Do prezydenta przyszedł braciszek z konwentu bernardyńskiego. Wyglądał mu raczej na żołnierza. Prezydentem był pan Giza. Braciszek przyniósł pismo królewskie od Jana Kazimierza, które zaszył w rękawie habitu. Pan Giza poprosił Kacperka, aby przeczytał list. Król nakazywał wypełnić wszystko, co powie braciszek, czyli Seweryn z Żurawica Boskiego. Król ma mianowicie przyjść pod Warszawę i jeżeli Wittenberg nie podda się, to miasto wzięte zostanie szturmem. Król nakazał prezydentowi i rajcom, aby mu pomogli – żeby się uzbroili i razem z nim ruszyli na Szwedów, a także wskazali, jak dostać się do miasta i żeby otworzyli bramy. Pan Giza powiedział, że cóż oni mogą poradzić, że nie znają się na rzemiośle wojennym itd. Krótko mówiąc, nie odmówił, ale i nie przyrzekł, że pomoże. Tamten wstał, splunął i powiedział, aby go zabito, ponieważ jest tchórzem. Gdy pan Seweryn wyszedł, pan Giza powiedział, że nie oni Szwedów sprowadzili i nie on będą ich wypędzać.

Kiedy Kacperek skończył opowiadać historię, pan Rafałowicz zapytał się go, dlaczego Maciek i Kazik do niego przyszli. Kazik przyszedł, aby się dowiedzieć, co słychać. Opowiedział o napadzie na panią Maciejową. Rafałowicz nie miał żadnej rady co do Maciejowej i stwierdził, że tym, którzy będą walczyć ze Szwedami, trzeba pomóc. Kacper i Kazik zgodzili się z nim.

Rozdział V
W którym jest nieco tajemnicy o architekcie Ascolim i o śpiochu Maćku

Kacper i Kazik byli ciekawi, co pan Rafałowicz chce im pokazać. Przyniósł on papier zwinięty w trąbkę i kartkę złożoną na czworo. Był to pergamin z planem Warszawy. Przez cały plan przechodziła czerwona linia. Był tam również napis po łacinie, a dalej szereg cyfr arabskich i rzymskich. Rafałowicz chciał im powierzyć tajemnicę, ale musieli przysiąc na krucyfiks, że nie zdradzą jej nikomu.

Dwadzieścia lat temu zmarł w Warszawie Włoch Silvio Ascoli, architekt. Przybył tu do przebudowy Zamku za Zygmunta III. Wiodło mu się dobrze, uzbierał trochę pieniędzy i wybudował sobie kamieniczkę. Siostra przyrodnia Rafałowicza była jego żoną. Przyjaźnili się. Zapisał mu kamieniczkę i książki. Kiedy umierał, kazał mu przejrzeć dzieło Machiavellego „Il principe”, co oznacza „król”, „monarcha”, ponieważ znajduje się w nim sekret. We wspomnianej księdze znalazł plan Warszawy. Czerwona linia na planie prowadzi z kamieniczki Ascolego aż do Zamku. Przeczytali od prawej do lewej. Należało zobaczyć kolejne dzieło Machiavellego – „Delle istorie”, co znaczy „historia”. Nagle Maciek upadł, podnieśli go i wynieśli do kuchni.

Rozdział VI
W którym jest mowa o tajemnicy Ascollego


Pan Rafałowicz opowiadał dalej. Mówił o kluczu, który pozwoli odczytać tekst zapisany cyframi. Był to klucz książkowy, którego używał sam król. Wytłumaczył im, na czym polega. Rafałowicz rozszyfrował tekst i zapisał. Zapis głosił, co należy zrobić, aby znaleźć podziemny loch, który przez całe miasto prowadzi aż na dziedziniec zamkowy, pod wieżę Zygmuntowską. Kierunek zaznaczył czerwoną farbą na mapie. Kazik powiedział, że trzeba królowi o tym sekrecie donieść i sam jest gotów dać mu znać. Rafałowicz stwierdził, że trudno byłoby mu się przedostać do króla, poza tym nie wiadomo, jakie są te lochy. Przyglądali się dokładnie mapie i uzgodnili, że za dwa dni pójdą je sprawdzić.

