W baśni Andersena na pierwszy plan wydobywa się bolesna prawda o tym, jak wiele znaczy w naszym życiu powierzchowność. Inne zwierzęta patrząc na kaczątko, oceniają tylko jego straszliwy wygląd – ich zachowanie możemy bez problemu odnieść do postaw typowo ludzkich.
W życiu często niesprawiedliwie oceniamy innych, biorąc pod uwagę tylko przesłanki czysto wizualne. Baśń pokazuje jak wiele krzywdy możemy przez to wyrządzić. Kaczątko od samego początku wyszydzane, wyśmiewane i pogardzane zaczęło bać się świata i innych. Zamknęło się w sobie, uważając się za kogoś gorszego i nie zasługującego na dobroć i przyjaźń innych. W ten sposób odcięło się od świata, czuło się odrzucone i doskwierała mu samotność – w tragicznym momencie swego życia myślało nawet o tym, że wolałoby być zabite przez inne łabędzie, aniżeli wciąż być tym innym, gorszym, niczego nie potrafiącym (ani znosić jajek, ani mruczeć, ani prężyć się), po prostu zwyczajnie niepotrzebnym.
Baśń pełna uniwersalnych prawd ma jednak szczęśliwe zakończenie – kaczątko przemienia się w pięknego, budzącego podziw i uznanie łabędzia. Zyskuje nowych przyjaciół, a patrząc w lustro wody, nie może uwierzyć w swoje szczęście. Jego nowy wygląd to dar od losu. Nie wymaże on jednak wszystkich złych i bolesnych wspomnień, a także nie sprawi, że tak łatwo uda się łabędziowi zapomnieć o doznanej krzywdzie i okrutnym, nieczułym traktowaniu (nawet ze strony kaczej matki i rodzeństwa). To pozostanie już w nim na zawsze.
Cierpienie bohatera spowodowane było tym, że wszyscy wokół – matka, rodzeństwo, inne zwierzęta – patrzyli na niego tylko przez pryzmat zewnętrznego wyglądu i braku podstawowych umiejętności. Myślenie wyłącznie tymi kategoriami okazuje się często niesprawiedliwe i niezasłużone oraz może wyrządzić danej osobie wiele krzywd, których wspomnienia nic nie wymaże.