1489 – 1867
Ku upadkowi schylał się wielki ołtarz Najświętszej Marii Panny w Krakowie. Podczas prac renowacyjnych za ołtarzem znaleziono trzewik, żółtą ciżemkę.
W domu i w puszczy
Tata chciała zbić Wawrzusia Skowronka, a wszystkiemu winna była jego rzeźbiarska pasja. Chłopiec poszedł z krowami na łąkę, a ojciec ku wsi. Mężczyzna chciał się poradzić organisty i kościelnego w sprawie syna. Powiedział im, że coś go urzekło, ponieważ ciągle rzeźbi figurki z drzewa. Jednak nic mu nie poradzili w tej sprawie.
Tymczasem Wawrzuś spotkał po drodze swojego przyjaciela Jaśka Śliwę, który szedł do domu. Kiedy chłopiec znalazł się na pastwisku, zobaczył patyk, który przypominał mu jaszczurkę i zaczął rzeźbić. Gdy tak rzeźbił krowy weszły w zboże księdza i zaczęły go jeść. Parobcy księdza proboszcza wypędzali bydło z pola. Wawrzuś zaczął uciekać i pobiegł do lasu, ale potem nie mógł znaleźć drogi powrotnej, ponieważ zgubił się.
Dziwny pielgrzym
Chłopiec obudził się zmarznięty i głodny. Poszedł prosto przed siebie, wędrował po lesie. Dotarł na skraj puszczy i usłyszał bicie dzwonów, więc pobiegł w tamtą stronę. Wskoczył do wody. Potem zobaczył jakiegoś człowieka w czarnym kapeluszu. Schował się za głazem i obserwował go. Kiedy mężczyzna odszedł, chłopiec poszedł za nim.
Musiał znaleźć nocleg, ale nikt nie chciał mu zaoferować miejsca do spania. Postanowił, że sam coś znajdzie. W pewnym momencie zobaczył zostawione ubranie, które mężczyzna nosił nad rzeką. Potem dostrzegł, że ktoś wyszedł z kościoła przez okno i miał ze sobą naczynia kościelne. Kiedy mężczyzna zobaczył chłopca, Wawrzuś zaczął uciekać i krzyczeć. Ludzie wyszli z domów i przyszła straż policyjna. Złapali złodzieja, ale nie miał przy sobie skradzionych