Rozdział VII
W którym Maciek wydobywa z kołnierza talary i opowiada o piwie wareckim


Kazik i Kacper przygotowywali się do wyprawy do lochów, ale brakowało im pieniędzy. Z pomocą Kazikowi przyszedł Maciek, którego postanowił dopuścić do wyprawy. Zapytał go, czy ma pieniądze, chłopak posiadał piętnaście bitych talarów. Pytał go również o matkę i kram – ten znów zaczął lamentować. Maciek zgodził się dać pieniądze, które miał zaszyte za kołnierzem. Wydobyli pieniądze w domu Maciejowej. Szwedzi podwoili ostrożność, ponieważ prawdopodobnie wiedzieli o zbliżającym się do miasta królu. Teraz zastanawiali się, jak wydostaną się do kamieniczki Rafałowicza, która znajduje się za Bramą Nowomiejską. Maciek powiedział mu o dziurze w murze, przez którą mogą się wydostać, jednak Rafałowicz był na to za gruby. Na mieście Kazik spotkał Kacpra i poinformował go, że Maciek też idzie. Ten jednak powiedział mu, że Maciek nie może pójść, ponieważ Kacper był u Rafałowicza i dostał pozwolenie na wyjście z miasta dla siebie i Kazika. Kazik opowiedział mu, czego dowiedział się Maćka, a potem tamten pokazał im dziurę. Mimo wszystko musieli uzgodnić z Rafałowiczem, czy Maciek może iść. Rafałowicz otrzymał pozwolenie, ponieważ powiedział, że musi coś naprawić w kamienicy i pojawi się z dwoma mularzami, Kazikiem i Kacprem. Wieczorem Kacper rozmawiał z Rafałowiczem i ten zgodził się też na udział Maćka.

Rozdział VIII
W którym Maciek opowiada, jak zakłuł szpadą Szweda


Nazajutrz wyszli przebrani za mularzy z panem Rafałowiczem za Bramę Nowomiejską. Kiedy stali przed kamienicą, doszedł Maciek. Powiedział, że przedostał się, ale jednego Szweda podziurawił szpadą. Weszli do kamienicy. Opowiedział, że zabił Szweda za murem, ponieważ nie chciał dać mu przejść. Tamten przyszedł, gdy Maciek chciał się przedostać. Uderzył go, a potem bił. Kiedy upadł na ziemię, wziął go do rąk i wyrzucił za mur. Szwed jeszcze dyszał, ale Maciek go zakłuł. Rafałowicz martwił się, co będzie, gdy znajdą trupa. Jednak chłopak zaciągnął Szweda do rowu i nakrył go ziemią i śmieciami.

Kiedy promień słoneczny padł na obraz Madonny, zdjęli go, następnie wyważyli cegłę, na którą padało słońce. Maciek zasnął, więc go obudzili. Kiedy cegła wypadła, ukazał się im czarny otwór.

Rozdział XIX
Jako Maciek przekonany jest, że w podziemiu sam Lucyper go przedrzeźnia


Powiększyli otwór i poczekali, aż do lochu weszło świeże powietrze. Rafałowicz miał busolę, aby nie zabłądzili. Gruz i tynk sprzątnęli do lochu, a obraz powiesili na swoim miejscu. Uchylając go, pojedynczo wchodzili do lochu. Kiedy coś mówili, powstawało echo. Maciek myślał, że to sam Lucyper go przedrzeźnia. Kacper wyjaśnił mu, że jest to echo. Szli dalej, a Maciek wpadł do kałuży.

Rozdział X
W którym jest trochę o szczurach, trochę o Szwedach i opończy Maćkowej


Drwili sobie z upadku Maćka. Chłopak chciał wrócić, ponieważ uważał, że to Lucyper pchnął go w błoto. Kazik przypomniał mu o matce, którą mogą oswobodzić, postanowił więc iść dalej. Potem natknęli się na dużą ilość szczurów. Kiedy wchodziły na Maćka, ten zaczął krzyczeć. Uciszyli go i Kazik strzepał z niego szczury. Miał kiełbasę, dlatego tak się do niego garnęły. Nie mogli się od nich opędzić. Kiedy w końcu się udało, usłyszeli w górze, że ktoś odsuwa ciężkie drzwi. Spojrzeli tam i zobaczyli je. Doszli do wniosku, że to zapewne straż usłyszała krzyki Maćka. Znów pojawiły się szczury, ale musieli stać cicho. Zgasili pochodnie i uciekli w korytarz. Otworzono drzwi, w których zaraz ukazali się Szwedzi. Rozglądali się, spuścili do lochów latarnię, a jej blask padł na opończę Maćka, którą pozostawił.

