Sam autor pisze: „Jedenaście minut nie jest podręcznikiem czy traktatem o mężczyźnie i kobiecie, stojących przed nieznanym światem doznań seksualnych dwojga ludzi. To raczej analiza mojej własnej drogi, choć pozbawiona jakichkolwiek sądów. Zajęło mi sporo czasu, by nauczyć się, że spotkanie dwóch ciał to coś więcej niż reakcja na pewne bodźce fizyczne czy instynkt przetrwania gatunku. Prawda polega na tym, że niesie ono ze sobą całe dziedzictwo kulturowe rodzaju ludzkiego”.
Inspiracją powstania książki był rękopis, jaki pewnego dnia jedna z czytelniczek zostawiła Paulowi Coelho w recepcji hotelu, w którym akurat się zatrzymywał. Książka opowiadała o brazylijskiej prostytutce i jej kłopotach z prawem, a napisała ją dziewczyna o pseudonimie Sonia.
Autor tak wspomina tę historię: „Powiedziałem jej, że tekst mi się podoba i doradziłem, by wysłała go do mojego brazylijskiego wydawcy, który jednak nie zdecydował się go opublikować. Sonia przyjechała do Zurychu i zaprosiła nas – mojego przyjaciela, reporterkę z dziennika „Blick”, która właśnie przeprowadzała ze mną wywiad, i mnie – na Langstrasse w tamtejszej dzielnicy „czerwonych latarni”. Nie miałem pojęcia, że Sonia uprzedziła swoje koleżanki o naszej wizycie, i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu musiałem podpisywać tam moje książki w wielu językach. Już wtedy podjąłem decyzję pisania o seksie, ale nie miałem jeszcze ani fabuły, ani głównego bohatera. Myślałem o historii ukierunkowanej na poszukiwanie świętości, lecz to spotkanie na Langstrasse olśniło mnie: aby pisać o uświęconym wymiarze seksu, trzeba najpierw zrozumieć, dlaczego jest tak często bezczeszczony”.
Maria to pseudonim prawdziwej postaci, kobiety, która mieszka w Lozannie, jest mężatką, ma dwie córki. Ona podzieliła się z autorem swą historią, która jest kanwą tej książki.