Mały Józef, zamknięty w małym miasteczku i poprzez nie spoglądający na świat, oddaje się marzeniom i poddaje fantazji. Pragnie zostać artystą, chce tworzyć i filozofować. Jego uwaga skupia się na codziennych wydarzeniach, które dla dorastającego chłopca nabierają znaczenia symbolicznego. Pojawiają się dwa bieguny znaczeń – jeden jest dosłowny, logiczny, przewidywalny, wtopiony w prowincjonalną rzeczywistość. Drugi ciąży ku sacrum, tajemnicy i niezwykłości.
Według Schulza jesteśmy tacy, jakimi staliśmy się w dzieciństwie. Wszystko, co wiąże się z pierwszym etapem życia ma kluczowe znaczenie dla tego, co nastąpi później. Trzeba umieć to wychwycić i nauczyć się odczytywać, znaleźć klucz do własnego życia i posługiwać się nim jak najlepiej. Nie znaczy to, że można czegokolwiek być pewnym. Powinnością człowieka jest jednak stawić czoła treści ukrytej, mając jednocześnie świadomość, że się jej do końca nie odgadnie. Trzeba po prostu próbować. Z pomocą może przyjść sztuka, jakakolwiek twórczość. Nieważne, że ludzkie wysiłki w tej dziedzinie kończą w końcu na jakimś swoistym pchlim targu. Bóg sprawia rzeczy boskie, człowiek ludzkie i trzeba się z tym pogodzić. Może się tu objawić skrzyżowanie fizyczności i duchowości, sacrum i profanum.
W tytułowym opowiadaniu, „Sanatorium pod Klepsydrą”, wydarzają się niezwykłe rzeczy. Manipuluje się czasem, łączy realne i fantastyczne wymiary istnienia, pojawia się postać psa-człowieka. Taki jest świat Schulzowskich opowiadań.
Według Schulza jesteśmy tacy, jakimi staliśmy się w dzieciństwie. Wszystko, co wiąże się z pierwszym etapem życia ma kluczowe znaczenie dla tego, co nastąpi później. Trzeba umieć to wychwycić i nauczyć się odczytywać, znaleźć klucz do własnego życia i posługiwać się nim jak najlepiej. Nie znaczy to, że można czegokolwiek być pewnym. Powinnością człowieka jest jednak stawić czoła treści ukrytej, mając jednocześnie świadomość, że się jej do końca nie odgadnie. Trzeba po prostu próbować. Z pomocą może przyjść sztuka, jakakolwiek twórczość. Nieważne, że ludzkie wysiłki w tej dziedzinie kończą w końcu na jakimś swoistym pchlim targu. Bóg sprawia rzeczy boskie, człowiek ludzkie i trzeba się z tym pogodzić. Może się tu objawić skrzyżowanie fizyczności i duchowości, sacrum i profanum.
W tytułowym opowiadaniu, „Sanatorium pod Klepsydrą”, wydarzają się niezwykłe rzeczy. Manipuluje się czasem, łączy realne i fantastyczne wymiary istnienia, pojawia się postać psa-człowieka. Taki jest świat Schulzowskich opowiadań.