Rozdział XI
Jako Maciek nabiera przekonania, że mu się do brzucha szczur dostał


Szwedzi krzyczeli, ponieważ myśleli, że opończa to śpiący człowiek. Wciągnęli latarnię i rozmawiali. Pan Rafałowicz stwierdził, że muszą iść po ciemku, ponieważ tamci mogą spuścić drabinę. Chwycili się nawzajem za żupany, aby się nie pogubić. Maciek skoczył jeszcze po opończę. Teraz zamartwiali się, co będzie, gdy Szwedzi zobaczą, że zniknęła. Szli powoli dalej, ale musieli się zatrzymać, ponieważ korytarz załamywał się. Zapalili latarnię i wyruszyli dalej. Pan Rafałowicz drwił z Maćka i powiedział mu, że szczur mógł mu wejść do brzucha przez dziurę, którą mu jeden wcześniej wygryzł. Maciek myślał, że mówi prawdę. Kiedy tak szli, zobaczyli na sklepieniu różowy blask. Wszyscy stanęli wystraszeni.

Rozdział XII
Jako czterej peregrynanci przekonani byli, że umarli


Za nimi błyszczały liczne światła. Pewni byli, że to Szwedzi weszli do podziemi i idą za nimi, ponieważ nie znaleźli opończy. Musieli uciekać. Maciek powiedział, że pójdzie do Szwedów z mieczem i będzie się z nimi bił. Rafałowicz uznał z kolei, że w najgorszym wypadku można by się poddać i okłamać ich, że zabłądzili. Kacper powiedział, że Szwedzi ich doganiają – w tej samej chwili rozległ się potężny huk i posypały się cegły. To Szwedzi zaczęli strzelać. Za mężczyznami zawaliło się sklepienie, które zablokowało przejście. Wszyscy stracili przytomność. Pierwszy ocknął się Maciek, potem Kacper. Kazik i Rafałowicz leżeli nieruchomo.

Rozdział XIII
W którym Maciek dostał się niespodziewanie w objęcia kościotrupa


Okazało się, że obaj żyją. Doszli do wniosku, że Szwedzi musieli ich zauważyć lub usłyszeć i  zaczęli do nich strzelać, a sklepienie zawaliło się od huku. Z jednej strony byli więc wolni od Szwedów, z drugiej jednak nie mieli już drogi powrotu. Ruszyli dalej. Powietrze robiło się coraz cięższe, ponieważ brakowało przewiewu. Zobaczyli, że korytarz zamykają duże, żelazne drzwi. Kazik uderzył w nie drągiem i zrobił się w nich dziura. Maciek i Kacper pomogli mu. Nagle Maciek runął z wyłamanymi drzwiami w ciemność. Pozostali zeszli schodami za nimi. Zobaczyli leżącego Maćka, na nim zaś kościotrupa.

Rozdział XIV
Jak Maciek, ujrzawszy śmierć z kosą omdlał i co potem nastąpiło


Ruszyli ratować Maćka, który leżał blady i przerażony, z otwartymi oczami. Kacper powiedział, że mógł to być jakiś więzień, o którym zapomniano i umarł. Szkielet miał na nogach łańcuchy, które były przykute do ściany. Cucili Maćka, który omdlał ze strachu. Kiedy doszedł do siebie, powiedział, że widział śmierć z kosą – mężczyźni wszystko mu wyjaśnili. Potem odkryli drugie drzwi. Zobaczyli klucz i jakiś papier. Był pergamin, na którym widniała data 25 sierpnia 1651 i podpis Silvia Ascolego. Kacper i Kazik otworzyli drzwi, znajdowały się za nimi schody w górę i loch. Pomodlili się nad szkieletem człowieka, pochowali go i ruszyli w dalszą drogę.

