Wyznania podmiotu lirycznego są dość kontrowersyjne, biorąc pod uwagę adresata, gdyż niektóre z tych przyjemności bywają uznawane za grzeszne, a ponadto wszystkie dają przyjemność czysto zmysłową, co może się kłócić z dogmatami chrześcijaństwa. Dlatego właśnie podmiot liryczny zadaje sobie i Bogu pytanie:
„Jakiż więc ze mnie prorok? Skądby duch
Miał nawiedzać takiego?”
Podmiot liryczny pyta więc Boga dlaczego to on właśnie został obdarowany natchnieniem, które zapewne uważa za dar boski. Zuważa:
„Tylu innych
Słusznie było wybranych, wiarygodnych.”
Czy wobec nich podmiot liryczny jest godzien tego natchnienia, którego dostąpił? Pełen wątpliwości pyta:
„A mnie kto by uwierzył? Bo widzieli,
Jak rzucam się na jadło, opróżniam szklanice
I łakomie patrzę na szyję kelnerki.”
Jego zachowanie trudno uznać za odpowiedni przykład, więc jaki z niego prorok? Jak ma przyciągnąć tłumy? Jak ma być postrzegany jako poeta skoro tak pociąga go proza życia oparta na doświadczeniu zmysłów? Podmiot liryczny jest świadomy swoich ułomności: „Z defektem i świadomy tego”. Jest świadomy swojej ułomności, dlatego potrafi rozpoznać prawdziwą wielkość:
„Pragnący wielkości,
Umiejący ją rozpoznać gdziekolwiek jest, A jednak niezupełnie jasnego widzenia,
Wiedziałem, co zostaje dla mniejszych, jak ja:
Festyn krótkich nadziei, zgromadzenie pysznych,
Turniej garbusów, literatura.”
Pozostaje więc literatura, którą podmiot liryczny postrzega jako coś w rodzaju „wynagrodzenia” od siły wyższej za tę prozę życia, na którą jest każdego dnia skazany.
Podmiot liryczny zwraca się do Boga - jest to tytułowe wyznanie. W pierwszej strofie, rozpoczynającej się apostrofą do Najwyższego, opowiada o swoich zamiłowaniach, przyzwyczajeniach właściwych każdemu człowiekowi. Jest to bardzo sensualny opis. Możemy niemalże poczuć smak i zapach dżemu truskawkowego, chłód alkoholu, fakturę i smak śledzi w oliwie, zapachy cynamonu i goździków. Rozumiemy przyjemność płynącą z bliskości z ciałem bliskiej osoby.
Wyznania podmiotu lirycznego są dość kontrowersyjne, biorąc pod uwagę adresata, gdyż niektóre z tych przyjemności bywają uznawane za grzeszne, a ponadto wszystkie dają przyjemność czysto zmysłową, co może się kłócić z dogmatami chrześcijaństwa. Dlatego właśnie podmiot liryczny zadaje sobie i Bogu pytanie:
„Jakiż więc ze mnie prorok? Skądby duch
Miał nawiedzać takiego?”
Podmiot liryczny pyta więc Boga dlaczego to on właśnie został obdarowany natchnieniem, które zapewne uważa za dar boski. Zuważa:
„Tylu innych
Słusznie było wybranych, wiarygodnych.”
Czy wobec nich podmiot liryczny jest godzien tego natchnienia, którego dostąpił? Pełen wątpliwości pyta:
„A mnie kto by uwierzył? Bo widzieli,
Jak rzucam się na jadło, opróżniam szklanice
I łakomie patrzę na szyję kelnerki.”
Jego zachowanie trudno uznać za odpowiedni przykład, więc jaki z niego prorok? Jak ma przyciągnąć tłumy? Jak ma być postrzegany jako poeta skoro tak pociąga go proza życia oparta na doświadczeniu zmysłów? Podmiot liryczny jest świadomy swoich ułomności: „Z defektem i świadomy tego”. Jest świadomy swojej ułomności, dlatego potrafi rozpoznać prawdziwą wielkość:
„Pragnący wielkości,
Umiejący ją rozpoznać gdziekolwiek jest, A jednak niezupełnie jasnego widzenia,
Wiedziałem, co zostaje dla mniejszych, jak ja:
Festyn krótkich nadziei, zgromadzenie pysznych,
Turniej garbusów, literatura.”
Pozostaje więc literatura, którą podmiot liryczny postrzega jako coś w rodzaju „wynagrodzenia” od siły wyższej za tę prozę życia, na którą jest każdego dnia skazany.