Swoje nazwisko chłopiec zawdzięczał temu, że był rudy i piegowaty. Poza tym zawsze ściągał na siebie różne nieszczęścia i popadał w rozmaite tarapaty.
Pewnego dnia, nie mając możliwości odrobieni zadania domowego, chłopiec postanowił uciec z domu. Pech go jednak nie opuszczał – następnego dnia zły los nie pozwolił mu wypełnić na czas obowiązków dyżurnego, więc dyrektor wezwał do szkoły jego tatę. Nie stanowiło to jednak dla chłopca nauczki, gdyż już parę dni później wybrał się z kolegami na wagary, przypadkowo zabierając plecak niejakiego Wicia, którego ojciec potem ścigał za to Piegusa. Gdy nastał wieczór, Marka nie było jeszcze w domu, więc zmartwieni rodzice zaczęli obdzwaniać niemal wszystkie szpitale, obawiając się najgorszego. Rankiem powiadomiono ich, że znaleziono rower chłopca. W tym czasie pan Surma sprowadził do domu kolegę Cedura i detektywa Hippolita Kwassa, który na podstawie zachowanych śladów stwierdził, że Marka mógł porwać mężczyzna o nazwisku Wieńczysław Nieszczególny. Surma z Alkiem, kolegą i detektywem wyruszyli na poszukiwania do kabaretu „Arizona”, gdzie na puzonie grywał pan Surma.
Nieszczególny został tu odnaleziony, ale szybko uciekł z „Arizony”. Pościg za nim zakończył się dopiero w miejskim zoo, a ściślej mówiąc – w klatce lwów. Przed niechybną śmiercią w paszczach drapieżników Alka i Cedura uratowali chłopcy, którzy przy pomocy luster odwrócili uwagę rozwydrzonych zwierząt. Wśród wybawicieli był również piętnastoletni Teodor, który oznajmił, że również szuka Marka Piegusa, co zlecił mu niejaki kapitan Trepka. Teodor należał do czteroosobowego zespołu, któremu udało się później rozszyfrować gryps przesłany im przez kapitana Kwassa. Kierując się jego wskazówkami, Teodor udał się do tajnej skrytki w Kościele św. Jacka. Jak się okazało, w środku mieściła się krypta z mumiami, a w jednym z sarkofagów chłopcy odnaleźli nawet windę i zjechali nią do mrocznego korytarza. Na jego końcu znajdowała się ogromna sala wypełniona bogactwami i klejnotami, a także dwoma piecami służącymi do ich przetapiania.
Chłopcy spotkali tu bandytów, którzy porwali detektywa Kwassa. W końcu udało im się go uwolnić. Odkryli też tajemnicę porwania Marka, a także to, że złodzieje ukradli ze skrytki kosztowności i wypełnili nimi plecak o podwójnym dnie, który następnie był przenoszony przez miasto przez kolejnych uczniów. Chłopcem zaś, którego Marek spotkał w parku, był syn jednego z bandytów, stąd też owemu bandycie zależało na odzyskaniu plecaka i dlatego udał się w pościg za Markiem.
Wieńczysław Nieszczególny natomiast przejrzał złodziei i sam okradał dzieci z kosztowności transportowanych w ich plecakach. W celu zagarnięcia kosztowności włamał się również do mieszkania Piegusów w nocy, która poprzedzała porwanie Marka. Złodziejaszki chcały ująć i powstrzymać Nieszczególnego, ale przez pomyłkę porwali detektywa Kwassa.
Marka ponoć przesłuchiwał sam herszt bandy, niejaki Albert Flasza. To on pojawił się na korytarzu razem z Markiem. Teodorowi natomiast udało się odkryć drogę do wyjścia, mieszczącą się u góry, pod cienką warstwą tynku. Dzięki temu wszyscy szczęśliwie wydostali się na zewnątrz. Po wyjściu udali się prosto do łaźni miejskiej i tam złoczyńcy trafili w ręce milicji. Chłopcom udało się szczęśliwie wrócić do domów.