Rozdział XV
W którym jest nieco o nietoperzach i o zamkniętej ze wszech stron piwnicy


Im dalej się znajdowali, tym trudniej się oddychało. Weszli do piwnicy, zapalili pochodnie, które uprzednio zgasili, ponieważ musieli sprawdzić, jak powinni dalej się kierować. Pod sklepieniem rozległ się szelest i coś gwałtownie przeleciało. Kacper oznajmił, że to nietoperze. Maciek był przerażony, że wplączą mu się we włosy. Nie potrafili znaleźć wyjścia, ale Maciek stwierdził, że skoro są tu nietoperze, to gdzieś musi być dziura, którą wydostają się na zewnątrz. Zaczęli oglądać ściany. Znaleźli dziurę, udało mi się wyłamać w tym miejscu mur.

Rozdział XVI
W którym Maciek wśród szkieletów i trumien ujrzał czarnego diabła


Zajrzeli do lochu – był po brzegi wypełniony trumnami i ludzkimi zwłokami. Zobaczyli, że na prospekcie mistrza Ascolego, zaznaczonych jest jeszcze kilka krzyży, oznaczających drzwi. Znaleźli się w następnej piwnicy. Na ścianie widniała strzałka i napis Ascoli A.D. 1651. Wiedzieli już, którędy iść. Weszli w długi korytarz. Nagle jedne z drzwi otworzyły się  i ukazał się w nich człowiek w czarnej szacie, z pękiem kluczy i latarką. Kiedy zobaczył mężczyzn, krzyknął przerażony, że nieboszczyki z grobów powstawały i uciekł. Maciek stwierdził, że był to diabeł. Poszli dalej, gdzie również znajdowały się piwnice z trumnami i nieboszczykami, co jakiś czas pojawiała się też na murze strzałka wskazująca drogę. W końcu znaleźli się w dobrze przewietrzanym korytarzu.

Rozdział XVII
W którym nowa osoba, pan Żórawski, jest przekonany, że diabeł przybrał na się postawę pana Rafałowicza


Rafałowicz stwierdził, że droga ma się ku końcowi. Widać było okna, które pewnie prowadzą na dziedziniec zamkowy, robiło się widno. Rafałowicz potknął się o długą, białą, szeroką opończę, jaką nosili rajtarzy gwardii króla Jana Kazimierza. Droga była zamknięta, ale przez szpary między deskami przechodziło światło. Pan Rafałowicz zajrzał do środka, przez szparę zobaczył pana Żórawskiego. Rafałowicz przedstawił się mu i poprosił, aby ich wpuścił do środka. Okazało się, że Żórawski nie może tego zrobić, ponieważ jest więźniem. Nie mógł uwierzyć, że to Rafałowicz to Rafałowicz, ciągle powtarzał, że jest sługą króla Karola Gustawa, a od Rafałowicza pachnie zdradą. I nie jest pewny, czy to jest może nie zjawa w jego osobie. Mężczyźni zapalili pochodnie, aby mógł się im lepiej przyjrzeć. Niestety do Żórawskiego nic nie przemawiało, wydawał się być niespełna rozumu. Maciek zaczął zawodzić na temat swojej matki, z płaczem oparł się o deski, wtedy cała ściana zachwiała się. Kacper i Kazik również natarli na ścianę, która runęła z hukiem.

Rozdział XVIII
W którym Maciek jeszcze jednego Szweda wyprawia na tamten świat


Żórawski nadal myślał, że to zjawy. Kazik przepiłował łańcuchy i uwolnił mężczyznę. Zapytał  go, czy wie, że zbliża się Jan Kazimierz. Został o tym poinformowany przez Frytjofa. Nagle stwierdził, że Frytjof właśnie nadchodzi. Wszyscy oczekiwali w napięciu, tyko Maciek jadł spokojnie. Mężczyzna otworzył celę i stanął w drzwiach. Nagle Maciek niewiele myśląc, zerwał się, chwycił za szpadę i zabił Szweda. Pchnął go szpadą w samo serce, a ten runął na ziemię.

Rozdział XIX
W którym jest nieco o panu Żurawskim, o płaszczu białym Maćka i o generale Wittenbergu


Wszyscy byli pod wrażeniem, Maciek stwierdził tylko, że to zemsta za jego matkę. Potem zapytał Żórawskiego, gdzie ona jest, jednak ten nadal nie był pewien, czy ma do czynienia z prawdziwymi ludźmi. W końcu wyjawił im, że matka Maćka znajduje się w lochu za żelaznymi drzwiami. Klucz, który je otworzy oraz inne, trzyma pod poduszką pan Manderstörn. Służy on przy gubernatorze Wittenbergu. Żórawski powiedział jednak, że można je wykraść. Pokazał mężczyznom schody, którymi dostaną się do komnat Wittenberga. Tam znajdują się drzwi ukryte w ścianie i kiedy naciśnie się guzik, drzwi otworzą się, a w przedpokoju zobaczą śpiącego Manderstörna. W jaki sposób wyjąć klucze spod poduszki? Żórawski poradził im, żeby zrobili tak, jak mówił Maciek – niech przebierze się w biały płaszcz i wystraszy Manderstörna.

Rozdział XX
Jako Maciek został białą marą i co z tego wynikło


Żórawski wciągnął zwłoki Frytjofa do piwnicy i zamknął drzwi na klucz. Pomyślą sobie, że dokądś poszedł. Żórawski prowadził mężczyzn, dostali się do niewielkiej izby. Przez okna patrzyli na jasno oświetlaną przez ognie Pragę. Rafałowicz stwierdził, że musi to być obóz wojskowy. Trzeba będzie się tam dostać, ponieważ może znajdować się tam król Jan Kazimierz. Kazik zaoferował, że może popłynąć, a oni niech idą dalej. Lochami do końca nie przejdą, ale mogą dojść do Furty Bocznej i gdy stamtąd wyjdą, będą już w mieście. Wybiła północ. Maciek założył białą opończę – wyglądał jak prawdziwe widmo. Żórawski wziął garść węgli i uczernił nimi twarz Maćka. Szwedzi powiadają między sobą, że po Zamku chodzi biała mara, więc wszystko się zgadzało. Maciek wziął ze sobą broń, ale miał jej użyć tylko w ostateczności. Maciek i pan Żórawski poszli, reszta odpoczywała.

Rozdział XXI
Jako Maciek, zdobywszy klucze, obudził pana Manderstörna


Pan Zórawski wyjaśnił Maćkowi, jak ma iść i poinstruował, że gdy będzie pod drzwiami, musi nacisnąć złoty guzik. Znajdzie się w antykamerze generała Wittenberga, gdzie śpi pan Manderstörn. Maciek zrobił dokładnie to, co mu powiedziano. Mężczyzna spał jak zabity. Wybiła północ. Maciek sięgnął ręką pod poduszkę, następnie chciał ją wyciągnąć i udało się. Wziął szpadę i pistolety Manderstörna. Niestety cofając się, zawadził o krzesło, które przewróciło się. Manderstörn obudził się i zapytał „Kto tam?”. Następnie spojrzał na białą postać i rzucił się do drzwi prowadzących w głąb Zamku, wrzeszczał i uciekał. Maciek wrócił do pana Żórawskiego, który czekał na niego na schodach.

Rozdział XXII
W którym Maciek twierdzi, że Kazik Ginter jest głupim chłopakiem


Pan Żórawski przestraszył się Maćka, ale kiedy ten pokazał mu klucze, mężczyzna opamiętał się. Poszli uwolnić matkę Maćka. Chłopak wpadł do piwnic, w której była przetrzymywana. Wyszli i zamknęli drzwi. Maciek opowiedział jej o wszystkim, co się wydarzyło. Wrócili do Rafałowicza, Kacpra i Kazika. Teraz musieli się stamtąd wydostać, a Kazik miał popłynąć łodzią do króla. W razie, gdyby łodzi nie było, chciał popłynąć wpław. Maciek stwierdził, że Kazik jest głupi, ponieważ myśli, że łatwo dostanie się do króla. Rafałowicz wyjaśnił mu, co ma powiedzieć, gdy już będzie u króla. Ruszyli i znaleźli się u wylotu kanału nad Wisłą.

Rozdział XXIII
W którym Kazik Ginter puszcza się na wątłym czółnie do obozu polskiego


Ruszyli przed siebie, Maciejowa szybko się męczyła. Kazik dostrzegł niewielkie czółno, w którym znajdował się rybak Andrzej. Rafałowcz z Kazikiem zaczęli go namawiać, aby przewiózł go na Pragę. Powiedział im, że wojska przeprawiły się nad Wisłę pod Ujazdowem, pan Czarnecki stoi pod Pulkowem, a Jan Kazimierz podobno jest w Ujazdowie. Znów zaczęli go namawiać, jak nie do króla to chociaż do pana Czarneckiego. Prawdopodobnie król będzie atakował od Ujazdowa na Zamek, a Czarnecki na Bramę Nowomiejską. Żórawski dał Andrzejowi dukata i kazał płynąć. Ten zgodził się. Kazik wziął szpadę na wypadek, gdyby Andrzej chciał go zdradzić. Rafałowicz powiedział Kazikowi, co ma mówić Czarneckiemu, a oni pójdą do jego kamieniczki i tam będą czekać. Odpłynęli, a pozostali wyruszyli do kamienicy.

Rozdział XXIV
Jak Maciek został nazwany przez oberstlejtnanta Gizę gburem


W kamieniczce wszyscy spali. Nagle obudził ich huk i wrzawa. Pan Rafałowicz stwierdził, że to pan Czarnecki szturmuje do Bramy Nowomiejskiej. Jednak słychać było też ludzkie głosy. Kacper poszedł sprawdzić, co się dzieje. Kula wpadła przez okno i przeleciała obok pana Żórawskiego. Przyszedł Kacper z Kazikiem, a za nimi zbrojni ludzie z panem oberstlejtnantem Gizą na czele, który zaraz zaczął pytać o podziemie. Rafałowicz potwierdził to, co przekazał mu Kazik. Pan Rafałowicz miał ich poprowadzić, a Kazik, Kacper i Maciek również chcieli pójść. Szli wąskimi schodami, a Maciek powiedział, że gdyby wiedzieli, że tędy będzie pan jenerał chodził, toby szersze zrobili. Za nimi szli żołnierze. Znaleźli się w lochu pod Basztą, zwaną Boczną Furtą.

Rozdział XXV
Jako trzej kompanowie legli w bitwie ze Szwedami i co potem się stało


Na górze była wrzawa ogromna. Maciek zaproponował, że wyważy drzwi, tylko trzeba mu dać jednego żołnierza, będzie łatwiej. Spróbowali i było ciężko. Podparli drzwi, a zawiasy i zasuwy wyskoczyły do góry. Maciek spadł z drabiny na ziemię, a raczej na jednego z żołnierzy. Natomiast żołnierz, który został na drabinie, wyjrzał przez otwór, ale zaraz Szwedzi go dopadli i zabili. Żołnierze ruszyli za Gizą do góry, Kazik i Kacper też. Wszyscy walczyli. Pan Giza został pchnięty sztychem w bok. Wydostali się z korytarza do sieni, gdzie było więcej Szwedów. Kula dopadła Maćka. Kazik dostał szablą w rękę i upadł.

Kazikowi wydawało się, że obudził się z głębokiego snu. Słyszał głos Maćka. Przyszła do niego pani Maciejowa, leżał w łóżku. Okazało się, że minęły dwie niedziele, odkąd Polacy wypędzili Szwedów. Znajdują się u pana Rafałowicza, który ich wszystkich trzech pozbierał i zaniósł do kamieniczki, a pan Żórawski i pani Hipolitowi leczyli ich. Kacprowi Szwed  rozpłatał głowę, ale już jest zdrów. Rafałowicz przekazał im, że pan wojewoda kijowski, Stefan Czarniecki, powiedział, że wstawi się do króla, aby wszyscy czterej dostali nagrodę. Oni nie zrobili tego jednak dla nagrody.

Potem na Rzeczpospolitą spadały jeszcze inne klęski i nieszczęścia i w zapomnienie poszły czyny czterech peregrynantów. Ale potem miasto odwdzięczyło się im – przedniejsi obywatele złożyli się i kupili porządny kram Maciejowej. Maciek ożenił się, założył warsztat szewski i dorobił się. Kazik został rajcą miejskim, a Kacper przez kilka lat był prezydentem miasta.